Oyedele nie mógł znaleźć lepszego klubu. "Nie ma drugiej takiej ekipy w Europie"
Maxi Oyedele odszedł z Legii Warszawa do francuskiego Strasbourga. 20-letni reprezentant Polski trafił do klubu nastawionego na szlifowanie młodych talentów. Czeka go tam trudne wyzwanie, jeśli jednak mu sprosta, będzie miał idealną trampolinę do rozwoju.
Maxi Oyedele potrzebował zaledwie roku w Legii Warszawa, aby zapracować na transfer do czołowej europejskiej ligi. Młody reprezentant Polski właśnie został ogłoszony najnowszym nabytkiem francuskiego Strasbourga, należącego do właścicieli Chelsea, przeciwko której zaimponował podczas dwumeczu w Lidze Konferencji.
Pomocnik dołącza do najmłodszej drużyny w pięciu najmocniejszych ligach Europy, do zespołu nastawionego na rozwijanie utalentowanych zawodników. Gdy pytamy o taki kierunek, otrzymujemy obiecującą odpowiedź: “nie mógł znaleźć lepszego klubu”.
“Zaplecze” Chelsea
W 2023 roku konsorcjum BlueCo, większościowi udziałowcy Chelsea, kupiło niemal całość udziałów we francuskim Strasbourgu. Tym samym postawiło pierwszy krok w stronę budowy międzynarodowej sieci klubów, które miałyby współpracować i stworzyć “organizm” pozwalający stworzyć piłkarskie imperium.
Pojawienie się nowych inwestorów sprowokowało duże wątpliwości. Zagorzali fani ekipy z Ligue 1 obawiali się od samego początku, że - jak to bywa w przypadku podobnych projektów - “mniejszy” klub stanie się “wasalem” potęgi, z którą dzieli właścicieli. Że zostanie wykorzystany jako platforma do eksperymentów i ogrywania młodzieży, nawet kosztem wyników sportowych, a jego dobro może zostać poświęcone dla dobra Chelsea. Otwarcie sprzeciwili się nawet prezydentowi Marcowi Kellerowi, człowiekowi odpowiedzialnemu za powrót Strasbourga z piątej ligi do krajowej elity, popierającego przejęcie zespołu z Alzacji.
- Fani we Francji są bardzo negatywnie nastawieni do tego typu układów, ale słuchałem takiego dwugodzinnego, może półtoragodzinnego wywiadu Kellera w momencie, kiedy BlueCo weszło do Strasburga. Bardzo w nim podkreślał, że pomimo relacji z Chelsea wciąż będą niezależni, że to “boost”, którego oni potrzebowali, bo już nie mogli sami z własnymi możliwościami finansowymi zrobić kroku do przodu, dającego regularną grę w europejskich pucharach - tłumaczy nam komentator CANAL+, Michał Bojanowski. - I prezes, i nowi właściciele mieli podobny plan przebudowy kadry. Działają podobnie do tego, co dzieje się w Chelsea, stawiając na młodych graczy. A Francja od zawsze kojarzy się z tym, że to jest idealne miejsce do szlifowania nowych talentów.
Inwestycja BlueCo otworzyła nowy rozdział w historii klubu. Naturalnie relacja z “The Blues” sprawiła, że przenosili się do niego rezerwowi lub perspektywiczni gracze londyńczyków. Od początku współpracy na Stade de la Meinau trafiło, czy to na zasadzie wypożyczenia, czy permanentnie, sześciu zawodników Chelsea. I do tej pory w znacznej większości nie byli to pasażerowie na gapę. Błyszczeli zwłaszcza wypożyczony Andrey Santos czy kupiony Diego Moreira. Współpraca wciąż trwa. Jej kolejny owoc to przeprowadzka nastoletniego pomocnika, Mathisa Amougou, a spodziewane są kolejne ruchy.
Najmłodsi wśród najlepszych
Wcześniej Strasbourg zawsze plasował się w dolnej części ligowej tabeli wydatków na transfery. Biorąc jednak pod uwagę okres od przejęcia w 2023 roku, znajduje się na szóstym miejscu, jeśli chodzi o kwoty przeznaczone na wzmocnienia (165 milionów euro), a jeśli chodzi o bilans transferowy, ustępuje tylko PSG (71 mln na minusie). Przeznaczyli tam duże środki na przebudowę i odmłodzenie składu, szukając perspektywicznych graczy. Graczy takich jak Oyedele, z perspektywą na rozwój i ewentualną sprzedaż z zyskiem. Dzięki temu awansowali do europejskich pucharów po raz drugi w ciągu ostatnich 20 lat. I tylko przez potknięcia na ostatniej prostej spadli do Ligi Konferencji, choć mogli marzyć nawet o Champions League.
- Przez ogrywanie piłkarzy na wypożyczeniu i powiązania z Chelsea trudno nie mówić o “drużynie B”, ale wydaje mi się, że BlueCo zależy na ekspozycji klubu w Europie, a nie zwykłej ligowej egzystencji w środku tabeli. No i będzie ku temu dobra okazja - tłumaczy znany na portalu X entuzjasta francuskiej Ligue 1, Bartek Gabryś.
Duże sumy kierowano przede wszystkim w odmłodzenie kadry. Średnia wieku zespołu w ostatnich sezonach spadała z roku na rok, co widać po ruchach transferowych. W sezonie 2023/24 średnia wieku zawodników pozyskanych na stałe wyniosła 21,8, a odchodzących - 28,5 roku. W kolejnych rozgrywkach: odpowiednio 21,2 oraz 27,5. W efekcie Strasbourg stał się najmłodszą drużyną w europejskich ligach TOP 5. Przez cały ostatni sezon trener Liam Rosenior tylko cztery razy w 34 meczach Ligue 1 wystawił skład ze średnią wieku powyżej 22 lat. Ekipa z Alzacji jest tym samym jedyną drużyną w najmocniejszych ligach Starego Kontynentu ze średnią wieku składu U-22. Z 19 piłkarzy, którzy rozegrali najwięcej ligowych minut w poprzednich rozgrywkach, granicę tę przekraczał tylko jeden gracz: wypożyczony z Chelsea bramkarz, Djordje Petrović.
Projektem zawiaduje również młody trener - Rosenior ma 41 lat, a przed objęciem sterów Strasbourga pracował w niższych ligach angielskich, gdzie prowadził Derby County i Hull City. Przeprowadzka do Francji dała mu szansę, żeby wejść na piłkarskie salony i robi na nich naprawdę niezłe wrażenie.
- To, jak dobrze sobie poradził na zupełnie nowym rynku, bez znajomości języka, z kadrą zupełnie odmienioną i bardzo młodą, to naprawdę niebywałe. Ma bardzo dobry kontakt z młodymi piłkarzami. Im lepiej sobie radzili, tym bardziej imponowali “zabijaniem” gry. Mogli nie wyglądać porywająco, ale przepychali mecze niskimi wynikami albo dobrą organizacją gry, więc to też na pewno duży plus dla Roseniora. Mimo bardzo młodej kadry wszystko naprawdę tam grało - opowiada o trenerze Strasbourga Bojanowski.
- Jego drużyna w zamyśle ma być gotowa na wszystko - zarówno na dominowanie, jak i ofiarne bronienie wyniku. W ostatnich rozgrywkach Rosenior dokładał jej kolejne elementy - Strasbourg zaczął od odważnej gry, po czym z biegiem sezonu stal się bardziej pragmatyczny - Gabryś zwraca uwagę na podobne aspekty. - Ogólnie jednak "gry piłką" jest w Racingu bardzo dużo. Stały motyw to rozgrywanie na własnej połowie (często blisko pola karnego, z wykorzystaniem bramkarza) i wciąganie rywala, żeby później przejść do ataku wykorzystując wolne przestrzenie. Zawodnicy często wymieniają się pozycjami, mają dużo swobody na boisku - dodaje.
Realne szanse na grę
Maxi Oyedele dobrze wpisuje się w politykę transferową Strasbourga - trafił do zespołu w okolicznościach stwarzających szanse na regularne występy. Tego lata klub z Alzacji stracił bowiem dwa kluczowe ogniwa środka pola. Za rekordową kwotę, przekraczającą 30 milionów euro, do Sunderlandu odszedł Habib Diarra. Bardzo udane wypożyczenie zakończył też wspomniany wcześniej Andrey Santos, który wyrósł na jednego z czołowych środkowych pomocników całej ligi.
- Powinien dostać swoje szanse, więc oczekuję, że powalczy o miejsce w pierwszym składzie. To naprawdę realne. Dobry przykład to choćby Felix Lemarechal, który w ostatnim sezonie zaczął od roli rezerwowego, a w jego drugiej połowie stał się podstawowym zawodnikiem - przekonuje Gabryś.
- Ma 20 lat i wcale nie jest super młody na ich warunki, bo tu są zawodnicy 18-, 19-letni, którzy występują regularnie. On też ma przyjść i grać. Zwłaszcza patrząc na wcześniejsze transfery za kwoty w granicach pięć, dziesięć milionów euro - to nie zakup typowo na przyszłość - uważa Bojanowski. - Dwaj najlepsi zawodnicy, Diarra i Santos, odeszli, więc Rosenior będzie miał niełatwe zadanie zbudowania środka pomocy totalnie od nowa. Wykupił już Valentina Barco, wypożyczonego w poprzednim sezonie z Brighton. Argentyńczyk najpierw grał na boku [przychodził jako lewy obrońca - przyp. red.], potem pod koniec sezonu dołączył i tworzył trójkę właśnie z Diarrą i Santosem i bardzo dobrze się sprawdził. Pozostają dwa miejsca, więc wydaje mi się, że Oyedele ma szansę. Choć nie jest jedynym zawodnikiem, który przychodzi, więc konkurencja szykuje się naprawdę spora.
- Konkurencja zapowiada się na naprawdę duża. Podstawowym zawodnikiem środka pola powinien być Barco, są nowe nabytki, jak Pape Demba Diop i Amougou, mówi się o przyjściu Valentina Atangany z Reims, a z wypożyczeń wracają Junior Mwanga i Rabby Nzingoula - wymienia Gabryś, zapytany o potencjalnych rywali reprezentanta Polski.
Wszyscy z tych zawodników mają już doświadczenie na poziomie Ligue 1. Oyedele czeka więc spore wyzwanie. Pomimo 20 lat na karku ma bowiem na koncie tylko jeden sezon gry w dorosłym futbolu na najwyższym szczeblu ligowym - ten w Ekstraklasie. Przed transferem do Legii występował bowiem tylko w młodzieżówkach Manchesteru United i na wypożyczeniach w niższych ligach angielskich.
- Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że powinien jeszcze rok zostać w Legii, aby trochę się ukształtować. Więc nie wiem, czy opuszczenie Warszawy już po roku to nie trochę za szybko dla niego. Nie wiem, czy on już jest na to gotowy - zwraca uwagę Kamil Dumała z portalu Legionisci.com, prowadzący podcast "Legioniści na fali". - Ciekawi mnie, jak to się rozwinie w jego przypadku, czy poradzi sobie z rywalizacją. To nie jest zawodnik szybki, ale dobrze antycypuje zachowania rywali na boisku i świetnie się ustawia. Trzymam za niego kciuki, żeby to się udało, bo to na pewno piłkarz z dużym potencjałem, choć ma pewne ograniczenia.
“Nie mógł znaleźć lepszego klubu”
Ligue 1 to rynek regularnie przeczesywany przez zespoły mierzące wysoko. A Strasbourg, z obecną polityką transferową, może stanowić idealny przystanek na drodze do kariery w czołowych ligach zagranicznych i świetne miejsce do rozwoju. Na pytanie, czy to właściwy kierunek dla Oyedele, dostajemy jednoznaczną odpowiedź.
- Jeśli chodzi o wybór we Francji, to wydaje mi się, że to był jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy. Raz - trener, który stawia na młodzież. Dwa - szansa na wejście do pierwszej jedenastki, bo nastąpiły duże rotacje. Trzy - gra w europejskich pucharach i to jeszcze nie tych najważniejszych, więc też troszkę mniejsza presja, a meczów dużo. Na pewno można mieć wątpliwości, czy poradzi sobie z intensywnością i trzeba zwrócić uwagę, że nie będzie wielu okazji do popełniania błędów bez żadnych konsekwencji, bo konkurencja jest duża, ale chyba nie mógł znaleźć lepszego klubu - przekonuje Bojanowski.
Do Oyedele czasem przyczepia się łatkę “człapaka”, która w Ligue 1, często bardzo dynamicznej, mogłaby stanowić poważny problem. Czy jednak jest ona słuszna? Dumała się z nią nie zgadza.
- Mało biega, ale dobrze się porusza na boisku. Wie, w którym momencie doskoczyć do rywala i kiedy przyspieszyć tempo lub zwolnić. To bardzo dobry zawodnik, który fajnie spisuje się w defensywie i potrafi posłać dobre podanie do przodu, bo nieraz to udowodnił w Legii. Na pewno nie skreślałbym go i twierdził, że zostanie posadzony na ławce rezerwowych - twierdzi.
Ta charakterystyka zdaje się dobrze korespondować z rolą, jakiej spodziewa się dla niego Gabryś. Zwraca uwagę, że potencjalnie może mieć okazję do wejścia w bardzo duże buty.
- Ze względu na charakterystykę zapewne miałby być kimś takim, jak Andrey Santos - defensywnie usposobionym pomocnikiem, schodzącym głęboko na własną połowę i rozgrywającym piłkę, ale również przenoszącym akcję wyżej. A Brazylijczyk wyglądał w tej roli znakomicie. “Kierował” rozegraniem i notował dużo odbiorów - mówi ekspert.
Łatwo nie będzie, jednak mówimy o piłkarzu, który potrafił wyróżnić się w najważniejszych meczach Legii, o piłkarzu powołanym do reprezentacji Polski jeszcze przed 20. urodzinami. Oyedele to bardzo perspektywiczny gracz, który już podczas pobytu w Warszawie udowodnił, że dobrze się rozwija. I we Francji będzie chciał zrobić kolejny krok.
- Powiem szczerze: gdyby nie klauzula sześciu milionów euro, to wydaje mi się, że mógłby odejść za większe pieniądze, że udałoby się wyciągnąć jeszcze z dwa miliony. Na początku, gdy przyszedł, od razu zrobił fajne wrażenie. Potem miał gorszy okres, trochę przygasł, posiedział na ławce, przyplątała się kontuzja. Jednak później, gdy już wszedł na pełne obroty: dwumecz z Chelsea to było po prostu coś pięknego w jego wykonaniu - wspomina Dumała. - Wydaje mi się, że właśnie tam go wypatrzyli. W tym pierwszym meczu jako jedyny zawodnik Legii wiedział, jak się gra w piłkę, zwłaszcza w drugiej połowie. Tam udowodnił wszystkim, że to naprawdę dobry piłkarz.
Aktualnie nie mamy w pięciu czołowych ligach Europy żadnego tak młodego Polaka, który mógłby łapać regularne minuty. Pozostaje przekonać się, czy odnajdzie się w nowej, wymagającej lidze. Wygląda na to, że ląduje w dobrym otoczeniu.