Rewolucja w Jagiellonii, ruszyła na imponujące zakupy. Siemieniec już chwali potencjalną gwiazdę

Był moment, gdy wiele osób - w tym ja - zaczęło się zastanawiać, kim Jagiellonia ma zamiar grać w nadchodzącym sezonie. Niedługo później "Duma Podlasia" ruszyła jednak na imponujące zakupy, których efektem jest ściągnięcie sześciu zawodników. A to przecież nie ostatnie słowo trzeciej drużyny Ekstraklasy.
Jagiellonię, z racji specyfiki budowy kadry, czekała spora metamorfoza. Z wypożyczeń do swoich klubów wrócili między innymi Joao Moutinho, Enzo Ebosse oraz Darko Czurlinow. Poprzez klauzulę odstępnego stracono Mateusza Skrzypczaka, a do tego zakończono współpracę z Michalem Sackiem, Kristofferem Hansenem, a przede wszystkim Jarosławem Kubickim. Ogólnie "Jaga" pożegnała 12 piłkarzy, z czego odejścia siedmiu można było zakwalifikować jako odczuwalne. Co więcej, ogłoszenia o rozstaniach następowały jedno po drugim, co sprzyjało defetystycznym nastrojom dotyczącym drużyny z Białegostoku.
To jednak, jak się wydaje, już przeszłość. Na niespełna dwa tygodnie przed startem ligi w szeregach Jagiellonii wciąż są Afimico Pululu czy Sławomir Abramowicz. Oczywiście nie oznacza to, że liderzy w zespole na pewno zostaną, ale, co kluczowe dla tej kwestii, klub pokazał, że nie będzie siedział z założonymi rękami. Po okresie odejść nastąpił bowiem czas sporych zakupów. Jagiellonia dokonała już sześciu transferów i ma apetyt na więcej.
- Na pewno ściągniemy jeszcze dwóch piłkarzy. Będzie to środkowy pomocnik i skrzydłowy. Przynajmniej na ten moment. Trzeba uzbroić się w cierpliwość. Dodam, że będą to zawodnicy ocenieni dobrze, jeśli chodzi o potencjał, a nie to, co mają zapisane w CV. Jeden i drugi to będą Europejczycy - zapowiedział Łukasz Masłowski w Kanale Sportowym.
Zanim to jednak nastąpi, przyjrzyjmy się, kto dołączył do ekipy Adriana Siemieńca.
Bartłomiej Wdowik (Braga, wypożyczenie)
Duży powrót, nawet jeśli Wdowik jest poobijany, pokiereszowany po nieudanych przygodach w Portugalii i Niemczech. Dla Bragi oraz Hannoveru uzbierał łącznie 22 występy - niby sporo, ale z drugiej strony drugą połowę sezonu spędził wielokrotnie na ławce, a nawet poza kadrą. Tylko, jako się rzekło, dla Jagiellonii nie ma to większego znaczenia.
Masłowski sięgnął po człowieka, którego doskonale zna nie tylko on sam, ale przede wszystkim Adrian Siemieniec. Wdowik nie potrzebuje kilku tygodni, aby odnaleźć się w taktyce szkoleniowca, bo ta nie przeszła rewolucji podczas nieobecności 24-latka. Tym samym "Duma Podlasia", bardzo niskim nakładem finansowym, ściągnęła kogoś, kto jest w stanie z miejsca wskoczyć do składu. W kontekście rywalizacji w eliminacjach Ligi Konferencji to rzecz bezcenna.
Yuki Kobayashi (Portimonense, kwota nieujawniona)
Transfer obarczony sporym ryzykiem, przynajmniej na papierze. W poprzednim sezonie Kobayashi występował na poziomie drugiej ligi portugalskiej, a jego Portimonense nie tylko ledwo się utrzymało, ale też było drugim najgorszym zespołem pod względem liczby straconych bramek. Czy jest zatem coś, co broni 24-latka? Tak, i nie chodzi tylko o wiek.
Japończyk, mimo ogólnej słabości Portimonense, wygrywał przeszło 67,5% pojedynków na ziemi i 58% w powietrzu, czyli, jak podaje Wyscout, powyżej przeciętnej. Do tego trzeba pamiętać, że mówimy o stoperze lewonożnym i z potencjałem na tyle wysokim, że w 2023 roku wyciągnął go Celtic Ange'a Postecoglou. Kobayashi Szkocji wprawdzie nie podbił, jednak czymś działaczy musiał zachęcić. Powyższe liczby sygnalizują, czym owe coś mogło być.
Dawid Drachal (Raków, wymiana i dopłata 117 tysięcy euro)
Transakcyjna układanka, na której, jak się wydaje, lepiej wyszła Jagiellonia. Białostoczanie oddali przeciętnego Lamina Diaby'ego-Fadigę, który nijak nie odnajdował się w systemie Siemieńca, a ściągnęli do siebie Drachala z Rakowa Częstochowa. Piłkarza również mającego za sobą przeciętny sezon, ale - raz, że Polaka, dwa, że aż cztery lata młodszego niż Fadiga.
Niezwykle istotny jest również fakt, że, zgodnie z doniesieniami Goal.pl, Raków musiał do interesu dołożyć. Niewiele, bo kwota ledwo przekroczyła 100 tysięcy euro, ale jednak trochę środków na konto Jagiellonii wpadło. To właśnie pozwala zakładać, że "Jaga" względnie niewiele ryzykuje. Drachal pod względem sportowym już teraz zapowiada się na zawodnika przynajmniej równego Francuzowi, a pozostałe czynniki grają na jego korzyść.
Louka Prip (Konyaspor, wolny transfer)
Prip wygląda nieźle, jeśli spojrzymy na liczby - dwa gole i pięć asyst w 29 spotkaniach, jest z czego rzeźbić. Duńczyk deklasuje choćby Darko Czurlinowa, który w momencie przeprowadzki do Jagiellonii miał dwa punkty w klasyfikacji kanadyjskiej i to w drugoligowym Schalke. Prip zaś, owszem, większość dorobku zawdzięcza pucharowym potyczkom z drużynami słabymi, ale w lidze też swoje potrafił zrobić.
28-latek wyróżnia się także swoją lewą nogą, zejścia ze środka stanowią jedną z jego najgroźniejszych broni. Ponadto skrzydłowego można docenić za wyniki w lidze duńskiej. Na dobrą sprawę główny znak zapytania stanowi decyzja Konyasporu - Turcy mogli zatrzymać Pripa, ale zdecydowali, że lepiej będzie, jeśli znajdzie on nowy klub. Jagiellonia wykorzystała szansę na rynku, lecz to boisko zweryfikuje, czy będzie można mówić o okazji.
Dimitris Rallis (Heerenveen, 190 tysięcy euro)
Jagiellonia rzadko dokonuje transferów gotówkowych, a tym razem musiała zapłacić za sam potencjał. Kontrakt Rallisa z Heerenveen przestał obowiązywać po zakończeniu sezonu 2024/25, w którym młodzieżowy reprezentant Grecji strzelił dwa gole, jednak Holendrom należało zapłacić niewielką kwotę za wyszkolenie piłkarza. Jednocześnie wspomniana kwota sprawia, że ryzyko finansowe ze strony "Dumy Podlasia" pozostaje naprawdę niewielkie. Podobne pieniądze klub dostał przecież za Fadigę.
Francuz jest zresztą porównywany do młodszego piłkarza, który zestawienie to spokojnie wytrzymuje. W minionych rozgrywkach wykorzystał większą liczbę sytuacji niż gracz sprzedany do Rakowa, a na boisku spędził podobną liczbę minut. Na korzyść Rallisa działają też opinie płynące od osób związanych z holenderską piłką. Paweł Bochniewicz, gdy zapytano go o 20-latka, rzucił krótko: "będziecie zadowoleni". Grek niewątpliwie ma duży potencjał.
Bernardo Vital (Real Zaragoza, 300 tysięcy euro)
O ile Kobayashi broni się kilkoma statystykami, o tyle Vital wypada nich co najwyżej przeciętnie. Czasami zaś figuruje znacznie poniżej średnich wartości, co może dziwić, wszak mówimy o graczu z końcówki tabeli LaLiga2. Plus stosunkowo drogim - Transfermarkt podaje, że Jagiellonia jedynie za siedmiu zawodników zapłaciła więcej, przy czym dwóch z nich wyprzedza Portugalczyka o marginalne wartości.
To predestynuje do sporych oczekiwań, a przecież 24-latek nie rzucił na kolana w poprzednim sezonie. W wielu spotkaniach wyglądał po prostu słabo, niepewnie. Niewykluczone, że było to jednak związane z poziomem samego Realu Zaragoza. W dotychczasowych sparingach Jagiellonii Vital zaprezentował się ze znacznie lepszej strony niż w Hiszpanii. Siemieniec zdążył już pochwalić swojego podopiecznego za charakter, podejście i cechy lidera. Być może to właśnie one zdeterminują przygodę stopera w Białymstoku.