Zatrudniono go rzutem na taśmę, ostatnio znów zachwycił. Zaskoczył nawet Guardiolę. "Historia się powtarza"

Zatrudniono go rzutem na taśmę, ostatnio znów zachwycił. Zaskoczył nawet Guardiolę. "Historia się powtarza"
PressFocus
Przejąć zespół po porażce 0:9? Nie ma problemu. Wziąć pracę na kilka dni przed rozpoczęciem sezonu, bez okresu przygotowawczego? Wchodzę w to! Tak można określić podejście Gary’ego O’Neila, który w Premier League wyrasta na specjalistę od spraw beznadziejnych.
W poniedziałek O’Neil był gościem flagowego piłkarskiego programu "Sky Sports" - Monday Night Football. Wypadł rewelacyjnie. W studiu nie tylko przeanalizował fragmenty meczu swojego zespołu z ostatniej kolejki, ale też pokazał wideo z treningów, gdzie pracowali nad konkretnymi elementami, które później wykorzystali w trakcie spotkania. W fascynujący sposób opowiedział też, jak starał się znaleźć sposób na zwycięstwo z Manchesterem City. Wszystko w jasny, klarowny i ciekawy sposób, zdecydowanie bez uciekania w banały.
Dalsza część tekstu pod wideo
O’Neil to jednak nie jest złote dziecko angielskiej myśli szkoleniowej. Owszem, był niezłym zawodnikiem, na poziomie Premier League rozegrał ponad 200 meczów, dołożył do tego drugie tyle w Championship, ale nie był w ostatnich latach postrzegany jako ktoś, kto na bazie kariery piłkarskiej szybko dostanie szansę w najwyższej klasie rozgrywkowej jako szkoleniowiec. Po zakończeniu kariery bywał telewizyjnym ekspertem, a karierę trenerską rozpoczął stosunkowo niedawno, w 2020 roku, kiedy dostał propozycję z Liverpoolu.
Z tymi trenerami pracował jako piłkarz:
  • Tony Pulis
  • Harry Redknapp
  • Gareth Southgate
  • Gordon Strachan
  • Avram Grant
  • Sam Allardyce

Znajomość z czasów piłkarskich

Skąd zainteresowanie "The Reds"? Odpowiedź jest prosta. Dyrektorem sportowym był wówczas Michael Edwards, którego O’Neil znał z czasów kariery piłkarskiej w Portsmouth. Edwards został tam zatrudniony jako młody, początkowujący analityk, to były pierwsze podejścia klubów do pracy na liczbach. W pokoju Edwardsa bardzo często zjawiał się właśnie O’Neil. Chciał się jak najwięcej dowiedzieć, jak najbardziej skorzystać z różnych danych. Obaj na tyle dobrze się rozumieli, że kilka lat później Edwards postanowił wyciągnąć do O’Neila rękę.
To jednak nie była propozycja pracy z pierwszym zespołem bądź samodzielne prowadzenie drugiej drużyny. Zaczynał jako asystent Barry’ego Lewtasa w zespole młodzieżowym U23. Z relacji osób, które przyglądały się temu z bliska, O’Neil musiał wstawać codziennie rano o 5, żeby z Londynu, gdzie mieszkał, dojechać do Liverpoolu. Wedle dość powszechnej opinii zarobki niekoniecznie pokrywały koszty.
W Merseyside zrobił na wszystkich pozytywne wrażenie, a dobre zdanie na tyle się rozniosło, że po pół roku dostał propozycję z Bournemouth. To już był przeskok do pierwszej drużyny, która wówczas grała w Championship, a jej trenerem był Jonathan Woodgate, którego później zmienił na ławce trenerskiej Scott Parker, ale O’Neil w sztabie pozostał. Wiosną 2022 roku Bournemouth wywalczyło awans do Premier League.
Do najbardziej wymagającej ligi krajowej na świecie "The Cherries" przystępowały jako outsider. Sam awans był niespodzianką, w klubie nie było za bardzo środków na wzmocnienia. Parker chodził, marudził, nie bardzo wierzył, że drużynę w tym kształcie da się utrzymać. Efekty takiego podejścia przyszły dość szybko - w czwartym meczu sezonu, po dwóch wcześniejszych porażkach, doznali klęski na Anfield 0:9. Samą porażkę można by jeszcze wybaczyć, Bournemouth było beniaminkiem, nie miało łatwego terminarza, zagrało z Manchesterem City, Arsenalem i Liverpoolem. Prawdziwym problemem nie była jednak strata dziewięciu goli, a aura jaką roztaczał Parker - toksyczna, problematyczna i pesymistyczna.

Niespodziewana szansa

Klub zdecydował się go zwolnić i tymczasowo przekazać pierwszy zespół O’Neilowi. Nikt wówczas nie zakładał, że zostanie kimś więcej niż trenerem na kilka, być może kilkanaście dni. Nie miał jednak nic do stracenia, na Bournemouth nikt nie stawiał, każdy punkt, każde zwycięstwo to mogło być jedynie pozytywne zaskoczenie. Najpierw po 0:9 na Anfield zremisował bezbramkowo z Wolves, a następnie pokonał na wyjeździe 3:2 Nottingham Forest. Entuzjam do poszukiwania nowego trenera nieco opadł.
O’Neil pracował z tygodnia na tydzień, w zasadzie po każdym meczu dostawał pytania o przyszłość, ale regularnie odpowiadał, że on się skupia na przygotowaniu do najbliższego meczu. - Jest niestrudzony. Wiem, że kiedy przygotowuje się do meczów, spędza 18 godzin dziennie na obserwowaniu drużyn i upewnianiu się, że wszystko jest w porządku, i tak jest od najmłodszych lat - tak jego podejście charakteryzował jeden z jego były piłkarzy.
Jesienią w Bournemouth nie zawsze było różowo, przydarzyły się aż cztery porażki z rzędu, ale dobry finisz przed mundialem - dwie z rzędu wygrane z Evertonem, najpierw w Carabao Cup, a potem w lidze, sprawiły, że podczas przerwy na mistrzostwa świata klub ogłosił, że zostanie trenerem na stale. Zaufanie szybko zostało wystawione na próbę, bo po mundialu przegrał pięć meczów z rzędu, ale tym razem władze nie chciały reagować impulsywnie. Widziały nadzieję.

Rewanż na Liverpoolu

Nagrodę wszyscy dostali wiosną. Najpierw udał się rewanż na Liverpoolu (1:0), a kilka tygodni pózniej Bournemouth pokonało na wyjeździe Tottenham (3:2). Łącznie dziesięć zwycięstw w sezonie wystarczyło do zajęcia dość bezpiecznego, piętnastego miejsca. Z przewagą pięciu punktów nad pierwszym miejscem strefy spadkowej. Scenariusz, który po wstydliwym 0:9 był mało realny.
To wszystko jednak nie osiągnęło się samo, stała za tym bardzo ciężka praca. O’Neil to detalista,, który przy każdej okazji wbijał piłkarzom do głowy, że o utrzymaniu mogą zadecydować szczegóły.
- Nigdy nie wiesz, który centymetr zrobi różnicę, ale nie przegapcie tego, który może. Niezależnie od tego, czy jest to główka w środku boiska, po której myślisz: "Naprawdę nie muszę". Nie. Wygraj to, na wypadek, gdyby to był ten jedyny - tłumaczył. - Jeśli prowadzimy 2:0 i możemy kilka sekund poczekać z wyrzutem piłki z autu, zróbmy to. Jeśli przegrywamy, nie czekaj, pospiesz się, daj nam odrobinę więcej szans - dodawał.
Mimo wielkiej determinacji, osiągnięcia celu, latem niespodziewanie został zwolniony. Komunikat o rozstaniu był wręcz szokujący, ale szybko przyszła odpowiedź, dlaczego tak się stało. W klubie docenili utrzymanie, ale chcieli czegoś więcej. Nowy amerykański właściciel, Bill Foley, postanowił zatrudnić Andoniego Iraolę. Trenera, którego Rayo Vallecano robiło swietnie wrażenie w La Liga.

Historia się powtarza

O’Neil przyjął tę decyzję z klasą, jak sam później zaznaczał, nie spodziewał się, że wróci do pracy wcześniej niż późną jesienią. Okazało się jednak, że znów trzeba kogoś ratować. Julen Lopetegui marudził podobnie jak rok wcześniej Parker. Hiszpański szkoleniowiec, który utrzymał Wolves, chciał większych środków na transfery, uważał, że został oszukany. Pracę zakończył w tygodniu, w którym startował sezon. Na kilka dni przed startem ligi zatrudniono O’Neila.
- Od początku mówiłem, że będziemy robić po mojemu. Nie chciałem dawać sobie czasu na wielkie zapoznanie się, długie wchodzenie do drużyny. Trzeba było działać tu i teraz - mówił w poniedziałek w "Sky Sports".
Zaczynał od wyjazdu na Old Trafford, gdzie co prawda Wolves przegrali, ale oddali drugą największą liczbę strzałów jako goście na tym obiekcie od 2003 roku, a w doliczonym czasie gry nie podyktowano dla nich rzutu karnego, za co później zostali przeproszeni. Pierwsza wygrana przyszła w trzeciej kolejce, a po dziewięciu rozegranych spotkaniach są na dwunastym miejscu. Wreszcie gole zaczęli strzelać napastnicy - Hwang Hee-chan ma ich już pięć, Matheus Cunha dołożył dwa.
Największy dotąd sukces to pokonanie u siebie Manchesteru City (2:1). - Istnieje ideał dotyczący tego, jak chciałbym, aby mój zespół grał, i co tydzień muszę go ograniczać, w zależności od tego, przeciwko czemu gramy. To, jak agresywni jesteśmy w górnej części boiska, zależy od rodzaju pojedynków, jakie mamy w obronie. Zawsze będziemy elastyczni - wyjaśniał.
Ci, którzy z nim pracowali charakteryzują go w następujący sposób:
  • Dobre zrozumienie taktyczne
  • Nieustające tempo pracy
  • Zdolność do bycia liderem zarówno poprzez słowa, jak i czyny
  • Wyluzowana strona poza boiskiem
Dwie pierwsze prace, jeszcze przed czterdziestką, dostał w Premier League mocno niespodziewanie. Jeśli jednak jego drużyny nadal będą wyprzedzać oczekiwania, to może dostanie też szanse pracy w bardziej sprzyjających okolicznościach. Na razie te niełatwe wyciska, jak tylko się da. A w Bournemouth dopiero co przekonali się, że lepsze może być wrogiem dobrego. W ostatniej kolejce O'Neil i jego Wolves ograli właśnie "The Cherries", które w tym sezonie Premier League nadal nie mają choćby jednego zwycięstwa.

Przeczytaj również