Rok temu upokorzono go na Old Trafford, dziś wraca do wielkiego grania u boku Neymara. PSG trafiło w "10"

Rok temu upokorzono go na Old Trafford, dziś wraca do wielkiego grania u boku Neymara. PSG trafiło w "10"
Stephane Allaman / PressFocus
Tylko Kylian Mbappe strzelił od początku bieżącego sezonu Ligue 1 więcej goli dla Paris Saint-Germain niż Moise Kean. Jeszcze niedawno uważany za jeden z największych talentów w europejskim futbolu wychowanek Juventusu ogłosił tej jesieni powrót na salony. Stracony rok w barwach Evertonu zostawił już chyba za sobą.
Wypożyczony z “The Toffees” Moise Kean niepostrzeżenie zdobywa bramki dla PSG średnio co 116 minut. I to niezależnie od tego, czy wybiega na murawę w spotkaniach Ligue 1 czy Ligi Mistrzów. W dzisiejszym meczu na szczycie francuskiej ekstraklasy przeciwko Olympique’owi Lyon reprezentant Włoch będzie miał dodatkowo okazję przegonić demony sprzed równo roku.
Dalsza część tekstu pod wideo

Dziwaczna zmiana

Była ta sama niedziela co dziś, dokładnie 12 miesięcy temu. Kiedy w 70. minucie wyjazdowego spotkania Evertonu z Manchesterem United Moise Kean zastępował na boisku Bernarda, prowadzeni przez sprawującego tymczasowo funkcję menedżera Duncana Fergusona “The Toffees” nieoczekiwanie prowadzili na Old Trafford 1:0. Niedługo później wyrównał Mason Greenwood. Starając się pomóc podopiecznym utrzymać nadal korzystny wynik, Ferguson przeprowadził w ostatnich sekundach regulaminowego czasu gry jeszcze jedną zmianę. Na murawę wprowadzony został Oumar Niasse, w miejsce będącego na placu gry od niespełna 20 minut i... całkowicie zdrowego Keana.
- Wiesz co, nie chodziło mi o występ Moise’a Keana - powiedział Ferguson na gorąco po meczu w “Sky Sports”. - Potrzebowałem po prostu zrobić zmianę, żeby “zabić” trochę czasu. O to chodziło. Miałem tylu napastników na ławce, że zdecydowałem się na taką roszadę. Nie było w niej nic osobistego do Moise’a Keana.
Szkockiemu szkoleniowcowi Evertonu zabrakło jednak konsekwencji. W pomeczowym wywiadzie udzielonym następnie stacji “BBC” wyraził się już inaczej.
- Wydawało mi się, że nie przystosował się do tempa gry - uzasadnił zadziwiającą decyzję Ferguson. Kiedy kolejny z dziennikarzy zwrócił tymczasowemu menedżerowi uwagę, że Kean wydawał się zszokowany zaistniałą sytuacją, a sam Szkot zupełnie zignorował następnie schodzącego z boiska reprezentanta Włoch przy linii bocznej, Ferguson krótko zapewnił tylko, że porozmawia z zawodnikiem na osobności.
To jego wcześniejszy komentarz wywołał jednak lawinę. Krótki występ niespełna 20-letniego wtedy piłkarza przeanalizowano następnego dnia dogłębnie w studiu “Sky Sports”. Jamie Carragher nie znalazł dowodów na potwierdzenie słów Fergusona o nieprzystosowaniu się przez Keana do tempa gry. Wręcz przeciwnie. Pokazano kilka sytuacji, wraz z towarzyszącymi im danymi statystycznymi, w których rezerwowy napastnik z dużym zaangażowaniem pomagał kolegom w grze defensywnej.
- Prawdopodobnie “stracił” już tego dzieciaka - mówił od razu po meczu na antenie innej telewizji, “BeIn Sports”, inny były atakujący Evertonu, Andy Gray.

Meteoryt

Latem 2019 roku nastoletni Moise Kean nieoczekiwanie zdecydował się na transfer z Juventusu do Evertonu, który zapłacił za jeden z największych młodych talentów w europejskim futbolu blisko 30 milionów funtów. Podobnie jak ostatnio Youssoufa Moukoko https://www.meczyki.pl/newsy/top10-najlepszych-16-letnich-debiutantow-to-ich-sladami-chce-podazyc-genialny-talent-z-borussii-dortmund/155816-n, Kean debiutował na najwyższym poziomie już jako 16-latek. Dokładnie 19 listopada 2016 roku mający iworyjskie korzenie napastnik został najmłodszym debiutantem w historii dorosłego zespołu Juventusu. I przy okazji pierwszym graczem urodzonym w 2000 roku, który wystąpił w jednej z czterech największych lig na Starym Kontynencie.
W ostatniej kolejce tamtego sezonu Serie A Kean po raz pierwszy wpisał się też na listę strzelców.
Następne rozgrywki niezwykle utalentowany atakujący spędził na wypożyczeniu w Hellasie Werona. Zagrał 20 razy, zdobył cztery bramki. Sezon 2018/19 spędził już z powrotem w Juventusie. Zanotował sześć ligowych trafień, mimo że wystąpił tylko w 13 meczach, z czego zaledwie pięciokrotnie w wyjściowym składzie. W trakcie tych samych rozgrywek zadebiutował również w seniorskiej reprezentacji Włoch. Wiosną ubiegłego roku w odstępie kilku dni strzelił następnie po golu zarówno Finlandii, jak i Liechtensteinowi w spotkaniach eliminacji Euro 2020.
Kean nie był jednak zadowolony z roli rezerwowego w ekipie wielokrotnych mistrzów Włoch. Stąd z ekscytacją przystał na przeprowadzkę na Wyspy.

Spóźnienia

- Rozpoznaję jego potencjał, choć zastanawiam się, dlaczego Juventus go sprzedał - zwracał uwagę na początku poprzedniego sezonu pełniący wówczas rolę eksperta “Sky Sports” Jose Mourinho. - Mając w składzie napastników z najwyższej półki, ale wszystkich powyżej 30. roku życia, sprzedajesz tak młodego zawodnika?
Odłóżmy na chwilę na bok kwestię dziwacznej zmiany na Old Trafford. Wcale nie jest bowiem tak, że nie można zarzucić niczego samemu Moise’owi Keanowi. W listopadzie ubiegłego roku, kiedy menedżerem Evertonu był jeszcze Marco Silva, reprezentant Włoch obejrzał z wysokości trybun wyjazdowe spotkanie “The Toffees” z Southampton. Powód? Spóźnienie, i to nie pierwsze, na przedmeczową odprawę. Z tego samego powodu młody napastnik został też wcześniej wykluczony z udziału we wrześniowym zgrupowaniu narodowej kadry.
Być może było zatem więcej przyczyn stojących za zupełnie nieudanym, ubiegłym sezonem Keana na Goodison Park. Utalentowanemu piłkarzowi nie pomógł nawet jego rodak, znany ze swojej wyjątkowej umiejętności nawiązywania relacji z zawodnikami Carlo Ancelotti. Moise Kean zakończył poprzednie rozgrywki z dorobkiem zaledwie sześciu występów w podstawowym składzie i dwiema bramkami zdobytymi w Premier League.
Pod koniec tegorocznego okna transferowego reprezentant Włoch podjął zatem jeszcze jedną zaskakującą decyzję transferową. Skorzystał z możliwości wypożyczenia do Paris Saint-Germain. Tam uznano, że talent Keana nie mógł całkowicie wyparować, a w obliczu intensywnego sezonu przyda się ktoś, kto przynajmniej momentami odciąży największe gwiazdy zespołu. Ryzyko wydawało się niewielkie.

Bezlitosny

I, jak na razie, dokładnie takim się okazało. Keana można wręcz określić “luksusowym” rezerwowym PSG po upływie 1/3 rozgrywek. W siedmiu ligowych występach, wszystkich od pierwszej minuty, zdobył aż pięć bramek. Kolejne dwa trafienia i jedną asystę dołożył w trzech rozegranych meczach w fazie grupowej Ligi Mistrzów. To w dużej mierze dzięki niemu paryżanie nie odczuli specjalnie tej jesieni częstych absencji Neymara, Mbappe czy Mauro Icardiego. Kean regularnie wchodził także z ławki w spotkaniach reprezentacji Włoch w Lidze Narodów.
W Ligue 1 poziom wyzwania może nie być równie wysoki jak w Premier League czy nawet w Serie A. Jakie ma to jednak znaczenie, kiedy 20-latek robi takie rzeczy jak w ubiegłą sobotę przeciwko Montpellier. W ostatnim kwadransie gry, przy wyniku 1:1 na trudnym terenie, Kean bezlitośnie wygrał pojedynek z przeciwnikiem, po czym odpalił prawdziwą rakietę pod poprzeczkę bramki rywali. Zupełnie tak, jakby chciał przekazać: “hej, to znowu ja”.
Co być może jeszcze ważniejsze, od czasu przeprowadzki do Paryża Moise Kean wydaje się nie zwracać na siebie uwagi poza boiskiem. Równo rok od upokorzenia, jakiego doznał ze strony Duncana Fergusona, jeden z największych młodych talentów ostatnich lat odżył na nowo. Tak bardzo, że już przebąkuje się o potencjalnym wykupieniu reprezentanta Włoch przez PSG, a jego postępy mają również obecnie uważnie obserwować nigdzie indziej jak w Juventusie. To dopiero byłby “dziwaczny” zwrot akcji.

Przeczytaj również