Perfekcyjny strzał Liverpoolu? Jest następca Kloppa. Podobieństwo musi zwracać uwagę

Perfekcyjny strzał Liverpoolu? Jest następca Kloppa. Podobieństwo musi zwracać uwagę
Pro Shots Photo Agency / pressfocus
Jan - Piekutowski
Jan Piekutowski24 Apr · 14:39
Nie Xabi Alonso, nie Julian Nagelsmann, wreszcie nie Ruben Amorim, ale - jak się wydaje - Arne Slot. Czołowi angielscy dziennikarze przekonują, że to właśnie Holender przejmie stery w Liverpoolu. To oznacza, że na Anfield do rewolucji nie dojdzie. Obecny szkoleniowiec Feyenoordu uchodzi za kontynuatora myśli Juergena Kloppa.
Arne Slot znajdował się na celowniku angielskich klubów już w poprzednim sezonie. Jego Feyenoord w przebojowym stylu wygrał wówczas Eredivisie, nieźle radził sobie również w europejskich pucharach. Tym samym szkoleniowiec udowodnił swoją pozycję jako jednego z najlepszych w młodej generacji holenderskich trenerów. Jego nazwisko stawiano obok Erika ten Haga, co wówczas uchodziło za spory komplement. Ostatecznie jednak Slot nie trafił do Wielkiej Brytanii w tym samym czasie, co jego starszy kolega. Zamiast Tottenhamu wybrał kontynuowanie pracy w Rotterdamie. I wydaje się, że wyszedł na tym dobrze.
Dalsza część tekstu pod wideo
Po kilkunastu miesiącach do 45-latka trafiła bowiem oferta z Liverpoolu. "The Reds" rozpoczęli już negocjacje z człowiekiem, który ma zastąpić Juergena Kloppa. Finał tych rozmów nie jest jeszcze znany, swoje do powiedzenia ma przecież Feyenoord, który oczekuje 15 milionów euro za wykupienie szkoleniowca. Niemniej, sprawa jest poważna, co stanowi dobry pretekst ku temu, aby zastanowić się, jak Liverpool może wyglądać pod skrzydłami Holendra. Najważniejszym wnioskiem, już na wstępie, wydaje się jedno - bardziej energicznie.

Wypaleni

Juergen Klopp jest zmęczony. Niemiec dał temu dowód nie tylko w momencie ogłoszenia trudnej decyzji o opuszczeniu Liverpoolu na koniec bieżącego sezonu, ale też w kolejnych miesiącach. Na konferencjach prasowych coraz rzadziej emanuje dawną energią, prawdopodobnie stał się jeszcze bardziej opryskliwy, chociaż niemiłe podejście nigdy nie było stroną, którą jakoś szczególnie ukrywał. Drenujący wyścig po mistrzostwo Anglii oraz niepowodzenie w Lidze Europy odcisnęły na nim kolejne piętno.
W pewien sposób przełożyło się to też na "The Reds". Ospałe spotkania z Atalantą oraz Crystal Palace zmusiły Niemca do odstawienia, przynajmniej na moment, największych gwiazd. Przeciwko Fulham na ławce rezerwowych usiedli Mohamed Salah, Dominik Szoboszlai, Alexis Mac Allister czy Darwin Nunez. Regeneracja była im bezwzględnie potrzebna, we wcześniejszych meczach prezentowali się z szokującym wręcz odrętwieniem. Iskra gdzieś zniknęła, pasja rozmyła się w powietrzu. Chociaż ekipa z Anfield nadal ma realne szanse na mistrzostwo, to pod względem samej prezencji trudno ją porównać z Arsenalem bezustannie śrubującym bilans bramkowy i nieprzejednanym Manchesterem City, który dysponuje zdecydowanie najlepszym terminarzem.
Klopp nie pomaga o tyle, że nie jest w stanie wymyślić futbolu na nowo, a takie rozwiązanie wydaje się konieczne, aby osiągnąć satysfakcjonującą przewagę w trwającym sezonie. Doświadczony trener nie ma już sposobu na to, aby skutecznie zaskoczyć kolejnych rywali. On faktycznie potrzebuje przerwy, wobec czego nadchodzące pożegnanie się z Liverpoolem wygląda nie jak kara, ale swego rodzaju konieczność. Niemiec to na Anfield postać pomnikowa i w taki sposób zostanie zapamiętany. Każda przygoda ma jednak swój kres, w tym wypadku nadszedł on szybciej niż dla Arsene Wengera czy Alexa Fergusona.
Dziewięć lat w jednym miejscu to w obecnych standardach wynik wręcz szokujący. Dalsze drenowanie pustego już baku nie ma najmniejszego sensu, odbyłoby się ze szkodą dla wszystkich stron. Potrzeba kogoś nowego, kto wniesie więcej energii i sprawi, że na stadionie "The Reds" znów zabrzmi piekielna muzyka. Właśnie kimś takim może być Arne Slot.

Antyrewolucja

Przez ostatnie tygodnie największym faworytem do przejęcia schedy po Juergenie Kloppie był Ruben Amorim. To jednak się nie wydarzy, okazało się, że angielski klub był zainteresowany Portugalczykiem jedynie teoretycznie. Negocjacje i rozmowy nigdy nie dotarły do takiego stadium, co w przypadku Arne Slota. Tym samym Holender ma znacznie większe szanse, aby na Anfield faktycznie wylądować, tak samo jak ma większe szanse na to, aby... kontynuować pracę wykonaną przez Niemca. Na pierwszy rzut oka 45-latek nie jest zwiastunem rewolucji, ale ewolucji.
Jego Feyenoord najczęściej gra w ustawieniu 4-2-3-1, co jest zbliżone do 4-3-3 obecnego Liverpoolu. Gładkie przejście formacji gwarantuje brak wielkiej wymiany kadrowej latem, a to nigdy nie była ulubiona rzecz dla właścicieli "The Reds". Jasne, pewne wzmocnienia wydają się koniecznością, jednak bardziej prawdopodobne wydają się dwa duże transfery niż masowa wymiana. Jednym z kandydatów do letniej przeprowadzki stał się Teun Koopmeiners, były podopieczny Slota z AZ Alkmaar. Obecny lider Atalanty to pomocnik idealnie wpisujący się w potrzeby holenderskiego szkoleniowca. Typ "box to box" z dużym zaangażowaniem w sfery ataku i obrony. Pod względem strzałów oraz odbiorów jest piątym piłkarzem ekipy z Bergamo.
Pod względem ofensywnym Feyenoord to druga siła w Eredivisie. Lepsze jest jedynie nieprawdopodobne PSV, które zdobyło aż 95 bramek w 30 spotkaniach. Ale Feyenoord też zachwyca, czego dowodem jest nie tylko bieżący sezon, ale też wcześniejsze rozgrywki. Zawodnicy Slota wręcz zasypują przeciwników gradem ciosów. Ich skuteczność może nie powala, ale bezkompromisowe podejście gwarantuje, że coś do sieci zawsze trafi. Pewnego rodzaju symbolem, ale też przekleństwem, stała się potyczka z NEC Nijmegen w krajowym pucharze. Rotterdamczycy oddali 50 (!!!) strzałów, bramkarz rywali odbił 23 (!!!) z nich. Skończyło się na 4:4, awans do ćwierćfinału rozgrywek w 2023 roku trzeba było ratować w karnych.
Tamto spotkanie nie może jednak zostać uznane za wymowne, jeśli idzie o kwestie defensywne. To nie tak, że Slot je bagatelizuje. Znów - mniej bramek w tym sezonie ligowym straciło tylko PSV. Wśród najczęściej odbierających graczy nie ma jednak przedstawiciela drużyny z Eindhoven, ale Mats Wieffer, czyli zawodnik Slota. Taką samą tendencję możemy zauważyć w liczbie bloków. Zmienia się ona dopiero w wypadku przechwytów, gdzie Wieffer nieznacznie przegrywa rywalizację z rewelacyjnym Olivierem Boscaglim.
Są to informacje nie do przecenienia. Feyenoord nie powinien być postrzegany jako mini-wersja Liverpoolu, ale w pewnych aspektach ich trenerom hołduje ta sama myśl przewodnia. W tym świetle zatrudnienie 45-latka wygląda na ruch racjonalny. Klopp długo jeszcze pozostanie ukochanym szkoleniowcem w sercach fanów "The Reds", zerwanie z jego dziedzictwem wydaje się pomysłem zupełnie absurdalnym, oderwaniem od rzeczywistości. To tak, jakby w miejsce Rafaela Beniteza ściągnięto Roya Hodgsona.

Jak może grać Liverpool?

Liverpoolowi konieczne jest wpuszczenie świeżego powietrza do szatni. Za sprawą Arne Slota będzie to możliwe. Charakter trenera wykuwa się z czasem, przechodzi wiele transformacji. A tak jak Jose Mourinho zawsze emanował pewnością siebie, tak Holender jest postrzegany jako człowiek zawsze uśmiechnięty, ale też wymagający. Dziennikarz Dennis van Eersel, cytowany przez portal Yahoo!, tak postrzega obecnego szkoleniowca Feyenoordu: - Może się złościć na swoich zawodników, ale przytuli ich, będzie starał się chronić. Jest lubiany, buduje harmonię w klubie.
Sprawy osobowościowe mają gigantyczne znaczenie u trenerów, nikt nie będzie chciał wskoczyć w piłkarski ogień za kimś, kogo po prostu ciężko darzyć sympatią. Slot tymczasem nie ma większego problemu z przekonaniem podopiecznych do wymagającego stylu gry. Jako się rzekło, zespół z Rotterdamu, podobnie jak "The Reds" w swojej najwyższej formie, stawia na wysoki pressing. Do akcji angażowani są nie tylko pomocnicy, ale też boczni obrońcy, którzy regularnie ścinają do środka. Żadna ekipa w Eredivisie nie odebrała piłki więcej razy w tercji obronnej przeciwnika.
Czy zatem uda się to od razu przełożyć na Liverpool? Odpowiedź może być tylko jedna i zapewne zostanie uznana za mało satysfakcjonującą - nie wiadomo. Przeskok do Premier League to zawsze duże wyzwanie, chociaż Slot długo powtarzał, że to liga, która mu odpowiada. O tym, jak bolesne może być zderzenie się z Anglią, przekonał się już wspomniany na początku Erik ten Hag. Za 45-latkiem stoją jednak tytuły oraz świetne zarządzanie kadrą. W Feyenoordzie zastał biedę, nie miał pieniędzy na transfery, poradził sobie doskonale, chociaż sprzedano mu liderów za łączną sumę przekraczającą 100 milionów euro. Chociaż działał na niekoniecznie najbardziej żyznym gruncie, to sięgnął po mistrzostwo i Puchar Holandii. Ba, zdobywcą Eredivisie mógł zostać już w czasach AZ Alkmaar, ale tytuł sprzątnął mu sprzed nosa COVID-19.
Slot zna się na wygrywaniu, chociaż nie pracował z największymi gwiazdami. Na Anfield takie spotka, co samo w sobie zawsze okazuje się testem dla szkoleniowca. Jeśli zda go z wynikiem celującym, to sukces na Wyspach jawi się jako całkowicie realny. Trzeba przecież pamiętać, że w nowej rzeczywistości znajdzie się nie tylko on, ale też cały Liverpool.

Przeczytaj również