Skrzydłowy Man United bez gola od trzech lat. Bezpodstawna wiara drogą donikąd. "Ten klub go przerasta"

Skrzydłowy United bez gola od trzech lat. Bezpodstawna wiara drogą donikąd. "Ten klub go przerasta"
pressinphoto / pressfocus
Klątwa skrzydłowych w Manchesterze United? W tle Jadona Sancho czy Antony’ego mamy Facundo Pellistriego, piłkarza, który nie oferuje zupełnie nic, a gola ostatni raz strzelił ponad trzy lata temu. Teraz odchodzi, ale na wypożyczenie. Choć wierzy w niego spora grupa kibiców United, trudno znaleźć jakiekolwiek argumenty, by to uzasadnić.
Od momentu związania się z Manchesterem United jesienią 2020 roku Facundo Pellistri - nie licząc gry w rezerwach - nie strzelił ani jednego gola. Choć skrzydłowy wciąż ma tylko 22 lata, to jego statystyki są po prostu tragiczne. A fakt, że część fanów dalej na niego liczy, pokazuje jedynie skalę ich desperacji w poszukiwaniu nadziei na lepsze jutro.
Dalsza część tekstu pod wideo

Frustracja i nadzieje bez pokrycia

Ofensywa Manchesteru United to w tym sezonie gigantyczne rozczarowanie. Praktycznie każdy zawodnik zawodzi i (właściwie tylko poza dorobkiem Rasmusa Hojlunda w Lidze Mistrzów) wygląda mizernie, jeśli chodzi o liczby. Erik ten Hag zdaje się nie mieć odpowiedzi na poważne problemy swoich podopiecznych, którzy rozczarowują w Premier League i odpadli już z Champions League oraz Carabao Cup. Skalę zapaści w ataku obrazuje fakt, że z 20 ekip angielskiej elity mniej goli od drużyny prowadzonej przez Holendra strzelili tylko zamykający tabelę beniaminkowie: Sheffield United i Burnley oraz Crystal Palace.
Banicja Jadona Sancho. Antony bez gola od dziewięciu miesięcy. Hojlund, który na debiutancką bramkę w lidze czekał aż do Bożego Narodzenia. Ponownie wyłączony z gry na dłużej Anthony Martial. Nieskuteczny i bezproduktywny Marcus Rashford. Lista problemów z przodu jest długa, a powody do zmartwień i niezadowolenia można wymieniać wręcz taśmowo. Nadzieja kibiców na powrót zespołu do satysfakcjonującej formy stale topnieje. Wielu z nich szuka w kadrze gracza, mogącego dać zastrzyk pozytywnej energii. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że część z nich jest wręcz zdesperowana, by takiego znaleźć.
Dość regularnie wśród takich zawodników fani wymieniają Facundo Pellistriego. Młody Urugwajczyk to na Old Trafford postać zdecydowanie drugoplanowa, ale dość liczne grono sympatyków klubu, a czasem nawet i dużych kont fanowskich zdaje się wierzyć, że mógłby wnieść on coś ciekawego do zespołu. I tu pojawia się pytanie: dlaczego? Wydaje się, że to bardziej strefa marzeń niż przemyśleń popartych jakąkolwiek argumentacją. 22-latek nie pokazał z diabełkiem na piersi nic ponad przeciętność, a statystyki, jak na piłkarza ofensywnego, ma po prostu tragiczne.
Facundo Pellistri (Manchester United)
ANP / pressfocus

Skrzydłowy bez liczb

Narracja dotycząca Pellistriego często może sugerować, że to nieopierzony młokos właściwie bez doświadczenia. Często powtarza się, że potrzebuje czasu, żeby okrzepnąć i odnaleźć się w futbolu na najwyższym poziomie. Tym, którzy niespecjalnie uważnie śledzą Manchester United, można wybaczyć przekonanie, że to wciąż nastolatek, ale mówimy o 22-latku, który ma na koncie 96 występów w “dorosłej” piłce klubowej i 18 w reprezentacji Urugwaju. Na profesjonalnych boiskach debiutował jeszcze w 2019 roku, trzy lata temu zaczynał regularnie grać w Europie. Wypadałoby więc mieć oczekiwania na co najmniej przeciętnym poziomie.
Sęk w tym, że Urugwajczyk miałby problem je spełnić nawet w przypadku dość nisko postawionej poprzeczki. Wystarczy spojrzeć na fakt, że od transferu do Anglii w październiku 2020 roku ani razu nie trafił do siatki rywala w meczu pierwszej drużyny. W tym czasie zaliczył półtora sezonu na wypożyczeniu w hiszpańskim Deportivo Alaves (35 występów, zero goli, zero asyst) i 24 mecze w barwach United (dwie asysty). Liczby te są po prostu fatalne. A i wcześniej, jeszcze w ojczyźnie, nie błyszczał, choć dwa trafienia i cztery asysty w 37 spotkaniach to wynik przyzwoity dla nastolatka. Nie dziwiło, że w wieku 19 lat przeniósł się do Europy. Pobyt na Starym Kontynencie okazał się jednak dla niego wielkim piłkarskim wyzwaniem. W Alaves, które ostatecznie spadło z La Liga, po pierwszych kilku miesiącach stracił miejsce w składzie. Co jakiś czas pojawiają się głosy nawołujące do tego, aby grał częściej na Old Trafford lub krytykujące plan kolejnego wypożyczenia, choć na gola (nie licząc meczów w rezerwach “Czerwonych Diabłów”) Pellistri czeka od 16 września 2020 roku. To ponad 1200 dni.
Jasne, najczęściej krytykowany ostatnio gracz ofensywny ekipy z czerwonej części Manchesteru, Antony, również wygląda mizernie, a kosztował ogromną kasę. Narzekania na niego są uzasadnione i w pełni zrozumiałe, ale przecież Pellistri również wygląda słabo. I, co więcej, w przeciwieństwie do Brazylijczyka z czasów gry w Ajaksie czy kilku okresów poprzednich rozgrywek, nie pokazał nawet przebłysków odpowiedniego poziomu, które mogłyby dawać nadzieję na to, że zaproponuje na boisku coś wartościowego. Wystarczy tylko spojrzeć na suche liczby: Antony miał w poprzednich rozgrywkach w barwach United 11 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Urugwajczyk wykręcił ich osiem… przez całą karierę w dorosłej piłce. Jeśli ktoś ma pomóc Anglikom, to na pewno nie on. A przynajmniej jeszcze nie.
facundo pellistri w barwach manchesteru united
Steve Flynn / pressfocus

Ostatnia szansa?

Wszystko wskazuje na to, że Urugwajczyk lada chwila odejdzie z klubu. Znów na wypożyczenie do Hiszpanii, tym razem do Granady. Taki ruch może mu tylko posłużyć. Aktualnie piłkarsko nie prezentuje on nic, co uzasadniałoby regularne łapanie minut na Old Trafford, a częsta gra może w jego przypadku tylko zaprocentować.
Poleganie na takim piłkarzu nie przyniesie United specjalnych korzyści. Jego wejścia z ławki to w dużej mierze sporo biegania bez specjalnego efektu. Gdy w tym sezonie Pellistri dostawał szanse w istotnych spotkaniach, niczym nie imponował. Z Bayernem na Allianz Arena zaskakująco zagrał od pierwszej minuty, ale trudno powiedzieć o jego występie cokolwiek pozytywnego poza tym, że “próbował”. Z kolei kiedy wszedł w końcówce zremisowanego starcia z Galatasaray w Stambule, które mocno skomplikowało sytuację klubu w Lidze Mistrzów, miał na nodze piłkę na zwycięstwo i zmarnował “złotą szansę”. No ale czy na pewno można było od niego oczekiwać, że akurat w takim momencie przełamie ponad trzyletnią posuchę strzelecką?
Po Pellistrim, przynajmniej w obecnej sytuacji, nie ma co płakać. Na ten moment przerasta go pogrążony w kryzysie Manchester United - klub trudny dla młodych zawodników, zwłaszcza w obecnej sytuacji. 22-latek może jeszcze dostać szansę na zbudowanie formy i pewności siebie. Może wysłać sygnał, że potrafi pokazać coś wartościowego. Jeśli to nie przyniesie efektu, trudno oczekiwać, że będzie miał jakąkolwiek przyszłość w barwach “Czerwonych Diabłów”. Na razie to bowiem transferowy niewypał. Oczywiście, ściągnięty za niewielkie pieniądze, przy właściwie zerowym ryzyku, Zdecydowanie mniejszy niż Antony czy Sancho, bo tam oczekiwania stały na dużo niższym poziomie. Ale wciąż niewypał. Facundo Pellistri nie dał się zapamiętać niczym pozytywnym. Na razie nie daje nawet argumentów, żeby w niego wierzyć. A nadzieje, które wiąże z nim część kibiców, nie mają na dziś żadnego uzasadnienia.
facundo pellistri manchester united
Steve Flynn / pressfocus

Przeczytaj również