Wzór dla piłkarzy Arsenalu, Kiwior może wziąć przykład. Arteta zachwycony. "Wygrany ostatnich miesięcy"

Wzór dla piłkarzy Arsenalu, Kiwior może wziąć przykład. Arteta zachwycony. "Wygrany ostatnich miesięcy"
Geoff Burke-USA TODAY Sports/SIPA USA/PressFocus
Media pisały o jego transferze do Bayernu lub Juventusu, on tymczasem z uniwersalnego rezerwowego znów stał się ważnym elementem składu. Mikel Arteta może być zadowolony - Takehiro Tomiyasu to wzór dla innych piłkarzy. W tym Jakuba Kiwiora.
Każdy zespół musi mieć zawodnika, który pełni w zespole niezbyt wdzięczną funkcję wszechstronnego zmiennika, zapchajdziury, walczaka, uzupełniającego ewentualne braki. Właśnie kimś takim był w Arsenalu Takehiro Tomiyasu. Notowania Japończyka ostatnio jednak bardzo mocno wzrosły. Od kilku tygodni stanowi pierwszy wybór Mikela Artety, który dementuje plotki o jego odejściu. Klub szykuje dla Tomiyasu nową umowę. To nagroda za świetną pracę i sygnał dla innych podobnych defensorowi piłkarzy, w tym Jakuba Kiwiora.
Dalsza część tekstu pod wideo

Piłkarz wielu ról

To już trzeci sezon Tomiyasu na Emirates. Japończyk został kupiony z Bologni latem 2021 roku. Choć nie był to transfer wysuwający się na pierwsze strony gazet, sympatycy Arsenalu uważali, że to naprawdę solidny ruch. Widzieli przede wszystkim jedną główną zaletę nowego nabytku: wszechstronność. Do Londynu trafił zawodnik zdyscyplinowany taktycznie, obunożny i z doświadczeniem, jeśli chodzi o grę na kilku pozycjach. Te cechy bardzo ceni u niego Arteta.
- To daje mnóstwo możliwości. Nie tylko może rozgrywać obiema nogami z prawej obrony, ale też zagrać po prawej i po lewej stronie w duecie stoperów lub po przeciwległej stronie linii defensywnej. To daje dużą wszechstronność (...) - dla niego prawa, czy lewa, to to samo - cytował słowa Hiszpana z maja 2022 roku portal “The Athletic”.
Menedżer widział w Tomiyasu jednak głównie prawego obrońcę. To właśnie w tej roli ustawiał go w debiutanckim sezonie. Po powrocie Williama Saliby z wypożyczenia do Olympique’u Marsylia sytuacja się zmieniła. Francuz wskoczył do jedenastki, zajmując miejsce Bena White’a u boku Gabriela Magalhaesa. Anglik z kolei został przesunięty na pozycję Japończyka, wyrzucając go z podstawowej jedenastki. Drugą stronę zajął ściągnięty z Manchesteru City Ołeksandr Zinczenko.
Piłkarz z Azji w efekcie usiadł na ławce, gdzie jego wielki atut, wszechstronność, w pewnym sensie stał się również problemem. Arteta miał bowiem w jego osobie idealnego zmiennika. Mógł go wprowadzić na boisko w razie jakiejkolwiek konieczności przeprowadzenia roszad w obronie. Choć Tomiyasu, któremu co jakiś czas przyplątywały się urazy, w dwóch pierwszych sezonach na Emirates zaliczył tyle samo ligowych występów: po 21, to spadła liczba jego gier od pierwszej minuty: z 20 do zaledwie sześciu. Tomiyasu stał się piłkarzem wielu ról. Mówiąc brzydko - zapchajdziurą bez jasno zdefiniowanej pozycji, choć potrzebną i cieszącą się zaufaniem menedżera. Przy okazji został też graczem od “zadań specjalnych”. Gdy na Emirates przyjechał Liverpool, trener potrafił ustawić go na lewej obronie, chcąc, żeby naprzeciw Mohameda Salaha stanął zawodnik czujący się naturalnie operując prawą nogą. Wyszło naprawdę nieźle.

“Nie mamy drugiego takiego piłkarza”

Tego lata pojawiły się plotki o zainteresowaniu Japończykiem ze strony m.in. Juventusu, ale do transferu nie doszło. Tomiyasu zaś słabo rozpoczął sezon, bo w drugiej serii gier dostał szansę występu w pierwszej jedenastce, ale osłabił drużynę, łapiąc dwie żółte kartki. Od tamtej pory w lidze zasiadał tylko na ławce. W międzyczasie media łączyły go z Bayernem. Mocne europejskie kluby widziały więc w Tomiyasu wartościową opcję, gotową, aby nawet wskoczyć do podstawowego składu. Prawdopodobnie były w stanie zagwarantować mu więcej minut. Tymczasem Arteta w odpowiedzi na spekulacje medialne wypowiadał się o obrońcy w bardzo ciepły sposób. Co więcej, wskazywał, że może mieć on nadzieję na występy w większym wymiarze czasowym.
- Zawsze powtarzałem, że jestem pewien tego, że gdy “Tomi” złapie regularność, będzie dla nas niesamowitą wartością. Już nią jest. Może grać na każdej pozycji w defensywie. Nie mamy drugiego takiego piłkarza. Jeśli chodzi o obronę, to prawdopodobnie najlepszy zawodnik, jakiego widziałem w wielu sytuacjach. Jego pomysły, zasady, którymi się kieruje, to, jak je wprowadza w życie i podchodzi do pojedynków… Teraz potrzeba mu tylko serii meczów, by dojść do optymalnej dyspozycji fizycznej - cytował słowa trenera portal “Football London”.
W międzyczasie sytuacja 25-latka w Londynie się zmieniła - wykorzystał uraz White’a i wygryzł go ze składu. Poczekał na szansę i ją wykorzystał, bo prezentuje się naprawdę dobrze. Brytyjska prasa jeszcze niedawno pisała, że “Kanonierzy” nie zamierzają go nigdzie oddawać. Teraz z kolei informują, że na Tomiyasu czeka nagroda za zaangażowanie i dobre występy. W klubie przygotowują propozycję nowego, poprawionego kontraktu. To jasny sygnał, że w Londynie wiążą z nim przyszłość i są z niego zadowoleni.

Nagroda za cierpliwość

Wygląda na to, że notowania Tomiyasu wróciły do poziomu z początków jego gry na Emirates. Tak wysoko nie stały dawno. Japończyk wreszcie ma duże szanse, by regularnie grać w wyjściowym składzie. Oczywiście, bardzo intensywny kalendarz i “świeże” problemy zdrowotne, które dopadły go w ostatnim meczu z Wolverhampton, mogą sprawić, że dostanie trochę odpoczynku. W obecnej formie trudno jednak będzie znowu posadzić go na stałe na ławce. A Arteta sugerował zresztą, że zdjęcie “Tomiego” z boiska przeciwko “Wilkom” wynikało głównie z ostrożności, a nie kontuzji grożącej dłuższą absencją.
Niezależnie od tych czynników, Takehiro Tomiyasu to jeden z największych wygranych ostatnich miesięcy w Arsenalu. Sumienną, konsekwentną pracą zdołał - przynajmniej tymczasowo - odzyskać dawne miejsce w składzie i przekonać klub, że należy jak najszybciej zabezpieczyć jego przyszłość. To imponuje tym bardziej, jeśli przypomnimy, że “Kanonierzy” są dziś mocniejszym zespołem niż latem 2021 r., a konkurencja stała się bardziej wymagająca.
Dziś Tomiyasu można stawiać za przykład dla innych rezerwowych, m.in. Jakuba Kiwiora. Pokazuje, że cierpliwość potrafi popłacać. Obrońca z Japonii widział sens w pozostaniu na Emirates i nie naciskał na transfer, bo wiedział, czego oczekuje od niego Arteta. Nie zawiódł go, tylko zrobił wszystko, by udowodnić, że jest godny zaufania. I teraz pomaga w śrubowaniu statystyk najlepszej w tym sezonie defensywy Premier League.

Przeczytaj również