Oto najlepsi piłkarze Bundesligi minionej rundy. Wśród nich przyszły kandydat do Złotej PIłki?

Oto najlepsi piłkarze Bundesligi minionej rundy. Wśród nich przyszły kandydat do Złotej PIłki?
Joachim Bywaletz/Kevin Voigt/Xinhua/PressFocus
Bundesliga to nie tylko fantastyczny Robert Lewandowski. Minionej rundy na niemieckich boiskach oglądaliśmy wielu wybitnych czy nadzwyczaj dobrych zawodników. Oto ci najlepsi.
Wybieranie XI rundy to zawsze sprawa dyskusyjna, bo trudno nakreślić taki zestaw, do którego nie będzie zastrzeżeń. Bundesliga to liga bogata w osobowości i znakomitych piłkarzy. Każdy, kto tę ligę ogląda, będzie miał swoich faworytów i swoje spostrzeżenia. Moja XI stanowi jedynie bazę pod dyskusję, ma być pretekstem do wymiany spostrzeżeń i prezentowania swoich kandydatów, którzy w oczach obserwatorów ligi niemieckiej wyróżnili się w rundzie jesiennej. No i pamiętajcie o jednym - liczba miejsc jest ograniczona, nie da się w takim składzie umieścić wszystkich, których chciałoby się tam widzieć. Zatem do dzieła:
Dalsza część tekstu pod wideo

Bramkarz: Mark Flekken (SC Freiburg)

Tylko 16 goli stracił Freiburg w rundzie jesiennej (historyczny rekord klubu), w dużej mierze właśnie dzięki swojemu bramkarzowi. Flekken wrócił do regularnej gry po wielomiesięcznej pauzie spowodowanej urazem łokcia i pokazuje w tym sezonie, na co go stać. Bardzo godnie zastąpił w bramce SCF świetnego w poprzednim sezonie Floriana Muellera. Nie jest to bramkarz przesadnie spektakularny, za to niezwykle efektywny. Trudno przypomnieć sobie jakąś poważniejszą wpadkę z jego udziałem. Według opracowanego przez serwis “fbref.com” współczynnika PSxG+/-, który określa, jaki jest stosunek między liczbą i jakością sytuacji stworzonych przez rywali, a liczbą strzelonych przez nich goli, Flekken to drugi najlepszy bramkarz w lidze. Mówiąc w dużym uproszczeniu - uratował swoją drużynę przed stratą czterech goli (lepszy w tej kategorii jest tylko Manuel Riemann z Bochum).
Do tego zachował sześć czystych kont (nikt nie ma więcej) i posiada zdecydowanie najlepszy ze wszystkich bramkarzy w lidze procent skutecznych interwencji (według wspomnianego wyżej “fbref.com” nawet 80.3% - to wręcz fenomenalny wynik). No i fantastycznie gra nogami. Wielu uważa, że lepszy w tym względzie w lidze jest tylko Manuel Neuer. Świetna forma Flekkena została też dostrzeżona przez Louisa van Gaala, który powołał go nawet do reprezentacji Holandii. Poza zawodnikiem Freiburga, w kontekście XI rundy, można było jeszcze brać pod uwagę Olivera Baumana z Hoffenheim (najlepszy bramkarz rundy według not “kickera”), Riemanna, czy tradycyjnie Manuela Neuera z Bayernu, ale Flekken we wielu wskaźnikach statystycznych prezentuje się najrówniej i właściwie nie ma istotnego aspektu, w którym byłby poza czołową trójką za tę rundę.

Środkowy obrońca (półlewy): Nico Schlotterbeck (SC Freiburg)

Jeszcze w poprzednim sezonie Nico był w cieniu swojego brata Kevena. Obaj przebyli tę samą drogę, terminując po sobie przez jeden sezon w Unionie Berlin. Dziś Keven nie ma miejsca w podstawowym składzie drużyny prowadzonej przez Christiana Streicha, a Nico gra tak, że wzbudza zainteresowanie najlepszych klubów w lidze, czyli Bayernu i Borussii Dortmund. To lewonożny środkowy obrońca, dysponujący bardzo dobrym wyprowadzeniem piłki. Jest - jak to Niemcy mówią - odporny na pressing. Nie panikuje nawet wtedy, gdy trzyma piłkę pod nogą we własnym polu karnym i nabiega na niego dwóch piłkarzy. Ponadto dysponuje świetnymi warunkami fizycznymi - to gracz wysoki i silny.
W statystykach dotyczących wygrywanych pojedynków - czy to na ziemi, czy w powietrzu - Schlotterbeck należy do ścisłej ligowej czołówki (czwarty pod względem liczby wygranych pojedynków). Potrafi też zachować się pod bramką przeciwnika przy stałych fragmentach gry (dwa gole). To materiał na obrońcę klasy reprezentacyjnej. Już dostaje powołania od Hansiego Flicka, choć jeszcze nie doczekał się debiutu. Ale to tylko kwestia czasu. Poza Schlotterbeckiem, na tej pozycji warto było także zwrócić uwagę na Josko Gvardiola z RB Lipsk, Evana N’Dickę z Eintrachtu czy Moussę Niakhate z Mainz.

Środkowy obrońca (półprawy): Konstantinos Mavropanos (VfB Stuttgart)

Stuttgart dysponuje niską klauzulą wykupu Greka z Arsenalu, wynoszącą tylko 3 mln euro. To grosze za tak znakomitego defensora. Sven Mislintat nie pozostawił cienia wątpliwości, że klub skorzysta z tego przywileju, ale niewykluczone, że zrobi to tylko po to, by chwilę potem sprzedać Mavropanosa za wielokrotność tej kwoty do kogoś mocniejszego. Choćby do Borussii Dortmund, która ma zdolnego stopera na radarze, a latem poszukiwania środkowego obrońcy będą należeć do jej priorytetów.
Mavropanos to potężna siła i niewyczerpana energia. Piłkarz bezkompromisowy, który na boisku nie podejmuje żadnych kalkulacji. Widać to było chociażby w meczu z Wolfsburgiem w końcówce rundy, kiedy to strzelił fantastycznego gola, idąc do samego końca na piłkę i ryzykując ciężką kontuzję w zwarciu. Do zwarcia nie doszło, bo Renato Steffen jednak nie zdecydował się wejść w pojedynek z napierającym graczem Stuttgartu.
Tych goli 24-latek strzelił w sumie aż cztery, co w kontekście kontuzji Sasy Kalajdzicia czy Silasa, było dla VfB wręcz na wagę złota. Reprezentant Grecji odgrywa też kluczową rolę w zespole, jeśli chodzi o budowanie ataku pozycyjnego, bo to właśnie on ma w całym teamie najwięcej kontaktów z piłką. Ale Mavropanos to przede wszystkim znakomity defensor. Jest w najlepszej trójce w lidze pod względem liczby procentu wygrywanych pojedynków w powietrzu (ponad 80%!), przejętych piłek, zablokowanych strzałów i skutecznych doskoków pressingowych. Głównymi rywalami Greka w walce o XI rundy byli według mnie Manuel Akanji (Borussia Dortmund) i Niklas Suele (Bayern).

Boczny obrońca: Benno Schmitz (1.FC Koeln)

Wybór na pewno dyskusyjny, bo Schmitz to nie jest piłkarz najwyższej klasy. Miewa mecze lepsze i gorsze, choć na pewno tych pierwszych było jesienią zdecydowanie więcej. Ale wybrałem go do składu, bo uznaję Benna za symbol piłkarskiego odrodzenia “Koziołków”, a nade wszystko Anthony’ego Modeste’a. Schmitz był piłkarzem, którego poprzedni szkoleniowcy chowali głęboko do zamrażarki i korzystali z jego usług tylko w wyjątkowych sytuacjach. Steffen Baumgart postawił na niego odważnie i absolutnie się nie zawiódł.
27-latek idealnie pasuje do gry Kolonii skupionej na grze skrzydłami i jak najczęstszych dośrodkowaniach na Modeste’a. Schmitz zaliczył w tej rundzie cztery asysty, jest piąty w lidze pod względem liczby celnych dośrodkowań w pole karne i pierwszy, jeśli chodzi o liczbę progresywnych podań. W defensywie też radzi sobie nie najgorzej, bo pod względem toczonych i wygrywanych pojedynków plasuje się w czołowej dziesiątce ligi. Za jego głównych kontrkandydatów do XI rundy uznawałem Sylvana Widmera (FSV Mainz) i Jeremiego Frimponga (Bayer Leverkusen).

Wahadłowy: Filip Kostić (Eintracht Frankfurt)

Wszyscy pamiętamy letnią sagę z jego odejściem do Lazio, które ostatecznie nie doszło do skutku. Pamiętamy, jak oba kluby przerzucały się odpowiedzialnością za… zły adres mailowy, pod który rzekomo miała zostać wysłana oferta rzymian. Kostić bardzo chciał zmienić środowisko i spróbować sił w Serie A, ale dość szybko pogodził się brakiem zgody na transfer ze strony klubu i - jak to ma w swoim zwyczaju - znów stał się lokomotywą, która ciągnęła za sobą cały team. Trzy gole i sześć asyst w 16 meczach to, jak na wahadłowego, bilans bardzo dobry.
Serb to oczywiście najlepszy “kanadyjczyk” w zespole, brylujący w wielu elementach w statystykach ogólnoligowych. Tradycyjnie wykonuje zdecydowanie najwięcej dośrodkowań w lidze (i oczywiście najwięcej celnych), jest w ścisłym topie, jeśli chodzi o współczynnik oczekiwanych asyst, kluczowych podań czy celnych dograń w pole karne (w każdej z tych kategorii znajduje się w czołowej trójce w skali ligi). Ale Kosticia można umieścić w XI rundy nawet nie spoglądając w liczby. Jego szarże lewą stroną sieją po prostu popłoch w szeregach przeciwników, a bogaty repertuar dośrodkowań sprawia, że w zasadzie każda centra powoduje zagrożenie pod ich bramką.
Poza Kosticiem, w kręgu moich zainteresowań w kontekście tej pozycji pozostawali także David Raum z Hoffenheim, Nico Giesselmann z Unionu, Christian Guenter z Freiburg i Alphonso Davies z Bayernu.

Defensywny pomocnik: Jude Bellingham (Borussia Dortmund)

Bellingham to oczywiście nie jest typowa “6”, ale trzeba go było przesunąć niżej, bo w formacjach ofensywnych mamy klęskę urodzaju. Anglik rośnie w oczach niemalże z każdym kolejnym tygodniem. To już dziś jedna z gwiazd Bundesligi. Zachwyca dojrzałością i wszechstronnością. Odgrywa w drugiej linii BVB coraz istotniejszą rolę i, co ważne, nie tylko w sytuacjach, kiedy Borussia ma piłkę przy nodze, ale także wtedy, kiedy trzeba ją przeciwnikowi odebrać. Świetnie radzi sobie w pojedynkach, jest niezwykle sprawny i silny, natomiast w kreacji zdaje się być wręcz niezastąpiony. To przez niego i Marco Reusa przechodzi w Dortmundzie najwięcej akcji, które kończą się strzałem lub golem.
Reprezentant Anglii to także jeden z najlepszych dryblerów w lidze (czwarty pod względem liczby miniętych przeciwników w całej lidze), co dla gry Borussii, która w wielu meczach musi szukać przestrzeni i przewagi liczebnej w poszczególnych sektorach boiska, ma wręcz fundamentalne znaczenie. Jeśli trzeba by się było do czegoś doczepić, to być może do liczby goli. Bellinghama stać na to, by trafiać trochę częściej. Jego rozwój przebiega jednak nad wyraz harmonijnie. Borussia już zapowiada, że nie ma mowy, by ktoś nakłonił ją do sprzedania młodego Anglika po sezonie. Najwcześniej usiądą do rozmów latem 2023, choć wyciągnięcie go z Dortmundu dla nikogo nie będzie proste. Prezes Hans-Joachim Watzke mówi, że ewentualne rozmowy na temat transferu mogą się zacząć od poziomu 100 mln euro.
Jeśli chodzi o innych kandydatów do wyróżnienia, moją uwagę przykuwali też Joshua Kimmich (Bayern Monachium), Diadie Samassekou (TSG Hoffenheim) i idący mocno w górę z formą, zwłaszcza w końcówce sezonu, Salih Ozcan (1. FC Koeln)

Środkowy pomocnik: Florian Wirtz (Bayer Leverkusen)

Trudno go nazwać odkryciem tego sezonu, bo już w poprzednim mocno zaznaczył swoją obecność w lidze (sześć goli i pięć asyst), ale nie sposób nie dostrzec sukcesywnego rozwoju, jaki dokonuje się w grze Wirtza niemalże z tygodnia na tydzień. To piłkarz w zasadzie kompletny. Trudno mu wytknąć jakąkolwiek słabość. Biega, kreuje, broni, drybluje, strzela, asystuje, czyta (grę) i analizuje. Fantastycznie odnalazł się w duecie z Patrikiem Schickiem i to w dużej mierze właśnie dzięki wsparciu niemieckiego pomocnika, Czech rozgrywa swój najlepszy sezon w karierze.
Wirtz to nowy Mueller. Kiedy dostaje piłkę, najczęściej nie widzisz obok niego nikogo. Ma fantastyczne wyczucie przestrzeni, jest tzw. Raumdeuterem najwyższej próby. No i bronią go liczby. Na 40 bramek zdobytych jesienią przez Bayer, Wirtz miał bezpośredni udział przy 13 (pięć trafień i osiem asyst), ale uczestniczył w aż 19 atakach, które kończyły się zdobyciem goli, co jest oczywiście najlepszym wynikiem w lidze. Można więc postawić tezę, że nic w grze ofensywnej Leverkusen nie dzieje się bez niego. Wrażenie robi też praca 18-latka w defensywie. Nie odpuszcza po stracie, nie waha się wrócić nawet we własne pole karne, by zatrzymać rywala.
Śmiem twierdzić, że jeśli jakikolwiek niemiecki piłkarz może powalczyć w najbliższym czasie o indywidualne splendory (np. o Złotą Piłkę), to właśnie Wirtz ma na to największe szanse. Poza gwiazdorem Bayeru można było zastanawiać się na tej pozycji nad Julianem Brandtem (Borussia Dortmund), który długimi okresami grał w tej rundzie na miarę swojego potencjału (choć ostatni mecz jesieni z Herthą był w jego wykonaniu wręcz katastrofalny), ewentualnie nad Djibrilem Sowem z Eintrachtu, który dojrzewa do roli szefa środka pola w coraz lepiej grającej drużynie Olivera Glasnera.

Skrzydłowy: Christopher Nkunku (RB Lipsk)

To też oczywiście nie jest jego nominalna pozycja, ale Nkunku złapał na jesieni taką formę, że i na skrzydle dałby sobie wyśmienicie radę. Jeśli do kogoś w Lipsku nie można mieć pretensji za tę słabiutką jesień, to właśnie do Francuza. To chyba jedyny piłkarz z ekipy RB, po którym nie było widać, że zmiana systemu i taktycznych założeń na te forsowane przez Jessego Marscha w czymkolwiek mu przeszkadza. Siedem goli i pięć asyst w 17 meczach plus obecność w TOP10 w kilkudziesięciu kategoriach statystycznych dotyczących minionej rundy, to dorobek, obok którego nie da się przejść obojętnie.
Nkunku to dziś najgorętszy towar w RBL. Wcielił się w rolę lidera drużyny. Łatał dziury w ofensywie, zastępując w strzelaniu goli Andre Silvę i w asystowaniu Daniego Olmo czy Dominika Szoboszlaia. Można w ciemno zakładać, że o ile utrzyma formę wiosną, o tyle po sezonie ustawi się po niego kolejka chętnych i trudno będzie Oliverowi Mintzlaffowi zatrzymać go w klubie. Jeśli mowa o skrzydłowych, w kontekście wyboru do XI rundy warto było też zwrócić uwagę na Serge’a Gnabry’ego (Bayern), Moussę Diaby’ego (Bayer Leverkusen), Vincenzo Grifo (SC Freiburg), czy Jespera Lindstroema (Eintracht Frankfurt), choć tego drugiego oczywiście tylko za końcówkę sezonu i z zastrzeżeniem, że to takżę nie jest typowy skrzydłowy.

Ofensywny pomocnik: Thomas Mueller (Bayern Monachium)

Pięć goli i 13 asyst (“kicker” przypisuje mu nawet 15) mówi wszystko. Na tym etapie sezonu to rekord, odkąd prowadzi się takie statystyki. Mueller jest na najlepszej drodze ku temu, by pobić swój własny rekord sezonu, który wynosi 21 asyst (2019/2020). No i co ważne - piłkarz Bayernu wyłożył swoim kolegom w tej rundzie aż 52 piłki do strzałów, co także daje mu zdecydowany prymat w lidze. Jego liczby robią tym większe wrażenie, że przecież u Juliana Nagelsmanna nie ma on na boisku aż tak wiele miejsca, jak u Flicka. Obracanie systemu z przesunięciem Leroya Sane do środka i Alphonso Daviesa na lewe skrzydło sprawia, że Muellerowi jeszcze trudniej o znalezienie wolnego skrawka przestrzeni, bo zagęszcza się liczba zawodników w strefach, w których on operuje. Mimo to radzi sobie nadal znakomicie i trudno wyobrazić sobie Bayern bez niego. Za najpoważniejszych kontrkandydatów dla Muellera do miejsca w XI rundy można uznać Marco Reusa (Borussia Dortmund), wspomnianego Sane oraz Jonasa Hofmanna z Borussii Moenchengladbach.

Cofnięty napastnik: Patrik Schick (Bayer Leverkusen)

Sezon życia Czecha. 16 goli strzelonych w jednej rundzie to wyśmienity bilans, a przy okazji rekord klubowy. Żaden ze wspaniałych napastników Bayeru w przeszłości (choćby Ulf Kirsten, Rudi Voeller, Stefan Kiessling czy Dimitar Berbatow) nie miał na tym etapie rozgrywek tak pokaźnego dorobku. 25-latek w największym stopniu korzysta na współpracy z Wirtzem, który aż sześć ze swoich ośmiu asyst posłał właśnie do Czecha. Ten z kolei trafił do idealnego pod swój profil środowiska. W Leverkusen nie oczekuje się, że wychowanek Sparty Prafa będzie walczył w polu karnym i grał na ścianę z podłączającymi się z drugiej linii pomocnikami. Schick gra najczęściej przodem do bramki, uczestniczy w kontrach, ma dużą swobodę w poruszaniu się po boisku, szuka sobie piłek w najróżniejszych sektorach boiska. Taka gra jak najbardziej mu pasuje. To, co mogło imponować w jego grze jesienią, to pewne i zimnokrwiste wykończenie akcji strzałem. No i potrafi umieścić piłkę w bramce przeciwnika na różne sposoby. Cztery gole zdobył uderzeniami prawą nogą, dziewięć lewą, a trzy głową. Poza Schickiem można było na tej pozycji rozważać jeszcze Jonathana Burkardta z FSV Mainz.

“Dziewiątka”: Robert Lewandowski (Bayern Monachium)

19 goli po 17 meczach to czwarty najlepszy wynik w historii Bundesligi na tym etapie sezonu. Dwa razy więcej goli miał na półmetku rozgrywek Gerd Mueller, a raz sam Robert. To też wiele mówi, jak dobrą rundę ma za sobą nasz internacjonał. Po raz jedenasty z rzędu “Lewy” zaliczył sezon z co najmniej 10 golami i goni pod tym względem legendarnego Gerda, który takich sezonów zanotował aż 13.
Polak jest na najlepszej drodze ku temu, by po raz siódmy wywalczyć przyznawaną dla króla strzelców armatkę od “kickera” - to też byłoby osiągnięcie historyczne, bo dogoniłby i w tym aspekcie najlepszego strzelca w historii Bundesligi. Ale żeby nie było za słodko - parę zmarnowanych “setek” Lewandowskiemu też się zdarzyło (osiem). Więcej zepsuł jedynie Marco Reus (dziewięć). Pole do poprawy wciąż zatem jeszcze jest. Obok kapitana reprezentacji Polski na uwagę zasłużyli także oczywiście Erling Haaland (Borussia Dortmund), dla którego zabrakło miejsca w XI tylko dlatego, że ze wszystkich ofensywnych graczy rozegrał najmniej meczów (tylko 11), Taiwo Awoniyi (Union Berlin) i Anthony Modeste (1. FC Koeln).
Podsumowując, oto moja XI rundy jesiennej w Bundeslidze:
Flekken - Kostić, Schlotterbeck, Mavropanos, Schmitz - Bellingham - Wirtz - Mueller - Nkunku - Schick - Lewandowski

Przeczytaj również