Potencjalny "plaster" na Mbappe. Od tego piłkarza zależą losy Barcelony

Potencjalny "plaster" na Mbappe. Od tego piłkarza zależą losy Barcelony
Ricardo Larreina / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski10 Apr · 13:15
Jak zatrzymać Kyliana Mbappe? Xavi Hernandez być może znajdzie na nie odpowiedź. Jeśli Barcelona chce awansować do półfinału Ligi Mistrzów, musi liczyć na Julesa Kounde.
Potrafi być jednocześnie topowym obrońcą i chodzącym zagrożeniem dla własnej drużyny. W pierwszej połowie rozgrywek raczej przeszkadzał Barcelonie, ale teraz stał się jej ostoją. Jules Kounde notuje sezon, którego całościowo nie da się podsumować słowem “stabilność”. Z perspektywy Katalończyków pozytywną informacją jest to, że jego forma od kilku miesięcy zwyżkuje. W poprzednich meczach potrafił kapitalnie radzić sobie z renomowanymi rywalami. Teraz na jego drodze stanie przeciwnik najtrudniejszy z możliwych, czyli właśnie Kylian Mbappe.
Dalsza część tekstu pod wideo

Zakochany Kounde

Premierowy sezon wychowanka Bordeaux na Camp Nou należał do udanych. Kounde pomógł przecież Barcelonie wygrać mistrzostwo przy imponującym wyniku 26 czystych kont po 38 kolejkach. Xavi regularnie wystawiał go wtedy na pozycji prawego obrońcy. Nominalny stoper miał być pewnego rodzaju przeciwwagą dla Alejandro Balde, który szalał na lewej flance. W centrum defensywy sprawdzał się duet Ronald Araujo - Andreas Christensen i wszyscy mieli grać długo i szczęśliwie. Do czasu. Latem hiszpańska prasa informowała, że Kounde nie jest do końca zadowolony z operowania bliżej bocznej linii. W trakcie rozmów przed opuszczeniem Sevilli miał usłyszeć od trenera “Barcy”, że będzie występować na środku. Obietnica nie została spełniona, a przed startem bieżących rozgrywek ten temat wrócił ze zdwojoną siłą. Tym razem Xavi ustąpił i spełnił życzenie, lub jak kto woli zachciankę podopiecznego.
- Jestem szczęśliwy, ponieważ gram częściej na swojej pozycji. W zeszłym sezonie występowałem jako prawy obrońca i zawsze byłem tam dostępny. Pod koniec rozgrywek rozmawiałem z Xavim, ponieważ chciałem więcej grać jako stoper, gdzie mogę wnieść więcej do zespołu. Ale nigdy nie odmówię gry na prawej obronie, jestem w pełni do dyspozycji trenera - mówił Francuz na początku sezonu cytowany przez Mundo Deportivo. - Kounde i Araujo grają jako środkowi obrońcy, ale mogą występować też na prawej stronie. Rozmawiałem z nimi, dostosowują się do potrzeb grupy, grają tam, gdzie im wskażę. To urodzeni stoperzy, ale obaj potrafią radzić sobie bliżej linii - wtórował Xavi na jednej z wrześniowych konferencji.
Kounde za wszelką cenę chciał grać na środku obrony, chociaż jego występy tam były przeciętne, żeby nie powiedzieć słabe. Na początku sezonu praktycznie każdy rywal sprawiał Barcelonie gigantyczne problemy w defensywie. I wicemistrz świata osobiście przykładał do tego rękę. Szczytem był występ przeciwko Deportivo Alaves, kiedy kompletnie nie radził sobie z kryciem Samu Omorodiona. Napastnik wypożyczony z Atletico wygrywał z nim pojedynki w dosłownie każdej akcji. Przy nieco lepszej skuteczności miałby na koncie hat-tricka po 30 minutach.
Xavi w końcu przejrzał na oczy. W trakcie meczu z Alaves dokonał korekty ustawienia, przesuwając Kounde z powrotem na prawą obronę, a Ronalda Araujo do środka. Efekty były natychmiastowe, ponieważ już w drugiej połowie Francuz podłączył się do ataku i zanotował asystę do Roberta Lewandowskiego. Taka akcja nie byłaby możliwa, gdyby nadal tracił czas, grając jako stoper.
W kolejnych tygodniach musiał zaakceptować powrót na prawą flankę. Taki wariant od początku wydawał się znacznie korzystniejszy, patrząc na charakterystykę obrońców Barcelony. Były gracz Sevilli ma świetne wyprowadzenie piłki, dobrze czuje się w pojedynkach na małej przestrzeni, ale nie zawsze radzi sobie z rosłymi napastnikami, którzy wyróżniają się lepszymi warunkami fizycznymi. Z kolei Ronald Araujo zdaje się być stworzony do gry na środku, gdzie maksymalnie wykorzystuje siłę i szybkość. Właśnie dlatego w systemie Xaviego Francuz powinien być prawym obrońcą, a Urugwajczyk stoperem. Ostatnie odstępstwo od tej reguły miało miejsce w El Clasico, które zakończyło się pogromem Katalończyków. Araujo został oddelegowany do krycia Viniciusa, ale skończył tamten mecz z czerwoną kartką i sprokurowanym karnym. Z kolei Kounde zanotował “asystę” przy trafieniu Rodrygo na 4:1. Tak dalej być nie mogło.

Renesans

- Można w kółko mówić o trenerze, ale ostatecznie to my wychodzimy i gramy na boisku. Za to, co się dzieje, odpowiadają zawodnicy. Musimy lepiej się komunikować, brakuje nam intensywności i siły - grzmiał reprezentant Francji na początku stycznia.
Kryzys Barcelony sprawił, że na głowę Xaviego posypały się gromy, po części na pewno zasłużone. Wtedy Francuz zrozumiał jednak, że sam musi poprawić swój poziom, aby pomóc drużynie. Schował dumę do kieszeni, zaakceptował hierarchię i zaczął znów brylować jako prawy obrońca. Za zmianą pozycji poszedł też większy wysiłek włożony w osiągnięcie odpowiedniej formy. Sergi Capdevilla z dziennika Sport informował, że od kilku tygodni Kounde jest jednym z najciężej pracujących zawodników “Blaugrany”. Po kolejnych spotkaniach nie odbywa treningów regeneracyjnych, ale pracuje u boku rezerwowych, co pomaga poprawić kondycję. Podczas zajęć zdarza mu się występować jako defensywny pomocnik, aby lepiej czuć się z piłką przy nodze. Jednocześnie odbywa mnóstwo indywidualnych sesji z wideoanalitykami, na których zgłębia grę poszczególnych rywali. Efekty są oszałamiające.
Od początku stycznia defensywa Barcelony opiera się właśnie na nim. W tym roku rozegrał maksymalną liczbę 1740 minut, dosłownie w każdym meczu mistrzów Hiszpanii występuje od deski do deski. Patrząc na cały sezon, jedynie Ilkay Guendogan spędził od niego więcej czasu na murawie. Przy czym w przypadku Kounde wreszcie wraz z ilością poszła jakość. Dołożył sporą cegiełkę do poprawy defensywy, która w pięciu ostatnich kolejkach ligowych nie straciła ani jednego gola. W międzyczasie “Barca” wyeliminowała w Lidze Mistrzów Napoli przy dużym udziale swojego prawego obrońcy, który w popisowym stylu zneutralizował wtedy Chwiczę Kwaracchelię, czyli jednego z dwóch najgroźniejszych zawodników “Azzurrich”. Gruzin nie miał jednak nic do powiedzenia w starciu z rywalem, który był od niego szybszy, silniejszy i lepiej przygotowany.
- Jeden z jego najlepszych występów w defensywie. Zminimalizował wkład Kwaracchelii, a nawet poprawiał błędy swoich kolegów z drużyny. Jego prostopadłe podanie było fundamentalne do zdobycia pierwszego gola. Prawdopodobnie najlepszy mecz w tym sezonie - opisał Sport po starciu z Napoli, wystawiając mu "ósemkę". - Bardzo dobry mecz Francuza, ani razu nie odpuścił szalejącemu Kwaracchelii - podkreślało Mundo Deportivo. - Niezwykle solidny występ Kounde. Mocny w obronie, do tego zainicjował kilka akcji ofensywnych, dzięki dobrej dystrybucji piłki - dodał portal Goal.com.
- Osimhen i Kwaracchelia? Mierzyliśmy się z zawodnikami o dużej jakości, ale jako drużyna poradziliśmy sobie bardzo dobrze z ograniczeniem ich jakości. To powód do dumy - krótko podsumował sam zainteresowany na antenie Movistar.

Kounde balans

“Kwaradona” nie był pierwszym, ani ostatnim zawodnikiem, którego Kounde schował do kieszeni. Kilka dni po wyeliminowaniu Napoli pokazał się z równie znakomitej strony na tle Atletico. Diego Simeone wystawił wówczas Samuela Lino i Rodrigo Riquelme, próbując stworzyć przewagę liczebną na lewym skrzydle. Żaden z nich nie znalazł jednak sposobu na ominięcie francuskiej zapory.
- Od kilku meczów gra Julesa Kounde ociera się o perfekcję. On nie boi się wyzwań, bezpośrednich pojedynków. Trudno znaleźć graczy, którzy tak bardzo lubią grę w obronie, ale on taki jest. Widać u niego ogromne zaangażowanie, zawsze chce się rozwijać, jestem z niego bardzo zadowolony - chwalił ostatnio Xavi.
Liczby potwierdzają, że 25-latek to jednocześnie świetny defensor, który sprawdza się też w roli pierwszego rozgrywającego. W niedawnych meczach z Getafe, Athletikiem, Mallorką i Las Palmas notował odpowiednio 100 kontaktów z piłką, 96, 118 i 122. W całym sezonie zanotował 173 progresywne podania, więcej w Barcelonie ma tylko Ilkay Guendogan. Pod względem celnych zagrań zajmuje czwarte miejsce w całej lidze hiszpańskiej, ustępując tylko Toniemu Kroosowi, Aleixowi Garcii i Kirianowi Rodriguezowi, czyli rasowym pomocnikom.
Minione tygodnie potwierdziły przy okazji, że wszechstronny obrońca powinien odsunąć na boczny tor myśli o regularnej grze w środku. Jego wachlarz umiejętności jest wręcz stworzony do brylowania na prawej stronie. Tam może mierzyć siły ze skrzydłowymi, pomagając przy okazji na etapie konstruowania akcji. W międzyczasie Ronald Araujo i Pau Cubarsi skupiają się na rywalizacji z rosłymi “dziewiątkami”. Wszystko działa tak, jak powinno.

Dwumecz sezonu

Teraz cała defensywa Barcelony podejdzie do najtrudniejszego egzaminu w tym sezonie. Rywalizacja z PSG może sprowadzić się do tego, w jaki sposób Katalończycy spróbują zneutralizować Kyliana Mbappe. Ostatnie El Clasico pokazało, że przesuwanie Araujo na prawą obronę nie ma większego sensu. Ruch ten zdestabilizował całą formację, co Vinicius wykorzystał, strzelając hat-tricka. “Kyky” z pewnością byłby w stanie powtórzyć wyczyn swojego przyszłego kolegi z Realu Madryt.
Zamiast mieszać w ustawieniu, Xavi raczej powinien postawić na sprawdzoną metodę. Jeśli ktokolwiek ma otrzymać zadanie krycia Mbappe, to właśnie Jules Kounde. Oczywiście, że nie można tego nazwać żadnym gotowym przepisem na sukces. Wychowanek Monaco to przecież piłkarz, który, mając swój dzień, potrafi w pojedynkę rozmontować dowolną defensywę świata. Z perspektywy rywali PSG kluczowy aspekt dotyczy tego, aby spróbować w możliwie jak największym stopniu mu to uniemożliwić.
Zacieramy rączki, ponieważ pojedynki dwóch Francuzów mogą być ozdobą hitowego dwumeczu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Jedno jest pewne, na lewym skrzydle paryżan i jednocześnie prawej stronie “Barcy”, powinno się palić. Kounde i Mbappe już o to zadbają.

Przeczytaj również