Papszun wkracza i robi porządek. Po co zmiany w zarządzie Legii?

Co oznaczają zmiany w zarządzie Legii Warszawa? Pierwsza myśl - wydają się kosmetyczne i trzeba pokazać nowe otwarcie. Druga - zmiana pod Papszuna.
W garść bierze finanse, czyli całościowo odpowiada za funkcjonowanie klubu. Zakładam, że odsunie się od sportu, co wdrożono przy kryzysie za Goncalo Feio.
Herra odpowiedzialny za biznes i kasę, a Papszun za sport (pytanie, kto zostanie długofalowo wokół niego) wydaje się przywróceniem spraw na swoje miejsce.
Co to ma dać Papszunowi? Odpowiedzialność przed jedną osobą. Szybkość podejmowania decyzji. Jak w Rakowie, w kluczowych sprawach komunikacja z Michałem Świerczewskim: „możemy to zrobić?”, „mamy na to pieniądze?”.
Spodziewam się, że tak to dziś może być przedstawione, jako pierwszy etap zmian. Pytanie, jak wyjdzie w praktyce, bo na barkach Herry mocno wiszą słowa sprzed kilku miesięcy: „Znamy przepis na mistrzostwo”. Legia na razie wyprodukowała zakalec - odpadła z Europy, Pucharu Polski i przezimuje w strefie spadkowej Ekstraklasy.
Papszun to brakujący składnik tego przepisu? Trudno sobie wyobrazić - choć liga jest szalona - aby klub powalczył o coś więcej niż miejsce gwarantujące występ w pucharach.
Papszun ma zacząć pracę od razu. W najbliższych dniach przegląd wojsk. Wizyta w LTC, rozmowy, a po nich dalsze decyzje dotyczące współpracowników i kształtu sztabu, bo tu sprawa nie jest jeszcze zamknięta.
Wkrótce powinniśmy otrzymać odpowiedź, co z Markiem Śledziem, szefem Akademii, a słyszę, że wbrew wcześniejszym złym relacjom obu panów, sprawa nie musi być przesądzona.
Przyglądam się też duetowi Fredi Bobić i Michał Żewłakow. Niemiec ma tylko pół roku kontraktu. Czy przetrwają i w jakiej konfiguracji? Tu nie ma na razie jasnych odpowiedzi.
Na pewno dojdzie jeszcze jedna nowa osoba odpowiedzialna za marketing i komunikację, a tu też przecież Legii można mieć w ostatnich miesiącach wiele do zarzucenia.