Rośnie nowa gwiazda Bundesligi. Pochodzi ze słynnej piłkarskiej rodziny
W lipcu 2023 roku, podczas meczu Herthy Berlin z Fortuną Duesseldorf, doszło do niespotykanej sytuacji - w barwach tej pierwszej drużyny w tym samym momencie na boisku znaleźli się trzej piłkarze o nazwisku Dardai. Byli rodzeństwem, a zza linii bocznej obserwował ich… ojciec - ówczesny trener i legenda berlińskiego klubu. Jednego z Dardaiów zapamiętajcie szczególnie, bo w Bundeslidze rośnie kozak z papierami na wielkie granie.
Nazwisko jednej z najciekawszych piłkarskich rodzin już wkrótce może ponownie wybrzmieć na cały świat. Najmłodszy jej przedstawiciel, grający w Wolfsburgu Bence Dardai, zapowiada się na wielkie objawienie Bundesligi. Dzieje jego przodków są jeszcze ciekawsze, więc z okazji startu sezonu 2025/26 warto wyruszyć w podróż po gałęziach tego wyjątkowego drzewa genealogicznego.
Początki
Piłkarska historia rodziny Dardaiów rozpoczęła się w 1951 roku. To wtedy na świat w węgierskim mieście Vemend przyszedł Pal Dardai senior. W latach 70. i 80. był zawodnikiem takich klubów, jak na przykład Vojvodina Novi Sad czy Pecsi MFC, w którym pracował jako trener. Miał dwóch grających w piłkę synów - młodszego Balazsa i starszego… Pala. Chociaż ten drugi do dziś kojarzony jest przez niemal wszystkich obserwatorów Bundesligi ze względu na swoją przeszłość w Herthcie Berlin, to o historii jego brata wspomina się dosyć rzadko. Mimo że nie jest powszechnie znana, trudno pozostać obojętnym wobec jej wstrząsającego finiszu.
Balazs Dardai nie miał takiego talentu, jak Pal, ale w ciągu krótkiej kariery zdążył liznąć trochę futbolu na profesjonalnym poziomie. Był graczem występującego w drugiej lidze węgierskiej Marcali VFC, a w 2002 roku miał okazję pojawić się na Pucharze Czterech Miast - corocznym turnieju, upamiętniającym przyznanie praw miejskich czterem węgierskim miejscowościom (Kormend, Barcs, Lendi i Celldomolk). Wówczas reprezentował barwy trenowanego przez ojca trzecioligowego Barcsi SC.
Mecz przeciwko Kormend przyniósł straszliwą tragedię. W 23. minucie gry Balazs zderzył się z jednym z zawodników drużyny przeciwnej na tyle mocno, że stracił przytomność. Po trwającej niecałą godzinę reanimacji niestety nie udało się go uratować. Piłkarz zmarł na boisku, na oczach własnego ojca, bezradnie stojącego przy linii bocznej. Miał 23 lata. Według jednej z relacji miało dojść do zakrztuszenia się językiem, natomiast za główny powód śmierci podawano zatrzymanie akcji serca.
W tym czasie drugi z braci występował już na większych boiskach. Tego feralnego dnia jego Hertha Berlin grała przeciwko Fenerbahce w ramach obozu przygotowawczego do sezonu. Według portalu Nemzeti Sport tragiczną informację przekazał mu jego ówczesny trener, który zawołał go w trakcie meczu na zmianę. Wielką empatią wykazał się też prezes zarządu Herthy, Dieter Hoeness, wioząc swoim autem zdruzgotanego zawodnika do domu.
Drugi dom
Starszy trzy lata od Balazsa Pal Dardai również zaczynał swoją piłkarską przygodę pod trenerskim okiem ojca. Gdy ten prowadził wspomniane Pecsi MFC, pracował z synem w tamtejszej akademii. Był obecny przy jego awansie do seniorskiej drużyny, a także późniejszej przeprowadzki do VSC Budapeszt. Tam młody Pal powoli zaczął wypływać na szerokie wody. Transfer do Herthy miał miejsce zimą 1997 roku i naznaczył początek bardzo długiej historii, podczas której Węgier stał się legendą tego klubu.
Pala Dardaia jako piłkarza berlińskiego klubu można było oglądać aż przez 14 lat. Niecałe półtorej dekady spędzone w miejscu, które szybko stało się jego ukochanym, nie przyniosło mu jednak zbyt wiele drużynowych osiągnięć - zawartość gabloty defensywnego pomocnika kończy się na pojedynczym trofeum za mistrzostwo drugiej Bundesligi, jednym wygranym Pucharze Intertoto oraz dwóch pucharach ligi. Mogło być lepiej, szczególnie że taki piłkarz jak on spokojnie odnalazłby się w silniejszym zespole, mającym ambicje na coś więcej niż kilka występów w Pucharze UEFA.
Dardai mógł iść w ślady chociażby Niko Kovaca, który po pięciu latach w stolicy Niemiec znalazł się w Bayerze Leverkusen, Hamburgu, a przede wszystkim Bayernie Monachium, z którym w sezonie 2002/23 zgarnął krajowy dublet. Dla Pala jednak znacznie ważniejszą kwestią była lojalność, zatem to w Herthcie zawiesił buty na kołku. Następnie rozpoczął tam pracę jako trener zespołu U17, a po trzech latach objął pierwszą drużynę. Za linią boczną zasłynął z defensywnego, choć nie zawsze skutecznego stylu gry oraz pracy z młodzieżą. Co więcej, cały czas pozostawał związany tylko z jednym klubem - choć nie zawsze bywało kolorowo.
Najbardziej owocna była jego pierwsza kadencja, kiedy udało mu się wprowadzić klub do fazy grupowej Ligi Europy. W późniejszych latach przyjmował rolę “strażaka”, nieudolnie próbującego ratować klub z opałów. W 2021 roku, po dwóch latach bezrobocia, objął Herthę po raz drugi, ale wytrzymał na stanowisku tylko dziesięć miesięcy zanim został zwolniony. Kolejną próbę powrotu podjął w rundzie wiosennej sezonu 2022/23, kiedy berlińczycy walczyli o utrzymanie w elicie. I tu mu jednak nie wyszło, bo zakończyło się spadkiem, a kolejny rok, spędzony w 2. Bundeslidze, nie zachęcił działaczy do przedłużenia z nim kontraktu na tym stanowisku.
Mimo to, 49-latka do dziś traktuje się w berlińskim klubie z ogromnym szacunkiem. Otrzymał tytuł honorowego członka, i choć nie wrócił na ławkę trenerską, to od 2024 roku spełnia się w nowej roli. Zajmuje się skautingiem w Europie Wschodniej, jednocześnie pełniąc funkcję ambasadora klubowej marki.
Jaki ojciec, tacy synowie
Pal Dardai bardzo dobrze pracował z młodzieżą, a przede wszystkim - ze swoją młodzieżą. W 2023 roku głośno zrobiło się o ligowym meczu Herthy z Fortuną Duesseldorf. Na boisku pojawili się bowiem wszyscy trzej synowie-piłkarze węgierskiego szkoleniowca. Każdy z nich jest wychowankiem berlińskiej akademii. Najstarszy Palko urodził się w 1999 roku i występuje na pozycji prawego skrzydłowego. Wielkiej kariery póki co nie zrobił - po awansie z drużyny rezerw nie miał zbyt wielkich szans na regularną grę, więc przeniósł się do węgierskiego Videotonu, gdzie spędził trzy lata. Po tym, jak przez dwa sezony był gwiazdą tamtejszej ekstraklasy, ponownie dostał szansę w Berlinie. Gdy jego ojciec był szkoleniowcem, to regularnie strzelał i asystował, natomiast po zakończeniu kampanii 2023/24 znów spadł w hierarchii pierwszej drużyny. Co ciekawe, wtedy trafił na radar Pogoni Szczecin, lecz ten temat szybko upadł. Od lipca znów gra na Węgrzech, w Puskas Akademii FC. Z nowym klubem przywitał się pięknym trafieniem z przewrotki.
Dalej jest Marton Dardai, rocznik 2002. Środkowy obrońca, a w razie potrzeby defensywny pomocnik. Tu już talentu było nieco więcej, o czym najlepiej świadczy fakt, że do pewnego momentu występował w młodzieżowych kadrach Niemiec. Po ośmiu meczach rozegranych w drużynie U21, młody Marton zdecydował się jednak na reprezentowanie rodzinnych Węgier, gdzie siłą rzeczy perspektywy na karierę w narodowych barwach ma większe. 23-latek zdaje się być najbliżej, jeśli chodzi o piłkarskie podobieństwo do ojca - nie dość, że grywa na tej samej pozycji, co Pal Dardai, to jako jedyny z całego rodzeństwa jeszcze ani razu nie opuścił Herthy, mimo że miał już na to szansę. W 2024 roku interesowały się nim inne niemieckie kluby, takie jak Hoffenheim czy Augsburg.
Ostatnią częścią tej gałęzi drzewa genealogicznego jest urodzony w 2006 roku Bence. Kreatywny pomocnik. Najmłodszy, ale najzdolniejszy, z potencjałem na zawodnika wysokiej, europejskiej klasy. Rok temu Wolfsburg ubił kapitalny interes, sprowadzając go do siebie na zasadzie wolnego transferu. Pierwszy sezon w barwach “Wilków” miał naprawdę obiecujący - już w rundzie jesiennej wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie, a łącznie wystąpił w 21 meczach Bundesligi. Był częścią wybitnej niemieckiej kadry U17, która wygrała Mistrzostwa Europy 2023, jednak, podobnie jak starsi bracia, ostatecznie wybrał Węgry. W maju tego roku otrzymał nominację do nagrody Golden Boy, przyznawanej najlepszemu młodemu piłkarzowi przez dziennikarzy Tuttosport.
Trzy pokolenia, sześciu piłkarzy, czterech z nich z większym lub mniejszym doświadczeniem na niemieckich boiskach - gdy mówimy o najliczniejszych futbolowych familiach w europejskiej piłce, to rodzinę Dardaiów trudno ominąć. Najmłodszy z nich właśnie zaczyna swój drugi sezon na poziomie Bundesligi. Miejcie na niego oko.