"Jego rola u Santosa może słabnąć". Dla nich to zgrupowanie będzie kluczowe. "Łatwiej z kogoś zrezygnować"

"Jego rola u Santosa może słabnąć". Dla nich to zgrupowanie będzie kluczowe. "Łatwiej z kogoś zrezygnować"
Adam Starszyński / press focus
Kto po czerwcowych meczach z Niemcami i Mołdawią może najwięcej zyskać, a kto stracić? Reprezentacja Polski będzie walczyć najpierw o prestiż, następnie o punkty, zaś piłkarze niezmiennie o pozycję w drużynie Fernando Santosa.
Santos nie bierze jeńców. Już przy okazji pierwszego zgrupowania pod wodzą Portugalczyka można było zauważyć, że sentymenty i dotychczasowy dorobek nie będą dla niego najważniejsze. Trudno w tym momencie mówić o rewolucji w kadrze, ale o sporym liftingu jak najbardziej. Po falstarcie z Czechami i skromnej wygranej z Albanią widać, że proces przebudowy trwa. Wielu zawodników może jeszcze zmienić swój status w reprezentacji. Towarzysko-eliminacyjny dwumecz to dla części piłkarzy spora szansa na wskoczenie wyżej w hierarchii selekcjonera. Inni z kolei mogą się na tych spotkaniach mocno przejechać. I jak to zwykle bywa w kontekście kadry - nie sposób brać pod uwagę wyłącznie tych, którzy zostali powołani przez selekcjonera na najbliższe mecze. Jest też parę słów o nieobecnych.
Dalsza część tekstu pod wideo

Mogą zyskać

Mateusz Wieteska

Były legionista dostaje szansę od Santosa i może ją wykorzystać. Wieteska, mimo 26 lat na karku, posiada w dorobku tylko dwa występy w reprezentacji, co jednak - przy pewnej pozycji Kamila Glika przez lata - można zrozumieć. Teraz przynajmniej jedno miejsce w defensywie się zwolniło, a sam piłkarz ma za sobą udany sezon we Francji, gdzie był pewniakiem do gry w pierwszym składzie Clermont. Jeśli klubową formę przełoży na drużynę narodową, to kto wie, czy nie stanie się poważnym kandydatem do występów u Santosa. Tym bardziej, że kilku konkurentów do składu zmaga się ostatnio z problemami. Nadzieje w tym przypadku są spore. Wszystko w nogach i głowie “Wietesa”.

Przemysław Wiśniewski

Absolutny debiutant, który ma szansę zagościć w kadrze na dłużej. O Wiśniewskim już teraz mówi się, że idzie szlakiem Jakuba Kiwiora. Po solidnym sezonie - najpierw w Venezii, następnie Spezii - może zaraz zmienić klub na lepszy, a także wskoczyć bez kompleksów do reprezentacji. To tym bardziej prawdopodobne, jeśli spojrzymy na atuty byłego gracza Górnika Zabrze. Dobre warunki fizyczne, przy tym zwrotność i szybkość. O ile trudno wymagać, aby Wiśniewski stał się defensorem o bajecznej technice, kapitalnym w rozegraniu, o tyle już wejście w buty wspomnianego wcześniej Glika - z kilkoma dodatkowymi walorami - jest jak najbardziej możliwe. Papierkiem lakmusowym będzie sprawdzian na tle Niemców. Choć to tylko mecz towarzyski, dla Wiśniewskiego jawi się jako potencjalna przepustka do pozostania w zespole Santosa na dłużej.

Przemysław Frankowski

Po najlepszym sezonie w karierze klubowej, czas ugruntować swoją pozycję w reprezentacji. Piłkarz RC Lens w drużynie narodowej do tej pory grywał ze zmiennym szczęściem, przerzucany często z pozycji na pozycję. Obecnie - biorąc pod uwagę wszystkich kadrowiczów - jest w gronie tych, którzy o jej jakości mogą decydować w największym stopniu. Frankowski do wygrania podczas zgrupowania ma bardzo wiele, a przy okazji stosunkowo niewiele do stracenia. Nawet jeśli coś mu nie wyjdzie, obecny status raczej utrzyma. Z kolei dobre występy powinny wywindować jego pozycję do roli pewniaka w wyjściowym składzie.

Ben Lederman

Pomocnik Rakowa Częstochowa wciąż czeka na debiut w reprezentacji Polski, ale wiele mówi fakt, że Santos już drugi raz znalazł dla niego miejsce wśród powołanych. Warto bowiem zauważyć, że selekcjoner, względem marcowych meczów, pominął choćby Michała Karbownika czy Roberta Gumnego. Ben Lederman tym razem ma szansę zadebiutować, co już będzie dobrym prognostykiem na przyszłość. Przy okazji w środku pola reprezentacji Polski trudno mówić o nadmiarze jakościowych piłkarzy. I to także uchyla furtkę przed Ledermanem. Pytanie tylko, czy sam zdoła złapać za klamkę i otworzyć sobie szeroko drzwi do kolejnych powołań. W każdym razie, ponownie trudno mówić o dużym ryzyku dla przyszłości w reprezentacji, za to wizja rozwoju rysuje się u niego całkiem ciekawie.

Bartosz Bereszyński

W marcu znalazł się wśród powołanych, ale jego występ w meczach z Czechami i Albanią wykluczyła kontuzja. Teraz wraca i w obliczu problemów na bokach obrony powinien być pewniakiem do składu. W przypadku Bereszyńskiego to o tyle istotne, że przez ostatnie pół roku praktycznie nie grał w barwach Napoli. Warto zatem przypomnieć o sobie dobrym występem i udowodnić, że udany mundial nie był przypadkiem. Pytanie tylko, gdzie zagra Bereszyński? Robert Gumny nie zyskał uznania w oczach Santosa, Matty Cash leczy kontuzję. Nominalna pozycja “Beresia” na prawej obronie jest zatem otwarta. Z tym, że na lewym boku również są spore problemy. I hasło “na problemy Bereszyński” może znów być aktualne.

Mogą stracić

Sebastian Szymański

U Czesława Michniewicza miał spory kredyt zaufania i dostał kilka okazji, by się wykazać, jednak u Santosa jego rola może słabnąć. I to nawet nie do końca z winy samego Szymańskiego. Problem w tym przypadku stanowi rola na boisku. Gracz Feyenoordu o wiele lepiej czuje się w centrum, aniżeli na boku. Występy w roli skrzydłowego już przerabialiśmy i, delikatnie mówiąc, nie były one najlepsze. Z kolei w środku pola pewne miejsce ma Piotr Zieliński. Michniewicz próbował pogodzić ich obu, ale także nie we wszystkich meczach. Szymański na boku nie daje zaś tego, czego oczekuje się od zawodnika na tej pozycji, a od selekcjonera trudno wymagać, aby upychał go obok “Ziela” Sytuacja patowa i - powiedzmy sobie wprost - Santos ma kilka bardziej palących problemów niż modelowanie środka pola pod duet Szymański-Zieliński. Łatwiej po prostu z któregoś zrezygnować.

Jan Bednarek

Dla Jana Bednarka to zgrupowanie to zarówno szansa na odbudowę, jak i spore zagrożenie. Obrońca Southampton miał stać się naturalnym następcą Glika w roli lidera defensywy i pewnym punktem reprezentacji na lata. Częścią nowego szkieletu, wokół którego montowana będzie reszta drużyny. Nie da się jednak ukryć, że ostatnie miesiące nie były dla niego udane. Spadek z Premier League to jedno, bardziej boli, jak wiele błędów indywidualnych w tym czasie popełniał Bednarek. Do tej pory w kadrze był niemal pewniakiem, pytanie tylko, czy nadal nim będzie? Na mecze z Niemcami i Mołdawią przyjeżdża wciąż jako jeden z liderów reprezentacji, ale ewentualne wpadki mogą zachwiać jego pozycją. W tej chwili ma chyba najwięcej do stracenia, biorąc pod uwagę, że swoje ambicje mają Kiwior, Wieteska czy Wiśniewski, a przecież w orbicie zainteresowań jest też choćby Kamil Piątkowski. I z czystym sumieniem trudno mówić, aby obecnie Bednarek był od nich lepszy czysto piłkarsko.

Dawid Kownacki

To jeden z najbardziej niepocieszonych piłkarzy za kadencji Fernando Santosa. Dawid Kownacki, mimo bardzo dobrej formy na zapleczu Bundesligi, wciąż nie zyskał uznania w oczach selekcjonera. I można się zastanawiać, czy w tym aspekcie cokolwiek się w najbliższym czasie zmieni. Być może w nowym sezonie, jeśli dobrze będzie prezentował się w Werderze Brema, Portugalczyk w końcu wyśle mu powołanie. Pytanie tylko czy “Kownaś” od razu przebije się składu Werderu? Jakie będzie notował liczby? Jeśli 14 goli i dziewięć asyst w 2. Bundeslidze to wciąż za mało, to sygnały wysyłane w stronę Kownackiego nie są zbyt optymistyczne.

Weterani

Na koniec warto wspomnieć o “starej gwardii”, której reprezentacja Polski znika za horyzontem. W ich przypadku szanse na ponowne wskoczenie do tego pociągu stają się tylko iluzoryczne. I jedynie katastrofalna postawa drużyny w najbliższych meczach mogłaby to zmienić. Kamil Glik, Grzegorz Krychowiak, Kamil Grosicki czy Mateusz Klich. Żadnego z nich Santos dwukrotnie nie powołał i każda z tych decyzji się broni, co tym bardziej pokazuje zmierzch dawnych liderów. W przypadku Glika i Krychowiaka trzeba powiedzieć wprost - na ich pozycjach obecnie nie mamy klęski urodzaju, a mimo to nie zostali wzięci pod uwagę. Grosicki, odbierając nagrodę dla najlepszego piłkarza sezonu w Ekstraklasie, puszczał oko w kierunku Santosa. Bezskutecznie. Klich nieźle radzi sobie w USA, ale jego tematu także selekcjoner nie podjął. Każdy, choćby solidny występ ich zastępców sprawi, że wspomniani piłkarze będą jeszcze dalej od comebacku. Jeśli ktoś myślał, że Santos jeszcze do nich wróci, to po tym zgrupowaniu może już ostatecznie o tym zapomnieć. Bo klęski z Mołdawią nie chcielibyśmy sobie nawet wyobrażać.

Przeczytaj również