Sędzia skrzywdził Wisłę Kraków? Wielka kontrowersja. Kibice są oburzeni

Sędzia skrzywdził Wisłę Kraków? Wielka kontrowersja. Kibice są oburzeni
Krzysztof Porębski / PressFocus
Dominik - Budziński
Dominik Budziński06 May · 21:15
Rollercoaster. Tak jednym słowem można opisać ostatnie tygodnie w Wiśle Kraków. “Biała Gwiazda” potrafi doprowadzić swoich kibiców do łez szczęścia, by kilkadziesiąt godzin później zafundować im festiwal szewskiej pasji. Tak jak dziś podczas jedynie zremisowanego meczu (1:1) z ostatnim w tabeli Zagłębiem Sosnowiec.
Kilka dni temu Wisła Kraków dokonała wielkiej rzeczy. Jako pierwszoligowiec wygrała Puchar Polski i zrobiła to całkowicie zasłużenie. W wielkim finale była zdecydowanie lepsza od ekstraklasowej Pogoni Szczecin. Gdy jednak opadł kurz i ucichły fanfary, trzeba było wrócić do “szarej” rzeczywistości w Fortuna 1 Lidze. “Biała Gwiazda” wybrała się do Sosnowca na mecz z ostatnim w tabeli, zdegradowanym już Zagłębiem Sosnowiec.
Dalsza część tekstu pod wideo
Wisła w obecnym sezonie wiele razy świetne mecze przeplatała z kiepskimi. Piękne wygrane mieszała z bolesnymi porażkami czy irytującymi remisami. Teraz miało być inaczej.
Nie było.
Początek spotkania nie zwiastował jeszcze katastrofy, bo Wisła od pierwszych minut przejęła inicjatywę, grała swoją piłkę, szybko trafiła nawet do siatki. Bramkarza gospodarzy pokonał niezawodny Angel Rodado. Początkowo arbiter uznał gola, ale po chwili sytuację trzeba było analizować w wozie VAR. Pytanie było jedno - czy do Hiszpana piłkę zagrywał będący na spalonym Kacper Duda, czy może jednak zrobił to William Remy, a więc defensor Zagłębia. Jeśli ten drugi - bramkę należałoby uznać.
Analiza wideo trwała wyjątkowo długo, a po niej ostatecznie sędzia gola anulował. Czy słusznie? Można mieć spore wątpliwości. Powtórki dość jednoznacznie pokazują, że futbolówkę zagrywał gracz z Sosnowca.
- Niemożliwe, że sędzia nie uznał tej bramki - pisze na portalu X Karol Żuradzki.
- Skandaliczna decyzja. Powtórki pokazują, że zagrał Remy - wtóruje mu inny z kibiców.
Wisła nie zyskała zatem handicapu już na starcie, a niedługo później musiała nawet odrabiać straty, bo jednego z najładniejszych goli w swoim życiu strzelił Maksymilian Rozwandowicz. Pomocnik gospodarzy huknął zza pola karnego niemal w samo okienko i w Sosnowcu zapachniało sensacją.
“Biała Gwiazda” ruszyła do odrabiania strat, ale gospodarze dzielnie się bronili. Czasami sprzyjało im szczęście, w kilku sytuacjach imponował bramkarz, a i zazwyczaj mocno krytykowani defensorzy radzili sobie nadspodziewanie dobrze. Gdy jednak w 58. minucie z boiska za drugą żółtą kartkę wyleciał Artem Polyarus, przed Zagłębiem rysował się obraz grania przez ponad dwa kwadranse w osłabieniu.
Ale Wisła, jak to Wisła, postanowiła obudzić się dopiero w samej końcówce meczu. Przed starciem z Zagłębiem ekipa z Krakowa mogła pochwalić się dorobkiem 16 goli strzelonych w doliczonym czasie gry. Tym razem na 1:1 trafiła chwilę wcześniej, bo w 90. minucie. Igor Sapała dobrze dośrodkował na głowę niezawodnego Angela Rodado, a ten strzałem głową doprowadził do wyrównania.
Ileż to razy oglądaliśmy już podobne scenariusze. Wisła jest mistrzem końcówek, a po trafieniu na 1:1 miała jeszcze naprawdę sporo czasu, bo arbiter doliczył aż osiem minut. “Biała Gwiazda” ruszyła zatem po pełną pulę i w pewnym momencie była niezwykle blisko jej wywalczenia. Remy sfaulował bowiem w szesnastce Goku Romana, a sędzia nie miał innej możliwości i musiał podyktować rzut karny.
Wtedy zobaczyliśmy pierwszy zaskakujący obrazek, bo do piłki nie podszedł etatowy wykonawca jedenastek, a więc Angel Rodado, tylko grający naprawdę kiepski mecz Szymon Sobczak. Owszem, ten drugi strzelał już rzuty karne w obecnym sezonie, zawsze skutecznie, ale można było zakładać, że to Hiszpan, będący w ewidentnym gazie, powalczy o dublet.
Mądry jednak człowiek dopiero po szkodzie. Sobczak podszedł do piłki i posłał ją niemal w trybuny. Uderzył fatalnie i mocno skomplikował sytuację Wisły na finiszu rozgrywek. Gdyby trafił do siatki, Wisła najpewniej dowiozłaby zwycięstwo do końca i na trzy kolejki przed końcem sezonu byłaby czwarta w tabeli, naprawdę blisko osiągnięcia celu, jakim w tym momencie są baraże.
Pudło Sobczaka, a co za tym idzie remis z Zagłębiem, sprawiło natomiast, że dziś podopieczni Alberta Rude mogą drżeć ze strachu. Zajmują szóste, a więc ostatnie barażowe miejsce, a za ich plecami czają się jeszcze Górnik Łęczna i Motor Lublin, które zgromadziły zaledwie punkt mniej.
Na finiszu “Biała Gwiazda” będzie musiała zatem mocno walczyć o samą obecność w strefie barażowej. Nawet jeśli ostatecznie w niej zostanie, to dziś oddaliła się od wymarzonego, w tym momencie, trzeciego miejsca. Ono gwarantuje rozgrywanie spotkań barażowych (w półfinale i ewentualnym finale) na własnym stadionie. A nie trzeba chyba nikogo przekonywać, jak wiele “Biała Gwiazda” zyskuje grając u siebie. Na wyjazdach jest zdecydowanie łatwiejsza do zatrzymania. Pokazało to dziś Zagłębie.
Klub z Sosnowca staje się natomiast dla Wisły prawdziwym utrapieniem. W tym sezonie oba zespoły dwukrotnie podzieliły się już punktami, a sympatycy ekipy z Reymonta mają jeszcze w pamięci mecz z końcówki poprzedniego sezonu, gdy Zagłębie sensacyjnie wygrało w stolicy Małopolski i wybiło ówczesnym gospodarzom z głowy marzenia o bezpośrednim awansie do Ekstraklasy.
Teraz Wisłę czekają trzy arcyważne spotkania. I nie będą one łatwe. Najpierw na Reymonta przyjedzie Lechia, która będzie walczyła o oficjalne przypieczętowanie kwestii awansu do elity. Jeśli Biało-Zieloni zagrają jak w ostatnim meczu z Tychami, będą dla “Białej Gwiazdy” arcytrudnym rywalem. Potem z kolei Rodado i spółka zagrają w Katowicach, gdzie ostatnio miejscowy GKS potrafił zdemolować Stal Rzeszów (8:0). Najłatwiej, teoretycznie, Wiśle powinno być na sam koniec, gdy w Krakowie zamelduje się Bruk-Bet Termalica.
Tak czy siak, pozostały rozkład jazdy nie wygląda dla Wisły szczególnie przyjemnie. A margines błędu skurczył się niesamowicie. Jeśli uciekną nawet baraże, trzeba będzie mówić wprost o kompromitacji. Wtedy nawet wygrany Puchar Polski nie będzie smakował już tak samo.

Przeczytaj również