Beniaminek Ekstraklasy sprowadził gwiazdę ligi. Wyceniany na sporą kasę. "Co on tam robi?"
To transfer z gatunku: “jak oni się tam znaleźli?”. Lucas Masoero, czołowy obrońca ligi rumuńskiej, wyceniany na półtora miliona euro, karierę będzie kontynuował w… Niecieczy. Zakontraktowanie Argentyńczyka ogłosiła niedawno Bruk-Bet Termalica.
Nadchodzący sezon PKO BP Ekstraklasy zapowiada się doprawdy pasjonująco. Zbroją się niemal wszyscy. Także beniaminkowie. Bardzo obiecująco wyglądają choćby ruchy “Słoni” z Niecieczy, które wzmocnień postanowiły szukać m.in. w Rumunii. To tam wypatrzono Lucasa Masoero.
Na papierze ruch Bruk-Betu wygląda na prawdziwy majstersztyk. 30-letni Argentyńczyk przez ostatnie dwa lata reprezentował Universitatea Cluj, a więc klub, który w niedawno zakończonym sezonie zajął w krajowej Superlidze czwarte miejsce, tracąc do podium tylko jedno oczko.
Czołowy obrońca ligi
W efekcie biało-czarni wywalczyli przepustkę do gry w eliminacjach Ligi Konferencji, ale w nich będą musieli radzić sobie bez swojego lidera. Masoero, doświadczony środkowy obrońca, który na koniec kampanii 2024/25 został wybrany do jedenastki sezonu całej ligi, nie przedłużył bowiem kontraktu i zdecydował się na kontynuowanie kariery w Polsce.
Mowa o naprawdę solidnym stoperze, który nie tylko dobrze wywiązuje się ze swoich podstawowych zadań w defensywie, ale jest też bardzo groźny pod bramką rywali. W ostatnich rozgrywkach zdobył aż sześć ligowych bramek. Był czwartym najskuteczniejszym zawodnikiem swojej drużyny, choć na murawie ma przede wszystkim bronić.
Co ciekawe, Masoero osiem razy w trakcie sezonu był wybierany do jedenastki kolejki. Nie dokonał tego żaden inny defensor.
- Powrót “Studentów” do europejskich pucharów po 53 latach to również zasługa argentyńskiego obrońcy - czytamy na oficjalnej stronie rumuńskiej federacji piłkarskiej.
Pochwał nowemu zawodnikowi Bruk-Betu nie szczędzi też na platformie X sympatyk rumuńskiego futbolu i współpracownik portalu transfery.info, “Pablo”.
- Masoero? Nie wiem, co on robi w Termalice, serio. Świetny i skuteczny.
Ciekawa przeszłość
Masoero już od siedmiu lat występuje w Europie. W 2018 roku pierwszy raz w karierze opuścił Argentynę, w której nie potrafił wypłynąć na szersze wody, i przeniósł się do Bułgarii. Tam z niezłym skutkiem reprezentował Lokomotiw Płowdiw. Pomógł w zdobyciu krajowego pucharu i superpucharu, zagrał też w eliminacjach Ligi Europy, gdzie jego drużyna mocno postraszyła Tottenham. “Koguty” aż do 80. minuty, w jedynym meczu decydującym o awansie, przegrywały 0:1. Potem jednak losy rywalizacji odwrócili Harry Kane i Tanguy Ndombele.
Już po bułgarskiej przygodzie, a jeszcze przed przenosinami do Rumunii, Argentyńczyk zahaczył też o Rosję. Grał tam przez dwa lata w Niżnym Nowogrodzie, notując 58 występów, z czego 51 w tamtejszej ekstraklasie.
Nigdzie nie był tylko na chwilę. Jak już lądował gdzieś w europejskim klubie, to spędzał w nim dwa-trzy lata, potwierdzając sporą jakość. Może świadczyć o niej też fakt, że właśnie teraz, w wieku 30 lat, Masoero osiągnął według portalu Transfermarkt najwyższą wartość rynkową w swojej karierze. Jego aktualna wycena to 1,5 mln euro. Pod tym względem, co nieszczególnie zaskakujące, jest numerem jeden w ekipie “Słoni”.
Nie przychodzi sam
Argentyńczykowi może być nieco łatwiej o aklimatyzację w Polsce, bo Bruk-Bet sprowadził tego lata także jego kumpla z ostatnio reprezentowanej drużyny. Radu Boboc, nominalny prawy obrońca, postawił na ten sam kierunek i związał się z Termalicą kontraktem do 30 czerwca 2028 roku. Dla niego będzie to pierwsza zagraniczna przygoda. Póki co grał jedynie w ojczyźnie, reprezentując także FCSB, FC Voluntari czy Farul Konstanca. Z tym ostatnim klubem w sezonie 2022/23 zdobywał mistrzostwo Rumunii. Na koncie ma 136 występów w tamtejszej Superlidze. Sporo. To może być równie ciekawy transfer.
Widać więc, że Bruk-Bet nie chce zaliczyć szybkiego powrotu na zaplecze Ekstraklasy i ruchami transferowymi próbuje zmaksymalizować swoje szanse. Nic zresztą dziwnego. Oglądamy naprawdę bardzo mocne okno w wykonaniu przedstawicieli polskiej elity. Jeśli ktoś prześpi ten moment i odpowiednio nie wzmocni zespołu, może szybko obudzić się z ręką w nocniku