Piłkarz nie na poziom FC Barcelony. Zmarnował jedyną szansę, notorycznie zawodzi. Liczby są brutalne

Piłkarz nie na poziom Barcelony. Zmarnował jedyną szansę, notorycznie zawodzi. Liczby są brutalne
David Catry / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski29 Jan · 19:00
Najgorszy bramkarz to ten, który nie gwarantuje żadnego bezpieczeństwa. Doskonale widać to na przykładzie obecnej drużyny Barcelony. Inaki Pena regularnie przykłada rękawice do kolejnych porażek.
Trwający jeszcze styczeń to przełomowy czas w historii FC Barcelony. Katalońska prasa wyliczyła, że po raz pierwszy w dziejach “Blaugrana” straciła aż 19 goli w ciągu jednego miesiąca. Kryzys jest aż nadto widoczny. Po szczelnym bloku obronnym z poprzedniego sezonu nie został nawet ślad i złożyło się na to wiele czynników. Joao Cancelo zdarzają się szkolne błędy, jak przy okazji ostatniego meczu z Villarrealem. Jules Kounde i Andreas Christensen grają nierówno. Ronald Araujo od kilku tygodni zdaje się być myślami w innym miejscu. Alejandro Balde przez kilka miesięcy cieniował, a na domiar złego doznał poważnej kontuzji. Najgorzej z całej formacji defensywnej prezentuje się jednak Inaki Pena. Hiszpan spróbował podjąć się wyzwania wejścia w buty Marca-Andre ter Stegena, ale zawiódł na całej linii. Chwilami można odnieść wrażenie, że od momentu kontuzji Niemca “Barca” gra po prostu bez bramkarza.
Dalsza część tekstu pod wideo

Zasiedziany

Inaki Pena pozornie przeszedł drogę charakterystyczną dla wychowanków La Masii. Do akademii trafił w wieku 13 lat, pokonał kolejne szczeble w juniorach i zapukał do bram pierwszej drużyny. Przegapił jednak najważniejszy moment na przebicie się do topowej piłki. Zdecydowanie zbyt długo zasiedział się, balansując między pojedynczymi występami w rezerwach i ławką w pierwszym zespole. Oczywiście, że szanse na wygryzienie Ter Stegena były niewielkie, ale bramkarzowi powinno zależeć na wspólnym określeniu planu rozwoju. Tymczasem dopiero jako 22-latek odszedł on na wypożyczenie do Galatasaray i zadebiutował na seniorskim poziomie. W tym wieku każdy gracz z aspiracjami powinien mieć na koncie minimum kilkadziesiąt występów.
Inaki Pena w meczu Barcelona - Rayo
Cesar Cebolla / pressfocus
Epizod w Turcji był dla Peni krótki i średnio udany. Wystąpił on w 11 spotkaniach, notując tylko jedno czyste konto. Co ciekawe, na zero z tyłu zagrał akurat na Camp Nou przy okazji rywalizacji z Barceloną w 1/8 finału Ligi Europy. Pod koniec sezonu 2021/22 stracił jednak miejsce w składzie na rzecz bardziej doświadczonego Fernando Muslery. Następnie wrócił do Katalonii, gdzie znów czekało wygrzane miejsce na ławce rezerwowych.
Dopiero 1 listopada 2022 roku Inaki doczekał się występu w pierwszym zespole Barcelony. Nastąpiła ona przy okazji meczu z Viktorią Pilzno, kiedy podopieczni Xaviego byli już pewni odpadnięcia z grupy w Lidze Mistrzów. Później wystąpił jeszcze w dwóch starciach pucharowych z Intercity i Ceutą, czyli drużynami z niższych lig. Co warte przypomnienia, pierwsza z ekip strzeliła faworytowi trzy gole i przegrała dopiero 3:4 po dogrywce. Pena nie zdołał również zachować czystych kont pod koniec poprzedniego sezonu, kiedy wystawiono go z Realem Valladolid i Celtą Vigo. Szczególnie gol stracony na Estadio Balaidos obnażył jego słabości. Gabri Veiga zaskoczył golkipera centrostrzałem rodem z Ekstraklasy.

Samozwańczy Victor Valdes

- Jako dzieciak zawsze chciałem być bramkarzem, podziwiałem Victora Valdesa, uwielbiałem patrzeć na jego grę. Imponowały mi jego odwaga i charakter, starałem się go naśladować. Tak jak on, czuję się gotowy. Na początku nie grałem wiele, ale zawsze trenowałem, myśląc o tym, że tym razem mogę dostać szansę. Na każdym treningu daję z siebie maksimum. Teraz nadeszła pora, abym mógł pomóc Barcelonie. Uraz Marca to oczywiście smutna wiadomość. Moim celem zawsze była jednak gra w tym klubie - mówił Inaki na konferencji prasowej przed meczem z Antwerpią.
Gdyby nie uraz Ter Stegena, Hiszpan zapewne nadal akceptowałby rolę zwiedzającego kolejne hiszpańskie stadiony. Pech chciał, że podstawowy golkiper doznał kontuzji pleców, przez którą musiał poddać się operacji. Po raz pierwszy w karierze 24-latek stanął więc przed realną okazją na regularne występy w Barcelonie. I bez zawahania trzeba stwierdzić, że jej nie wykorzystał.
Główny zarzut do Peni dotyczy tego, że nie daje on żadnej gwarancji. W ostatnich tygodniach praktycznie przy każdym uderzeniu na bramkę Barcelony można spodziewać się utraty gola. Z Villarrealem wpuścił pięć bramek przy sześciu celnych strzałach rywali. Szczególnie kompromitujące było zachowanie z końcówki spotkania. Przy trafieniu na 3:4 z niewiadomych przyczyn bramkarz chciał potoczyć piłkę ręką, zamiast złapać ją lub wybić. Z okazji skorzystał Alexander Sorloth. Kilkadziesiąt sekund później gwóźdź do trumny wbił jeszcze Jose Morales i w tej sytuacji znów można było mieć pretensje do golkipera. Napastnik “Żółtej Łodzi Podwodnej” nie popisał się bowiem strzałem życia, nie huknął w górny róg bramki. Jedynie wtoczył futbolówkę przy biernej próbie interwencji. Był to kolejny dowód na to, że trzeba naprawdę niewiele, aby pokonać zmiennika Ter Stegena.

Najgorszy w Hiszpanii

- Inaki pena jest gotowy, mamy do niego duże zaufanie. Mimo utraty bramek w ostatnich meczach wykonuje świetną pracę. Mam nadzieję, że w kolejnych tygodniach uda nam się zachować więcej czystych kont - stwierdził kilka tygodni temu Xavi, cytowany przez Mundo Deportivo.
Trener starał się podbudować podopiecznego, aczkolwiek wszelkie próby spaliły na panewce. Liczby boleśnie obnażają Inakiego Penę. W 15 rozegranych meczach w tym sezonie wpuścił on aż 31 goli. Golkiper Barcelony średnio broni 55,6% strzałów lecących w światło bramki. To najniższy wynik w całej lidze hiszpańskiej. Dla porównania, drugi najwyższy ma Andrij Łunin, który wyjmuje prawie 81% uderzeń. Można mnożyć powody wyższości Realu Madryt nad Barceloną, a jednym z nich byłaby właśnie pozycja bramkarza. Upraszczając, Katalończycy mają golkipera, który wpuszcza prawie wszystko, a “Królewscy” takiego, który prawie wszystko broni. Co więcej, Pena jest najgorszym bramkarzem w Hiszpanii, jeśli chodzi o stosunek wpuszczonych bramek do oczekiwanych goli rywali w przeliczeniu na 90 minut. Według modelu xG przeciwnicy “Barcy” powinni jej strzelić około 17 bramek w meczach La Ligi i Champions League. Hiszpan zakpił jednak ze statystyk i wpuścił aż 20 trafień. Do tego dochodzą po cztery stracone gole w pucharowych rywalizacjach z Realem Madryt i Athletikiem.
Inaki Pena w meczu Barcelona - Royal Antwerp
Maarten Straetemans / pressfocus
Problemy Peni nie ograniczają się do nieumiejętności zachowania czystych kont. Można, a nawet trzeba mieć też zarzuty do jego gry na przedpolu i wyprowadzania piłki. Średnio wykonuje on 2,1 przerzutu na mecz przy zatrważającej celności na poziomie 43%. Dla porównania, Ter Stegen posyłał 5,6 długich piłek ze skutecznością 73%. Niemiec nie był też tak bierny we własnym polu karnym. W tym sezonie 24-latek interweniował przy dwóch z 73 wrzutek w szesnastkę Barcelony. Daje to średnią 2,7%, znów najniższą w lidze hiszpańskiej. Właściwie trudno wytłumaczyć, dlaczego Inaki czasem nie chce wykazać się większą odwagą. Zamiast tego czeka blisko bramki na moment, w którym rywal wykona wyrok. Wystarczy przypomnieć finał Superpucharu Hiszpanii, kiedy Real Madryt odniósł efektowne zwycięstwo 4:1. Przy pierwszym golu Vinicius Junior urwał się obrońcom, ale niezbyt dobrze przyjął piłkę. Bramkarz mógłby przerwać akcję, gdyby nie zapuścił korzeni w polu karnym.
- Teoretycznie nie miał większych szans przy straconych golach, natomiast można zastanawiać się, czy przy dwóch pierwszych nie był zbytnio "przyspawany" do swojego pola karnego - tak oceniliśmy go na portalu Meczyki.pl po przegranym meczu z Realem.

Kolejny problem Barcelony

Według doniesień katalońskiej prasy Ter Stegen powinien wrócić na murawę przed meczem z Napoli, który odbędzie się 21 lutego. Rekonwalescent naturalnie nie rozwiąże z miejsca wszystkich kłopotów Barcelony. Można jednak założyć, że będzie prezentował wyższy poziom od konkurenta. Wystarczy, że zdoła bronić częściej niż przy co drugim strzale celnym i nie przestraszy się wyjść do górnych piłek.
Latem Barcelona będzie musiała poważnie pomyśleć o rozwiązaniu kwestii bramkarzy. Pierwotnie w gabinetach mogli nie rozważać żadnych zmian, ale ten sezon stanowi brutalną weryfikację. Inaki Pena pokazał, że nie jest w stanie zaoferować jakości wymaganej w tym klubie. Trudno jednocześnie oczekiwać, że 24-latek, który większość kariery spędził jako rezerwowy, nagle zanotuje spektakularny rozwój. Musiałby zdarzyć się cud.
Finanse “Dumy Katalonii” zapewne nie pozwolą na sprowadzenie Ter Stegenowi topowego konkurenta. Nie będzie jednak wielką przesadą stwierdzenie, że dosłownie każdy solidny bramkarz byłby pewnym usprawnieniem względem obecnego zmiennika. Jednocześnie już przy najbliższej okazji działacze powinni zadbać, aby 19-letni Ander Astralaga, obecnie trzeci golkiper w hierarchii, ograł się na wypożyczeniu. Nikt nie powinien dopuścić do sytuacji, w której młody gracz marnuje kluczowy czas w karierze. Pewnym jest, że “Barca” musi kupić lub wychować sobie kogoś, kto wywrze presję na obecnej “jedynce”. Inaki Pena miał szansę, ale w swoim stylu wypuścił ją z rąk.
Inaki Pena w meczu Barcelona - Porto
Bagu Blanco / pressfocus

Przeczytaj również