Polacy, bójcie się "potwora". Szokująca przemiana gwiazdora NBA
Grać w koszykówkę potrafił zawsze. Teraz dołożył do tego imponującą formę fizyczną. Trzymajcie się mocno, nadchodzi Luka Doncić w wersji prime. Akurat na wielki mecz z Polską.
Reprezentacja Słowenii przygotowuje się do czwartkowego meczu z Polską w pierwszej kolejce EuroBasketu. Nikogo nie może szczególnie dziwić, że największa uwaga przed tym spotkaniem jest poświęcona Luce Donciciowi. On już jako nastolatek w 2017 roku pomógł zdobyć mistrzostwo Europy. Teraz przyjechał na turniej jako absolutna gwiazda i lider Los Angeles Lakers. Przede wszystkim jednak, jest go kilkanaście kilogramów mniej niż kilka miesięcy temu. Od momentu angażu w NBA nigdy wcześniej nie był w takiej formie. Jeśli z drobnym nadbagażem potrafił być jednym z najlepszych koszykarzy świata, aż strach myśleć, jaki poziom osiągnie teraz.
Pokaż, że się mylili
Odrzucenie to jeden z najlepszych katalizatorów motywacji. A właśnie to spotkało Doncicia w Mavericks. Wciąż delikatnie trudno uwierzyć w to, co stało się na początku lutego, kiedy Słoweniec został wymieniony do Los Angeles Lakers. Włodarze Mavs nie pozwolili mu stać się drugim Dirkiem Nowitzkim, który całą karierę spędził w Dallas, prowadząc drużynę do mistrzostwa. Dyrektor Nico Harrison tłumaczył, że rozgrywający został oddany za Anthony’ego Davisa, ponieważ to obrona zapewnia tytuły. Dziennikarze ESPN informowali, że klub był zaniepokojony nie tylko poziomem gry defensywnej, ale też stylem życia Luki. Jego dieta nie współgrała z archetypem sportowca idealnego. Nie stronił od alkoholu i fast foodów, co stawiało pewne znaki zapytania w kwestii dalszego rozwoju kariery.
W amerykańskich mediach podawano, że Doncić w najgorszym momencie potrafił ważyć 120 kilogramów. Nawet z widocznym nadbagażem potrafił oczywiście czarować na parkietach. To urodzony artysta, świetny strzelec, efektowny kreator i maszyna do notowania triple-double. Ewidentnie potrzebował jednak bodźca zewnętrznego, aby osiągnąć jeszcze wyższy poziom profesjonalizmu. Sensacyjny transfer do Lakers prawdopodobnie przydarzył się w najlepszym możliwym momencie.
Luka, co nikogo nie mogło zaskoczyć, w przebojowy sposób odnalazł się w drużynie LA. Dotychczas w meczach “Jeziorowców” notował średnio na mecz 28,2 punktu, 8,1 zbiórki i 7,5 asysty. Serię z Minnesotą w pierwszej rundzie play-offów rozpoczął od rzucenia odpowiednio 37 i 31 punktów. Podopieczni JJ Redicka ostatecznie odpadli z Timberwolves, ale trudno było doszukiwać się winy w postawie gracza z numerem 77.
- Przed nami długa droga. Z pewnością mamy w składzie zawodników, którzy są w niesamowitej formie, ale są też tacy, którzy mogliby być w lepszej. Myślę, że wszyscy muszą być w mistrzowskiej formie, abyśmy mogli walczyć o nasze cele - powiedział trener Redick po odpadnięciu z play-offów.
Doncić wziął sobie te słowa do serca.
Absolutna metamorfoza
Kilka dni po odpadnięciu z play-offów Luka zebrał swoich trenerów indywidualnych, którzy rozpisali mu zupełnie nowy plan pracy. Rozgrywający rozpoczął najbardziej intensywny okres przygotowawczy w karierze. Zrezygnował z alkoholu i fajki wodnej, przeszedł na dietę bezglutenową i niskocukrową. Pierwszy posiłek je dopiero po odbyciu półtoragodzinnego treningu, jednego z dwóch w trakcie dnia. W trakcie lata praktycznie zrezygnował z ćwiczeń czysto koszykarskich, skupiając się na poprawie kondycji, mobilności i ogólnej sprawności.
- Jestem ambitny, to lato było zupełnie inne od poprzednich. Nigdy wcześniej nie czułem takiej motywacji do tego, aby stać się jeszcze lepszym. Wiem, że muszę dbać o siebie, razem z trenerami wykonaliśmy ogromny krok naprzód, a to dopiero początek. Nie zamierzam się zatrzymywać, bo gdybym to zrobił, cały wysiłek poszedłby na marne - opowiedział dla Men's Health. - Przez miesiąc w ogóle nie grałem w koszykówkę, nie dotykałem piłki. Nigdy wcześniej nie miałem tak długiego okresu bez gry. Inne jedzenie, inne ćwiczenia, odmienny plan dnia. Pierwszy tydzień był bardzo trudny, ale musiałem skupić się na innych zajęciach. To wszystko kwestia przyzwyczajenia. Teraz każdy trening sprawia mi radość - dodał dla Svet24.
Na przestrzeni paru miesięcy Doncić zrzucił 14 kilogramów, schodząc w okolice 90. Efekty są widoczne gołym okiem. Dotychczas Luka w szczytowych momentach kariery nie przypominał sylwetką choćby LeBrona Jamesa, który pozostaje koszykarskim symbolem dbania o własny organizm. Dzielenie szatni z legendą tego kalibru mogło pomóc Słoweńcowi w uzmysłowieniu tego, że jego czas właśnie nadszedł. Teraz musi być w życiowej dyspozycji, aby wyciągnąć z kariery absolutne maksimum. Szczególnie, że pewnie wciąż nie znamy sufitu jego możliwości.
- Metamorfoza Luki potwierdza jego ambicję, aby zostać MVP. Nie zrzucił tych kilogramów bez powodu. On chce pokazać wszystkim, że jest najlepszy, że zamierza wygrywać. Jego zaangażowane to bardzo dobry znak dla LA - ocenił dla Basket News Wesley Johnson, były gracz Lakers. - Przemiana Doncicia przypomina mi zachowanie Michaela Jordana, który zaczął jeszcze ciężej trenować, żeby radzić sobie z Detroit Pistons. Tutaj jest podobnie, grasz w określony sposób przez wiele lat, odnosisz sukcesy, ale czasem potrzebujesz zmiany, aby jeszcze się rozwinąć i być jednym z najlepszych - stwierdził dla Yahoo Nate McMillan, asystent trenera "Jeziorowców".
Zagrożenie dla Polski
Doncić w formie nie jest dobrą informacją dla reprezentacji Polski. Szczególnie, że biało-czerwoni nie imponują formą przed startem turnieju, którego są współgospodarzem. W dwóch ostatnich sparingach przed turniejem podopieczni Igora Milicicia dwukrotnie przegrali z Finlandią. Ostatni sparing zakończył się porażką 87:106. Jednym z problemów Polaków była gra w obronie, ale też skuteczność. Trafili tylko 34% trójek i 47,5% rzutów z gry. W trakcie turnieju gra na takiej celności po prostu nie przejdzie.
Ogromnym osłabieniem biało-czerwonych jest nieobecność Jeremy'ego Sochana, który musiał opuścić zgrupowanie z powodu kontuzji łydki. Wrócił już do San Antonio, aby kontynuować rehabilitację. Wzmocnieniem kadry ma być Jordan Loyd, który otrzymał polski paszport tuż przed startem turnieju. W przeszłości rozgrywający rozegrał kilkanaście meczów na poziomie NBA. W 2019 był częścią ekipy Toronto Raptors, która sięgnęła po tytuł. Nie odegrał on w tym sukcesie zbyt dużej roli, ale ma pierścień mistrzowski.
Loyd prawdziwy talent pokazywał na europejskich parkietach. W poprzednich latach brylował jako zawodnik Monaco. W debiucie dla drużyny narodowej rzucił 20 punktów, a w niedawnym starciu z Finlandią zaliczył 17 oczek, dwie zbiórki i jedną asystę. Już teraz widać, że wiele będzie zależało od jego dyspozycji. Idąc dalej, reprezentacja musi liczyć na doświadczonych zawodników pokroju Mateusza Ponitki czy Michała Sokołowskiego. Szanse na powtórzenie czwartego miejsca z poprzedniego EuroBasketu są niewielkie, ale nikogo nie można skreślać przed końcową syreną.
Kadra ponad wszystko
Koszykarskie realia są takie, że dla większości zawodników z NBA priorytetem pozostaje gra w klubie. Na zgrupowaniach stawiają się, jeśli w ogóle to robią, wyłącznie wtedy, kiedy nie kolidują one z ich terminarzem. Pod tym względem postawa Doncicia zasługuje na wyróżnienie. Dla niego możliwość reprezentowania Słowenii ewidentnie znaczy coś więcej. Kiedy tylko może, pomaga drużynie narodowej, nie patrząc na to, czy będzie miał wystarczająco dużo odpoczynku przed powrotem do klubu. I chwała mu za to.
- Luka jest przykładem dla wszystkich kolegów z drużyny. Po poprzednim sezonie, który był dla niego trudny, stał się jeszcze bardziej zmotywowany. Przyjechał na zgrupowanie w najlepszej formie. Sama jego obecność wywiera pozytywny wpływ na cały zespół, on pokazuje, co to znaczy reprezentować swój kraj - zaznaczył dla Basketball Sphere Aleksander Sekulić, selekcjoner Słowenii.
Podczas poprzedniego EuroBasketu Luka notował średnio 26 punktów, 7,7 zbiórki i 6,6 asysty. Słowenia była kandydatem do medalu, ale sensacyjnie odpadła wtedy w ćwierćfinale, przegrywając 87:90 z Polską. Jeden z najlepszych meczów w karierze rozegrał wówczas Mateusz Ponitka, notując triple-double z 26 punktami. Doncić i spółka z pewnością spróbują wyrównać rachunki sprzed trzech lat. A obecna dyspozycja fizyczna 26-latka może tylko utrudnić życie biało-czerwonym.
- Doncić to wyjątkowy zawodnik. Jako koszykarz ma wszystko. Jego boiskowa inteligencja i zrozumienie gry są na bardzo wysokim poziomie. Taki gracz rodzi się raz na 50 lat - powiedział Ponitka dla portalu FIBA. - Miałem pecha, rywalizując z Luką i w klubie i w meczach reprezentacji. Zawsze dawał nam popalić. Jego talent jest niesamowity, trenując z nim na co dzień, dostrzegasz jeszcze bardziej, jak fantastycznymi umiejętnościami dysponuje. To, co dla niego jest rutyną, dla innych byłoby czymś nieosiągalnym - wtórował Nicolo Melli, reprezentant Włoch i były zawodnik Mavs. - Doncić może zabić każdego na tym turnieju. Jest w stanie rzucać po 50, 60 punktów na mecz - dodał Bogdan Bogdanović, filar reprezentacji Serbii, która jest jednym z kandydatów do tytułu.
Mając Doncicia, Słoweńcy zawsze mogą marzyć o medalach. Mając Doncicia w takiej formie, mogą nieśmiało myśleć nawet o powtórzeniu sukcesu z 2017 roku i zdobyciu mistrzostwa Europy. Nie na darmo wylewał siódme poty podczas katorżniczych treningów w trakcie “wakacji”.
Działacze Dallas oddali Lukę, obawiając się, że hedonistyczny tryb życia drastycznie wpłynie na dalsze losy jego kariery. Mavericks dali mu kosza i mogą otrzymać w zamian to samo, ale już na parkiecie.
Mecz Polska - Słowenia w czwartek 28 sierpnia o 20:30.