Co zawalił Probierz? Oto pokaźna lista grzechów. Jeden plus, dużo minusów

Co zawalił Probierz? Oto pokaźna lista grzechów. Jeden plus, dużo minusów
Pawel Andrachiewicz / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik BudzińskiWczoraj · 18:00
Michał Probierz wyrósł na jednego z najgorszych selekcjonerów reprezentacji Polski w XXI wieku. Mało kto dostał tak dużo czasu, robiąc dla kadry tak niewiele dobrego. Nie bądźmy jednak gołosłowni. Czas podsumować największe grzechy i grzeszki kadencji byłego już szkoleniowca biało-czerwonych.
Zanim skupimy się na negatywach, pomyślmy o pozytywach. A raczej pozytywie, bo jest chyba tylko jeden. Wygrany baraż z Walią i awans na mistrzostwa Europy. Poniekąd Probierz musiał jednak ratować wtedy to, co zepsuł wcześniej na finiszu grupy eliminacyjnej. Trudno więc robić w tym przypadku z niego jakiegoś bohatera. Co natomiast zawalił czy zaniedbał? Lista jest długa.
Dalsza część tekstu pod wideo

Remis z Mołdawią i po szansach

Nie możemy całej odpowiedzialności za nieudane eliminacje do EURO 2024 zrzucać oczywiście na obecnego selekcjonera, bo w pierwszych kilku kolejkach sytuację biało-czerwonych skomplikował wówczas Fernando Santos, natomiast ostatecznie na finiszu tamtych zmagań Probierz i jego drużyna mieli los w swoich rękach. Aby do ostatniego meczu z Czechami podejść z szansami na awans, musieli wcześniej pokonać u siebie Mołdawię. Tego nie zrobili. Outsider wywiózł z Warszawy punkt i ostatecznie pogrzebał jakiekolwiek nadzieje biało-czerwonych.

Pierwsza drużyna, która odpadła z EURO 2024

Żeby było jasne - Polska nie okazała się najgorszym zespołem ostatnich mistrzostw Europy. Byli tacy, którzy i grali gorzej, i ostatecznie gorzej także punktowali. W tamtym okresie wydawało się nawet, że reprezentacja pod wodzą Probierza zmierza nawet w jakimś sensownym kierunku. Niezły, choć ostatecznie przegrany mecz z Holandią, potem także remis ugrany przeciwko Francuzom. Były momenty i pokłady optymizmu. Zostawiając jednak na boku wrażenia artystyczne trzeba odnotować pewien fakt. To Polska jako pierwszy z uczestników całego turnieju wypadła za jego burtę. Już po dwóch kolejkach było pozamiatane. Trzecie spotkanie, do czego trochę przywykliśmy, zagraliśmy tylko o honor.

Spadek z dywizji A Ligi Narodów

Pierwszy raz w historii reprezentacja Polski zagra niebawem w dywizji B Ligi Narodów. To efekt fatalnej dyspozycji szczebel wyżej. Biało-czerwoni ostatnią edycję tych rozgrywek rozpoczęli dobrze, bo od pokonania na wyjeździe Szkocji, ale potem punktowali już fatalnie. Z pięciu kolejnych spotkań przegrali cztery, raz zremisowali, a gwóźdź do ich trumny na Stadionie Narodowym, dosłownie w ostatnich fragmentach spotkania, przybili Szkoci. Efekt? Ostatnie miejsce Polski w grupie. Miało to też swoje konsekwencje przed losowaniem grup eliminacji mistrzostw świata, bo w międzyczasie podopieczni Probierza, przez słabe wyniki, stracili szansę na obecność w pierwszym koszyku. Teraz będą musieli zatem grać z bardzo silną Holandią.

Konflikt z najważniejszym piłkarzem

Sytuacja, która w ostatnich dniach rozgrzała w zasadzie całą Polską. Probierz tak bardzo chciał pokazać jaja, że na dwa dni przed kluczowym dla reprezentacji meczem odebrał opaskę kapitańską najlepszemu i najważniejszemu piłkarzowi kadry. Czy miał prawo podjąć taką decyzję? Pewnie tak, bo “Lewy” rezygnacją z udziału w zgrupowaniu się nie popisał. Zła była jednak forma przekazu, zły był timing, złe i pokrętne były potem także tłumaczenia. Nie robi się tego przez telefon, w takim momencie, niedługo po tym, jak w rozmowie z tym samym zawodnikiem wyraża się wobec jego decyzji pełne zrozumienie. Selekcjoner poszedł va banque i wiemy już, że raczej przegrał. Jeśli chciał taką decyzją jakkolwiek drużynie pomóc, to w rzeczywistości rozbił ją na jeszcze więcej kawałków.

Pomijanie piłkarzy bez powodu

Zastrzeżenia można mieć też do niektórych powołań Probierza, bo niejednokrotnie jego decyzje były po prostu mało logiczne. Idealny przykład to całkowite pomijanie jednego z najlepszych, a może i - jak twierdzi Wojciech Szczęsny - najlepszego polskiego bramkarza. Kamil Grabara potrafił wyczyniać cuda na boiskach Bundesligi, a i tak nigdy nie doczekał się od obecnego selekcjonera zaproszenia na zgrupowanie. Powołania dostawali będący półkę czy dwie niżej Bartłomiej Drągowski, Radosław Majecki, Mateusz Kochalski, Bartosz Mrozek, Kacper Trelowski czy Oliwier Zych. A Grabara nie. Wygląda to po prostu na osobisty uraz Probierza. Może golkiper Wolfsburga ma za mocny charakter, a selekcjoner woli potulne owieczki?

Zawalony kluczowy mecz w el. MŚ

Zawalone mistrzostwa Europy, zawalona Liga Narodów, a za moment być może także zawalone eliminacje do mundialu. Wtorkowa porażka w Helsinkach z Finlandią nie wyrzuca oczywiście biało-czerwonych za burtę, ale komplikuje ich sytuację. Gdyby wygrali, mieliby już pięć punktów przewagi nad ekipą ze Skandynawii, a udział przynajmniej w barażach byłby w zasadzie pewny. Przegrany mecz sprawił natomiast, że podopieczni Probierza spadli na trzecią lokatę w grupie. Najprawdopodobniej będą musieli pokonać w rewanżu Finów, by wywalczyć drugie miejsce. Mogło być bezpiecznie, zrobiło się nerwowo.

Zero stabilizacji

Czy od kadry prowadzonej przez jednego selekcjonera przez prawie dwa lata można oczekiwać stabilizacji na większości pozycji? Chyba tak. Probierz dalej urządza sobie natomiast castingi, testuje, kombinuje. Środek pola? Co mecz to inny zestaw personalny. Środek obrony? Trudno zliczyć wszystkich, którzy byli już tam próbowani. Łącznie w 21 meczach obecny selekcjoner postawił na… 47 zawodników. Jeszcze szersza byłaby lista powołanych, ale nie wszyscy doczekali się debiutu. Czasami Probierz irytował też swoją upartością, chociażby wówczas, gdy z uporem maniaka pomijał Matty’ego Casha, ostatnio jednego z niewielu reprezentantów, którzy nie zawodzą.
***
Teraz wiemy już, że to koniec tej historii. Michał Probierz podał się do dymisji. I taką decyzję wszyscy powinni chyba przyjąć ze sporą ulgą.

Przeczytaj również