Reprezentacji Polski brakuje ważnych postaci. "Bieda. Czy on naprawdę jest liderem?"

Reprezentacji Polski brakuje ważnych postaci. "Bieda. Czy on naprawdę jest liderem?"
Sergey Sokolov / PressFocus
Przyciągamy nieszczęścia. Reprezentacja Polski zawiodła w Mołdawią, i mimo że mieliśmy pełną kontrolę i 2:0 do przerwy, to przegraliśmy w Kiszyniowie. A wręcz się skompromitowaliśmy. I wzięło nas teraz na zastanowienie się: kto w tej kadrze jest ważny? Kto tworzy nienaruszalny fundament?
Jan Bednarek i Piotr Zieliński mówili po meczu w wywiadach dla TVP Sport, że jako piłkarze biorą tę porażkę na siebie. I co? Co to w zasadzie znaczy? To jest lanie wody i szukanie potoku słów, byleby coś powiedzieć i się pokajać. Ale jakie branie na siebie? W tym zespole nie ma brania trudnych sytuacji na siebie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Czy wraz z brakiem Kamila Glika, Kamila Grosickiego, Grzegorza Krychowiaka spadł poziom piłkarski? Szczerze - pewnie niezbyt. Myślimy głośno… co oferowali poza stażem? Ale jak już w to idziemy, to dodajmy do tego Łukasza Piszczka, Łukasza Fabiańskiego, Jakuba Błaszczykowskiego, Artura Boruca, Kubę Wawrzyniaka, Sebastiana Milę.
Mamy wrażenie, że polskie środowisko piłkarskie nie funkcjonuje na bazie sentymentów. Grosicki długie miesiące był wypychany z kadry, a mecz pożegnalny Błaszczykowskiego uznawano za przeszkadzanie selekcjonerowi w robocie. Zresztą nawet przez niego samego, także publicznie. Co z tego wyszło?
Błaszczykowski przez te 16 minut z Niemcami wywarł na nas pozytywne wrażenie, a Grosicki był impulsem w meczu z Francją, kiedy odpadaliśmy z mundialu 2022. Boruc, Mila czy Wawrzyniak nie, ale Fabiański, Piszczek czy Glik byli ważnymi postaciami, gdy rezygnowali lub - w przypadku Glika - gdy zrezygnowano z niego, przynajmniej na ten moment. Krychowiak to za to inny przypadek, otóż miał jeden atut: w oczy nie rzucali się wiele lepsi.

Szukamy liderów

Do czego dążymy? Do tego, że na przestrzeni ostatnich lat z kadry zniknęło tyle ważnych postaci, a kogo wymienimy dziś jako nazwiska wiodące prym w reprezentacji? Robert Lewandowski - jasne. Piotr Zieliński - też, chociaż o nim szerzej później. Wojciech Szczęsny - oczywista oczywistość. A kto dalej? To poważne pytanie.
Czy wychodzący trzykrotnie w podstawowym składzie na mistrzostwach świata w Katarze Przemysław Frankowski jest naprawdę ważną postacią reprezentacji?
Czy Bartosz Bereszyński po wybitnym turnieju jest dziś liderem kadry? Lub był nim przed Katarem? Mógłby, ale na to odpowiada poniekąd sam Fernando Santos, który daje mi w Mołdawii 26 minut z ławki. I przez to, że w marcu obrońca Napoli miał problemy z kolanem, jest to też cały jego bilans z bieżących eliminacji.
Ale jak nie Bereszyński, jak nie Kędziora, to może liderem reprezentacji Polski jest Matty Cash? Nie, nie jest. Wskażcie jego dwa faktycznie dobre występy z orzełkiem na piersi. Takie, jakich od niego oczekiwano.
Czy ważną postacią jest Jan Bednarek? Z biedy - tak. Inaczej, żeby było rzetelnie - w szatni jest pewnie istotny. Ale zaufanie publiczne wobec niego jest na nizinach. I czy on naprawdę jest liderem? Chociaż dla defensywy?
Któryś w defensywnych pomocników? Nie wskażemy.
A Sebastian Szymański, mistrz Holandii z Feyenoordem? To podstawowy piłkarz u Santosa, a i tak nic z tego nie wynika.
Zalewski nie i jeszcze długo, długo nie. Jeśli wskazywać ofensywnych piłkarzy, którzy mogą wziąć coś na siebie i wspomagać Roberta Lewandowskiego, to Jakub Kamiński i Michał Skóraś z pewnością rozbudzają nadzieję. Ale to dopiero ich początek w europejskiej piłce.
Nie wymieniamy tutaj każdego (Kiwiora, Milika, Linettego i innych), bo wiadomo, że w nikim innym nie upatrujemy przywódcy stada.

Przypadek Piotra Zielińskiego

A Piotra Zielińskiego celowo zostawiliśmy na koniec. A to dlatego, że pomocnik Napoli naprawdę zyskał przez ostatnie dwa lata. Wcześniej był regularnie rozjeżdżany w mediach, przez byłych reprezentantów. Obecnie jest zdecydowanie większa wiara w ’’Zielka” jako postaci pchającej wózek. Wśród ludzi, a i jak łatwo usłyszeć z kadry, także wewnątrz.
Nie będziemy tworzyć narracji anty-Zieliński i opierać jej jedynie na spotkaniu w Kiszyniowie, natomiast jest w tym coś niepokojącego i drażniącego zarazem, że Piotrek po meczu mówi takie słowa:
- W szatni w przerwie padło, że trzeba być skoncentrowanym, że jest 2:0 i to niebezpieczny wynik z kimkolwiek by się nie grało. Nie jest to jeszcze mecz skończony. Zostało to przeze mnie troszkę zlekceważone i od tego się zaczęło.
Zlekceważenie, a potem zero jakiejkolwiek reakcji - to obraz Zielińskiego z Mołdawią.
Jak ta kadra może stać się drużyną? Taką ze szkieletem. Z liderami. Z sensem i słusznymi nadziejami na sukces? Trzeba zapytać Adama Nawałki, bo mijają godziny od starcia z Mołdawią, a my zbierając refleksje na chłodno orientujemy się, że wiemy coraz mniej.

Przeczytaj również