Przepadł w AC Milan. Teraz zachwyca we Francji. “Nienaganna technika, pracowitość, nutka magii”

Przepadł w Milanie. Teraz zachwyca we Francji. “Nienaganna technika, pracowitość, nutka magii”
Sebastien Salom-Gomis/Sipa/PressFocus
Nieco ponad dwa lata temu - jako wielka nadzieja brazylijskiego futbolu - podpisywał kontrakt z Milanem. Choć na San Siro zaliczył obiecujący początek, później gasł z tygodnia na tydzień. Pomocną dłoń podał mu jego rodak - Juninho. Niegdyś legendarny pomocnik Olympique Lyon, a dziś dyrektor sportowy klubu. Sprowadził go do Francji i teraz na pewno nie żałuje. Lucas Paqueta to w tym sezonie jeden z najlepszych zawodników w całej stawce Ligue 1.
Kariera chłopaka urodzonego w Rio de Janeiro toczy się błyskawicznie. W 2017 roku debiutował w pierwszej drużynie Flamengo, kilkanaście miesięcy później miał już za sobą występ w koszulce “Canarinhos”, a na początku 2019 roku przechodził do Milanu za ponad 38 mln euro. Szybko przypięto mu łatkę nowego Kaki i jednego z największych talentów w Kraju Kawy. Nic dziwnego. Takich piłkarzy po prostu się kocha. Znakomitych technicznie, czasami wręcz bezczelnych w swoich zagraniach rodem ze szkoły Joga Bonito. Jakby wyciągniętych prosto z gierki na Copacabanie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Paqueta trafiał do zespołu “Rossonerich” za kadencji Gennaro Gattuso. Wejście do drużyny miał naprawdę obiecujące. Od początku pokazywał ogromne walory techniczne. Szybko zaliczył pierwszą asystę, zaraz potem zdobył bramkę. Wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem. Schody zaczęły się pod wodzą Marco Giampaolo i Stefano Piolego. Brazylijczyk grał mniej, a gdy dostawał już swoje szanse, nie potrafił wskoczyć na odpowiednio wysoki poziom. Przez cały sezon 2019/20 nie strzelił nawet jednego gola. Zaliczył tylko jedną asystę.
- W Mediolanie nie miałem przyjaciół. To robi różnicę, bo taki jest brazylijski sposób bycia - mówił Paqueta, szukając przyczyn swoich niepowodzeń na San Siro.

Telefon od Juninho

Przyjaciół odnalazł za to we Francji. Na początku sezonu zadzwonił do niego Juninho. Rodak, ale przede wszystkim dyrektor sportowy Olympique Lyon. Później wszystko potoczyło się błyskawicznie. Milan był zadowolony, bo otrzymał 20 mln euro, odzyskując w ten sposób choć część pieniędzy zainwestowanych w zawodnika, który ewidentnie nie odnalazł się na San Siro. Lyon sprowadził wciąż młodego piłkarza o wielkim potencjale. Tam Paqueta mógł też liczyć z miejsca na wsparcie innych Brazylijczyków. Nie tylko Juninho, ale też Thiago Mendesa, Bruno Guimaraesa czy Marcelo.

Start na plus, choć bez liczb

23-latek długo czekał na pierwsze bramki i asysty. Do siatki trafił dopiero w swoim jedenastym występie. W następnej kolejce zaliczył decydujące podanie. Mimo to praktycznie od początku zbierał pochlebne recenzje.
- Na początku nie robił zbyt dużych liczb i zanotował parę średnich występów, natomiast ogólnie już wtedy widać było jego duży wpływ na grę zespołu. Nienaganna technika, pracowitość, umiejętne łączenie obrony z atakiem, nutka magii w poczynaniach z piłką – z nim na boisku nasza gra stała się po prostu płynniejsza i ciekawsza, co wpłynęło na wyniki. Stał się swego rodzaju talizmanem, bo kiedy grał, to praktycznie nigdy nie przegrywaliśmy - mówi nam Patryk Herpszt, kibic Olympique i twórca “Olympique Lyon PL” - strony na Facebooku poświęconej zespołowi z Lyonu.
Już w marcu Paqueta był najwyżej ocenianym piłkarzem sezonu Ligue 1 przez “L’Equipe”, a przecież w ostatnich tygodniach wskoczył na jeszcze wyższe obroty. Dziś, licząc rozgrywki ligowe i Puchar Francji, ma na koncie 10 goli i 5 asyst. W ostatnim meczu z Nimes ustrzelił dublet i zanotował ostatnie podanie. Od portalu “Whoscored.com” otrzymał za to spotkanie najwyższą możliwą notę - 10.

Gdzie trzeba, tam zagra

Zaletą Brazylijczyka jest też wielka uniwersalność. Wie o tym szkoleniowiec zespołu, który w zależności od meczu, rywala i pomysłu taktycznego miewa dla Paquety różne zadania.
- Był rzucany po pozycjach, raz gra niżej, a raz na „dziesiątce”. Jako fałszywy napastnik też zagrał, lecz to trzeba raczej potraktować jako fanaberię Rudiego Garcii. Paqueta żyje z kreowania akcji, szukania podaniami kogoś w polu karnym. Moim zdaniem najlepiej się sprawdza kiedy gra niżej, jako jeden z trzech pomocników w ustawieniu 4-3-3, lub jako ofensywny pomocnik w ustawieniu 4-2-3-1. Gdybym miał jednak wybrać jedną rolę, to raczej postawiłbym na „dziesiątkę”, ponieważ kiedy tam gra, to do dobrych występów dokłada więcej goli i asyst - tłumaczy Herpszt.

Bolesny moment

Nie zawsze może być jednak wyłącznie kolorowo. Nawet piłkarz w takiej formie jak Paqueta miewał w tym sezonie gorsze momenty. Jeden z nich zdarzył się, niestety dla Brazylijczyka, w bardzo istotnym spotkaniu. Marzący jeszcze wówczas o tytule mistrzowskim Lyon rywalizował z Lille. Prowadził 2:1. Wtedy bohater tego artykułu popełnił katastrofalny błąd. Jego podanie do tyłu przechwycił Burak Yilmaz, popędził w stronę bramki i wyłożył futbolówkę Jonathanowi Davidowi. Lille doprowadziło do wyrównania, a potem zdobyło jeszcze zwycięskiego gola.
- Byłem załamany i rozczarowany po meczu z Lille. Rozmyślałem o tym przez dwa dni. Musiałem podnieść głowę. Daję z siebie wszystko, aby wrócić na szczyt - mówił później na konferencji prasowej.

Lepszy tylko Depay

Czy Paqueta to najlepszy zawodnik Lyonu w tym sezonie? Jest jeden piłkarz, którego trudno jednak w tym względzie przebić.
- Pierwsze miejsce bezsprzecznie zajmuje Memphis Depay, który rozgrywa kapitalny sezon i często ciągnie drużynę, gdy jej nie idzie. Natomiast oprócz Memphisa nie ma w tym sezonie piłkarza, który dałby więcej drużynie niż Paqueta - uważa Herpszt.
Teraz Paqueta i spółka muszą skupić się na odpowiednim zakończeniu sezonu w Ligue 1. Na kolejkę przed końcem zajmują czwarte miejsce w tabeli, tracąc punkt do trzeciego Monaco. Muszą więc wygrać z Niceą i liczyć na wpadkę swojego rywala. Stawka jest spora. Trzeci zespół zagra w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Czwarty tylko w Lidze Europy. Później zawodnik nazywany przez fanów klubu “Crackquetą” stawi się natomiast na zgrupowanie reprezentacji Brazylii. Jego świetna dyspozycja nie uszła bowiem uwadze selekcjonera “Canarinhos” - Tite.

Przeczytaj również