Świątek zaskoczyła! Zmiana przed Wimbledonem - i to jak udana. "Jest dla mnie nadzieja"
Iga Świątek we wtorek rozpocznie rywalizacje w trzecim w tym sezonie turnieju wielkoszlemowym. Przed Wimbledonem zazwyczaj oczekiwania były umiarkowane i nie inaczej powinno być teraz. I to mimo bardzo udanego turnieju w Bad Homburg.
Polka w Londynie jest rozstawiona dopiero z numerem osiem. Tak nisko w wielkoszlemowej drabince nie była od lat. Chociaż do tych numerów nie ma się co wielce przywiązywać, to tak naprawdę bardziej ciekawostka niż coś, co może mieć kluczowe znaczenie. Dzięki rozstawieniu w pierwszych spotkaniach i tak uniknie pojedynków z czołowymi rywalkami, a wybieganie do drugiego tygodnia nie ma w tym momencie wielkiego sensu.
Inny moment
Ten sezon w kontekście gry na kortach trawiastych jest zupełnie inny niż poprzednie. I nie chodzi tu o rankingi, wyniki, lecz przede wszystkim o to, że Świątek nie przystąpiła do niego po wyniszczającym sezonie na mączce. Dotąd najczęściej miała mnóstwo rozegranych spotkań. Stuttgart, Madryt, potem Rzym i Paryż - w większości tych turniejów albo triumfowała albo dochodziła do dalekiej fazy. To wszystko przekładało się na bardzo dużą ogromną liczbę meczów, a zatem po drugim Wielkim Szlemie dużo ważniejsza była regeneracja, niż treningi na trawie.
Tym razem sam Roland Garros skończyła kilka dni wcześniej, ale też przed Paryżem rozegrała na kortach ziemnych dziewięć pojedynków, a nie 15 jak przed rokiem albo 14 dwa lata temu.
Liczba meczów w poszczególnych sezonach do rozpoczęcia gry na trawie:
- 2025 - 42
- 2024 - 48
- 2023 - 43
- 2022 - 46
Gra do końca
Właśnie skupienie na treningach można było zaobserwować w bezpośrednim przygotowaniu przed Wimbledonem. Kilka dni spędziła na Majorce, a jedyny turniej przed Londynem na trawie zagrała w tygodniu poprzedzającym Wimbledon. To w przypadku czołowych tenisistek dość rzadko spotykana sytuacja, aby tuż przed Wielkim Szlemem uczestniczyć w turnieju WTA. Najlepsi najczęściej nastawiają się na zawody, które kończą się minimum tydzień przed, a później już przenoszą się na wielkoszlemowe obiekty, aby trenować.
Świątek postąpiła inaczej. Wybrała turniej rangi 500 w Bad Homburg. Najważniejsze zapewne były nie tyle wyniki, pula nagród i liczba punktów do zdobycia, a złapanie ogrania na nowej nawierzchni. To w Niemczech udało się świetnie połączyć z dobrym poziomem. Co cieszy, to długami fragmentami oglądaliśmy tenis w pewien sposób dostosowany do specyficznej gry na kortach trawiastych. W półfinale przeciwko Jasmine Paolini zagrała prawdopodobnie najlepszy mecz w karierze na kortach trawiastych. Awans do finału sprawił, że od nowego tygodnia będzie na czwartym miejscu rankingu WTA.
Potencjalna drabinka
Wimbledon rozpocznie od rywalizacji z Poliną Kudermietową. W pierwszej rundzie rozstawienie nie ma kluczowego znaczenia, bo po prostu tenisistki rozstawione wpadają na zawodniczki bez numerka przy nazwisku. Wtorkowa rywalka Świątek w całej karierze ma 22 lata, w całej karierze wygrała zaledwie dwa pojedynki na kortach trawiastych na poziomie turniejów głównych. W tym sezonie jej bilans jest bardzo daleki od ideału. Ma właśnie passę sześciu spotkań przegranych z rzędu, ostatni raz z kortu schodziła jako wygrana w ostatnim dniu marca w Charleston.
Wydaje się, że to powinno być dla Świątek dość przyjemne i spokojne otwarcie. W drugiej rundzie może trafić na Joddie Burrage bądź Cathie McNally. Tę drugą tenisistkę świetnie zna z rozgrywek juniorskich. Kiedyś przegrała z nią mając piłki na zwycięstwo i awans do finału Roland Garros. Zarówno McNally jak i Burrage to są zawodniczki znacznie niżej notowane. Do drabinki głównej dostały się z zamrożonym rankingiem (McNally) bądź dziką kartą (Burrage).
Dużo ciekawiej może się zrobić w trzeciej rundzie, gdzie między innymi możliwy jest pojedynek z Danielle Collins. Na razie większa analiza nie ma sensu, bo Amerykanka, która ma perfekcyjny bilans ze Świątek, najpierw musi tam dotrzeć. Łatwo nie będzie, bo wśród rozstawionych jest na drodze Marta Kostjuk, która miała się z Igą spotkać już w Paryżu, ale sensacyjne odpadła w pierwszej rundzie. Natomiast Ukrainka od miesięcy robi postępy, potencjalne spotkanie w trzeciej rundzie ze Świątek mogłoby być bardzo interesujące.
W dalsze predykcje tym bardziej nie ma co wchodzić, bo często są zdezaktualizowane już po pierwszych meczach. Natomiast można jedynie wspomnieć, że w czwartej rundzie możliwy jest pojedynek z Jeleną Rybakiną, byłą triumfatorką tego turnieju, a w ćwierćfinale np. z Coco Gauff.
Polka w Wimbledonie rozegrała dotąd 16 meczów, z których 11 wygrała. Spośród Wielkich Szlemów to w Londynie ma najmniej spotkań wygranych i najniższy procent zwycięstw. Najlepszy wynik osiągnęła w 2023 roku, kiedy dotarła do ćwierćfinału. Wówczas wydawało się, że rok do roku zrobiła spory postęp, bo dwanaście miesięcy wcześniej odpadła już w trzeciej rundzie i że kolejna edycja to już może być nawet gra o końcowe zwycięstwo.
Procent wygranych Igi Świątek na poszczególnych nawierzchniach:
- Korty ziemne - 87.0
- Korty twarde - 78.4
- Korty trawiaste - 66.7
Poprzedni Wimbledon zakończyła się jednak już na trzecim pojedynku, który przegrała z Julią Putincewą. To była spora niespodzianka, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że trawa to najmniej sprzyjająca Idze nawierzchnia. Dotąd w Londynie wygrywały z nią następujące zawodniczki:
- 2019 - Victoria Golubic
- 2021 - Ons Jabeur
- 2022 - Alize Cornet
- 2023 - Elina Switolina
- 2024 - Julia Putincewa
Jeśli szukać wśród nich typowej specjalistki od gry na trawie, to na pewno jest nią Jabeur. Trudno też nie docenić Switoliny, w Londynie już bardzo doświadczonej.
Generalnie ten sezon dla Świątek jest trudny, ale jeszcze kilkanaście tygodni temu pewnie mało kto by się spodziewał, że pierwszy finał w tym roku osiągnie właśnie na trawie. Mecz o tytuł z Jessiką Pegulą przegrała, ale to było wyrównane spotkanie, z niezłymi fragmentami gry Polki. - Ten turniej pokazał, że jest dla mnie nadzieja na trawie - komentowała ze śmiechem.
Przestawiając trochę spojrzenie z czasów, kiedy Świątek dominowała, na realia tego sezonu, to ostatnie wyniki mogą kibiców skłaniać do ostrożnego optymizmu. W Londynie z wielu powodów nie będzie w gronie ścisłych faworytek, ale w Bad Homburg dała argumenty, żeby z uwagą i nadzieją śledzić jej kolejne mecze w stolicy Wielkiej Brytanii.