Piękna miłość zamieniona w toksyczny związek. Reprezentacja Niemiec potrzebuje nowego selekcjonera

Piękna miłość zamieniona w toksyczny związek. Reprezentacja Niemiec potrzebuje nowego selekcjonera
Pixathlon / PressFocus
Joachim Loew jest selekcjonerem reprezentacji Niemiec już 14 lat. Z kadrą naszych zachodnich sąsiadów zdobył w tym czasie wymarzone mistrzostwo świata. Wcześniej czempionat w RPA zwieńczył brązowym medalem, a na Euro 2008 doszedł ze swoim zespołem do finału. Osiągnął niemal wszystko. Ale teraz powinien zejść ze sceny. Ten związek od dłuższego czasu zmierza bowiem donikąd.
Loew obejmował stery w zespole “Die Mannschaft” w 2006 roku. Wcześniej był asystentem Juergena Klinsmanna, który po mundialu w Niemczech postanowił zrezygnować ze stanowiska. “Jogi” nie miał za sobą wówczas jakiejś bogatej kariery trenerskiej. Ostatnie cztery kluby, które prowadził przed dołączeniem do sztabu niemieckiej kadry to Karlsruher FC, Adanaspor, Tirol Innsbruck i Austria Wiedeń. Pewnie mało kto spodziewał się wtedy, że w roli selekcjonera wytrwa (przynajmniej) kilkanaście lat…
Dalsza część tekstu pod wideo

Złoto-srebrno-brązowe lata

Ale jak miałby nie wytrwać, skoro przez ten okres jego żołnierze regularnie bili się o najwyższe laury. Na wielkim turnieju zadebiutował w 2008 roku. Efekt? Srebro. Minimalna porażka z Hiszpanią dopiero w finale Euro. Z tą samą Hiszpanią, która pokrzyżowała mu plany także dwa lata później. Tym razem w półfinale mundialu. Na pocieszenie Niemcom pozostały wówczas brązowe medale. Euro 2012? Kolejny raz strefa medalowa. Kolejny raz jednak przegrany półfinał.
Już wówczas władze niemieckiej kadry mogły mieć mały dysonans. Z jednej strony “Jogi” co dwa lata prowadził kadrę niemal na sam szczyt. Z drugiej jednak za każdym razem potykał się schodek lub dwa przed metą. Zaufano mu jednak. I on za to zaufanie odpłacił się w najlepszy z możliwych sposobów. Zdobył w Brazylii upragniony Puchar Świata. Później zaliczył z kadrą jeszcze przyzwoite, choć pewnie w jakimś stopniu rozczarowujące Euro 2016, zakończone na kolejnym już półfinale. No i zaczęła się równia pochyła…

Rosyjska tragedia i szukanie winnego

Mundial w Rosji był katastrofą. Niemcy i Polacy mogli przybić sobie piątkę, bo rozegrali fatalny turniej. I o ile w naszym przypadku to właściwie nic nowego, u sąsiadów zawrzało. Porażki z Meksykiem i Koreą Południową, tylko wymęczona wygrana ze Szwecją. “Die Mannschaft” spakowali manatki po fazie grupowej. Rozegranej po prostu tragicznie. A przecież rok wcześniej w praktycznie rezerwowym składzie wygrywali Puchar Konfederacji, będący przetarciem przed rosyjskim czempionatem.
Odpowiedzialność rozłożyła się wtedy jeszcze połowicznie. Jedni winili Loewa, zarzucając mu choćby nietrafione wybory personalne (m.in. brak powołania dla Leroya Sane), drudzy skupiali się bardziej na piłkarzach. W tej pierwszej grupie znalazł się Philipp Lahm, legendarny zawodnik reprezentacji Niemiec.
- Zespół zatracił to, co było jego wielką siłą w ostatnich latach, nie wszyscy podążali tą samą drogą. Trener musi sprawić, by indywidualności zaczęły myśleć o drużynie. Oni muszą być odpowiedzialni za cały zespół - oceniał.
Lahm w swoich wypowiedziach podkreślał też, że styl preferowany przez Loewa jest już przestarzały, a selekcjoner podchodzi do zawodników w zbyt koleżeński sposób. Zasugerował też wymianę współpracowników.
Krytyka ze strony Lahma sprawiła jednak, że po chwili to on sam nasłuchał się cierpkich słów. Loewa bronił m.in. Juergen Klopp. I robił to w całkiem ostry sposób.
- Jeśli szukasz pracy w Niemieckim Związku Piłki Nożnej, to idź tam, zadzwoń lub powiedz im, a nie mów o swojej drużynie narodowej, w której do niedawna grałeś, tak jakbyś w niej nigdy nie był. Nie rozumiem - mówił szkoleniowiec Liverpoolu.
Loew ostatecznie zachował posadę, choć Lahm w swoich opiniach nie był całkowicie osamotniony. Podobne zdanie miał choćby Michael Ballack.
- Podobnie jak wiele osób, dziwię się, że utrzymał posadę. Pracuje z drużyną narodową od dawna, ale niekiedy trzeba umieć przyznać, że z czasem coś się wypala. Należy zwracać uwagę na wyniki, a mistrzostwa świata były ogromnym rozczarowaniem i to nie bez powodu - mówił były piłkarz niemieckiej kadry oraz takich klubów jak Bayer Leverkusen, Bayern czy Chelsea.

Lekcja w Lidze Narodów

Loew znalazł się na cenzurowanym. Szczególnie wówczas, gdy kilka miesięcy po mundialu Niemcy fatalnie zaprezentowali się w Lidze Narodów. W grupie z Holandią i Francją zdobyli dwa punkty w czterech meczach. Nie wygrali żadnego spotkania.
Liga Narodów
własne
- Błędy, które popełniliśmy podczas mundialu, zostały powtórzone. Popełnialiśmy ogromne pomyłki w defensywie, drużyna wyglądała, jakby była w jakimś letargu. Trener obiecywał, że zaczyna się w historii reprezentacji nowy rozdział. W porządku, ale nie widać żadnej poprawy - pisano na “Sport1”.
Nieudane eliminacje do Euro 2020 byłyby w tamtym momencie gwoździem do trumny, choć z drugiej strony wszyscy dobrze wiedzieli: na ten turniej dosłownie nie da się nie awansować. Loew miał więc czas na posprzątanie. Tchnięcie w ten zespół nowego ducha. Wyjazdowa wygrana z Holandią na starcie eliminacji mogła dawać jakąś nadzieję.

Plan wykonany, atmosfera gorąca

Ostatecznie Niemcy wygrali grupę, zwyciężając w siedmiu spotkaniach. Potknęli się tylko w domowym starciu z “Oranje”. Ale mimo to atmosfera i tak była gęsta. Przed startem eliminacji “Jogi” postanowił bowiem odsunąć od kadry trzech niezwykle doświadczonych zawodników - Thomasa Muellera, Matsa Hummelsa i Jerome’a Boatenga.
- 2019 rok to nowy start dla naszej drużyny. Ważne było dla mnie, by przedstawić twarzą w twarz moje myśli i plany piłkarzom oraz działaczom Bayernu. Dziękuję Matsowi, Jerome'owi i Thomasowi za te wszystkie niesamowite lata sukcesów, które razem przeżyliśmy - zakomunikował Loew.
Jak można się domyślać, taka decyzja nie spodobała się samym zainteresowanym, którzy - co pokazały ostatnie miesiące - nadal są w stanie grać na bardzo wysokim poziomie.
- Musiałem się przespać jedną noc z tą decyzją. Byłem zdumiony nagłą decyzją selekcjonera. Trener musi podejmować decyzje sportowe i nie poddaję tego w wątpliwość, ale sposób w jaki to zrobił sprawił, że jestem zły. Nie rozumiem tego, że trener podjął ostateczną decyzję. Mats, Jerome i ja wciąż możemy grać na najwyższym poziomie. Razem z reprezentacją Niemiec przebyliśmy długą drogę usłaną sukcesami - tłumaczył w swoim oświadczeniu Mueller.

Jak dzieci we mgle

Loew zaryzykował. Kolejne kiepskie wyniki mogły sprawić, że temat wróci jak bumerang. I wraca, bo Mueller i Boateng (zwłaszcza ten pierwszy) mają za sobą niezwykle owocne miesiące, zwieńczone wygraniem Ligi Mistrzów z Bayernem. Dobrego czasu nie przeżywa natomiast niemiecka kadra. Widzieliśmy to wczoraj. Można przegrać z Hiszpanią. Ale 0:6?! “Die Mannschaft” zaprezentowali się jak Polacy w starciu z Włochami. Czyli po prostu tragicznie. Wyglądali na tle szalejących Hiszpanów jak dzieci z podstawówki.
I chociaż dla Niemców to pierwsza porażka od jakiegoś czasu, symptomy gorszej dyspozycji były widoczne już w kilku wcześniejszych spotkaniach, choćby tych zremisowanych ze Szwajcarią i Turcją.
Statystyki Hiszpania - Niemcy
własne
To niebywałe, bo skład Niemców wyglądał wczoraj przynajmniej solidnie. Werner, Gnabry, Sane, Goretzka, Kroos, Gundogan, Sule, Neuer. Czterech zwycięzców ostatniej Ligi Mistrzów. Do tego piłkarz, który niedawno wzmocnił Bayern, mocne ogniwa z Manchesteru City, Realu Madryt czy Chelsea. “Jogi” wcale nie wypuścił w bój drugiego czy trzeciego garnituru. To zespół złożony w dużej mierze z tego, co ma najlepsze. Czy to piłkarze gorsi niż Jose Gaya, Sergi Roberto, Sergio Canales, Rodri, Koke, Dani Olmo, Ferran Torres i Alvaro Morata?

Czas się pożegnać

Loew ewidentnie nie ma już pomysłu na ten zespół. Marnuje potencjał. Coś tu się wypaliło. Może i sam “Jogi” został nieco w tyle. Luis Enrique ze swoją ferajną pokazali mu wczoraj miejsce w szeregu. Ostatni raz Niemcy przegrali 0:6 w 1931 roku.
Czy niemiecka federacja zdecyduje się na zmiany? Dyrektor kadry, Olivier Bierhoff tonuje nastroje.
- Nic nie zmienia się w naszych planach, będziemy podążali ścieżką, którą wybrał trener aż do Euro - powiedział, ale dobrze wiemy, że czasami tego typu deklaracje szybko weryfikuje życie. A za naszą zachodnią granicą wiele osób domaga się radykalnych zmian. Między innymi zatrudnienia Hansiego Flicka oraz przywrócenia do kadry tych, których Loew skreślił.
Trudno oczekiwać, że Niemcy nagle przejdą spektakularną przemianę. Kilkunastoletni etap w życiu Joachima Loewa powoli zmierza do mety. I szkoda tylko, że prawdopodobnie nie będzie to zejście ze sceny w glorii i chwale. A na takie “Jogi” z pewnością zasłużył.

Przeczytaj również