Raków Częstochowa stłumiony. "Nie da się tak dłużej grać". Tego zabrakło w meczu z Kopenhagą

Raków stłumiony. "Nie da się tak dłużej grać". Tego zabrakło w meczu z Kopenhagą
screen
Dlaczego Raków nie odrobił strat i przegrał z Kopenhagą 0:1? Czy jest w stanie odmienić losy rywalizacji w rewanżu? W analizie tego meczu pokazujemy, że mistrzowie Polski mają w zanadrzu kilka zagrywek, ale też trapią ich problemy.

Częstochowska twierdza

Dalsza część tekstu pod wideo
raków kopenhaga analiza 2
screen
Od pierwszego gwizdka sędziego można było zauważyć, że zawodnicy z Kopenhagi bardzo dobrze czują się z piłką przy nodze i nie bez powodu zapowiadani byli w Polsce jako zespół specjalizujący się w atakach pozycyjnych. Już na przedmeczowej konferencji prasowej trener Rakowa Dawid Szwarga odniósł się do sposobu gry przeciwników:
- Jest to drużyna, która bardzo dobrze potrafi grać w trzeciej tercji, kombinacyjnie. U każdego zawodnika ofensywnego widać jakość, zarówno jeśli chodzi o działania piłkarskie, technicznie i taktyczne oraz rozumienie gry - co w którym momencie zrobić w trzeciej tercji, żeby sytuacje wykreować. (…) To drużyna, która potrafi grać zarówno w budowaniu niskim, wciągnąć przeciwnika i w odpowiednim momencie zagrać w przestrzeń, jak i grać bezpośrednio długim podaniem - czy to od bramkarza, czy od stoperów. Potrafią na dwa sposoby kreować sytuacje.
Dokładnie z taką grą Duńczyków mieli do czynienia mistrzowie Polski. Piłkarze Jacoba Neestrupa spokojnie rozgrywali piłkę od własnej bramki, zapraszali częstochowian do pressingu, by następnie jednym zagraniem przenieść się za drugą linię. Aby tak się stało, zamieniali się również pozycjami - z wyjściowego 4-3-3 powstawało swego rodzaju 4-2-3-1, które lepiej skupiało dwóch środkowych pomocników Rakowa. Wówczas otwierała się przestrzeń za ich plecami.
raków kopenhaga analiza 3
screen
Po minięciu pomocników, podopieczni Szwargi obniżali ustawienie do niskiej obrony. Z wysokiego bloku w 5-2-3 powstawało szerokie 5-4-1, dzięki czemu Raków mógł sprawnie przesuwać się do boku boiska, jednocześnie zamykając środek.
raków kopenhaga analiza 4
screen
Zaletą tego ustawienia jest z pewnością duża liczba obrońców w ostatniej linii, którzy mogą asekurować aż pięć stref dostępu do własnej bramki. Aby się do niej przedostać, rywale zmuszeni są do wykonania wielu rotacji, co chwilami udawało się gościom z Danii. W bocznych sektorach boiska współpracowało często trzech zawodników, z których jeden ”wyciągał” z linii jednego stopera i otwierał przestrzeń na skraju pola karnego. Właśnie w to miejsce wbiegł w 9. minucie Mohamed Elyounoussi i piłka odbita po jego dośrodkowaniu znalazła się w siatce.
raków kopenhaga analiza 5
screen
Po akcjach tą stroną boiska Kopenhaga stworzyła sobie jedyne okazje strzeleckie w całym meczu. Najbardziej aktywnym zawodnikiem, który wbiegał w tę ”półprzestrzeń”, był Diogo Goncalves. Były piłkarz Benfiki dobrze rozpoznawał moment zbiegnięcia z bocznego sektora pomiędzy obrońców Rakowa i brakowało mu zaledwie jednego podania do stworzenia groźnej sytuacji. To właśnie ten gracz przewodzi w statystykach ofensywnych Kopenhagi (2.39 gola oczekiwanego w ostatnich pięciu meczach - dane platformy “Wyscout”) i w rewanżu mistrzowie Polski będą musieli zwrócić na niego szczególną uwagę - a przynajmniej na miejsca, które okupuje.

”Zabrakło błysku”

raków kopenhaga analiza 7
screen
O ile gra Rakowa w defensywie wyglądała jak zwykle solidnie i trudno było się przyczepić o coś, co nie było związane z jakością gry przeciwników, o tyle w ataku częstochowianie znów doszli do ściany. Scenariusz meczu wyraźnie im nie pomógł i już po niespełna 10 minutach to oni zmuszeni byli do częstszego przeprowadzania ataków pozycyjnych. Ustawiali się wtedy w swoim tradycyjnym 3-4-3, z dwoma niskimi rozgrywającymi (6) oraz duetem ofensywnych pomocników między liniami (10).
raków kopenhaga analiza 7
screen
Kopenhaga z kolei stosowała system 4-3-3, dzięki czemu wąsko stała w środku, odsłaniając boczne sektory. To tam początkowo wolnymi zawodnikami do otrzymania piłki od ”szóstek” lub stoperów stawali się wahadłowi (Tudor).
raków kopenhaga analiza 8
screen
Problem Rakowa polegał jednak na tym, że do wahadeł przesuwał się jeden z duńskich pomocników, odcinając za sobą drogę podania do środka pola. Tym samym, nawet jeśli po futbolówkę schodziła ”dziesiątka” z Częstochowy, nie było miejsca, by zagrać do niej piłkę. Kopenhaga, dzięki odpowiedniemu pokryciu miejsca na boisku, nie musiała wcale dużo biegać, by ograniczyć pole działania Rakowowi. Jak widać, system 4-3-3 może dobrze sprawdzać się nie tylko w ataku, lecz również w obronie.
raków kopenhaga analiza 1
screen
W konsekwencji ”dziesiątka”, aby znaleźć sobie wolną przestrzeń, schodziła mocno do boku, co z kolei sprawiało, że nie było jej w środku. Aby skupić gości na skrzydle i szybko przenieść grę na drugą stronę potrzebny był Rakowowi zawodnik bliżej osi środkowej. Roli tej nie spełniał napastnik, Fabian Piasecki, ustawiony daleko od piłki, więc któryś z pomocników musiał być odpowiedzialny za dwie pozycje w jednej akcji. Często kończyło się na wbiegnięciu ”szóstki” o linię wyżej, lecz daleko było tym akcjom do odpowiedniej dynamiki. Nie dało się tak dłużej grać, chcąc rozerwać szyki obronne Kopenhagi.
raków kopenhaga analiza 9
screen
Najbardziej obiecująco rozwijały się ataki Rakowa, gdy mistrzowie Polski rozgrywali swoje akcje przez bocznych stoperów, głównie lewego. Milan Rundić (nr 3), wyjściowo ustawiony między środkiem a bokiem boiska, mógł sam decydować, czy rozszerzyć ustawienie, czy zawęzić i w największym stopniu wpływał na pressing gości. Ustawiając się nisko, wyciągał pomocnika Kopenhagi, który musiał pokonać w jego kierunku daleką drogę, dzięki czemu (w końcu!) otwierała się droga podania do nieobstawionej ”dziesiątki”. Sęk w tym, że były to pojedyncze sytuacje, żmudnie wypracowywane przez Raków.
raków kopenhaga analiza 10
screen
W końcowych fragmentach meczu rolę ofensywnego pomocnika zaczął pełnić Sonny Kittel. Były piłkarz Hamburga przytomnie wbiegał między bocznego a środkowego obrońcę Kopenhagi, gdy Raków zmieniał stronę gry. Kilkukrotnie zyskał dzięki temu pozycje do dośrodkowania w pole karne, lecz ostatecznie nie udało mu się stworzyć przewagi indywidualnej i polepszyć położenia częstochowian przed rewanżem w stolicy Danii. Zdecydowanie ”zabrakło błysku”, jak ujął to po meczu Dawid Szwarga, pod polem karnym gości, do czego musiał uciekać się Raków, po tym jak nie był w stanie zagrozić Duńczykom poprzez odpowiednio przeprowadzony atak pozycyjny.

Nadzieja w szybkości

raków kopenhaga analiza 1q1
screen
Nie tyle w uciekającym czasie eliminacji, co w sposobie atakowania. Skoro Raków tak dobrze czuje się w fazie defensywnej, to dlaczego by nie wykorzystać tego w szybkim przejściu do ataku? Podobnie jak w koszykówce - dobra obrona własnej tablicy może zapewnić czyste sytuacje po drugiej stronie parkietu. Pomóc może w tym również system gry Duńczyków. Podczas ich akcji ofensywnych powstaje dużo wolnego miejsca między bocznymi obrońcami a stoperami…
raków kopenhaga analiza 12
screen
…których w dodatku asekuruje tylko jeden defensywny pomocnik. Przy odpowiednio rozpoznanym momencie do odbioru piłki (nie za nisko), skrzydłowi Rakowa mogą wykorzystać wolną przestrzeń na bokach.

Końcowe podliczanie

- Uważam, że plan na ten mecz zawodnicy zrealizowali na bardzo dobrym poziomie, co doprowadziło - a co jest trudne w meczu z Kopenhagą - do ograniczenia jej sytuacji, wejścia w pole karne, czy w ogóle w trzecią tercję boiska. (…) Potrafiliśmy w pewnym momencie zdominować przeciwnika posiadaniem piłki - i oczywiście to był też plan Kopenhagi, by się cofnąć i utrzymać rezultat - ale mimo wszystko ich próby wypchnięcia z obrony niskiej do wysokiej nie były skuteczne. Ilość wejść w pole karne to kolejna rzecz. Nawet jeżeli ktoś powie, że były to dośrodkowania - i to niecelne. Jeśli oddaje się 30 dośrodkowań lub 25, to skuteczność zawsze będzie przeciętna. Takie są po prostu fakty, ale każde dośrodkowanie czy ponowienie akcji może skutkować sytuacją - nawet jeśli nie od razu, to w drugie lub trzecie tempo. Wierzę, że tak będzie w Kopenhadze.
Wnioski trenera Dawida Szwargi z pomeczowej konferencji prasowej wskazują na to, że stara się wpłynąć na zespół w pozytywny sposób, choć na pewno ma świadomość tego, że nie dysponuje najwyższą jakością zawodników (analizowaliśmy tę kwestię TUTAJ), by dominować przy piłce w takim stopniu, w jakim by chciał.
Warto również zaznaczyć, że Raków, przystępując do dwumeczu z FC Kopenhagą, nie miał w kadrze ”typowego” skrzydłowego, bazującego na szybkości i wchodzeniu w pojedynki w bocznym sektorze, a profile większości zawodników wskazują, że częstochowianie wolą dostać piłkę do nogi, niż zaatakować przestrzeń za linią obrony. Jednym z niewielu graczy o takiej charakterystyce mógł być Jean Carlos, który wytrwał na placu gry jedynie 20 minut, po czym zszedł z powodu urazu.
W takiej sytuacji w arsenale Rakowa pozostał wysoki odbiór piłki i szybkie zakończenie akcji oraz stałe fragmenty gry. W końcu po jednym z nich nieuznaną bramkę zdobył Giannis Papanikolaou, a do uderzeń dochodzili również Sonny Kittel i Adnan Kovacević. Nie jest to pokaźna oferta, lecz przy tak małej stracie bramkowej Liga Mistrzów może zagościć w Sosnowcu na całą jesień.

Przeczytaj również