Piłkarz, jakich mało. 100 meczów w kadrze, od 15 lat na tym samym poziomie. "Każdy zna jego wartość"

Piłkarz, jakich mało. 100 meczów w kadrze, od 15 lat na tym samym poziomie. "Każdy zna jego wartość"
Lukasz Laskowski / PressFocus
W grudniu 2006 roku Peter Pekarik, 20-letni wtedy prawy obrońca, wydawał się być daleko od gry na wyprzedanych stadionach Bundesligi i w międzynarodowych turniejach reprezentacyjnych. Wychowanek MKS-u Żylina zaliczył wówczas debiut w narodowej drużynie Słowacji, która pokonała w Abu Zabi, w obecności 1 000 widzów, Zjednoczone Emiraty Arabskie 2:1.
Ten tekst powstał w ramach ogólnoeuropejskiej współpracy największych mediów, pod nadzorem czołowego angielskiego dziennika, The Guardian. Nasz kraj w tym zacnym gronie reprezentuje redakcja portalu Meczyki.pl, z czego jesteśmy niezwykle dumni.
Dalsza część tekstu pod wideo
***
Ekipa Słowacji przechodziła właśnie przez okres przejściowy. Rok po sromotnie przegranym barażu o awans do finałów mistrzostw świata, 1:5 przeciwko Hiszpanii, Słowacy znajdowali się w trakcie wymiany pokoleniowej. Na jej czele stanął nowo mianowany selekcjoner - Jan Kocian. Były reprezentant Czechosłowacji, który grał również jako zawodnik w Niemczech, objął posadę po nieudanym początku eliminacji do Euro 2008 z zadaniem zbudowania nowego zespołu. W wielu meczach po prostu improwizował. Tak było też w Abu Zabi: niektórzy piłkarze, którzy wystąpili w tamtym spotkaniu, nie zagrali już więcej w reprezentacji. Ale nie Pekarik. On ma na koncie już 100 występów, a raptem dwa i pół roku po tamtym, niewartym zapamiętania meczu przeciwko ZEA, świętował tytuł mistrza Niemiec z Wolfsburgiem.
- Otrzymałem zadanie przebudowania drużyny narodowej - wspominał Kocian. - Ludzie byli cierpliwi, nie przejmowaliśmy się specjalnie wynikami. Nie da się przeprowadzić zmiany pokoleniowej w trakcie jednego meczu, ani za jednym razem wyrzucić z szatni wszystkich zawodników.
Kocian dał szansę wielu późniejszym liderom reprezentacji Słowacji: Pekarikowi, Adamowi Nemcowi, Tomasowi Hubocanowi oraz, rzecz jasna, Markowi Hamsikowi, kładąc kamień węgielny pod dekadę wypełnioną sukcesami.
Kocian został zwolniony po tym, jak zespół nie zdołał zakwalifikować się do finałów Euro 2008. Słowacki Związek Piłki Nożnej zatrudnił w jego miejsce Vladimira Weissa seniora, który doprowadził wcześniej Artmedię do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Pod wodzą Weissa Słowacja awansowała do mistrzostw świata w 2010 roku, co stanowiło jej pierwszy występ na wielkiej imprezie od czasu uzyskania niepodległości 17 lat wcześniej.
Słowacy przypieczętowali wyjazd do Republiki Południowej Afryki za sprawą wywalczonego w ciężkich warunkach, na pokrytym śniegiem boisku w Chorzowie, zwycięstwa 1:0 nad Polską. W eksperymentalnej, wyjściowej jedenastce i wtedy znalazło się miejsce dla Pekarika.
- Podeszliśmy do tego meczu z nastawieniem, że musimy odnieść sukces, choćbyśmy mieli zagrać z połamanymi nogami - powiedział boczny obrońca po tamtym spotkaniu.
Nawet jeżeli Pekarik nigdy nie zbliżył się sławą do Hamsika czy byłego środkowego obrońcy Liverpoolu, Martina Skrtela, każdy na Słowacji zna jego wartość. Od 15 lat pozostaje on tam jedynym, utrzymującym równą formę, nowoczesnym wahadłowym. Stąd, kiedy Weiss senior przejął drużynę, zbudowanie jej wokół kogoś takiego jak Pekarik wydawało się zwyczajnie rozsądne. Chłopiec z Żyliny był facetem, na którym trenerzy mogli polegać. To dlatego kibice Herthy Berlin nadali mu przydomek: “Pan Niezawodny” na późniejszym etapie jego kariery.
Przed 2010 rokiem, Słowacja nigdy nie wystąpiła na wielkiej, piłkarskiej scenie, ale Euro 2020 będzie jej trzecim międzynarodowym turniejem. Pekarik był kluczowym zawodnikiem zarówno podczas mundialu w 2010, jak i w trakcie mistrzostw Europy w 2016 roku. Jego zdolności przywódcze będą ważne również tym razem. Pekarik jest po prostu całkowitym profesjonalistą, którego pokochał każdy trener.
- On nie rzuca się w oczy, ale zawsze daje z siebie 100% - zaznaczył Weiss senior.
Kiedy Weiss został zastąpiony przez Jana Kozaka, który doprowadził drużynę do występu na Euro 2016, nie było wątpliwości, kto będzie grał na pozycji prawego obrońcy. Rola Pekarika była w zespole równie stała, co Hamsika. On zawsze miał pozytywny wpływ na szatnię i nigdy nie zachowywał się jak gwiazda. Kiedy słowackiej opinii publicznej zdarzało się krytykować narodową drużynę, cierpkie słowa często omijały Pekarika. A to za sprawą jego pracowitości i tego, że zawsze pozostawał w cieniu.
Być może miało to związek z trudnym początkiem jego kariery na Słowacji. On grał w rodzimej lidze, podczas gdy wielu spośród najbardziej utalentowanych młodych piłkarzy, takich jak Vladimir Weiss junior, Robert Mak czy Hamsik, wyjechało za granicę, jeszcze zanim zadebiutowało w najwyższej klasie rozgrywkowej w ojczyźnie. Pekarik najpierw wyrobił sobie nazwisko we własnym kraju.
Po powrocie z wypożyczenia do Dubnicy, szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie Żyliny i już nigdy nie oglądał się za siebie, prowadząc drużynę do tytułu mistrza Słowacji w 2007 roku. W styczniu 2009 roku Felix Magath ściągnął go do Wolfsburga, przewidując nowemu podopiecznemu “wielką przyszłość” w Bundeslidze. Znany szkoleniowiec chyba sam nie zdawał sobie sprawy, jak prorocze okażą się jego słowa. Sezon 2020/21 jest dla Pekarika trzynastym w niemieckiej ekstraklasie.
- Bywało różnie - powiedział sam zawodnik słowackiej gazecie “Dennik N”. - Z Wolfsburgiem wygrałem Bundesligę, graliśmy też w Lidze Mistrzów i dotarliśmy do ćwierćfinału Ligi Europy. W Hercie mam za sobą spokojne sezony, choć też zdarzyło nam się wystąpić w europejskich pucharach. Wszystko poszło gładko. Niektóre sezony były ciężkie, ale utrzymałem miejsce w składzie. To daje mi siłę.
Po tym, jak Pekarik wypadł w pewnym momencie z wyjściowej jedenastki Wolfsburga, pojechał na roczne wypożyczenie do tureckiego Kayserisporu. Potem wrócił jednak do Niemiec, zostając “Panem Niezawodnym” Herthy. Jako, że jego kontrakt z berlińskim klubem wygasa z końcem czerwca tego roku, nadal nie wiadomo, jaka czeka go przyszłość. W wieku 34 lat pozostaje jednak niezmiennie ważny dla nadziei Słowacji w grupowych bojach z Hiszpanią, Szwecją i Polską.
Nieprzekonująca forma drużyny na przestrzeni ostatnich dwóch lat sprawiła, że trwa już w niej kolejna wymiana pokoleniowa. Nie najlepiej poszło na pozycji lewego obrońcy, gdzie do kadry musiał powrócić z reprezentacyjnej emerytury Hubocan. W kadrze nie ma już niezawodnego przez 13 lat duetu środkowych obrońców w osobach Jana Duricy i Skrtela. Pekarik gra jednak dalej, a słowaccy kibice wiedzą, że kiedy i on zawiesi buty na kołku, pozostawi za sobą lukę, którą nie sposób będzie wypełnić.
***
Lukas Vrablik pisze dla dziennika Dennik N
Obserwujcie go na Twitterze pod @LukasVrablik
Tłumaczenie: Wojciech Falenta
***
Pozostałe teksty z serii EUROekspert powstałe we współpracy z The Guardian znajdziesz TUTAJ

Przeczytaj również