Ostatnia nadzieja La Masii wypychana z FC Barcelony. Zawzięty Koeman zaraz wypuści z rąk ogromny talent

Ostatnia nadzieja La Masii wypychana z Barcelony. Zawzięty Koeman zaraz wypuści z rąk ogromny talent
Christian Bertrand/shutterstock.com
W tym roku skończy 22 lata. Fizycznie wygląda, jakby chodził do liceum, a kiedy się wypowiada, powstaje wrażenie, że jeszcze tkwi w szkole podstawowej. Ma twarz chłopca i głos dziecka. Ma również ogromny talent, ale nigdy do końca nie przekonał ani jednego trenera Barcelony, by można było mu zaufać. Z Ronaldem Koemanem nie jest inaczej. W Katalonii robią wszystko, by Riqui Puig odszedł z klubu. I mogą tego gorzko pożałować.
Historia, która wpisałaby się do kronik wspaniałych chwil “Barcy”, gdyby nie fatalne zakończenie trzy dni później. W półfinale Superpucharu Hiszpanii przeciwko Realowi Sociedad Ronald Koeman z notesikiem w ręku łapał swoich zawodników i wypytywał ich o samopoczucie. Musiał na szybko stworzyć listę graczy do serii jedenastek. Frenkie De Jong rozpoczął. Ousmane Dembele i Miralem Pjanić też nie czuli lęku, aby przystąpić w kolejności jako drugi i trzeci strzelający. Antoine Griezmann, wiecznie uciekający za demonami, nieodstępującymi go na krok, wolał uniknąć konfrontacji z przeznaczeniem. Przy braku Leo Messiego nie chciał brać odpowiedzialności za decydującego, piątego karnego. Wtedy pojawiła się nieoczekiwana postać. “Ja strzelam ostatni!”. W ciągu jednej minuty Riqui Puig pokazał więcej przywództwa niż cały zespół podczas wielu lat grania dla Barcelony.
Dalsza część tekstu pod wideo

Valverde nie widział, Setien doceniał

Umieścił piłkę na “wapnie” z przekonaniem, nietypową pewnością siebie w kontraście do jego drobnej sylwetki, będącej przedmiotem krytyki nawet w rezerwach Barcelony. Strzelił soczyście, w idealne miejsce, a bramkarz Realu Sociedad powędrował w przeciwległy róg. “Duma Katalonii” awansowała do finału. Tam po raz kolejny piłkarze Koemana udowodnili, że nie potrafią utrzymać nerwów na wodzy. A bohater konkursu jedenastek? W “nagrodę” w niedzielę otrzymał rolę ratowania zespołu z tarapatów. 28 minut w dogrywce. Było już jednak za późno.
Riqui Puig od dawna cieszył się dobrą reputacją na Camp Nou, ale od dłuższego też czasu bardziej znany jest ze swojej nieobecności niż aktywności. Urodzony 35 kilometrów od stadionu, wykształcony w słynnej barcelońskiej akademii La Masia, nawet jego imię krzyczy “jestem katalończykiem!”. Trafił na pierwsze strony gazet, gdy dwa lata temu ekipa “Blaugrany” do lat 19 wygrała Młodzieżową Ligę Mistrzów UEFA. Nie bez przyczyny. To była zdecydowanie wyróżniająca się osobowość tamtego zespołu. W filigranowym pomocniku widziało się cząstkę Messiego, piłkarza, który od dwóch dekad czaruje na światowych boiskach. Modelowo prowadzona kariera juniora musiała rozwinąć skrzydła w seniorskim teamie Barcelony. Być może tak by się stało, lecz na jego drodze stanęły trzy osoby.
Ówczesny trener Ernesto Valverde nie był pod wrażeniem Puiga. Ledwo go dostrzegał. Doszło do takiego momentu, kiedy nieobecność piłkarza stała się głównym tematem narzekania niektórych sympatyków klubu, nawet większym niż styl i nieprzekonujące wyniki. Szkoleniowiec został zwolniony, a część ekspertów zaczęła się zastanawiać, czy oczekiwania aby nie szkodzą Puigowi. Czy tęsknota za “kolejnym Xavim”, “nowym Iniestą”, nie mówiąc już o “reinkarnacji Messiego” mogły dawać wypaczone wrażenia?
Otrzymawszy szansę od nowego trenera Quique Setiena, 20-latek pokazał, że ma osobowość i talent, by “naładować” lidera, który w zeszłym sezonie miał bardzo mało energii i pomysłów. Szczęśliwy Messi ściskający Riquiego dla uczczenia gola to obrazek potwierdzający przybycie kluczowego elementu układanki w rojącym się od starszyzny zespole. W międzyczasie znikały pierwsze wybory do środka pola. Pożegnano Arthura, Vidala i Ivana Rakiticia, Sergio Busquets zanotował olbrzymi zjazd, Frenkie De Jong z kolei ciągle jeszcze nie potrafił udowodnić przydatności. Świetny czas na rozgoszczenie się w pierwszej jedenastce, prawda?

Wróg Koemana numer 1

Sęk w tym, że później przyszło 2:8 z Bayernem, Setiena wyrzucono, a Ronald Koeman miał zupełnie inną wizję na ustawienie zespołu. W rzeczywistości Holender próbował pozbyć się Puiga już latem, kiedy wykluczył go z kadry na coroczny towarzyski turniej o Trofeum Joana Gampera. Piłkarz, który nie ma agentów ani rzeczników i sam zarządza swoimi mediami społecznościowymi, oparł się atakowi. Zrobił to również wtedy, gdy trener sugerował podczas konferencji prasowej, jakoby brak minut dla Puiga wynika z faktu, że zawodnik niewystarczająco trenuje i nie daje wielu sygnałów, by na niego stawiać. Pomocnik na “plaskacze” Holendra reagował pięknym i charakterystycznym futbolem, wybuchowym i estetycznym, który wciąż wywołuje gorące dyskusje w katalońskim środowisku.
Fakty są jednak brutalne. Riqui rozegrał w tym sezonie ledwie trzy mecze ligowe. Pomyłka. W sumie to 21 minut w tych trzech grach. 3 w przegranym spotkaniu z Getafe, minutę w zremisowanym u siebie starciu z Eibarem oraz 17 w “dojazdówce” spokojnego zwycięstwa z Granadą. To wszystko plus kilka akcentów w Lidze Mistrzów, głównie ogony w meczach z Dynamem Kijów i Ferencvarosem. Upokorzenie? Koeman jeszcze nie rozpoczął partii z Puigem w pierwszej jedenastce. Publicznie też zachęcał graczy, którzy nie mieszczą się w składzie, do szukania sobie miejsca gdzie indziej. Riqui z klauzulą odejścia w wysokości 100 milionów euro nie chciał słyszeć o wygnaniu. Zawsze twierdził, że jeśli nadarzy się szansa, to on ją wykorzysta. Jak w tym półfinale z Sociedad.
Problem nie leży jednak w umiejętnościach czysto piłkarskich, ani w boiskowej mentalności. Gdyby chodziło tylko o to, Riqui obroniłby się bez trudu. Najwidoczniej Koeman z jakiegoś powodu nie znosi młodego wychowanka La Masii. Dziennikarz “El Pais” Juan Irigoyen w grudniu ujawnił kolejne “kwasy” wydobywające się z szatni FC Barcelony. Według niego holenderski sternik oskarża Puiga o wyciek informacji. Inne relacje dziennikarza wskazują, że w przeszłości młody talent miał być proszony przez doświadczonych graczy o “podporządkowanie” się w hierarchii i o niewychodzenie przed szereg. Świadczyłoby to nie tylko o trudnych relacjach z samym trenerem, a o generalnie dusznej atmosferze w szatni lub/i o nadmiernie pobudzonych ambicjach pomocnika. Tak czy siak, wielu osobom obecność Puiga w Barcelonie niekoniecznie jest na rękę.

Krezus przed dojrzałością

Może to wynikać z jego pochodzenia. Urodził się w Matadeperze, najbogatszej gminie w Hiszpanii, gdzie dochód brutto na jednego mieszkańca wynosi średnio 200 tys. euro rocznie. Zawsze szykowny, pachnący wodą kolońską, bez trudnej historii jak Ansu Fati i jego rodzina, która przybyła z biednej Gwinei, ani bez surowego i skromnego doświadczania dzieciństwa, jak to było w przypadku Pedriego na Teneryfie. Zawsze żył w luksusach, ma w prasie wielu zwolenników (dzięki pochodzeniu) i jest szczęśliwy, że może grać w Barcelonie. Wśród zazdrosnych oczu kolegów, a czasem irytujących spojrzeń.
I nawet wypowiadając do kamer słowa “nie rzucę ręcznika” wiedział, że przyszłość w tym klubie może okazać się prawdziwym spacerem boso po gwoździach. Ale przy swoim wzroście (169 cm) i wadze (56 kg) nawet ta czynność może okazać się dla niego łatwiejsza niż dla pozostałych. Warto kibicować ludziom, usilnie stawianym na uboczu, którzy rzucają wyzwanie zwykłym regułom, hierarchiom, uprzedzeniom i tym, nastawionym sceptycznie do szlachetnie urodzonych. Dziś piłka nożna potrzebuje różnych bohaterów. Nawet w osobach bogatych dzieciaków.

Przeczytaj również