Ronaldo buduje imperium. Ten projekt da mu nieśmiertelność i kosmiczną kasę
Cristiano Ronaldo w wywiadach nie lubi poruszać tematu końca kariery, ale w niedawnej rozmowie z Piersem Morganem pierwszy raz użył słowa “niedługo”. Wspomniał, że od lat robi wszystko, by być na ten moment przygotowanym. Jego oczkiem w głowie ma być YouTube. Już teraz zgromadził tam 77 mln obserwujących, a celem jest przebicie MrBeasta (449 mln). Portugalczyk do 2027 roku chce też stworzyć swój własny media house na wzór LeBrona Jamesa. Nowe imperium ma dać mu medialną nieśmiertelność.
Od kiedy pamięta, przyzwyczaił się do bicia rekordów. W piłce robił to nawykowo, więc fakt, że latem 2024 roku w 90 minut zgromadził milion subskrybentów na YouTube, nikogo nie zdziwił. Pierwsze 50 mln wykręcił po miesiącu. Dla porównania MrBeast, guru platformy, na podobny wynik pracował 13 lat.
- Myślisz, że mnie pobijesz? - spytał Amerykanin, gdy spotkali się rok temu przy okazji wywiadu. Ronaldo dyplomatycznie się uśmiechnął, ale zaraz potem dodał: “Chcę mieć miliard subskrypcji”. Nie są to tylko puste słowa, bo już teraz w tle pracują ludzie, którzy szykują Portugalczykowi “miękkie lądowanie” po zakończeniu kariery.
Nowe wyzwanie
Ronaldo nie chodzi o pieniądze, choć te naturalnie będą lecieć szerokim strumieniem. Bardziej chodzi mu o utrzymanie medialnego statusu - w taki sposób, by dalej uczestniczyć w rozrywkowym show, jakim jest futbol bez konieczności ciągłego ugania się za piłką. Ten plan mocno wybrzmiewa w najnowszym wywiadzie u Morgana. Ronaldo opowiada w nim, że po karierze chciałby tworzyć więcej treści i robić przed kamerą szalone rzeczy, na które nigdy nie miał czasu. Wie, że pod względem adrenaliny nic nie zastąpi meczów, ale formaty z różnymi wyzwaniami mają być dla niego protezą. Ronaldo właśnie po to ponad rok temu założył YouTube’a. Chce przygotować sobie grunt do tego, by dobrze się bawić, dalej być w centrum uwagi, a przy okazji świetnie zarabiać.
Portugalczyk zawsze wiedział, jak zamieniać swoje nazwisko w produkt. Gdyby zsumować jego followersów z Instagrama (642 mln), byłoby to trzecie państwo na świecie pod względem ludności. Nowe media zafascynowały go szczególnie w trakcie pandemii, kiedy dzielił się swoim życiem prywatnym, treningami i cytatami motywacyjnymi. Zobaczył wtedy skumulowane i lojalne grupy fanów, wkrótce też monetyzację. Zaraz potem nawiązał współpracę z firmą Dentsu Creative Iberia, która ma oddziały w Hiszpanii i Portugalii. W ten sposób powstał kanał "UR Cristiano" (od "Unus Re" – łac. "jeden król”).
- To nie jest kolejny kanał celebryty. To platforma, gdzie Ronaldo staje się mentorem, ojcem i sportowcem w jednym - tłumaczyli swój ludzie z Dentsu.
Pojedynek z MrBeastem
Kanał sprytnie dywersyfikuje treści. Podstawą jest oczywiście sport (kulisy meczów Al-Nassr), ale obok jest lifestyle (dieta i dbanie o ciało) oraz opowieści motywacyjne. Nie brakuje też wplatania rodziny, kiedy Ronaldo pojedynkuje się na sztuczki z synem albo wygłupia się z żoną Georginą. Zaraz na początku istnienia kanału jego producenci zorganizowali też wywiad z MrBeastem, co było potężnym crossoverem. Amerykanin za przewagę Ronaldo uznał to, że może on zaprosić na swój kanał każdego i nikt mu nie odmówi. Portugalczyk w przyszłości chce robić więcej kolaboracji np. z Tomem Bradym, “IShowSpeedem” itd. Chce mieszać postaci z różnych światów, by zdobywać jak największy zasięg.
Kiedy wypuszczał pierwsze filmy, niektóre media rzuciły się z krytyką. Widać było tam rękę marketingowców - dbanie o każdy detal, wymuszone uśmiechy i nieustanne powtarzanie “siuuu”.
- To projekt próżności. Nie ma tam żadnej głębi - napisał The Guardian. Z drugiej strony to oczywiste, że Ronaldo nie musi podobać się dziennikarzom. Robi treści dla mas i wyświetleń. Pięć miliardów clicków w pierwszym roku dało całemu projektowi ok. 50-100 mln dolarów. Jego targetem nie są wybredni dziennikarze, tylko ponad 300 mln ludzi, którzy oglądają filmy MrBeasta. Ronaldo wie, że to niezwykle szerokie morze i mnóstwo celów do osiągnięcia, a nic go tak nie napędza jak nowe wyzwania na horyzoncie.
Dom medialny
- Przygotowuję się na koniec kariery od 27. roku życia — opowiadał Ronaldo w rozmowie z Edu Aguirre, znanym hiszpańskim dziennikarzem. Zaprosił go do własnego kanału. W rozmowie tej mówił, że nie wyobraża siebie w roli trenera. Nie chce też być dyrektorem sportowym. Jego plan na przyszłość to rozwijanie biznesów, a że jego synowie są nałogowymi konsumentami YouTube’a, to pomagają mu lepiej zrozumieć ten świat.
- Zawsze mnie zastanawia, jak to jest, że dziewięciolatkowie są moimi fanami, skoro jak odchodziłem z Realu, to oni mieli wtedy trzy lata - opowiadał Ronaldo. Wtedy zapaliła mu się lampka w głowie, że jego dziedzictwem nie są tylko trofea i dawane emocje, ale też spektakularne momenty zapisane w Internecie. Młodzi oglądają jego bramki i akcje, co daje mu sportową nieśmiertelność. Legendy typu Pele czy Cruyff nie mieli tego przywileju - ich szczyt przypadł w zupełnej innej rzeczywistości.
- YouTube pozwala Ronaldo kontrolować swój wizerunek. Pokazuje tam to, co chce pokazać. Ale jednocześnie tworzy on wrażenie, że to prawdziwy on, bez filtrów, na wyciągnięcie dłoni - powiedział Richard Gillis, brytyjski dziennikarz, autor podcastu o finansach “Unofficial Partner Podcast”.
Ronaldo zdążył już jednak zaznaczyć, że po zakończeniu kariery nie będzie zakopywał się pod ziemią jak MrBeast, szukając metod jak zaszokować widzów. Chciałby do końca roku mieć 100 mln subskrybentów, a potem wejść w świat podcastingu i streamingu.
- To nowy początek - zapowiedział hucznie w ESPN. W planach jest choćby pełnoprawny media house, jak SpringHill Company LeBrona Jamesa.
Finansowy moloch
Niedawno media informowały, że Portugalczyk stał się pierwszym sportowcem w historii, którego majątek przekroczył miliard. Szacuje się, że dzisiaj to może być nawet 1,4 miliarda, a do 2030 roku w tej statystyce pojawią się dwa miliardy. On sam niedawno z rozbrajająca szczerością przyznał, że nie wie, ile ma pieniędzy. Nie wie nawet, ile ma samochodów w garażu. W wywiadzie u Morgana strzelił, że 41 albo 42.
- Nie znam dokładnej liczby, przysięgam. Większości nie używam. Traktuję je jak obrazy w galerii sztuki - powiedział piłkarz Al-Nassr. Przy okazji zdradził też, że najdroższą rzeczą, jaką kupił w życiu, był prywatny samolot Bombardier Global Express 6500 za około 50 milionów euro. Obecny kontrakt Ronaldo z arabskim Al-Nassr wygasa w 2027 roku. Zaraz potem ma przyspieszyć medialna ekspansja.