Przegrani kadencji Paulo Sousy. "Reprezentacyjny poziom już mu odjechał"

Przegrani kadencji Paulo Sousy. "Reprezentacyjny poziom już mu odjechał"
Rafał Oleksiewicz / PressFocus
Nie wszyscy są beneficjentami kadencji Paulo Sousy. Niektórzy reprezentanci Polski sporo stracili odkąd nastąpiła zmiana selekcjonera. Kogo zaliczymy do tego grona?
Jedni byli zaniedbani przez selekcjonera, drudzy dostali szansę i nie wykorzystali jej, tak jakby chociażby Karol Świderski. Obie te grupy można uznać za przegrane w 2021 roku.
Dalsza część tekstu pod wideo

Tomasz Kędziora

Są piłkarze, którzy nie wykorzystali swoich szans i chwilowych wzlotów, awansów w hierarchii trenera Sousy. O nich później. Są też tacy jak Tomasz Kędziora, którzy po prostu nie trafili mu w gusta i nie dostali konkretnych możliwości, by to zmienić. Obrońca Dynama Kijów za Jerzego Brzęczka grał wszystko. Stał się etatowym reprezentantem, pewniakiem do gry na prawej obronie.
Kreowany na następcę Łukasza Piszczka Bartek Bereszyński musiał zadowalać się grą na lewej obronie, bo ’’Kędi” był jednym z pierwszych wpisywanych do pierwszego składu. To największy przegrany po zmianie selekcjonera. W końcu to brak jego nazwiska był największą sensacją wśród pierwszych powołań Paulo Sousy.
Kędziora przekonał do siebie selekcjonera… Stop, inaczej. Opinia publiczna na tyle przekonała Sousę do Kędziory, że ten mógł pograć 90 minut w meczach z San Marino. Jest traktowany jako piłkarz drugiego szeregu. Tłumaczenie, że nie pasuje do systemu z wahadłowymi nie jest przekonujące, bo szczerze mówiąc ani Bereszyński ani Jóźwiak do niego nie pasują.

Maciej Rybus

On stał się wybitnym reprezentantem nigdy nie będąc fundamentalną postacią drużyny. Nie dostał zaufania od Sousy, ale nie miał go też wcześniej. Oczywiście Rybus jest trochę zawodnikiem-szklanką. Z powodu kontuzji stracił chociażby EURO 2016, a miał przedtem dobrą formę jako zawodnik Lyonu.
Smuda - 22 mecze
Fornalik - 4 mecze
Nawałka - 27 meczów
Brzęczek - 5 meczów
Sousa - 8 meczów
Jeśli Rybus był czyimś ulubieńcem, to Franza Smudy. U niego debiutował i grał regularnie dwa lata. Ale EURO 2012, na którym miał być naszą gwiazdką zakończył już w 70. minucie meczu z Grecją. Dużo grał także u Adama Nawałki, za to u Waldemara Fornalika i Jerzego Brzęczka był w cieniu.
Paulo Sousa od Rybusa woli Tymoteusza Puchacza. To na niego stawia w kluczowych meczach, a Rybus jest opcją rezerwową. Przy tym, że w klubie gra on wszystko, a Puchacz nic, uważamy, że wybór Sousy jest jednak zły. Tymek zagrał dobrze z Anglią, ale ostatnie spotkanie z Węgrami już go obnażyło.

Michał Helik

Zadebiutował z Węgrami i przy 0:2 dostał zmianę po niespełna godzinie gry, a pech chciał, że 3 minuty później było już 2:2. Oczywiście gra ofensywna nie była od Helika zależna, ale to dobre streszczenie jego wejścia do reprezentacji Polski. Dołączył do kadry jako piłkarz z najniższą średnią traconych bramek przez jego zespół ze wszystkich polskich kadrowiczów.
Mógł jechać na opinii wyróżniającego się, czołowego piłkarza Championship, ale druga próba to mecz z Anglią. Czyli jak spadać, to z wysokiego konia. I faktycznie Helik po spotkaniu z ’’Synami Albionu” mógł czuć się obity z każdej strony. Został zmieniony po dziesięciu minutach drugiej części. Sprokurował głupiego karnego, wypadł bardzo blado.
Potem był już tylko statystą. Okazało się, że Helik nie jest jeszcze na poziomie Kamila Glika, Jana Bednarka i jeszcze długo nie będzie. Dostał nieprawdopodobną szansę udowodnienia, że Paulo Sousa się nie mylił dając mu zadebiutować w eliminacjach jako podstawowy zawodnik. Sam zepsuł sprawę.

Kamil Grosicki

Paulo Sousa wziął go na swoje debiutanckie zgrupowanie, mimo że w Polsce przez całą jesień i zimę mówiło się o tym, że jeśli na pół roku przed mistrzostwami Europy Grosicki nie zmieni klubu i nie zacznie grać, to należy zamknąć rozdział ’’Grosik w reprezentacji”. Mimo tego Sousa dał mu szansę, dostał po kilka minut z Węgrami i Anglią, a z Andorą zagrał pół godziny i zaliczył w tym czasie asystę. Prawie jak za najlepszych czasów.
Kamil to dobry reprezentant, dobry joker, ale wszystko miało swoje granice. Na pewno przekroczeniem ich było to, że nie grał nic a nic w klubie. Za zasługi w kadrze można być, ale nie jedzie się za nie na turniej ranki mistrzowskiej, o czym pięć lat wcześniej przekonał się choćby Sebastian Mila.
Grosicki i jego środowisko po powrocie do Pogoni Szczecin w wywiadach nie kryło żalu do Paulo Sousy, powtarzano, że to Kamila zabrakło na EURO 2020, ale po kilku miesiącach gry Kamila w Ekstraklasie już wiemy, że można włożyć to między bajki. Reprezentacyjny poziom już mu odjechał.

Sebastian Szymański

Tu nie ma co się rozpisywać, bo każdy ma wyrobione zdanie na temat Szymańskiego. Portugalski trener uznaje, że nie potrzebuje go w gronie 23 czy 26 piłkarzy. Czy Sebastian faktycznie byłby nieprzydatny? Uważamy zgoła inaczej.
W Moskwie opinię ma doskonałą, a u Sousy zepsuł ją sobie zapewne występami w kadrze. Ale czego selekcjoner oczekiwał od niego na pozycji wahadłowego? A powiedzmy sobie szczerze - i tak wypadał on tam lepiej od niejednego z późniejszych kadrowiczów. Swojej szansy w środku pola nie dostał ani razu. Zbyt duże to umiejętności, żeby z niego rezygnować.

Przeczytaj również