Oto najnowszy ranking Złotej Piłki. Faworyt w kosmicznej formie. "Szykuje sobie grunt"

Oto najnowszy ranking Złotej Piłki. Faworyt w kosmicznej formie. "Szykuje sobie grunt"
Pressfocus.pl
Dominik - Budziński
Dominik BudzińskiDzisiaj · 06:50
Za nami mniej więcej półmetek sezonu 2025/26, a to dobra okazja, aby powrócić do naszych tradycyjnych rankingów dotyczących plebiscytu Złotej Piłki. Kto w tym momencie może uchodzić za faworyta do przyszłorocznej nagrody? Kilka postaci wybija się na pierwszy plan.
Nie jest wielką tajemnicą, że kluczowe dla wyników plebiscytu organizowanego przez France Football będą ostateczne rozstrzygnięcia w trwającej już Lidze Mistrzów i nadchodzącym coraz większymi krokami mundialu. Odniesione tam sukcesy drużynowe i odpowiedni wkład w nie, mogą zadecydować, jak wielokrotnie było już właśnie w latach turniejów reprezentacyjnych.
Dalsza część tekstu pod wideo
Póki co jest to więc raczej wróżenie z fusów, co nie zmienia faktu, że przynajmniej kilku piłkarzy, którzy notują kapitalny start sezonu, wysuwa się powoli na czoło wyścigu, mającego swoją metę dopiero jesienią 2026 roku. Tym razem wybraliśmy sześć nazwisk.

6. Declan Rice (Arsenal/Anglia)

Arsenal po 17 kolejkach jest liderem Premier League i spora w tym zasługa uniwersalnego pomocnika, którego śmiało można określić mózgiem drużyny. Rice gra praktycznie od deski do deski, rozgrywa, haruje, zabezpiecza środek pola, dokłada liczby. Licząc wszystkie rozgrywki, ma już na koncie sześć asyst, sam też dwa razy wpisał się na listę strzelców. A “Kanonierzy” rządzą nie tylko na krajowym podwórku, ale też w Lidze Mistrzów, gdzie wygrali wszystkie mecze. Jeżeli 26-latek utrzyma wysoką dyspozycję, wzbogaci klubową gablotę z trofeami, a sukces odniesie też z reprezentacją Anglii na mundialu, będzie poważnym kandydatem do nagrody.

5. Michael Olise (Bayern/Francja)

W tym sezonie klubowym Olise uzbierał już 13 goli i 16 asyst, a potrzebował do tego 30 spotkań. Jak łatwo policzyć - w zasadzie średnio raz na spotkanie bierze udział w akcji bramkowej Bayernu. Nikt częściej niż on nie notuje decydujących podań przy golach kolegów, a tyczy się to zarówno Bundesligi, jak i Ligi Mistrzów. Przebojowy skrzydłowy, który przez portal Transfermarkt wyceniany jest już na 130 mln euro, klasę potwierdza też w reprezentacji Francji. Choć ma w niej sporą konkurencję i wciąż stosunkowo niewielkie doświadczenie, to i tak wyrasta na jednego z liderów. W ostatnim spotkaniu z Ukrainą najpierw wywalczył rzut karny, a potem trafił do siatki. Kto wie, czy nie rośnie nam kandydat na gwiazdę przyszłorocznych mistrzostw świata.

4. Lamine Yamal (FC Barcelona/Hiszpania)

Miał w tym sezonie trochę problemów ze zdrowiem, zaliczał też słabsze występy, po których można było mówić “to nie ten Yamal sprzed kilku miesięcy”, ale w ostatnich tygodniach wyraźnie się rozkręcił. Za nim 20 spotkań w bieżącej kampanii klubowej. Liczby? Dziewięć goli i 11 asyst. A coś nam mówi, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Doskonale pamiętamy, co robił w rundzie wiosennej rozgrywek 2024/25. Jeśli znów największe fajerwerki trzyma na drugą część sezonu, to nie zazdrościmy rywalom. I tym rywalizującym z Barceloną, i z reprezentacją Hiszpanii. Już ostatnio 18-latek był blisko otrzymania nagrody. Teraz, aby nikt go nie ubiegł, do indywidualnych popisów musi dorzucić najcenniejsze skalpy - triumf w Lidze Mistrzów lub złoto na mundialu. A najlepiej jedno i drugie.

3. Erling Haaland (Manchester City/Norwegia)

Maszyna do strzelania goli pracuje na najwyższych obrotach. Haaland jest liderem klasyfikacji strzelców Premier League (z dużą przewagą) i drugim najskuteczniejszym zawodnikiem Ligi Mistrzów. Łącznie, uwzględniając wszystkie fronty klubowe, uzbierał 28 goli i pięć asyst w 27 spotkaniach. A nie można zapominać, że w eliminacjach do mundialu, w końcu dla Norwegii udanych, urządził sobie teatr jednego aktora. Zdobył w nich 16 bramek (!). Dwa razy więcej niż drugi w stawce piłkarz. Norwegia wraca na mistrzostwa świata po ponad dwóch dekadach i może uchodzić za czarnego konia imprezy. Pewnie nie ma wielkich szans na medal, ale kto wie. Prędzej Haaland trofea wywalczy jednak w Manchesterze City, który walczy o mistrzostwo Anglii i triumf w Lidze Mistrzów.

2. Harry Kane (Bayern/Anglia)

Kane rozgrywa kolejny wybitny sezon. Po 15 kolejkach Bundesligi ma już na koncie 19 goli i może celować w pobicie rekordu Roberta Lewandowskiego, a skuteczny jest też w innych rozgrywkach. Jego łączny bilans to 33 bramki i cztery asysty w 30 spotkaniach. Ponadto bryluje w rozegraniu, momentami haruje wręcz na całej długości i szerokości boiska, potwierdza klasę w kadrze. W ostatnich 10 meczach strzelił dla reprezentacji 10 goli i może śmiało marzyć o medalu na mundialu. To, podobnie jak ewentualny sukces w Lidze Mistrzów, byłby ogromny argument w walce o Złotą Piłkę.

1. Kylian Mbappe (Real Madryt/Francja)

Liczbowo wypada podobnie jak Kane. Za nim 27 spotkań w tym sezonie klubowym, a na koncie Francuz ma już 30 goli i pięć asyst. Co nie bez znaczenia - jest wyraźnym liderem klasyfikacji strzelców i w La Lidze, i w Lidze Mistrzów. Pasjonująco zapowiada się jego walka o Złoty But, którą stoczy zapewne z Kanem i Haalandem, ale bez wątpienia 27-latek wolałby tym razem odnieść sukces drużynowy. Czy to z Realem, który jak zwykle celuje w podbój Hiszpanii i Europy, czy reprezentacją Francji, będącą w ścisłym gronie faworytów do złota na przyszłorocznych mistrzostwach świata. Póki co Mbappe przygotowuje sobie niezły grunt pod najcenniejszy laur indywidualny. Jeśli wyraźnie nie spuści z tonu, a przy okazji odniesie sukces w kluczowych rozgrywkach, być może w końcu doczeka się upragnionej Złotej Piłki. Nad wiceliderem ma też pewną przewagę. Gra w bardziej medialnej i docenianej lidze, o czym przekonywaliśmy się już wielokrotnie, choćby w przypadku Roberta Lewandowskiego.

Przeczytaj również