Rywalka nie pękła przed Świątek, zaważyły spokój i serwis. Teraz mecz z dobrą znajomą
Polina Kudiermietowa okazała się wymagającą rywalką dla Igi Świątek w pierwszej rundzie wielkoszlemowego Wimbledonu. To nie był występ pełen fajerwerków, ale dający nadzieję, że przygoda z londyńskim turniejem potrwa co najmniej do drugiego tygodnia rywalizacji.
Świątek przyleciała w tym roku do Londynu w zupełnie innej roli. Trzy ostatnie edycje Wimbledonu rozgrywała jako liderka światowego rankingu. Korty trawiaste to nie jest żywioł Polki, ale siłą rzeczy, z racji zajmowanego miejsca, była na świeczniku. Teraz było inaczej. W tradycyjnej zapowiedzi dnia na oficjalnej stronie turnieju próżno było szukać zdania o ósmej tenisistce świata.
Rozbudzone nadzieje w Bad Homburg
Z drugiej strony Polka rozbudziła nadzieje kibiców występem w Bad Homburg. W Niemczech wygrywała z zawodniczkami, które potrafią grać na trawie. W zwycięskich pojedynkach korzystała ze swoich największych atutów, między innymi forhendu, który wreszcie funkcjonował jak należy.
Pierwszy mecz zawsze jest jednak niewiadomą. Choćby charakterystyka trawy w Londynie jest inna niż w Niemczech. W Bad Homburg było wyjątkowo wolno. O tym, że trudno jest się przestawić przekonała się doskonale we wtorek Jessica Pegula. Amerykanka, która pokonała Świątek w sobotnim finale, pożegnała się z Wimbledonem już w pierwszej rundzie.
Talent bez formy
Losowanie nie było dla Polki najtrudniejsze. Polina Kudiermietowa jest bardzo utalentowana, ale w ostatnich miesiącach regularnie rozczarowywała. Na trawie nie wygrała meczu od dwóch lat. Takie tenisistki często nie mają nic do stracenia. A duża scena i publika napędza je do lepszej gry.
Świątek ma jednak doskonałe statystyki w meczach z tenisistkami spoza TOP50 rankingu WTA. Przegrała w ostatnich latach tylko raz, z wracającą po macierzyńskiej przerwie Eliną Switoliną. Było to zresztą w ćwierćfinale Wimbledonu 2023.
Siła spokoju Świątek
Od pierwszych piłek wtorkowego pojedynku było widać, że Kudiermietowa potrafi grać w tenisa. Nie zdeprymował jej nawet bardzo dobry początek Świątek, która wygrała sześć z pierwszych siedmiu piłek. Później gra była bardzo wyrównana. Zresztą to niżej notowana rywalka jako pierwsza miała szansę na przełamanie serwisu Polki.
Byłą liderkę rankingu należy pochwalić, bo w kluczowych momentach zachowywała spokój. A dobra dyspozycja Kudiermietowej mogła ją wyprowadzić z równowagi. Świetne były skróty 22-latki, po których zdobyła pięć punktów. Miała też rewelacyjne statystyki po pierwszym serwisie.
Wszystko jednak do czasu. W dwunastym gemie nie wytrzymała presji, którą... nałożyła na siebie sama Kudiermietowa. Popełniła podwójny błąd serwisowy oraz wyrzuciła dwie piłki. To wszystko przy agresywnej grze Świątek.
Druga partia była dużo łatwiejsza. Poziom Polki nie spadł, a Kudiermietowa po pierwszym przełamaniu straciła ochotę do gry. Siłą rzeczy więcej swobody miała też Świątek, u której w końcówce meczu nieco lepiej zaczął funkcjonować forhend. Wcześniej z tej strony popełniła kilka niewymuszonych błędów.
- Byłam skupiona na dostosowaniu się do warunków. Trawa na korcie numer dwa jest inna niż na obiektach treningowych i w Bad Homburg - tłumaczyła po meczu ósma rakieta świata. - Rywalka miała bardzo płaskie uderzenia i technikę, po której trudno było przewidywać, gdzie poleci piłka - dodała.
Procentuje obóz na Majorce
Po pierwszym meczu nie da się nie odnieść wrażenia, że strzałem w dziesiątkę był wyjazd na Majorkę, gdzie Świątek miała czas, żeby w spokoju przygotować się na nadchodzące wyzwania. Dużo lepiej wygląda podanie. Serwis jest stabilny, również w ważnych momentach.
Zwiększył się też komfort gry na trawie. Polka porusza się swobodniej, krótsze piłki starała się odgrywać technicznie, a nie na siłę. To przynosiło różny skutek, ale trzeba pochwalić próby, które mogą okazać się kluczowe, gdy przyjdą bardziej wymagające wyzwania.
Było też inne nastawienie niż w pierwszej części sezonu. Nie sposób odnieść wrażenia, że Świątek z marca czy kwietnia przegrałaby pierwszego seta, zirytowana bardzo dobrą grą rywalki. Tutaj nic takiego nie miało miejsca.
Dobra znajoma w drugiej rundzie
Znana jest już rywalka, z którą Świątek zmierzy się w drugiej rundzie Wimbledonu. To dobra znajoma z czasów juniorskich – Caty McNally. Właśnie Amerykanka pokonała Polkę w półfinale juniorskiego Roland Garros 2018. Ta porażka tak zmotywowała Igę, że kilka tygodni później sięgnęła po tytuł na Wimbledonie.
Obie panie rywalizowały też wspólnie w deblu. Czeka nas więc ciekawy pojedynek, z podtekstami. Zdecydowaną faworytką będzie jednak Świątek, bo McNally nie potrafiła dotychczas nawiązać do juniorskich sukcesów.