Pięć lat bez ligowej porażki u siebie. Tak budowano największą twierdzę w historii polskiego futbolu

Pięć lat bez ligowej porażki u siebie. Tak budowano największą twierdzę w historii polskiego futbolu
Wernyhora, CC BY-SA 3.0 <http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/>, via Wikimedia Commons
Dziś w naszym kraju nie ma zespołu, który potrafiłby uczynić z własnego stadionu prawdziwą twierdzę. Wpadki zdarzają się nawet w teorii najmocniejszym drużynom, a zakończenie sezonu bez porażki u siebie graniczy z cudem. Przez ostatnie kilkanaście lat nie udało się to nikomu. Tym trudniej uwierzyć więc, że na początku XXI wieku w Ekstraklasie panował gigant, który na “własnych śmieciach” nie przegrał przez ponad pięć lat!
Mowa oczywiście o Wiśle Kraków. “Biała Gwiazda” 30 września 2001 roku zmierzyła się na Reymonta z Widzewem Łódź. Męczyła się aż do 78. minuty. Dopiero wtedy wynik spotkania otworzył Olgierd Moskalewicz, a w doliczonym czasie gry kropkę nad “i” postawił Maciej Żurawski. Ot, zwykłe zwycięstwo. Dopiero po czasie okazało się, że zapoczątkowało one jednak niezwykłą serię - 73 meczów bez porażki u siebie w rozgrywkach ligowych!
Dalsza część tekstu pod wideo
Wisła wpadła w trans. Wygrywała kolejne spotkania w domu. Czasami ktoś potrafił nieco pokrzyżować jej plany, ale i tak z Krakowa wywoził co najwyżej remis. Seria pęczniała z miesiąca na miesiąca, z sezonu na sezon. “Biała Gwiazda” nie dała się pokonać na Reymonta w ligowych rozgrywkach 2002/03, 2003/04, 2004/05 i 2005/06! A do imponującej passy trzeba było doliczyć jeszcze większość kampanii 2001/02 i kawałek sezonu 2006/07. Kosmos.
Kilka razy bywało gorąco. Blisko zakończenia serii było już choćby w 2003 roku, gdy sensacji na Reymonta omal nie sprawiła… Szczakowianka Jaworzno. Dopiero w 85. minucie remis Wiśle (2:2) uratował niezawodny Kalu Uche. Kilka miesięcy później “Biała Gwiazda” przegrywała 0:2 z Groclinem, ale ostatecznie wrzuciła wyższy bieg i wygrała 3:2. Jeszcze bliżej wywiezienia punktów ze stolicy Małopolski w kwietniu 2004 roku była Amica Wronki, która do 88. minuty prowadziła 1:0, jednak w samej końcówce do siatki trafili Tomasz Frankowski i Tomasz Kłos.
Wisła jeszcze kilka razy urywała się ze stryczka i mozolnie dokładała kolejne cegły do budowy prawdziwej twierdzy. Większa presja pojawiła się w maju 2005 roku. Zespół prowadzony wówczas przez Wernera Liczkę stanął przed szansą na wyrównanie rekordu Polski w liczbie ligowych meczów bez porażki z rzędu. Ten od 1995 roku należał do Legii Warszawa i wynosił 48 spotkań.
Ekipa z Krakowa dobiła do wyczynu “Wojskowych” po meczu z Zagłębiem Lubin, wygranym okazale, bo aż 6:0. Co ciekawe, wszystkie bramki zdobyła wówczas w drugiej połowie. Dwa tygodnie później rekord Legii był już historią, bo wiślacy zwyciężyli po raz 49. z rzędu. Tym razem pokonali Odrę Wodzisław 3:1.
“Biała Gwiazda” ustanowiła najlepszy wynik w historii krajowego futbolu, ale nie miała zamiaru spoczywać na laurach. Rekord budowała więc przez kolejne kilkanaście miesięcy. 28 października 2006 roku, a więc dokładnie 15 lat temu, pokonała w derbach Cracovię (3:0), nie ponosząc ligowej porażki przy Reymonta po raz 73. z rzędu. Jak się później okazało, było to spotkanie wieńczące kosmiczną, trwającą ponad pięć lat serię.
Kto dokonał wówczas niemożliwego? 11 listopada 2006 roku do Krakowa przyjechał GKS Bełchatów i za sprawą Mariusza Ujka otworzył wynik meczu już w 1. minucie. Później trybuny stadionu Wisły przeżywały prawdziwy szok. Ich drużyna, niepokonana u siebie od 73 spotkań, do 51. minuty przegrywała bowiem aż 0:4! Na nic zdały się potem bramki Jakuba Błaszczykowskiego i Pawła Brożka. “Brunatni” wygrali 4:2 i jako pierwszy zespół od połowy dekady wywieźli z Reymonta trzy ligowe punkty.
60 zwycięstw, 13 remisów, bilans bramek 184:39. To rezultat twórców najbardziej szczelnej twierdzy w historii polskiej piłki. Wynik krakowskiego klubu odbił się zresztą echem w całej Europie. Na Starym Kontynencie było bowiem zaledwie kilka klubów (choćby Real Madryt, Chelsea, PSV Eindhoven, Dinamo Zagrzeb czy FC Nantes), które wykręciły jeszcze dłuższą passę meczów bez ligowej porażki u siebie.
Dziś kibicom Wisły pozostały już tylko wspomnienia. Ostatni mecz u siebie “Biała Gwiazda” zakończyła porażką 0:5 ze Śląskiem Wrocław. Trochę się więc pozmieniało.

Przeczytaj również