Idą po pierwsze mistrzostwo od... 34 lat. Zostały tylko trzy kolejki
Skandynawskie ligi, które są właśnie na finiszu sezonu, dostarczają nam w ostatnim czasie sporych niespodzianek. Niedawno sensacyjnym mistrzem Szwecji zostało pochodzące ze wsi Mjallby, a teraz po pierwszy ligowy tytuł od 1991 roku zmierza norweski Viking FK.
Nic nie jest jeszcze przesądzone, ale coraz mocniej pachnie wielką niespodzianką, by nie powiedzieć sensacją. Do końca sezonu norweskiej Eliteserien pozostały już tylko trzy kolejki, a liderem nie jest ani dominujące w ostatnich latach Bodo/Glimt, ani zbierające co kilka lat kolejne skalpy Molde, ani nawet słynny Rosenborg, będący zdecydowanie najbardziej utytułowanym klubem w historii kraju.
Po mistrzostwo zmierza natomiast Viking FK. Czy jest to klub w norweskiej skali anonimowy? Zdecydowanie nie. Jeśli spojrzymy na historyczną klasyfikację drużyn najbardziej tam utytułowanych, ujrzymy “Granatowych” na wysokiej trzeciej pozycji. Ligę wygrywali oni osiem razy. Problem jednak w tym, że bardzo dawno temu.
Zakurzony gigant
Ostatni laur? 1991 rok. Złoty okres przypadł zaś na jeszcze bardziej zamierzchłą przeszłość. Viking prawdziwym hegemonem w kraju był bowiem w latach 70. XX wieku, gdy triumfował pięciokrotnie. Potem robił to też w 1982 roku, wcześniej natomiast, pierwszy raz - w 1958. Łącznie stawał na ligowym podium aż 20 razy. Mówimy i piszemy zatem o klubie z wyjątkowo bogatą historią, którą przez ostatnie dekady mocno przykrył jednak kurz.
Jeszcze nie tak dawno, bo w 2018 roku, Viking występował na drugim poziomie rozgrywkowym. Na swoje szczęście spędził tam tylko rok. Szybko odbił się od dna, wywalczył awans, a w kolejnych latach dawał już swoim kibicom zdecydowanie więcej radości. Jako beniaminek w 2019 roku potrafił zdobyć Puchar Norwegii, co dało mu pierwszą od dawien dawna przepustkę do Europy. Była to przygoda krótka, bo zakończona już po… jednym meczu. Lepsze w “pandemicznej” rywalizacji, opartej na pojedynczym spotkaniu, okazało się wówczas Aberdeen.
Ze zdecydowanie lepszej strony “Granatowi” pokazali się potem na Starym Kontynencie w kampanii 2022/23. W Lidze Konferencji, a raczej ich eliminacjach, wyrzucili za burtę Spartę Praga i irlandzkie Sligo Rovers. Zatrzymało ich dopiero, po wyrównanym dwumeczu, rumuńskie FCSB.
Jak natomiast Viking radził sobie przez ostatnie lata na krajowym podwórku? Rzućmy okiem na końcowe rezultaty od momentu powrotu do elity.
- 2019 - 5. miejsce,
- 2020 - 6. miejsce,
- 2021 - 3. miejsce,
- 2022 - 11. miejsce,
- 2023 - 4. miejsce,
- 2024 - 3. miejsce.
Mistrzostwo o krok
Dwa razy udało się więc w tym okresie zahaczyć o podium. I co ciekawe, w obu tych przypadkach mistrzostwo wcale nie było w strefie marzeń. Raz brakowało sześciu punktów, raz pięciu. “Granatowi” musieli jednak obejść się smakiem, bo triumfowało Bodo/Glimt. Teraz pachnie scenariuszem odwrotnym.
Na przestrzeni ostatnich tygodni jedni i drudzy wymieniali się pozycją lidera, ale ostatni weekend przyniósł wymarzony dla Vikinga scenariusz. Rywale przegrali 1:3 z Valerengą i trzeba było tylko wykorzystać ich potknięcie. Takiej szansy podopieczni trenerskiego duetu Morten Jensen - Bjarte Lunde Aarsheim nie zmarnowali. Wygrali 2:1 ze Stromsgodset, dzięki czemu wskoczyli na czoło tabeli. Obecnie mają punkt więcej niż Bodo/Glimt. Do końca sezonu pozostały tylko trzy kolejki.
Viking zagra jeszcze z:
- Ham Kam (11.) - dom,
- Fredrikstad (6.) - wyjazd,
- Valerenga (5.) - dom.
Bodo/Glimt natomiast:
- Bryne (14.) - dom,
- KFUM Oslo (10.) - wyjazd,
- Fredrikstad (6.) - dom.
Obu ekipom sprzyja fakt, że jeszcze po dwa spotkania rozegrają u siebie. Na papierze nieco bardziej przyjemny rozkład jazdy ma raczej Bodo/Glimt. Z groźnym Fredrikstad, w przeciwieństwie do Vikinga, zagra na własnym terenie. Aktualny lider nie będzie miał też pewnie łatwo w starciu z piątą obecnie Valerengą. To natomiast jedynie teoria. Jak będzie realnie? Przekonamy się jeszcze w listopadzie.
Obrońca tytułu ma problem
Kto wie, czy na dyspozycję obrońcy tytułu wpływu nie będzie miała też gra na kilku frontach. Bodo/Glimt wywalczyło przecież w tym sezonie historyczny, pierwszy awans do Ligi Mistrzów. Pomiędzy kluczowymi spotkaniami na krajowym podwórku musi znaleźć siły na starcia z AS Monaco (4.11) i Juventusem (25.11).
Viking nie ma tego “problemu”, bo z Ligi Konferencji odpadł już na etapie eliminacji po dwumeczu z Basaksehirem. Od momentu porażki z Turkami nie przegrał zresztą potem żadnego z 11 meczów. Ostatnia przegrana w lidze? 19 lipca. Dawno temu.
Jeśli obecny układ czołówki tabeli pozostanie niezmienny do końca sezonu, będziemy mogli mówić o rozstrzygnięciu bardzo zaskakującym. Bodo/Glimt z ostatnich pięciu sezonów aż cztery kończyło jako mistrz. Kilka miesięcy temu dotarło do półfinału Ligi Europy, a w obecnej kampanii awansowało do Ligi Mistrzów, gdzie potrafiło już m.in. zremisować z Tottenhamem. Kadra wyceniana jest na 60 mln euro (przy 27 mln euro u Vikinga).
Owoce u aktualnego lidera bez wątpienia przynosi natomiast stabilizacja i duże zaufanie do trenera, a w zasadzie… trenerów. Od początku 2021 roku za losy drużyny odpowiada duet Bjarte Lunde Aarsheim oraz Morten Jensen.
Co ciekawe, Viking zapewnił już sobie udział udział w eliminacjach Ligi Mistrzów, bo Norwegia wyśle tam w sezonie 2025/26 dwie drużyny. Ewentualnie mistrzostwo sprawi natomiast, że droga do raju będzie znacznie krótsza. Wówczas rozpocznie się dopiero od ostatniej rundy kwalifikacyjnej.