Red Bull zniszczył im klub. Odbudowali go, śmiejąc się mu w twarz. Są już na zapleczu elity

Red Bull zniszczył im klub. Odbudowali go, śmiejąc się mu w twarz. Są już na zapleczu elity
YouTube screen
Adam - Kowalczyk
Adam KowalczykDzisiaj · 08:00
RB Salzburg nie powinien powstać. Tak przynajmniej uważają najwierniejsi fani SV Austrii Salzburg - historycznego klubu, który zniknął z piłkarskiej mapy Austrii w 2005 roku, po tym, jak Red Bull wykupił jego licencję na grę w pierwszej lidze. Po latach został niemal całkowicie odbudowany przez kibiców, którzy nie tylko nadali mu nową tożsamość, ale i stworzyli jedną z najgorętszych i najbardziej symbolicznych rywalizacji derbowych we współczesnym futbolu.
Pod koniec lat 90. XX wieku firma Red Bull zaczęła poważnie inwestować w sport. Jej wpływowość na tym rynku postępowała w bardzo szybkim tempie - po sportach ekstremalnych i motorowych, w tym także Formule 1, przyszedł czas na piłkę nożną. Dziś koncern może się pochwalić rozbudowaną siatką nowoczesnych klubów, takich jak RB Lipsk, RB Bragantino czy New York Red Bulls. Pierwsze zalążki tego imperium powstały jednak w Salzburgu, gdzie utworzenie nowej drużyny sportowej wzbudziło kolosalne kontrowersje.
Dalsza część tekstu pod wideo

Płachta na byka

Dawno, dawno temu, w mieście Mozarta dumnie panował klub o fioletowych barwach - SV Austria Salzburg. Wiedeńskim kolosom, Austrii i Rapidowi, nie dorastał historycznie do pięt, podobnie zresztą, jak zdecydowana większość innych klubów piłkarskich w kraju. Miał natomiast okres, gdzie lokalne podwórka dominował - w latach 90. zdobył trzy tytuły mistrzowskie, a w 1994 roku dotarł do wielkiego finału Pucharu UEFA, przegranego ostatecznie z Interem Mediolan. Do jednego z ligowych triumfów cegiełkę dołożył nawet Polak, Roman Szewczyk, który niegdyś pełnił funkcję kapitana reprezentacji Polski.
Natomiast później zaczęły się kłopoty. Na początku XXI wieku drużyna z Salzburga przestała być liczącą się siłą w kraju. Wypisała się z regularnej walki o mistrzostwo, a także nie grała w europejskich pucharach. Tytularny sponsor, Wuestenrot, wycofał się z inwestowania w klub w 2004 roku, finansowo pozostawiając go na lodzie. Zaczęła się paniczna szamotanina o dostęp do tlenu.
Sezon 2004/05 był dla Austrii Salzburg fatalny. Zajęła ona dziewiąte miejsce w lidze, tuż nad strefą spadkową. Propozycja współpracy od Red Bulla w tamtym momencie była, na pierwszy rzut oka, czymś wymarzonym - pomocną dłoń w stronę klubu wyciągnęła w końcu ogromna spółka z siedzibą blisko miasta, działająca na międzynarodową skalę. Nadzieje były ogromne. Spodziewano się dużego dofinansowania, przy którym przeszkody nie stanowiłaby nawet potencjalna zmiana nazwy klubu. Ta, z uwagi na poprzednich sponsorów tytularnych, już i tak przekształcała się wyjątkowo często - skoro w przeszłości mieliśmy SV Casino Salzburg, SV Sparkasse Austrię Salzburg czy wspomniany SV Wuestenrot Salzburg, to czemu by nie upchnąć w tym miejscu firmy odznaczającej się symbolem dwóch czerwonych byków?
Do pewnego momentu naprawdę wszystko zdawało się iść zgodnie z planem. Problem w tym, że Red Bull chciał więcej, niż początkowo przypuszczano. Postanowił całkowicie wyrzucić dawną tożsamość klubu do kosza, zakładając “nowy podmiot bez historii”. Zmieniono logo, barwy (z fioletowo-białych na czerwono-biało-niebieskie), a nawet zrzeczono się wszystkich zdobytych do tej pory przez Austrię trofeów. Przedstawiciele koncernu nie chcieli w żadnym stopniu identyfikować swojego projektu z klubem, w którym widzieli jedynie dostarczyciela licencji. Tak powstał zespół, który od sezonu 2006/07 rozpoczął rywalizację w pierwszej lidze - RB Salzburg.

Klub feniksa

Wściekli kibice protestowali. Zrozumiałe, w końcu ich ulubiony klub praktycznie przestał istnieć, bo wraz z kupnem pełnego pakietu akcji Red Bull pozbył się wszystkiego, co wiązało lub mogło wiązać się z jego historią. Fanbaza nie była w stanie utożsamić się z podstawionym pod nią komercyjnym tworem, którego jedynym celem było przejęcie stadionu oraz licencji na grę w pierwszej lidze. Widząc skrajne niezadowolenie drugiej strony, nowi właściciele postanowili zawalczyć o uratowanie swojego wizerunku i podjęli próbę pójścia na kompromis. Okazała się ona absolutnie żenująca - jako rekompensatę ostrego rebrandingu zaproponowano… fioletową opaskę kapitańską oraz fioletowe getry w nowych kompletach strojów.
Miarka się przebrała. Tysiące fanów odwróciło się od nowo powstałego RB Salzburg, a projekt Red Bulla, choć ambitny, wizjonerski i wspierany przez postacie takie jak chociażby Franz Beckenbauer, zyskał wśród nich fatalną renomę. Najbardziej zagorzali już wiedzieli, co robić - 7 września 2005 roku, jako amatorski klub piłkarski zostało zarejestrowane stowarzyszenie sportowe SV Austria Salzburg. Fioletowy feniks niespodziewanie powstał z popiołów, a wszystko udało się dopiąć dzięki składkom członkowskim, darowiznom i wolontariatowi, w którego skład wchodzili członkowie wspólnoty kibicowskiej. To ona sprawiała, że o wskrzeszonej Austrii Salzburg zaczęło się robić coraz głośniej. Zaczynali od gry w siódmej lidze na małych, lokalnych boiskach, później zaś przenieśli się na większy obiekt.
W pierwszych latach funkcjonowania klub odnotował aż cztery awanse z rzędu.. W 2014 roku odniósł wielki sukces, wygrywając trzecią ligę austriacką, aczkolwiek nie mógł otrzymać promocji ze względu na niespełnienie wymogów licencyjnych. Rok później udało mu się jednak powtórzyć to osiągnięcie i zadebiutował w drugiej klasie rozgrywkowej.
To był moment, w którym po raz pierwszy pojawił się sufit. Austria zakończyła swój pierwszy sezon w drugiej lidze z problemami finansowymi, przez które z powrotem wylądowała na trzecim szczeblu. Następne lata to już “ping-pong” między niższymi poziomami.
  • Sezon 2016/17 - spadek do czwartej ligi
  • Sezon 2018/19 - awans do trzeciej ligi
  • Sezon 2020/21 - spadek do czwartej ligi
  • Sezon 2022/23 - awans do trzeciej ligi

Trofea Schroedingera

Oblicze nowej Austrii Salzburg to klub trwający przy tradycyjnych wartościach, stanowiący jeden z ostatnich bastionów piłkarskiego romantyzmu. Nawet, jeśli jest to w pewien sposób piękne, powyższe wyniki pokazują, że pewne sportowe progi wydawały się być nie do przeskoczenia. Cykl udało się przerwać dopiero w tym roku - w sezonie 2024/25 klub po niemal dekadzie przerwy awansował na zaplecze elity. Architektem sukcesu został trener, Christian Schaider. Swoją miłość do salzburskiej drużyny wbił sobie pod skórę - na torsie ma wytatuowane inicjały klubu, w którym pracuje już siódmy rok.
W tym sezonie Austria jest tylko jedną ligę niżej od Red Bulla Salzburg, który w ostatnich latach miał ogromne problemy ze zdobyciem mistrzostwa kraju (dwa ostatnie tytuły trafiły do Sturmu Graz). Bliżej niż do sukcesu Wolfsbergera z lat 2009-2012, który pod wodzą Nenada Bjelicy wystrzelił z trzeciej ligi do pierwszej, jest jej jednak do walki utrzymanie. Sezon zaczęła od dwóch porażek. Kiepski start spróbuje przełamać już dziś w starciu z rezerwami Rapidu Wiedeń.
Można zadawać sobie pytanie, czy jeśli SV Austria Salzburg wróciła na piłkarską mapę kraju, to udało się jej odzyskać dawne trofea. Wygląda to na największy temat tabu w całej tej historii, gdyż żadne oficjalne źródła nie potwierdzają obecnej lokalizacji pucharów zdobytych przez Austrię przed erą Red Bulla. Koncern odciął się od dawnych dziejów klubu grubą linią, i choć prawnie należą mu się między innymi trzy mistrzostwa kraju z lat 90. oraz trzy puchary Intertoto, to nie wiadomo, co z nimi zrobił.
Warto zaznaczyć, że RB Salzburg nie posiada własnego, klubowego muzeum - podobnie jak reszta klubów Red Bulla. Oferuje jedynie wycieczki po stadionie, bez możliwości zobaczenia galerii trofeów. To niestandardowy, ale sprytny zabieg, który pozwala na zamiecenie przynajmniej części kontrowersji pod dywan. Fizyczny status historycznego dorobku Austrii Salzburg pozostaje więc nieznany.

Narodziny wielkich derbów

Można powiedzieć, że miasto Mozarta w 2005 roku podzieliło się na dwa piłkarskie obozy - komercyjny, nastawiony wyłącznie na czysty zysk i rozwój, oraz tradycyjny, emanujący stałymi wartościami oraz sportowym romantyzmem. Dwa lata temu po raz pierwszy w historii starły się one na boisku - w drugiej rundzie krajowego pucharu SV Austria zagrała przeciwko RB Salzburg. Jeszcze przed spotkaniem w mediach iskrzyło, jak przy okazji wieloletnich derbów.
Wystarczy spojrzeć, jak oficjalny profil Austrii na Twitterze podał informację o najbliższym pucharowym rywalu. Zamiast grafiki z logo klubu pojawiło się czarne kółko i biały akronim nazwy znienawidzonej spółki. Wymowne.
To była zapowiedź tego, co miał dziać się podczas samego meczu. Przewidzieli to nawet organizatorzy, którzy zdecydowali o przeniesieniu wydarzenia z Salzburga na neutralny obiekt w Grodig. Sportowo drużyna RB nie pozostawiła żadnych wątpliwości - był to dla niej dzień jak każdy inny na lokalnym podwórku, co pokazała, odnosząc bezproblemowe zwycięstwo 4:0. Na trybunach rozgrywała się jednak prawdziwa wojna, podczas której to fioletowo-białe barwy z dumą wypierały te czerwono-białe. Gromkie “Pieprzyć Red Bulla! W Salzburgu rządzi Austria!” niosło się ze stadionu potężnym echem, zaznaczając dominację wśród kibicowskich okrzyków. Później była oprawa, na której pojawił się wizerunek Wolfganga Amadeusza Mozarta rozbijającego skrzypce o łeb czerwonego byka. Znów z mocnym dopiskiem: “W Salzburgu to my gramy pierwsze skrzypce”.
Na sam koniec przyszedł czas na spektakularny pokaz fajerwerków, po którym ultrasi zaczęli świętować zwycięstwo. Nie to boiskowe - to kibicowskie. Jak zresztą zaznaczyli na jednym z ostatnich transparentów: “Bez przyjaciół, solidarności i akceptacji nie jest się zwycięzcą, a najbiedniejszym człowiekiem w kraju”.
Pokaz pirotechniki kibiców Austrii Salzburg na meczu z RB Salzburg:
Austria Salzburg
screen Football Derby Time / YouTube

Przeczytaj również