Oto najlepsza "11" rundy w Ekstraklasie! Nie brakuje niespodzianek. "Odkrycie sezonu"

Oto najlepsza "11" rundy w Ekstraklasie! Nie brakuje niespodzianek. "Odkrycie sezonu"
Mikołaj Barbanell / shutterstock.com
Mateusz - Rokuszewski
Mateusz RokuszewskiDzisiaj · 11:20
Za nami przeciekawa runda jesienna w Ekstraklasie. Ścisk w tabeli siłą rzeczy przywodzi na myśl komunikację publiczną w godzinach szczytu. Ale na szczęście tłoczno jest również wtedy, gdy przychodzi moment, by pogadać o najlepszej jedenastce jesieni. Niełatwo zmieścić w tym formacie wszystkich kozaków, ale obyśmy mieli w naszej lidze tylko takie kontrowersje, jakie rodzić może rozstrzygnięcie sporu: Bartosz Nowak czy może jednak Luis Palma?
Ale lecimy od bramki, choć jedną rzecz warto zaznaczyć już teraz - najmocniejsza konkurencja była bodaj w ataku, więc system 1-4-3-3 wydawał się naturalnym wyborem.
Dalsza część tekstu pod wideo

Rafał Leszczyński (Wisła Płock)

Jeden z ledwie pięciu piłkarzy Śląska Wrocław, którzy utrzymali się na poziomie Ekstraklasy po spadku zespołu. I bardzo dobrze się stało. W przeciwieństwie do byłych kolegów (Tomasz Loska, Aleksander Paluszek, Jose Pozo, Filip Rejczyk) bramkarz odgrywa pierwszoplanową rolę w innym miejscu. A Wisła Płock w reżyserii Mariusza Misiury to ciekawe przedsięwzięcie, w którym golkiper ma szansę się wykazać. Jego zespół jest powszechnie chwalony za grę defensywną, jednak tych ciepłych słów byłoby zdecydowanie mniej, gdyby nie Leszczyński. Bramkarz “Nafciarzy” skończył rundę na podium, gdy mówimy o liczbie obronionych strzałów. Może pochwalić się ponad 80-procentową skutecznością interwencji, w rozgrywkach ligowych żaden przeciwnik nie pokonał go dwa razy. Kosztowny błąd w rywalizacji z GKS-em ginie w cieniu bycia pewnym punktem rewelacji sezonu.

Joel Pereira (Lech Poznań)

Kolejna runda, w trakcie której Portugalczyk potwierdził wysoką klasę. W poprzedniej czuł na plecach oddech Rasmusa Carstensena, skład w pełni odzyskując dopiero pod koniec mistrzowskiej ścieżki. Teraz nie musi się martwić o miejsce, gdyż - ku niezadowoleniu kibiców Lecha - Robert Gumny nie stanowi poważnej alternatywy, ale też Pereira rzadko wysyła sygnały, że potrzebuje wytchnienia. Tradycyjnie zdarzają się słabsze mecze w defensywie, szczególnie na początku sezonu, ale ofensywą nadrabia z nawiązką. W lidze dwa gole i trzy asysty, a we wszystkich rozgrywkach cztery trafienia i siedem ostatnich podań. Dalej trudno uwierzyć, że zanim trafił do Lecha, nie strzelił w swojej karierze gola, a i asysty można by policzyć, używając tylko rąk.

Oskar Wójcik (Cracovia)

Odkrycie sezonu. W trakcie pierwszych kilku kolejek widzowie Ekstraklasy mieli pełne prawo doceniać Lukę Elsnera za to, że zaraz po przyjściu do nowego zespołu postawił na utalentowanego młodzieniaszka - tyle tylko, że to nie do końca prawda. Wójcik właśnie kończył 22 lata i miał na koncie sporą liczbę rozczarowań. Po raz pierwszy w kadrze Cracovii pojawił się już w sezonie 2020/21, ale na debiut czekał aż do końcówki marca kończącego się roku. I stanęło na niewiele znaczącym epizodzie, w trakcie którego w meczu z Puszczą Niepołomice nawet nie zdążył dotknąć piłki. Po drodze było wypożyczenie do III-ligowego GKS-u Bełchatów, był też problem zdrowotny, ale gdy już dostał swoją szansę, to wykorzystał ją tak dobrze, że dziś wyobrażenie sobie jego nazwiska na liście powołanych do reprezentacji to nie jest fanaberia. I wracając - tym bardziej trzeba docenić Lukę Elsnera.

Andrias Edmundsson (Wisła Płock)

W zasadzie każdy z trzech stoperów “Nafciarzy” ma swoje argumenty przy tworzeniu podobnych zestawień. Do wyróżnienia dla Edmundssona zdecydowanie nie można podchodzić w oderwaniu od tego, co w trakcie tej rundy zrobili też Marcin Kamiński i Marcus Haglind-Sangre. Szwedzko-polsko-farerski mur nie jest łatwy do sforsowania, wie już o tym każdy w lidze, a jeszcze za plecami ma Rafała Leszczyńskiego, który - jak w meczu z Pogonią - potrafi obronić nawet 10 strzałów. Edmundsson najczęściej z tej trójki gra piłkę do przodu, wygrywa najwięcej pojedynków, jest najlepszy w powietrzu, notuje najwięcej odbiorów, najczęściej blokuje strzały, ma najwięcej przechwytów. Pod każdym z tym względów jest czołowym piłkarzem ligi. Przeszedł na naszych boiskach już prawdziwy szlak bojowy - sprawdził się na poziomie II ligi (w barwach Chojniczanki), I ligi i okazało, że Ekstraklasa to też nie są dla niego za wysokie progi.

Jan Grzesik (Radomiak Radom)

W Radomiu zmieniać może się wszystko dookoła, ale nie zmienia się jedno - Grzesik wskoczył na naprawdę wysoki poziom. Ten prawy obrońca, tudzież wahadłowy, w poprzednim sezonie był jednym z najlepszych skrzydłowych ligi, dziś to samo możemy powiedzieć o nim w kontekście lewej obrony, gdzie z konieczności rozegrał najwięcej spotkań. Teoretycznie powinien mieć dużo trudniej, gdy mówimy o poczynaniach ofensywnych - i ze względu na powrót do defensywy, i stronę boiska - a w praktyce rozpycha się łokciami w czołówce klasyfikacji kanadyjskiej wśród nastawionych stricte na atak graczy. Jesienią częściej bezpośredni udział przy bramkach mieli tylko Tomas Bobcek, Mikael Ishak, Karol Czubak i Jesus Imaz.

Jesus Imaz (Jagiellonia Białystok)

Lider Jagiellonii Białystok nie zamierza się zatrzymać mimo 35 lat na karku. Może czasami nieco wyhamować, jak w listopadzie i grudniu, gdy dochodził do sytuacji, ale w ośmiu meczach strzelił tylko jednego gola, jednak w piłkę gramy od lipca i tutaj już nie ma wątpliwości, że miejsce w jedenastce rundy należy mu się jak zaproszenie do Galerii Sław Ekstraklasy. Na to jednak będzie czas po karierze, na razie Imaz jest na najlepszej drodze, by z Jagą znów zagrać o coś dużego. Jeśli dalej będzie tak punktował - a we wszystkich rozgrywkach ma koncie 13 goli i dziewięć asyst - a koledzy od czasu do czasu ściągną ten ciężar z jego barków, jest to wielce prawdopodobne.

Patrik Hellebrand (Górnik Zabrze)

Serce Górnika Zabrze, który tak nam imponował przez większość tej rundy. W zasadzie każda akcja musi przechodzić przez Czecha (nieprzypadkowo dostrzeżonego w trakcie tego sezonu przez selekcjonera tamtejszej kadry). Nikt w lidze nie ma do niego startu, gdy mówimy o liczbie podań. Najlepiej w całej Ekstraklasie odbiera też piłkę, a do mrówczej pracy w środka pola potrafił dorzucić także cztery trafienia, w tym dwa z dalszej odległości. W duecie z Jarosławem Kubickim są nie do zajechania.

Bartosz Nowak (GKS Katowice)

Runda życia. A przecież nie mówimy o ligowym dżemiku, tylko o piłkarzu, który na ekstraklasowym froncie potrafił być najskuteczniejszym graczem mistrzowskiego Rakowa. Pięć goli i pięć asyst w lidze, do tego kolejne tyle trafień i dwa podania zamienione na bramki w Pucharze Polski, gdzie GieKSa doszła już do ćwierćfinału. Bynajmniej nie łatwą ścieżką, bo wyrzuciła za burtę Wisłę Płock oraz Jagiellonię Białystok. Czyli ligową czołówkę, przeciwko której Nowak błyszczał najmocniej. Chyba nie ma w tej chwili w lidze drużyny, która byłaby mocniej uzależniona od swojej największej gwiazdy. W teorii - niebezpieczna sprawa. Dobra wiadomość dla trenera Góraka jest jednak taka, że Nowak nie wygląda, jakby miał spuścić z tonu.

Jonatan Braut Brunes (Raków Częstochowa)

Sezon zaczynał z muchami w nosie, a kończy go z dorobkiem 16 goli na koncie. Pod koniec rundy zaczął popisywać się wręcz brutalną skutecznością, oczywiście z perspektywy rywali. Król pola karnego, choć zdarza mu się przymierzyć i trafić z dalszej odległości. Rozgrywki nie mają znaczenia. Ekstraklasa? Lepsi są tylko Bobcek, Ishak i Czubak. Puchar Polski? Nie będzie przesadą powiedzieć, że był kluczem do wyeliminowania Cracovii i Śląska Wrocław. Puchary? W eliminacjach dwa razy ustrzelił Żylinę, w fazie ligowej dopisał do listy dwie ekipy: Rapid Wiedeń i Zrinjski Mostar. Jeszcze poprawił swoją pozycję na rynku przed wymarzonym transferem.

Tomas Bobcek (Lechia Gdańsk)

O tym, że jest bardzo dobrym napastnikiem, wiedzieliśmy już po poprzednim sezonie. Że jest materiałem na takiego, można było wywnioskować jeszcze wtedy, gdy grał w pierwszej lidze. Ale trwające rozgrywki to zupełnie inny poziom. Bobcek to największy beneficjent ofensywnego stylu Lechii Gdańsk, ale kłamstwem byłoby powiedzieć, że odcina kupony od roboty wykonywanej przez kolegów. Zadziwia wszechstronnością. Jest szybki, skuteczny w powietrzu, potrafi zachować się w grze tyłem do bramki. A w polu karnym - wiadomo. 13 goli i cztery asysty w lidze, do tego trafienie w Pucharze Polski. Jesień ma lepszą niż Efthymios Koulouris przed rokiem, który w lidze trafił 11 razy i raz w PP.

Mikael Ishak (Lech Poznań)

Sezon sezonowi nierówny, czasami są puchary, a czasami ich nie ma, ale to tylko niezbędna adnotacja do stwierdzenia, że Mikael Ishak indywidualnie rozgrywa swój najlepszy sezon w barwach Lecha. Na tym etapie w trakcie 28 meczów strzelił 20 goli i zaliczył sześć asyst. Wyrównanie najlepszego strzeleckiego dorobku jest już na wyciągnięcie ręki, bo wystarczy trafić do siatki raz. W trakcie tej rundy wpisał się na listę strzelców po raz setny w barwach “Kolejorza”, zanotował swoje pierwsze trafienie w Pucharze Polski, pierwszy raz mógł cieszyć się z hat-tricka (nietypowego, skutecznie wykonując jedenastki). Bywa nazywany królem i w tej formie jeszcze pewnie powalczy o koronę dla najskuteczniejszego gracza ligi.

ŁAWKA REZERWOWYCH:

Sławomir Abramowicz (Jagiellonia Białystok), Marcin Kamiński (Wisła Płock), Stratos Svarnas (Raków Częstochowa), Bernardo Vital (Jagiellonia Białystok), Erik Janża (Górnik Zabrze), Jarosław Kubicki (Górnik Zabrze), Juljan Shehu (Widzew Łódź), Kamil Grosicki (Pogoń Szczecin), Luis Palma (Lech Poznań), Ousmane Sow (Górnik Zabrze), Lamine Diaby-Fadiga (Raków Częstochowa), Karol Czubak (Motor Lublin)
XI jesieni
Własne

Przeczytaj również