Polak w niesamowitej formie! Robi furorę wśród gwiazd. Europejski TOP w liczbach

Polak w niesamowitej formie! Robi furorę wśród gwiazd. Europejski TOP w liczbach
screen YT
Dominik - Budziński
Dominik BudzińskiDzisiaj · 11:24
Przepadł w Anglii, ale jego ziemią obiecaną okazała się Turcja. Mateusz Lis wyrasta na czołowego, a może i najlepszego bramkarza tamtejszej Super Lig. Ma kapitalny procent obronionych strzałów i rekordową liczbę czystych kont. Nawet w skali Europy!
Mateusz Lis jako młody chłopak przewinął się przez akademię Lecha Poznań, ale nigdy nie zaliczył debiutu w pierwszym zespole “Kolejorza”. Był odsyłany na wypożyczenia do Podbeskidzia Bielsko-Biała, Miedzi Legnica i Rakowa Częstochowa. Udane z jego perspektywy okazało się dopiero to ostatnie. W końcu grał całkiem regularnie. Najpierw w drugiej lidze, potem - po awansie - także na zapleczu Ekstraklasy.
Dalsza część tekstu pod wideo

Rollercoaster pod Wawelem

To wtedy, latem 2018 roku, parol zagięła na niego Wisła Kraków. Lis szybko zadomowił się w podstawowej jedenastce “Białej Gwiazdy”, ale trafił na wyjątkowo trudne czasy, gdy przez rządy szemranego towarzystwa klub właściwie stanął nad przepaścią. I tak trudna już wcześniej sytuacja finansowa stała się krytyczna.
- Rodzice przez ostatnie pół roku pomagali mi opłacić rachunki i przeżyć. Mam u nich długi. Gdy tylko dostanę pieniądze, od razu je ureguluje. Bez tego byłoby ciężko, bo wcześniej byłem w I lidze i nie miałem za wysokiego kontraktu, by mieć nie wiadomo jakie oszczędności - mówił wówczas Lis w rozmowie z Michałem Trelą z Przeglądu Sportowego.
Klub, głównie dzięki wielkiej mobilizacji kibiców, a także pomocy takich postaci jak Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński, Jarosław Królewski, Piotr Obidziński czy Bogusław Leśnodorski ostatecznie uniknął najgorszego. Pozostał na powierzchni i mógł dalej funkcjonować w Ekstraklasie. Przynajmniej przez kilka kolejnych lat.
Sam Lis przeżywał natomiast w międzyczasie istny rollercoaster. O ile bowiem w kampanii 2018/19 był “jedynką” między słupkami Wisły, to praktycznie na cały kolejny sezon stracił miejsce w składzie, przegrywając rywalizację z Michałem Buchalikiem. Do zamiany pozycji w hierarchii doszło dopiero na samym finiszu rozgrywek.
Lis wskoczył wtedy do jedenastki i wykorzystał szansę, wobec czego trzeci, i ostatni jak się potem okazało sezon przy Reymonta, zaczął na murawie. Często musiał wyciągać piłkę z siatki, bo Wisła prezentowała się wtedy kiepsko i długo drżała o utrzymanie, ale rzadko winić za taki stan rzeczy można było właśnie bramkarza. Lis grał solidnie, co dostrzegać zaczęły inne kluby. W grudniu 2020 roku media wieszczyły nawet transfer do Legii Warszawa.

Przez Turcję do Premier League

Ostatecznie wychowanek Promienia Żary został w Krakowie do końca sezonu, a po nim ruszył na podbój Turcji. Pozyskało go tamtejsze Altay SK. Tam poniekąd mógł poczuć się jak w Wiśle, bo znów reprezentował jednego z ligowych outsiderów. W pewnym momencie jego drużyna notowała serię… 16 meczów z rzędu bez zwycięstwa. On jednak miał na tyle dużo pracy, że przynajmniej mógł regularnie pokazywać umiejętności.
Dość szybko w kontekście Lisa zaczęły pojawiać się wtedy informacje o zainteresowaniu zdecydowanie większych klubów. Padała choćby nazwa Galatasaray, ale ostatecznie na Polaka skusiło się Southampton. Transfer z przegrywającej tydzień w tydzień ekipy ligi tureckiej do angielskiej Premier League? Wzięło z zaskoczenia, ale trudno dziwić się Lisowi, że bez wahania przystał na taki ruch. Nawet jeśli nie mógł spodziewać się bycia na St Mary’s gościem przymierzanym z automatu do regularnej gry.
Szkoda natomiast, że ostatecznie polski bramkarz nie doczekał się w Anglii nawet pojedynczej szansy. Jakiegokolwiek debiutu. W hierarchii był na tyle daleko, że szybko wysłano go na wypożyczenie do francuskiego Troyes (średnio udane, tylko 10 występów, choć wybroniony karny w debiucie), a potem tureckiego Goztepe. Ten ostatni ruch okazał się już strzałem w dziesiątkę.

Było różnie, jest znakomicie

Lis mógł czuć oczywiście, że wielka szansa na podbój Premier League przepadła. Trzeba było jednak mierzyć siły na zamiary. Przede wszystkim grać regularnie. A nad Bosforem były golkiper Wisły był już znany i szanowany. Na rocznym wypożyczeniu, tym razem szczebel niżej, spisał się bardzo dobrze, dzięki czemu po nim został ściągnięty przez ówczesnego beniaminka Super Lig już definitywnie. Właśnie rozgrywa dla niego trzeci sezon.
Na przestrzeni ostatnich miesięcy, a w zasadzie już lat, płynęły do nas zarówno wieści o popisach Polaka, jak i - rzadziej - o jego bolesnych wpadkach. W bieżącej kampanii radzi sobie natomiast wręcz imponująco.
Po 12 kolejkach Lis ma na koncie osiem czystych kont. To wynik po prostu niesamowity. Polak jest pod tym względem nie tylko najlepszy w lidze tureckiej, ale nawet w ligach TOP15 Europy. Ex aequo z Andrew (Gil Vicente), Diogo Costą (FC Porto), Janem Koutnym (Sigma Ołomuniec) i Janem Hanusem (Jablonec).
Polak we wspomnianych 12 meczach dał się pokonać tylko sześć razy. Uwzględniając bramkarzy, którzy rozegrali przynajmniej 10 spotkań, Lis także jest niekwestionowanym numerem jeden w Super Lig. Były gwiazdor Manchesteru City, a obecnie golkiper Fenerbahce, czyli Ederson, stracił co prawda o jednego gola mniej, ale rozegrał tylko sześć meczów. Lis dominuje też w statystyce skuteczności obronionych strzałów. Ta u polskiego bramkarza wygląda równie mocarnie - wynosi aż 87 procent.
Takie liczby imponują tym bardziej, jeśli pod uwagę weźmiemy fakt, że Lis występuje mimo wszystko w mniej renomowanym klubie. Goztepe radzi sobie co prawda bardzo solidnie i zajmuje obecnie piąte miejsce, ale nie jest to marka pokroju Fenerbahce, Galatasaray, Besiktasu, a nawet Trabzonsporu. Chociaż polski golkiper musi mierzyć się z takimi piłkarzami jak Victor Osimhen, Mauro Icardi, Tammy Abraham, Marco Asensio czy Leroy Sane, i tak rzadko kiedy wyciąga piłkę z siatki.
W tym sezonie Lis na zero z tyłu zagrał m.in. z Besiktasem czy Fenerbahce. Najbardziej skrzywdziło go Galatasaray. To jedyny zespół, który w trwającej kampanii potrafił strzelić Polakowi więcej niż jednego gola (konkretnie trzy). Warto dodać, że 28-latek jest kapitanem swojego zespołu, co potwierdza nie tylko jego piłkarską, ale też pozaboiskową klasę.

Przeczytaj również