Kiedyś koledzy z Barcelony, teraz znów razem. Ich zespół jest chłopcem do bicia. Ugrzązł w strefie spadkowej

Kiedyś koledzy z Barcelony, teraz znów razem. Ich zespół jest chłopcem do bicia. Ugrzązł w strefie spadkowej
Mikel Trigueros / PressFocus
Sześć przegranych meczów z rzędu, porażka 0:7, przedostatnie miejsce w lidze. Nie tego można spodziewać się po klubie, który zatrudnia m.in. Andresa Iniestę czy Paco Alcacera. Hiszpańskie gwiazdy tego lata zasiliły Emirates Club, ale co rusz muszą znosić gorycz kolejnych kompromitacji swojego zespołu.
Iniesta w Barcelonie wyrósł na czołowego pomocnika świata. W 2018 roku, jako wówczas 34-letni piłkarz, postawił jednak na odcinanie kuponów w odległej Japonii. Zadomowił się w Vissel Kobe i zapracował na miano jednej z legend klubu, dla którego rozegrał łącznie 134 mecze, strzelając 26 goli i notując 25 asyst.
Dalsza część tekstu pod wideo

Ostatni akord?

Były gracz “Blaugrany”, choć powoli zbliża się do 40-stki, nie zamierzał jednak po opuszczeniu Kraju Wiśni zawieszać butów na kołku.
- Wciąż chcę grać w piłkę. Czuję, że nadal jestem w stanie coś z siebie dać. Ten rozdział uważam jednak za zamknięty. Zobaczymy, jakie możliwości ujawnią się przede mną - mówił żegnając się z Vissel Kobe.
Stało się wówczas jasne, że Hiszpan jest do wzięcia. Fakt ten wykorzystał beniaminek najwyższej ligi Zjednoczonych Emiratów Arabskich - Emirates Club.
- Cały świat skupi się na naszym zespole, ponieważ Iniesta jest z nami - mówił dumnie Abdullah Al Batran - prezes klubu.
Sprowadzenie Iniesty, który zapewnił sobie kontrakt w wysokości ośmiu milionów euro za sezon gry, miało być milowym krokiem nie tylko dla jego nowego klubu, ale i dla całej ligi, po cichu marzącej o podążaniu śladem sąsiedniej Arabii Saudyjskiej, która w ostatnich miesiącach powitała u siebie cały tabun gwiazd największego formatu.

Byli kumple z Barcelony znowu razem

Emirates Club niedługo po zakontraktowaniu Iniesty poszło zresztą za ciosem i wypożyczyło do końca sezonu innego uznanego piłkarza z Półwyspu Iberyjskiego - Paco Alcacera. Były napastnik takich klubów jak FC Barcelona, Borussia Dortmund czy Villarreal wciąż jest w świetnym wieku dla piłkarza, ale i tak mimo zaledwie 30 lat na karku postawił na grę w ZEA.
Można byłoby zatem przypuszczać, że tak uznany duet w egzotycznej lidze, zdominowanej jednak przez rodzimych graczy, którzy, nie oszukujmy się, nie prezentują najwyższego poziomu, będzie gwarantem sukcesu. Nic bardziej mylnego.

Fatalne wyniki zespołu

Po 10 kolejkach tego sezonu Emirates Club ma na swoim koncie… pięć punktów. Ekipa Iniesty i Alcacera wygrała tylko jeden mecz i aktualnie znajduje się w strefie spadkowej, na przedostatnim miejscu. Straciła też najwięcej goli w całej lidze.
Żeby tego było mało, na starcie sezonu zespół odpadł z krajowego pucharu po dwumeczu przegranym 0:8. Iniesta w obu meczach grał po 45 minut. Alcacera wówczas nie było jeszcze w drużynie. W tamtym okresie można było liczyć na to, że to tylko złe lepszego początki, a Emirates Club rozkręci się wraz z upływem sezonu.
Ostatnio jest jednak jeszcze gorzej. Beniaminek przegrał sześć spotkań z rzędu, w każdym z nich tracąc minimum trzy gole.
  • 1:3 z Al-Sharjah,
  • 1:3 z Al-Ain,
  • 2:4 z Hatta,
  • 1:4 z Al-Wahda,
  • 2:4 z Ittihad Kalba,
  • 0:7 z Al-Ahli Dubai.
ZEA
własne
Katastrofa. Iniesta może pocieszać się tym, że w tej ostatniej kompromitacji akurat nie brał udziału. Wcześniej mistrz świata z 2010 roku grał jednak regularnie po 90 minut. Na swoim koncie zgromadził dwa gole i jedną asystę. Liczby miał jednak dawać przede wszystkim Alcacer. Czy to robi? Jedynie częściowo. 30-letni snajper póki co strzelił trzy gole w siedmiu meczach.
Do końca sezonu jest jeszcze oczywiście sporo czasu, ale już teraz pachnie szybkim powrotem Emirates Club na zaplecze elity. Wtedy już zapewne bez hiszpańskich gwiazd. Iniestę kontrakt obowiązuje do końca obecnego sezonu (choć ma on opcję przedłużenia), natomiast Alcacer jest do Emirates Club jedynie wypożyczony z ekipy ligowego rywala, Sharjah FC.
W swoim zespole Iniesta i Alcacer nie spotkali innych gwiazd, ale kilka ciekawych nazwisk można zobaczyć w kadrach innych drużyn ZEA. Grają tam m.in. Miralem Pjanić, Allan, Konstantinos Manolas, Moussa Marega czy Haris Seferović.

Przeczytaj również