Optymizm w Legii przed inauguracją sezonu. Zespół ma nowego lidera. "Wszędzie go pełno. Runjaic zadowolony"

Optymizm w Legii przed inauguracją sezonu. Zespół ma nowego lidera. "Wszędzie go pełno. Runjaic zadowolony"
Wojciech Dobrzynski / Legionisci.com / PressFocus
Legia Warszawa rozpoczyna swój 86. sezon w Ekstraklasie. Ma on być inny niż miniony, znacznie lepszy. Przesłanek, by tak sądzić, nie brakuje. Legioniści pozyskali renomowanego trenera, solidnie wzmocnili skład i … nie zagrają w europejskich pucharach. - Legia jest mocnym kandydatem na mistrza Polski - odważnie mówi Aleksandar Vuković.
Podczas, gdy Lech, Pogoń, Lechia i zaraz Raków walczą w eliminacjach europejskich pucharów, w Legii Warszawa mogą skoncentrować się jedynie na rozgrywkach krajowych. Patrząc wstecz, to może być duży atut stołecznych w procesie powrotu do czołówki Ekstraklasy.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Dziesiąte miejsce z pewnością się nie powtórzy. Jesteśmy przekonani, że będzie lepiej i to wyraźnie. Stać nas na wiele, ale trzeba to będzie udowodnić na boisku - słyszymy w zespole.

Dobre nastroje

Klimat w Legii zaczął poprawiać się już wiosną, gdy zespół w końcu zaczął regularnie punktować. Latem szybko udało się rozprawić z demonami przeszłości. Piłkarze do nowego sezonu podchodzą z nadziejami na zrehabilitowanie się.
- Oni wiedzą, że stać ich na dużo więcej niż pokazali. Chcą się odegrać, zwycięstwami przykryć niepowodzenia. Bardzo ważne, że zespół może liczyć na kibiców, że ci się od niego nie odwrócili, co pokazali choćby podczas sparingu z Zorią - dowiadujemy się w Legii.
Z tym wsparciem może być różnie. Klub sprzedał na razie niewiele ponad 5 tys. karnetów na nadchodzący sezon, a do tego wiele wskazuje, że trybuny będą świecić pustkami na pożegnalnym meczu Artura Boruca. Nastroje wśród fanów są więc zróżnicowane, ale daje się wyczuć umiarkowany optymizm i oczekiwanie, co przyniesie sezon.

Sparing z Zorią

Było to ostatnie spotkanie kontrolne legionistów. Jednocześnie mecz po trzech przegranych sparingach z rzędu. W sztabie wprawdzie podchodzono do niego spokojnie, ale piłkarze chcieli dobrze wypaść podczas prezentacji przed kibicami i udanie rozpocząć przygodę z nowymi strojami. Legia wyglądała dobrze, momentami nawet bardzo dobrze, szczególnie w grze defensywnej. Zespół zagęszczał środek boiska, starał się nie dopuścić do dłuższego podania i w związku z tym ustawiał się wysoko. To dało efekt. Ukraińcy w całym, wygranym przez stołecznych 2:1 meczu, stworzyli sobie właściwie tylko dwie sytuacje bramkowe.
- Trenujemy taką grę regularnie. Kosta ma jednak świadomość, że musimy być bardziej zróżnicowani taktycznie. Stosowane więc będą różne warianty - twierdzą w Książenicach.
Legioniści dawali radę także w ofensywie. Stworzyli kilka dogodnych okazji, obijali obramowanie bramki rywali, Josue zmarnował rzut karny. Z dobrej strony pokazał się nowo pozyskany Makana Baku, który udowodnił, że bez problemu może nawiązać do czasów, gdy czarował w Warcie Poznań.
Na drugiej stronie bardzo dobrze wypadł nowy-stary nabytek, Paweł Wszołek. Nie będzie zaskoczeniem, jeśli obaj skrzydłowi będą stanowić siłę napędową zespołu. Bardzo pewnie zaprezentowali się też gracze defensywni, a Josue tradycyjnie już dyrygował poczynaniami całego zespołu. Ogólnie więc Legia wypadła obiecująco, choć nie zachwycająco. Pomysł Runajicia na zespół polega zresztą na efektywności, chce go budować od tyłu, gdzie ma solidne fundamenty.

Przebudowa

Po wykonanych ruchach transferowych, choć niektóre z nich rodziły kontrowersje (Robert Pich), można bez większego ryzyka przyjąć, że Legia dysponuje dziś silniejszą kadrą niż na finiszu ubiegłych rozgrywek. Aleksandar Vuković w "Przeglądzie Sportowym" wskazał nawet na mistrzowski potencjał drużyny. Klub pozyskał kilku piłkarzy na najbardziej deficytowe pozycje - napastnika i skrzydłowych. Nie odszedł przy tym żaden zawodnik, z którym Legia wiązałaby plany. Jacek Zieliński w rozmowie z "PS" powiedział, że po słabym sezonie legioniści nie wzbudzają zainteresowania na rynku. Sporo spekulowało się o sprzedaży Cezarego Miszty, ale konkretów brak. Nie słychać nawet o zainteresowaniu jakiegoś klubu. Drugim graczem, którego odejście wydawało się prawdopodobne, jest Mateusz Wieteska. Reprezentant Polski mógłby trafić do MLS. Musiałaby to być jednak wyjątkowo dobra oferta, bo zawodnikowi bardzo zależy na udziale w mundialu i przed turniejem nie spieszy mu się do zmiany otoczenia. Warto przy tym podkreślić, że kontrakt nowego kapitana obowiązuje do końca czerwca 2023 r.
Jednocześnie można zaryzykować tezę, że klaruje się sytuacja Josue. W Warszawie pojawiło się wiele spekulacji związanych z jego odejściem. Pomocnik miał wrócić do Izraela. Ruch ten uprawdopodobniały wypowiedzi Jacka Zielińskiego, który niezbyt entuzjastycznie wypowiadał się o Portugalczyku. Runjaic też był z początku do niego zdystansowany. Josue jednak robił swoje - ciężko pracował podczas treningów, a do tego wprowadzał własne rządy w drużynie.
- Brakowało lidera, a on tę dziurę z nawiązką wypełnił. Jest go wszędzie pełno - na boisku, w szatni. Samiec alfa, pierwszy wszystko. Koście to się spodobało - dowiadujemy się w Legii.
Niemiec przekonał się więc do zawodnika i niewykluczone, że wpłynął na podejście Zielińskiego, który jakby nieco zmienił optykę. Czy jednak na tyle, by zaproponować gwiazdorowi przedłużenie umowy?

Tobiasz numerem jeden

Po zgrupowaniu w Austrii pisaliśmy, że trener jeszcze nie zdecydował się, kto zostanie bramkarzem Legii. O jedno miejsce rywalizowali Dominik Hładun, Cezary Miszta i Kacper Tobiasz. Z tej rywalizacji zwycięsko wyszedł ten ostatni, najmniej doświadczony, ale możliwe, że najbardziej utalentowany. W Hochfilzen cała trójka pracowała pod okiem trenerów Krzysztofa Dowhania i Arkadiusza Malarza. Szczególną uwagę poświęcano grze nogami, co stanowi bardzo istotny aspekt dla Runjaicia. W tym elemencie wyraźnie lepiej radzili sobie Miszta i Tobiasz. Wychowanek Legii zaliczył też największą liczbę minut w meczach kontrolnych i to on znalazł się w składzie na sprawdzian generalny przeciw Zorii. Jak donosi portal "legioniści.com", sztabowi szkoleniowemu zależało, by w zespole jeden z bramkarzy nosił zwolniony przez Artura Boruca numer jeden. Na zmianę zdecydował się Kacper Tobiasz, który dotychczas występował z numerem 59 i to on powinien zagrać w Kielcach.

Czy zespół jest już gotowy?

Legia wygląda nieźle, ale jeśli chce powrócić do walki o czołowe lokaty w Ekstraklasie, to musi się jeszcze wzmocnić. Szczególnie w środku boiska i w ataku. Runjaić domaga się kolejnej "ósemki", piłkarza, który nie tylko mógłby zastąpić Bartosza Kapustkę na wypadek jego dalszych problemów zdrowotnych i przedłużającego się powrotu do pełnych obciążeń treningowych, ale także do rywalizacji. W sparingu z Zorią na tej pozycji wystąpił Ernest Muci. Wywalczył rzut karny, strzelił zwycięskiego gola, był więc wyróżniającym się zawodnikiem. Wydaje się, że zapracował na kredyt zaufania trenera. Musi być jednak bardziej regularny, by na dłużej zadomowić się w wyjściowym składzie.
Natomiast Blaz Kramer jako "dziewiątka" na razie nie przekonuje. Owszem, wyróżnia się pracowitością, lecz głównie w grze bez piłki. W fazie ataku jest dość statyczny, dochodzi do niewielu okazji, a te które już ma - marnuje. Zauważają to nawet koledzy. Josue, który pozostaje w bardzo dobrych relacjach ze Słoweńcem, na jednym z treningów pół żartem, pół serio krzyczał: "Zacznij w końcu trafiać, bo odeślemy cię do Zurichu!". Było wesoło, ale pomocnicy mają na razie prawo czuć się rozczarowani. Co więcej, w sparingu z Zorią Legia wyglądała lepiej w drugiej połowie, gdy w ataku wystąpił bardziej ruchliwy Maciej Rosołek. Kramer może wkrótce odpalić, ale niewątpliwie przydałby się jeszcze jeden napastnik, choćby po to, by zwiększyć rywalizację o miejsce w składzie. Kto wie, czy nie będzie to… Tomas Pekhart, bo, jak donosi Sebastian Staszewski, legioniści nadal rozmawiają o przedłużeniu współpracy z piłkarzem, któremu 30 czerwca wygasł kontrakt z klubem.
Przewidywany skład na mecz z Koroną:
Tobiasz - Jędrzejczyk, Rose, Wieteska, Ribeiro - Slisz - Wszołek, Muci, Josue, Baku - Kramer

Przeczytaj również