Oto jedna z najdziwniejszych reklam piłkarskich. Ale i tak kultowa. Wielkie gwiazdy walczą ze złem [WIDEO]

Oto jedna z najdziwniejszych reklam piłkarskich. Ale i tak kultowa. Wielkie gwiazdy walczą ze złem [WIDEO]
screen youtube
Ponad 20 lat temu Nike zaprezentowało nam jedną z najbardziej dziwacznych reklam piłkarskich. Oddział supergwiazd zwerbowanych przez Louisa Van Gaala miał wykonać jedno zadanie: odzyskać “specjalną” piłkę. Tę “bardziej okrągłą”.
Dwa lata po tym, jak firma zademonstrowała pokaz umiejętności samby na lotnisku, co zobaczycie TUTAJ, zintensyfikowano kampanię reklamową związaną z piłką nożną, wprowadzając bardziej karykaturalne spojrzenie na umiejętności poszczególnych gwiazd. W 1996 roku Amerykanie dali odbiorcom zupełnie bezprecedensowe jak na ówczesne standardy “Dobro kontra Zło” https://www.meczyki.pl/newsy/najbardziej-kontrowersyjna-reklama-w-historii-futbolu-pelna-gwiazd-po-jej-emisji-roilo-sie-od-skarg-wideo/158845-n, po nim nastąpiło wybitne “Parklife” w 1997 roku, następnie pojawiły się wspomniane szaleństwa Brazylijczyków na lotnisku. Ale to “The Mission” z 2000 roku naprawdę podstawiła trampolinę dla przyszłych reklam i kampanii, takich chociaż jak “Tajemniczy Turniej”.
Dalsza część tekstu pod wideo

Walka na śmierć i życie

Pod znaną włoską budowlę podjeżdża czarny ford transit. W środku grupa agentów specjalnych omawia ważny plan, a widz czuje się prawie jak w “Mission Impossible”. Dialog między Louisem van Gaalem a gwiazdami futbolu stał się czymś w rodzaju żartu i wszedł do słownika nowomowy na osiedlowych boiskach:
- Potrzebujemy tego z powrotem

- Przecież to tylko piłka…

- Nie! JEST BARDZIEJ OKRĄGŁA
A potem? Akcja szaleje jak cholera. Odtąd gracze, a w szczególności Edgar Davids, zostają gwiazdami serialu. Holender, mimo że strzelał średnio jedną bramkę na sezon, stoi w centrum wydarzeń. Jego charakterystyczne dredy wyzwalają alarm, w wyniku czego armia samurajów budzi się, aby obronić “skarb” oraz zabić włamywaczy. Zabawa kończy się w momencie, gdy wystawiona przez “Pitbulla” piłka trafia do Olivera Bierhoffa. Bohater Euro ‘96 uderza “bombę” z woleja i unieruchamia bossa z ciemnych sił. Ufff. Na szczęście utalentowanych graczy-wojowników mamy całą masę.
Spójrzcie na te legendy. Luisa Figo nie trzeba przedstawiać, duet Andy Cole i Dwight Yorke walący bramkę za bramką dla Alexa Fergusona, Francesco Totti ze swoją kultową fryzurą, Pep Guardiola z włosami (!) oraz reszta śmietanki piłkarsko-towarzyskiej z Hidetoshim Nakatą i Lilianem Thuramem na czele. Na dobrą sprawę ciekawość wzbudzał brak w tym gronie jakiegokolwiek bramkarza? Czyżby nie nadawał się do misji?

Tak wchodzi się w nowe tysiąclecie

Jeśli nie jest to najlepszy pokaz pracy zespołowej, to wybaczcie, nie wiem w takim razie, co nim by było. Piłkarze wyruszyli, aby ocalić planetę (który to już raz!) przed złymi robotami w kulturowo japońskich szatach. Wiesz również, że mózgiem całej tej wyprawy obwołano van Gaala, człowieka, który, jak głosi słynna anegdota Luki Toniego, kiedyś w szatni dosłownie udowodnił, że “ma wielkie jaja”. No i jeszcze ten ekwipunek: czarne korkotrampki oraz czarna piłka. Robi wrażenie? Pewnie jeszcze nie.
Można oczywiście zakwestionować zasadność całej dyskretnej akcji w momencie, gdy furgonetka z całym impetem wjeżdża prosto do światła, gdy po drugiej stronie budynku jest wyraźnie ciemniej, ale kto by się tam czepiał szczegółów. Początek musi robić wrażenie. Groza i nieprzewidywalność. Potem reklama się rozkręca. Mamy najlepsze freestyle’owe sztuczki, “kanał” w wykonaniu Figo, ostre wślizgi i potężne uderzenia. Wszystko na pełnej... prędkości. Wartka walka tradycyjnie już w produkcjach Nike’a kończy się happy endem. Śmiercią głównego przeciwnika, którego tym razem przygniata winda (sic!).
W produkcie wszystko odwoływało się do nowego tysiąclecia. Projekt piłki Nike Geo Merlin, zgrabna, nowoczesna kolorystyka, futurystyczne gogle namierzające lasery u Edgara Davidsa i rzesza robotów-samurajów. Możemy też wybaczyć trochę nieścisłości kulturowych - reklama nie wyjaśniła, dlaczego kultowy we Włoszech Palazzo della Civilta (czyli Pałac Kultury Włoskiej) w Rzymie został anektowany przez samurajskie cyborgi, ani dlaczego na samym końcu eksplodował. Jednak piękne ujęcia, wyraźny postęp w technologii i młody Pep Guardiola w akcji spowodowały, że reklama Nike’a weszła do kanonu najlepszych. Weszła? Wjechała, nomen omen, z buta.
Dzieło wywarło bardzo duże wrażenie w roku premiery. W wielu publikacjach, w tym madryckiej “Marce” czy w “The Telegraph”, klip został uznany za jedną z najlepszych reklam piłkarskich wszechczasów. Dziennikarze zwrócili uwagę na dobrą, ciekawą fabułę i otoczenie, “super fajnego” Edgara Davidsa i techniczne poczynania wszystkich graczy, którymi karmiły się umysły wielu ówczesnych nastolatków. I to zdanie kierowcy minivana Louisa van Gaala: “Nie, jest bardziej okrągła!”. Magazyn “Soccerbible” nazwał tę frazę “klasykiem”.

Gra niewarta świeczki

Jeden fakt zdecydował o jeszcze większej wyjątkowości milenijnej “Misji”. W tym samym roku 2000 powstała gra, wydana na podstawie scenariusza… reklamy. Opracował ją zespół francuskiej firmy Microids, a wyszła wyłącznie na konsole Playstation. Gatunek? Hm, odważnie innowacyjny, mocno nietypowy nawet jak na tamte szalone czasy. To połączenie symulatora piłkarskiego ze skradanką. Przełączając kontrolę między graczami, musiałeś wykonywać specjalne zadania i walczyć z robotami ninja za pomocą futbolówki i wymyślnych zwodów. Brzmi świetnie? Może i tak, ale wykonanie było fatalne. W sumie to i tak mało powiedziane.
Gra otrzymała bardzo negatywne recenzje w prasie gamingowej. Generalnie nie zostawiono na niej suchej nitki. W “Kotaku”, popularnym brytyjskim blogu specjalizującym się w opiniach dot. gier wideo na różne platformy, “The Mission” nazwano “najbardziej cudacznym tworem piłkarskim w historii”. Recenzent Matt Sackley zauważył, że “produkt jest pozbawiony futbolowego talentu oraz gracji”, że wydaje się “nudny i blady”, a także, że “w porównaniu z reklamą, która była najfajniejszą z możliwych, gra to całkowite rozczarowanie i nieporozumienie”.
Sackley przyznał, że rozmawiał z niektórymi twórcami.
- Kiedy spytałem, kto uważa, że adaptacja reklamy jest dobrym pomysłem, nikt się nie odezwał - relacjonował spotkanie.
Dlaczego więc powstała? Legenda mówi, że wszyscy autorzy gry po wydaniu wątpliwej jakości dzieła nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zaczęli dojeżdżać do siedziby firmy nowymi samochodami…
***
***
Również recenzja na Gamespot, jednej z najchętniej odwiedzanych stron internetowych poświęconych grom, “zjechała” twórców od góry do dołu. Ocena nie pozostawiała wątpliwości. Pół gwiazdki na pięć i adnotacja: nie da się w nią grać. Stwierdzono, że “Microids nawet nie postarał się w żadnej dziedzinie, ani przy projektowaniu grafiki, ani przy adaptacji fabuły, ani w tworzeniu fizyki gry”. Skrytykowano sterowanie, a niski poziom trudności, zdaniem autora recenzji, “przystosowano jakby na potrzeby 10-latków”. To wszystko sprawia, że gracz szybko się nudzi i wyrzuca płytę z konsoli. Puenta opinii?
“Kupując grę, staniesz się pośmiewiskiem swoich znajomych. Dla twojego dobra, proszę, nie rób tego”

Przeczytaj również