Reprezentant Polski robi prawdziwą furorę. Nie do pomyślenia, co działo się z nim niedawno

Reprezentant Polski robi prawdziwą furorę. Nie do pomyślenia, co działo się z nim niedawno
Mateusz Porzucek / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik BudzińskiDzisiaj · 06:50
Kontynuujemy podsumowania 2025 roku, tym razem biorąc pod lupę najlepszych polskich piłkarzy ostatnich 12 miesięcy. Kto zwyciężył w naszym wewnętrznym głosowaniu? Komu przypadło w udziale podium? Kto rzutem na taśmę załapał się do TOP10? Zaczynamy!
Pod uwagę braliśmy oczywiście zarówno mecze rozegrane w reprezentacji Polski, jak i występy klubowe. Doceniliśmy indywidualne popisy, statystyki, ogólne wrażenia artystyczne, ale też wkład w wyniki i ewentualne sukcesy drużynowe. Co zrozumiałe, pewien bonus mieli też ci, którzy na co dzień grają w mocniejszych ligach i lepszych zespołach, bo poprzeczka po prostu jest u nich zawieszona wyżej. Nie oznacza to natomiast, że zawsze piłkarz X, grający dla silniejszej ekipy, był notowany wyżej niż gracz Y z drużyny słabszej. Staraliśmy się to wszystko wyważyć.
Dalsza część tekstu pod wideo
Co ciekawe, redakcyjne głosy dostało łącznie tylko 11 piłkarzy. Byliśmy zatem dość zgodni w samym wyborze nazwisk (ale już niekoniecznie w ich konkretnym umiejscowieniu). Tuż poza TOP10 wylądował ostatecznie Sebastian Szymański, który z dziesiątym Kamilem Grabarą przegrał o włos.

10. Kamil Grabara

I o wilku - nomen omen - mowa, bo to właśnie gracz Wolfsburga otwiera nasze zestawienie. Chociaż zespół Polaka w ostatnich miesiącach raczej rozczarowuje, on sam zdecydowanie częściej jest chwalony niż krytykowany. Gdy na początku grudnia obronił rzut karny w meczu z Unionem Berlin, niemieckie media nazywały go wręcz geniuszem. A nie był to pojedynczy wyskok 26-latka, który w minionym roku w końcu wrócił też do reprezentacji Polski. Regularnie, choć bez logicznego powodu, pomijał go Michał Probierz, błędu poprzednika na szczęście nie powiela Jan Urban. Grabara nie tylko doczekał się powołania po ponad trzech latach, ale wystąpił też w dwóch meczach, m.in. w tym z Holandią, gdy z powodu urazu zagrać nie mógł Łukasz Skorupski. Wydaje się, że dziś golkiper Wolfsburga w kadrze jest numerem dwa, ale z aspiracjami, by powalczyć o “jedynkę”.

9. Łukasz Skorupski

To był naprawdę udany rok dla Skorupskiego, który ustabilizował swoją pozycję w reprezentacji. W jej kluczowych meczach, jeśli tylko był zdrowy, grał od pierwszej minuty, zazwyczaj spisując się naprawdę solidnie. Ostatnio co prawda przez uraz w kadrze pauzował, ale można chyba zaryzykować stwierdzenie, że póki co nie straci bluzy z numerem jeden. A jak szło mu w klubie? Przede wszystkim wraz z Bologną zdobył Puchar Włoch, pokonując w finale AC Milan. Po meczu o trofeum zebrał świetne noty, co miało też miejsce po wielu spotkaniach w innych rozgrywkach, przede wszystkim w Serie A. No i posmakował gry w Lidze Mistrzów. Tam zadebiutował co prawda jeszcze w 2024 roku, ale potem, już w styczniu, pokazał się na tle Borussii Dortmund. Od kilku tygodni leczy uraz. Zanim jednak wypadł z gry, też miał dobrą passę.

8. Nicola Zalewski

Lepiej wiodło mu się jednak w 2024 roku, gdy był prawdziwym motorem napędowym reprezentacji Polski. W ciągu ostatnich 12 miesięcy, grając z orzełkiem na piersi, miał już większe wahania formy, o czym poniekąd świadczyć może fakt, że w tym okresie nie strzelił żadnego gola i nie zanotował jakiejkolwiek asysty. Wciąż potrafił oczywiście w swoim stylu szarpać, miał kilka dobrych występów, nawet jeśli kończył je bez liczb. A jak szło mu na niwie klubowej? Pierwsze pół roku spędził w Interze, gdzie doczekał się premierowego gola czy występu w finale Ligi Mistrzów. Potem odszedł do Atalanty, wprowadził się do niej znakomicie i… szybko spadł w hierarchii. Gra co prawda regularnie, w samym grudniu zaliczył nawet dwie asysty, ale jest głównie zmiennikiem.

7. Wojciech Szczęsny

Jedyny zawodnik w rankingu, którego oceniać możemy wyłącznie przez pryzmat występów klubowych, bo z reprezentacją pożegnał się już wcześniej. Trudno nie docenić jednak tego, co Szczęsny robił przez większość 2025 roku. Akurat na jego starcie wskoczył między słupki Barcelony, po czym udowodnił, że na emeryturę faktycznie było chyba trochę zbyt wcześnie. Czasami popełniał błędy, ale zdecydowanie częściej ratował Barcelonę w ważnych spotkaniach. Zdobył z nią trzy trofea, w tym mistrzostwo Hiszpanii, a zanim poznał smak porażki, rozegrał 22 kolejne mecze! Największy koncert? Chyba ten z meczu przeciwko Benfice, gdy wyczyniał cuda w Lidze Mistrzów. Co ciekawe, wcześniej na tym samym stadionie, przeciwko temu samemu rywalowi, spisał się kiepsko. To się nazywa wyciąganie wniosków. Ostatnio Szczęsny jest już rezerwowym, jednak na starcie kampanii 2025/26 też kilka razy dał popis. Choćby w El Clasico, gdy obronił rzut karny wykonywany przez Kyliana Mbappe.

6. Jakub Kamiński

Jeden z tych, którzy w 2025 roku rozkręcali się niemal z tygodnia na tydzień. Pierwsze kilka miesięcy? W zasadzie do zapomnienia. Od stycznia do początku marca Kamiński nie rozegrał w Wolfsburgu choćby minuty. Potem jednak coś drgnęło. Dostawał coraz więcej szans, kilka razy błysnął też w kadrze prowadzonej wtedy jeszcze przez Michała Probierza. A przełomowe, z wielu względów, okazało się lato. To wtedy były piłkarz Lecha Poznań odszedł do FC Koeln i skorzystał na zmianie selekcjonera reprezentacji Polski. Pod batutą Urbana, ustawiony bliżej środka pola, pod napastnikiem, stał się jednym z liderów ofensywy. Błyszczał na tle Holandii (gol) czy Finlandii (gol i asysta). Wybuch formy nastąpił natomiast nie tylko w zespole narodowym, bo i w Kolonii 23-latek regularnie zbiera dobre noty. Po 17 rozegranych tam spotkaniach ma na koncie pięć trafień w Bundeslidze.

5. Jan Bednarek

Jeszcze nie tak dawno notorycznie krytykowany (czasami bezpodstawnie) za występy w reprezentacji Polski, do tego męczący się w ekipie czerwonej latarni Premier League, która niemal tydzień w tydzień dostawał “baty”. Od jakiegoś czasu zaś pewny punkt defensywy w kadrze i wychwalany pod niebiosa zawodnik FC Porto. Trzeba przyznać, że Bednarek na przestrzeni kilkunastu miesięcy przeszedł bardzo ciekawą, pozytywną dla niego drogę. Podobnie jak u Kamińskiego - zdecydowanie lepsza była ta druga połowa roku. Pierwszą kończył bowiem spadkiem z ligi, wygrywając jeden ligowy mecz od stycznia do końca maja. Potem strzałem w dziesiątkę okazała się zaś przeprowadzka do Portugalii. W ekipie “Smoków” 29-letni defensor przypomniał sobie, jak to jest grać dla klubu z czołówki, a nie dna tabeli. Ma mniej pracy, ale kiedy musi ją wykonać, robi to zazwyczaj bez zarzutu. Trudno mieć też do niego większe pretensje za ostatnie występy reprezentacyjne.

4. Piotr Zieliński

Kiedyś byłoby to nie do pomyślenia, bo przez lata Zielińskiemu często dostawało się po meczach reprezentacji, ale trzeba przyznać, że tak wysoką lokatę w tym rankingu polski pomocnik zawdzięcza przede wszystkim właśnie występom z orzełkiem na piersi. Po nich naprawdę rzadko można było mieć mu coś do zarzucenia. Jasne, nie zawsze prezentował się koncertowo, ale od września (bo wcześniej nie grał przez kontuzje) zazwyczaj ciągnął ten biało-czerwony wózek. Było to widać gołym okiem, poniekąd widać też w liczbach. W sześciu meczach strzelił dwa gole, dorzucił dwie asysty. Większy grymas na twarzy można mieć analizując ten rok “Ziela” z perspektywy klubowej. Cały finał Ligi Mistrzów przesiedział na ławce, na której zresztą zaczynał większość spotkań. Na szczęście odżył w ostatnich tygodniach i dziś jest już graczem podstawowej jedenastki. Niedawno strzelił gola z Atletico, wcześniej zdobył przepiękną bramkę przeciwko Hellasowi. Coś drgnęło. Oby na dłużej.

3. Jakub Kiwior

Jeden z tych piłkarzy, u których mijający rok trzeba podzielić na dwa etapy klubowe. Pierwsze pół roku Kiwior spędził jeszcze w Arsenalu i początkowo nie podnosił się z ławki. Wstał z niej na dobrą sprawę w kwietniu, po czym do końca kampanii nie oddał już miejsca w składzie i zazwyczaj zbierał naprawdę dobre recenzje. Pomógł nawet “Kanonierom”, prezentując się świetnie, wyeliminować Real Madryt z Ligi Mistrzów. Gdy jednak na początku kolejnego sezonu znów wylądował wśród rezerwowych, postawił na zmianę środowiska. Wypożyczenie (z obowiązkiem wykupu) do FC Porto póki co okazuje się strzałem w dziesiątkę. 25-latek tworzy świetnie funkcjonujący duet ze wspomnianym już Bednarkiem, z którym, jeśli obaj tylko są zdrowi, współpracuje też w reprezentacji. Co ciekawe, w 2025 roku Kiwior nie opuścił żadnego meczu kadry. W pamięci mamy niestety jego bardzo zły występ w ostatnim spotkaniu z Maltą, ale wcześniej, choćby w obu starciach z silną Holandią, wyglądało to znacznie lepiej.

2. Matty Cash

I pomyśleć, że przez większość swojej kadencji ignorował go Michał Probierz… Dziś brzmi to jak ponury żart, bo Cash jest w ogromnym gazie. Niezależnie od tego, czy zakłada akurat koszulkę reprezentacji Polski, czy może Aston Villi. 28-latek może usiąść wygodnie w fotelu i docenić ostatni rok, który był dla niego jednym z najlepszych w karierze. Dla kadry strzelił trzy gole, w tym bardzo ważne przeciwko Holandii i Finlandii, w klubie zaś karcił Arsenal czy Manchester City. A mówimy przecież o bocznym obrońcy, dla którego liczby w ofensywie to co najwyżej dodatek do rozbudowanego repertuaru atutów. Cash dokłada dużą cegłę do imponujących wyników “The Villans”. Przypomnijmy - to dziś trzecia siła Premier League. Reprezentantowi Polski pozostaje życzyć jedynie, by utrzymał tak wysoką dyspozycję.

1. Robert Lewandowski

Zwycięzca nie mógł być inny. Gdy rówieśnicy Lewandowskiego zawieszają buty na kołku, ewentualnie odcinają kupony w egzotycznych krajach, on wciąż, jako 37-latek, gra dla topowego klubu Europy. Nie występuje już oczywiście w meczach od deski do deski, zarządza swoimi siłami, zna pewne ograniczenia, ale nadal jest w stanie potwierdzać wielką klasę na tle mocnych ekip. W 2025 roku strzelił dla Barcelony 27 goli, sięgnął po mistrzostwo Hiszpanii, Puchar Króla, a w zwycięskim finale krajowego superpucharu zdobył bramkę i dorzucił asystę przeciwko Realowi Madryt. Nie zawiódł też w reprezentacji, bo zostawiając na boku zawirowania związane z opaską kapitańską i Michałem Probierzem, wyciskał dużo ze swoich występów. W siedmiu spotkaniach eliminacji mistrzostw Europy zanotował bilans czterech goli i trzech asyst.

Przeczytaj również