Oto priorytet transferowy Barcelony. Laporta wie swoje. "Absolutnie topowy zawodnik"

Oto priorytet transferowy Barcelony. Laporta wie swoje. "Absolutnie topowy zawodnik"
Sergio Ruiz / PRESSIN / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz JankowskiDzisiaj · 12:31
FC Barcelona musi wzmocnić skład przed startem następnego sezonu. Wszystko wskazuje na to, że określiła już transferowy priorytet. Luis Diaz wpisuje się w potrzeby mistrzów Hiszpanii.
- Musimy dokonać wzmocnień w letnim okienku, aby pozostać konkurencyjni. Wiemy, że nasi rywale będą się zbroić, my też mamy takie plany - podkreślił Joan Laporta dla TV3.
Dalsza część tekstu pod wideo
FC Barcelona zdecydowanie nie może osiąść na laurach po zdobyciu trzech trofeów na krajowym podwórku. Już widać bowiem, że rywale zareagują na gorszy okres. Real Madryt zdążył kupić Deana Huijsena i niedługo może oficjalnie potwierdzić ściągnięcie Trenta Alexandra-Arnolda oraz Alvaro Carrerasa. Atletico kontynuuje argentyńską politykę transferową, celując w ściągnięcie Cristiana Romero. Co na to “Blaugrana”?
Od dłuższego czasu marzy o zakontraktowaniu skrzydłowego z najwyższej półki. Raphinha i Lamine Yamal mają za sobą spektakularną kampanię, jednak w drużynie zmieściłby się jeszcze jeden gracz na tę pozycję. Brazylijczyk spokojnie potrafi operować bliżej centralnej strefy, co otwiera wakat na lewej flance. Miejsce to może zostać zagospodarowane przez Luisa Diaza.

“Luchador”

- Luis to topowy, absolutnie topowy zawodnik. Możliwość pracy z nim to przyjemność. Jestem więcej niż zadowolony z tego, że udało się nam sprowadzić go do klubu - zachwycał się Juergen Klopp w lutym 2022 roku dla TNT Sports. - Diaz ma wszystko, żeby robić różnicę w ofensywie Liverpoolu. Już udowodnił, że dysponuje niesamowitym talentem. O tym, jak genialny jest, świadczy to, że czasem Sadio Mane musi schodzić albo zaczynać na ławce, chociaż też znajduje się w dobrej formie - wtórował Jamie Carragher, ekspert Sky Sports.
Sezon 2021/22 na razie można uznać za peak w karierze Luisa Diaza. Zebrał on wówczas 22 gole i 11 asyst, broniąc barw Porto i Liverpoolu. “The Reds” zdecydowanie nie mogli żałować wydania w zimowym okienku 54 mln euro. “Lucho” szybko przebił się do pierwszego składu i rozkochał w sobie kibiców na Anfield. W rundzie wiosennej strzelał wówczas z Tottenhamem, Manchesterem United czy Villarrealem w półfinale Ligi Mistrzów. Sprawił, że późniejsza sprzedaż Sadio Mane została przyjęta jako naturalny krok w procesie przebudowy drużyny. Pod względem charakterystyki gry trudno było znaleźć lepiej pasującego następcę Senegalczyka. Nowy nabytek uosabiał bowiem wszystkie cechy pożądane przez Kloppa. Jakość, intensywność, dynamikę i nieposkromiony głód.
Diaz przeżył na Anfield wzloty i upadki. Większą część sezonu 2022/23 przegapił z powodu kontuzji kolana. W minionych rozgrywkach przez kilka tygodni nie mógł skupić się na grze z powodu głośnej sprawy związanej z porwaniem ojca. Historia na szczęście zakończyła się szczęśliwie, ale zawodnik potrzebował chwili na dojście do siebie. Na zdobycie piątej bramki w lidze czekał wówczas aż do lutego. Pod wodzą Arne Slota osiągnął ten wynik już w piątej kolejce. Wcześniej tak udany start w barwach “The Reds” notowali jedynie Mohamed Salah, Michael Owen i Robbie Fowler. Ewidentnie lewoskrzydłowy stał się jednym z wielu beneficjentów zmiany trenera.
- Arne Slot świetnie zadomowił się w naszym zespole. Wie, jak zarządzać grupą i każdym zawodnikiem z osobna. Sprawił, że wzrósł nasz poziom pewności siebie, wdrożył wiele nowinek taktycznych. Indywidualnie mogę powiedzieć, że przez cały sezon pracowałem nad poprawą wykończenia, od okresu przygotowawczego wykonywałem więcej ćwiczeń z tym związanych. Chcę strzelać więcej goli i wciąż się poprawiać - podkreślał Diaz. - Trener przykłada sporą wagę do ustawienia zawodników na boisku. Chodzi o znajdowanie odpowiednich pozycji, co ułatwia zbliżanie się do bramki rywala i tworzenie zagrożenia. Pracujemy nad tym przez cały sezon i przynosi to efekty - dodał na antenie Sky.

Numer jeden

Diaz nie zdołał naturalnie utrzymać średniej jednego gola na mecz w Premier League. We wszystkich rozgrywkach uzbierał natomiast łącznie 17 trafień i osiem asyst, co jest więcej niż solidnym wynikiem. Nic dziwnego, że ponownie znalazł się w orbicie zainteresowań Barcelony. Rok czy dwa lata temu jego nazwisko przewijało się w kontekście Katalończyków, jednak teraz temat ma być poważniejszy.
- Docenialiśmy Nico Williamsa jako potencjalną opcję, ale rok temu zdecydowaliśmy się na transfer Daniego Olmo. Teraz myślę, że klub ma innych kandydatów - powiedział ostatnio Laporta.
- Barcelona wybrała już swój cel na przyszły sezon. To Luis Diaz. Sprowadzenie Kolumbijczyka stało się priorytetem Deco. Aby transakcja mogła zostać zrealizowana, potrzebnych będzie około 80 mln euro - opisał Hugo Cerezo, dziennikarz Relevo. - Diaz jest zdecydowanym priorytetem Barcelony. Włodarze wiedzą, że chce przenieść się do Katalonii i jest gotów czekać na klub - wtórował Jose Alvarez z El Chiringuito.
Niektórzy kibice mogą się dziwić, dlaczego klub tak łatwo rezygnuje z Nico. W końcu to zawodnik o sześć lat młodszy, bardziej doświadczony w lidze hiszpańskiej i świetnie znający się z wieloma zawodnikami “Barcy”, z którymi czaruje w kadrze. Spoglądając jednak w liczby, można zrozumieć konkretniejsze zainteresowanie 28-latkiem. W tym sezonie “Lucho” przerasta wychowanka Athletiku pod względem średniej oczekiwanych bramek (0,42 na 90 minut do 0,21) i oczekiwanych asyst (0,19 do 0,17). W klasyfikacji kanadyjskiej prowadzi 25 do 18. Jest skuteczniejszy, chociaż oddaje mniej strzałów na mecz (2,38 do 2,68). Nico częściej drybluje (3,36 udanych akcji na spotkanie), ale na niższej skuteczności (40% Hiszpana, 47% Kolumbijczyka). Williams kreuje nieco więcej sytuacji, przy czym rzadziej udziela się w obronie.
Jakie wnioski można z tego wyciągnąć? Jeden kandydat korzysta z możliwości bycia gwiazdą. W ofensywie Athletiku dysponuje pełnią swobody, może stracić piłkę raz, drugi, trzeci, ponieważ za czwartym zrobi coś konstruktywnego. Diaz dysponuje mniejszym marginesem błędu. Większa konkurencja w linii ataku zmusza do lepszego wykorzystania każdej otrzymanej szansy. Gdyby przez miesiąc cieniował, mógłby stracić miejsce na rzecz Cody’ego Gakpo lub Diogo Joty. Dziś wydaje się to abstrakcyjne, ponieważ tak wyraźnie ugruntował pozycję w wyjściowym składzie. Ale dokonał tego właśnie poprzez regularną gwarancję gry na wymaganym poziomie.

Sygnał dla Lewandowskiego?

Rozpatrując pojedynek Diaz vs Williams, warto też wspomnieć o warunkach finansowych. W przypadku pierwszego mówi się o kwocie rzędu 70-80 mln euro. U drugiego sytuacja jest prosta, opcja wykupu wynosi 58 mln euro. Athletic na pewno nie zejdzie poniżej tej sumy. Sęk w tym, że klauzula odstępnego musi zostać opłacona w jednej transzy, co stanowi gigantyczne obciążenie budżetu w danym roku kalendarzowym. Ewentualna transakcja związana z “Lucho” na pewno zostałaby rozłożona na raty. W perspektywie krótkoterminowej Barcelonie łatwiej byłoby spiąć wydatki. Do tego dochodzi jeszcze kwestia wynagrodzenia. Według różnych źródeł gracz LFC zarabia około 65-75 tys. euro tygodniowo. Nico inkasuje ponad 200. Na przestrzeni pięcioletniego kontraktu mówimy o kolosalnej różnicy.
Na korzyść Diaza przemawia też jego wszechstronność. Williams potrafi grać na obu flankach, ale tylko tam i nigdzie indziej. Z kolei 28-latek ostatnimi czasy dał się poznać jako świetna fałszywa dziewiątka. Arne Slot nie bał się eksperymentować, mając na uwadze słabszą dyspozycję Darwina Nuneza. Nominalny lewoskrzydłowy zdał egzamin, w tym sezonie rozegrał 14 meczów na środku ataku, notując osiem trafień i jedną asystę.
- "Lucho" może zaczynać mecze bliżej lewej strony, ale dobrze odnajduje się na środku, potrafi idealnie wyczuć moment i znaleźć miejsce za linią obrony. Jego ruchliwość i rozumienie gry bardzo nam pomagają - chwalił Slot w trakcie rundy jesiennej.
Barcelona szuka lewoskrzydłowego i powoli musi też szykować się na erę post-Lewandowski. Polak wymiatał w pierwszej połowie sezonu, jednak wiosną jego forma wyraźnie się pogorszyła. Przez kilka tygodni pauzował z powodu kontuzji, a po powrocie do zdrowia nie zachwyca. Potencjalny transfer Diaza mógłby zatem podwójnie pomóc Flickowi. Trener ten uwielbia mobilnych zawodników, którzy non stop grają na najwyższej intensywności. Nie przez przypadek pod jego wodzą życiową formę osiągnął Raphinha, który poza wiodącą nogą jest piłkarzem o zbliżonym profilu do “siódemki” Liverpoolu.
Patrząc na styl “Barcy”, spokojnie można wyobrazić sobie sprawnie działający system z Raphinhą i Yamalem na skrzydłach, Olmo na dziesiątce i Diazem w roli napastnika. Ustawienie umożliwiałoby sporą wymienność pozycji, generując prawdziwe zamieszanie w szeregach rywali. Kolumbijczyk mógłby swobodnie zamieniać się z Brazylijczykiem, a Olmo już potwierdził, że sprawdza się jako wolny elektron. Lamine też nigdy nie jest przykuty do jednego sektora.
Naprawdę trudno byłoby przewidzieć kolejny ruch tak skonstruowanej linii ataku. Podkreślamy jednocześnie, że to tylko propozycja. Lewandowski w przyszłym sezonie też powinien być wartością dodaną, ale trudno wyobrazić sobie, aby mógł grać od pierwszej minuty w np. 60 meczach. Ferran Torres ostatnio znakomicie sprawdzał się jako zastępca podstawowej “dziewiątki”, jednak warto mieć jeszcze więcej opcji w zanadrzu. Stąd w pełni zrozumiałe zainteresowanie gwiazdą Liverpoolu.
Nie możemy przesądzać, czy Diaz ostatecznie zasili szeregi ekipy Flicka. Do Barcelony przymierzano już wiele gwiazd, które koniec końców nigdy nie postawiły nogi w mieście Gaudiego. W tym przypadku zgadza się wiele czynników. Klub musi wzmocnić atak, a sam piłkarz ma być otwarty na opuszczenie Liverpoolu w glorii i chwale po zdobyciu mistrzostwa. Koszty ewentualnego transferu? Wysokie, to nie ulega wątpliwości. Ale wszyscy wiemy, że za jakość się płaci.

Przeczytaj również