Artykuł sponsorowany

Amorim go skreślił, teraz wrócił z zaświatów. A wyglądał na upadłą gwiazdę

Amorim go skreślił, teraz wrócił z zaświatów. A wyglądał na upadłą gwiazdę
IMAGO / pressfocus
Kacper - Klasiński
Kacper KlasińskiDzisiaj · 10:18
Był już skreślony przez ekspertów i trenera. Przepowiadano jego koniec. Casemiro wrócił jednak z zaświatów i został jednym z liderów Manchesteru United w drodze do finału Ligi Europy. Jeśli “Czerwone Diabły” pokonają Tottenham, będzie to piękne podsumowanie odrodzenia Brazylijczyka.
Jeszcze niedawno wydawało się, że dni Casemiro w Manchesterze United są policzone. Był rezerwowym, który nie cieszył się zaufaniem Rubena Amorima. Jego wysoka pensja wydawała się koniecznym do zrzucenia balastem, bo przez długi czas na boisku wyglądał na bezradnego. Teraz sytuacja się zmieniła. Brazylijczyk odrodził się w ostatnich miesiącach i ponownie wyrasta na kluczowe ogniwo “Czerwonych Diabłów”. To właśnie on jest jednym z bohaterów drogi do finału Ligi Europy - rozgrywek, dzięki którym zdołał przekonać do siebie trenera.
Dalsza część tekstu pod wideo

Skreślony przez ekspertów

Gdy Manchester United kupował Casemiro latem 2022 roku, stanowiło to reakcję na fatalny start debiutanckiego sezonu Erika ten Haga i dwie rozczarowujące porażki: 1:3 z Brightonem i 0:4 z Brentfordem. Anegdota mówi, że Brazylijczyk miał napisać do swojego agenta: “powiedz im, że to naprawię”, a transakcję dopięto niedługo później. Władze United sypnęły groszem, płacąc Realowi Madryt ponad 70 milionów euro za 30-letniego defensywnego pomocnika i oferując mu około 400 tysięcy euro tygodniówki (nie uwzględniając bonusów). Dziennikarz tygodnika Piłka Nożna i komentator ligi hiszpańskiej w Canal+, Leszek Orłowski, pisał wówczas na Twitterze:
- Fakty są takie: frajer daje kupę kasy za sytego, nieruchawego 30-latka z tendencją do tycia, który w dodatku blokuje miejsce w składzie dwóm młodym wilkom. Nie rozumiem, czemu madridismo jest podzielone w kwestii Casemiro. Sprzedawać Kazika zanim kupiec się rozmyśli!
Po pierwszym sezonie Casemiro w Anglii wiele osób kazało mu posypać głowę popiołem. Nowy nabytek, pomimo powolnego wejścia do zespołu, stał się jego centralną postacią. Pomógł wrócić do Ligi Mistrzów i zdobyć pierwsze od sześciu lat trofeum, strzelając nawet gola w zwycięskim finale Pucharu Ligi. Nie było dla niego alternatywy, nikt nie mógł go zastąpić. W futbolu wszystko jednak szybko się zmienia. Już kilka miesięcy później Leszek Orłowski mógł z satysfakcją spoglądać na krytyków.
W drugim sezonie Ten Haga United wyglądali po prostu słabo. Rozregulowana, niepoukładana drużyna zaliczała potknięcie za potknięciem, m.in. zajmując ostatnie miejsce w swojej grupie Champions League. Plamy nie zmazał nawet wygrany Puchar Anglii, a Brazylijczyk okazał się jednym z największych przegranych fatalnych rozgrywek. Wyglądał na bezradnego, zbyt wolnego, bez zwrotności i sił wymaganych, aby rywalizować na poziomie Premier League.
- Jest takie powiedzenie, które zawsze pamiętam: “Odejdź z futbolu, zanim futbol ci odjedzie”. Jemu piłka na najwyższym poziomie już odjechała - mówił o nim Jamie Carragher w Sky Sports.
Casemiro w sezonie 2023/24 rzeczywiście prezentował się jak zawodnik niewart pieniędzy płaconych przez klub. Zaliczał fatalne występy, jak np. z Crystal Palace, gdy United przegrali na wyjeździe aż 0:4, a on maczał palce w straconych golach. Zaś to, jak ograł go Michael Olise, stało się wręcz internetowym memem.
Wydawało się, że eks-zawodnik Realu znalazł się w sytuacji nie do odbudowania. Mało kto w niego wierzył, a dodatkowo dalej musiał grać na pozycji zmuszającej go do “pokrywania” gigantycznej dziury w środku pola, co tylko uwypuklająło jego problemy. Wielki piłkarz upadał na oczach całego świata.
***
W Polsce transmisje Ligi Europy oraz Ligi Konferencji UEFA są dostępne w telewizji i online. W obecnym sezonie prawo do emisji meczów ma Grupa Polsat Plus - można je oglądać w kanałach Polsat Sport Premium w Polsat Box i w streamingu w Polsat Box Go. Spotkania dostępne są online w pakiecie Sport w Polsat Box Go, na dowolnym urządzeniu i w dowolnym miejscu.
***

Wotum nieufności

Po zwolnieniu Ten Haga w listopadzie minionego roku i zatrudnieniu Rubena Amorima zdawało się, że koniec Casemiro na Old Trafford nadchodzi wielkimi krokami. W kilku pierwszych meczach, w obliczu osłabień, Portugalczyk korzystał z usług 33-letniego dziś zawodnika. Potem lista opcji w środku pola się wydłużyła, więc odstawił go na boczny tor. Po ligowym starciu z Evertonem z 1 grudnia Casemiro zaliczył zaledwie cztery występy (z tego dwa w Lidze Europy, przy okazji rotacji składem i tylko jeden w podstawowej jedenastce) w kolejnych 16 spotkaniach. Przez cały styczeń spędził na murawie zaledwie 19 minut.
- Czasem to kwestia systemu, a czasem formy piłkarza. Wiemy, że Casemiro ma inne mocne strony. Jest inteligentny, rozumie grę i wie, gdzie powędruje piłka. Gramy jednak w lidze, gdzie intensywność stoi na zdecydowanie wyższym poziomie. Dlatego moim zdaniem zespół potrzebuje graczy grających na wysokiej intensywności i czasem nam ich brakuje. Znamy jakość Casemiro i jego osiągnięcia, więc nie muszę nic dodawać. To kwestia mojego wyboru - tłumaczył swoje decyzje nowy trener United pod koniec stycznia, cytowany przez BBC Sport.
Brzmiało to jak wotum nieufności. Zwłaszcza po tym, jak w styczniu nie udało się zejść z pensji Brazylijczyka pomimo plotek o zainteresowaniu z Arabii Saudyjskiej i Major League Soccer. Wydawało się, że wylądował on już na dobre na bocznym torze i będzie wręcz na siłę wypychany z klubu. Jego kontrakt stanowił bowiem poważne obciążenie dla budżetu, a Profit and Sustainability Rules są nieubłagane i nawet sam Sir Jim Ratcliffe przyznawał, że mocno ograniczają pole manewru klubu. Płacenie 400 tysięcy funtów tygodniowo zawodnikowi, od którego wyżej w hierarchii znajdowali się Manuel Ugarte, Kobbie Mainoo, Bruno Fernandes (czasem grający też w duecie środkowych pomocników), niedoświadczony Toby Collyer czy przez pewien czas nawet Christian Eriksen, również mocno “wybrakowany” pod względem fizycznym, brzmiało jak przepalanie pieniędzy w piecu.

Ulubieniec trenera

Casemiro znajdował się na dnie. Nie miał przyszłości w klubie. Trener mu nie ufał. Wszystko układało się nie po jego myśli. Przez wielu został już skreślony. Pracował jednak cierpliwie i los dał mu szansę. Gdy kontuzje jednocześnie wykluczyły z gry Ugarte, Eriksena, Mainoo i Collyera, Amorim musiał skorzystać z usług utytułowanego podopiecznego. I fortuna się odwróciła, bo wrócił do łask. Od tamtego momentu na początku lutego nie zagrał w tylko czterech meczach - wszystkie z nich stały pod znakiem rotacji w obliczu kluczowych spotkań w Lidze Europy. Obecnie jest pierwszym wyborem w środku pola.
Dobrze odnajduje się zwłaszcza w rozgrywkach europejskich. Prawdziwym “powrotem” w jego wykonaniu było właśnie starcie z Realem Sociedad w 1/8 finału LE. Tam zagrał jak profesor. Prawdopodobnie pomogło mu, że hiszpańska drużyna nie prezentowała takiej intensywności, jak rywale w Premier League, ale nie zmienia to faktu, że odnalazł choć odrobinę dawnego siebie.
Rywalizacja z zagranicznymi rywalami zdaje się mu sprzyjać - i właśnie klucz stanowi zapewne niższe tempo rozgrywki. Potrafił jednak pokazać błysk klasy również na krajowym podwórku. Przykładowo, przy okazji zremisowanego bezbramkowo kwietniowego spotkania z Manchesterem City w Premier League zaliczył aż 11 odbiorów, wykręcając najlepszy wynik w ligach europejskiej TOP5 w tym sezonie. Ale najlepiej i najrówniej wygląda na polu międzynarodowym.
Casemiro w Lidze Europy gra więcej niż dobrze. Rozpoczął w podstawowym składzie wszystkie spotkania fazy pucharowej. Ominął w nich łącznie 21 minut (schodząc z boiska w rewanżach z Sociedad i Bilbao przy przesądzonym wyniku). W szalonym rewanżu z Lyonem wywalczył rzut karny, który rozpoczął dramatyczny comeback w dogrywce, a następnie asystował przy kolejnych dwóch bramkach na wagę odwrócenia losów dwumeczu. Trafiał do siatki w obu starciach z Athletikiem. Bardzo wymowne było to, jak menedżer podziękował mu za występ w spotkaniu z Baskami na Old Trafford, gdy wprowadzał za niego Kobbiego Mainoo. W trzy miesiące ich relacja uległa drastycznej zmianie.
- Według mnie bardzo się poprawił. Widać to nie w jego grze, ale w tym, jak biega. Można to zobaczyć. Mamy dane, pokazujące, nad czym pracował szczególnie ciężko. To świetny przykład. Nawet Toby [Collyer - przyp. red.] grał jego kosztem, ale teraz trudno odstawić Casemiro. To lekcja dla wszystkich piłkarzy Manchesteru United. Nieważne, co działo się w przeszłości czy w zeszłym miesiącu, wszystko może się zmienić w ciągu chwili - komplementował go Amorim komplementował go po wygranej 3:0 w Bilbao.
Jeśli wierzyć doniesieniom medialnym, postawa Brazylijczyka i ciężka praca bez narzekań (podkreślana m.in. przez Samuela Luckhursta z Manchester Evening News) na tyle zaimponowały portugalskiemu menedżerowi, że ten chciałby jednak zatrzymać go w zespole. Widzi w nim bowiem wartościowe ogniwo nie tylko pod względem sportowym, ale również w kontekście budowy odpowiednich standardów w szatni. Defensywny pomocnik stał się po prostu wzorem.
***
Oglądaj finał Ligi Europy i największe wydarzenia sportowe w Polsat Box Go:
• w pakiecie Sport, który daje dostęp do 20 kanałów sportowych i wielkich wydarzeń, w tym m.in.: kanałów z rodziny Polsat Sport, Polsat Sport Premium, Eleven Sports i Eurosport;
• dostęp na stronie polsatboxgo.pl oraz w aplikacji na urządzeniach mobilnych z systemami Android, iOS i Harmony OS, w wybranych Smart TV, Android TV, za pośrednictwem Apple TV i Amazon Fire TV oraz dekoderów,
• funkcje Chromecast i AirPlay umożliwiające przesyłanie obrazu z telefonu lub tabletu np. na ekran TV.
***

Powrót z zaświatów

- Rozumiemy, że nie może cały czas tak wysoko atakować w pressingu - Daily Mail przytacza wyjaśnienia Amorima co do zmian umożliwiających odbudowę pomocnika z Kraju Kawy. - Czasem lepiej, żeby dołączy do trójki obrońców i stał się czwartym defensorem i pozwolić wahadłowym, żeby atakowali wyżej. Takie wyciągamy wnioski i staramy się poradzić sobie z krytyką zespołu. Ale Casemiro należą się ciepłe słowa.
W ocenie Amorima optymalne zestawienie środka pomocy stanowi duet Casemiro - Ugarte. Takiemu bowiem ufał najczęściej w najważniejszych meczach Ligi Europy na wiosnę. To para oparta na przeciwieństwach. Urugwajczyk gra niczym “bulldog”, gania za rywalami po całym boisku, podgryza ich i pressuje. Z piłką przy nodze unika jednak ryzyka. Brazylijczyk z kolei nie ma takiej dynamiki, ale dobrze gra w powietrzu, jest silny i, nawet pomimo mniejszej mobilności, umie czytać grę. Ma też umiejętność posłania ciekawego, ryzykownego, zagrania do przodu. Taka para - przynajmniej na razie - pozwoliła dojść do finału rozgrywek.
Występ w nim będzie dla Casemiro podsumowaniem wielkiego odrodzenia. Już witał się z piłkarską “kostuchą”, ale wrócił z zaświatów. A jego doświadczenie z gry na największej scenie może okazać się nieocenione w finale Ligi Europy. Może i Amorim otwarcie mówi, że ewentualny triumf nie uratuje fatalnego sezonu, lecz dla Casemiro mógłby okazać się wspaniałym zwieńczeniem ostatnich kilku miesięcy i prztyczkiem w nos dla wszystkich, którzy postawili na nim krzyżyk.
Materiał powstał we współpracy płatnej z Polsat Box Go.

Przeczytaj również