"Święta Wojna" zimna jak nigdy. Przed nami najsmutniejsze Derby Krakowa od lat. Probierz głodny rewanżu

"Święta Wojna" zimna jak nigdy. Przed nami najsmutniejsze Derby Krakowa od lat. Probierz głodny rewanżu
Krzysztof Porebski/PressFocus
Burdy na trybunach i na mieście. Cały Kraków żyjący jednym meczem przez kilkanaście dni. Derby stolicy Małopolski od zawsze były elektryzujące nie tylko w regionie. W końcu nie bez powodu uważane są za jedne z największych na świecie. Tymczasem dzisiejsze spotkanie Cracovii z Wisłą będzie wyjątkowo smutne.
Piłka nożna to sport dla mas, to nie ulega wątpliwości. Jest widowiskiem, bez którego nie możemy wytrzymać. Działa to jednak w obie strony. Tak samo jak wielu z nas nie potrafiłoby żyć bez cotygodniowego seansu z 22 postaciami uganiającymi się za napompowanym pęcherzem, tak też futbol bez kibiców również nie ma zbytnio prawa bytu.
Dalsza część tekstu pod wideo
I choć oczywiście w obecnej sytuacji trudno mieć do kogoś pretensje o to, że trybuny na stadionach w Polsce są puste, takie realia jednak smucą. Mimo że nikt o zdrowych zmysłach nie tęskni za wariatami biegającymi po Krakowie z maczetami, z pewnością każdy chciałby zobaczyć, jak kibice obu zwaśnionych stron dopingują ukochane ekipy podczas 200. Derbów Krakowa.

Nie po raz pierwszy

Temperatura wokół “Świętej Wojny” jest gorąca od ponad wieku, a konkretnie 1908 roku. Oczywiście, oprócz fanów wspierających “Pasy” lub “Białą Gwiazdę”, istnieje też spora grupa opierająca się raczej na nienawiści do drugiej ze stron. W świecie futbolu to jednak po części rzecz normalna aż do momentu, kiedy poprzestaje ona na wzajemnych, czasem całkiem żartobliwych przepychankach słownych i nie przeradza się ostatecznie w walki pseudokibiców.
Tych w stolicy Małopolski mieliśmy jednak w przeszłości sporo. Po części to właśnie z tego powodu od dłuższego czasu podczas derbów na stadionie Cracovii nie widzieliśmy kibiców Wisły.
- Tak naprawdę dawno już nie było przy Kałuży normalnych derbów. Albo nie ma kibiców Wisły, albo w ogóle nie ma kibiców, albo wchodzą tylko dzieciaki. Teraz kolejny smutny kibicowsko mecz przed nami. Trudno się jednak nastawiać na najsmutniejsze Derby, skoro w takich warunkach przychodzi rozgrywać “Świętą Wojnę” już kolejny raz - przyznaje Daniel Kazała, kibic “Białej Gwiazdy”.
Jej fani po raz ostatni przy Kałuży gościli w 2017 roku. Wówczas doszło do zamieszek, po których na stadionie Cracovii już się nie pojawili. Oczywiście kij ma dwa końca i żadna ze stron nie jest tutaj bez winy. W przypadku dzisiejszego meczu nie jednak ulega wątpliwości, że te derby z pewnością nie będą takim samym wydarzeniem.
- Na pewno Derby Krakowa bez publiczności tracą na temperaturze. Zdarzały się oczywiście takie bez kibiców gości, ale zawsze były okazją do zapełnienia stadionu przy Kałuży. Bez tumultu fanów odbiór będzie zupełnie inny. Pozostaje liczyć na to, że piłkarze spróbują obronić to wydarzenie przed łatką najgorszych derbów - mówi Konrad Marzec, kibic Cracovii, na co dzień mieszkający w Toruniu i piszący dla lokalnego wydania “Super Expressu”.

Mecz na odbicie

Jeśli chodzi o samych piłkarzy, to “Wiślacy” do spotkania z Cracovią przystąpią już pod wodzą nowego szkoleniowca. Został nim Peter Hyballa, jeszcze niedawno z powodzeniem prowadzący Dunajską Stredę, z którą w 2019 roku w eliminacjach Ligi Europy z kwitkiem odprawił właśnie “Pasy”.
“Biała Gwiazda” do tego meczu podejdzie jednak tak, jak do kilku innych spotkań derbowych w ostatnich latach. Poobijana, po wielu turbulencjach i próbująca odbić się po kolejnym kryzysie. A to w tych minionych meczach przy Kałuży wychodziło jej całkiem nieźle.
- Do meczu przystępujemy z nowym trenerem, który miał okazję mierzyć się z Michałem Probierzem już dwukrotnie. O ile mnie pamięć nie myli, oba te spotkania zakończyły się remisami (Cracovia odpadła wtedy przez gole na wyjeździe - przyp. red.), więc do trzech razy sztuka. Kibice w Krakowie liczą na efekt nowej miotły. Zawsze, bez względu na okoliczności, w takim meczu oczekuje się tylko zwycięstwa. Może to zabrzmi dziwnie, ale wolę derby na wyjeździe. W ostatnich latach idzie nam tam całkiem nieźle. Nie wiem czy to piłkarze Cracovii czują większą presję, czy może nasi są bardziej “wyluzowani”, ale ostatnio wygrywamy tam wszystko - mówi Kazała.
Hyballa, na którym Michał Probierz chętnie się zrewanżuje za dawną wpadkę, będzie już jednak 15. trenerem, który poprowadzi Wisłę od momentu jej ostatniego mistrzostwa Polski. Być może więc problem nie leży w osobie szkoleniowca.
- Oba zespoły mają coś do udowodnienia, a w Wiśle rzeczywiście może zadziałać efekt wstrząsu. Mam jednak wrażenie, że nie sam trener jest problemem, tylko mało jakościowe wzmocnienia i wątpliwa jakość w składzie. Oczywiście o wszystkim zadecyduje jednak dyspozycja dnia - uważa Marzec.

Problemy są wszędzie

Nie jest jednak tak, że kłopoty ma jedynie Wisła. W ekipie “Pasów” w ostatnim czasie także nie mogli narzekać na zbyt duży spokój. Owszem, Cracovia od odpadnięcia z pucharów przegrała w dwunastu meczach zaledwie dwukrotnie, ale targana jest problemami wewnątrz klubu. Chodzi tu między innymi o odsunięcie od składu Mateusza Wdowiaka. Choć jest wychowankiem klubu, nie może się jednak z nim dogadać w sprawie nowego kontraktu. Trener-wiceprezes Probierz ma jeszcze inny problem. Chodzi tutaj o mało widowiskowy styl zespołu, który nie do końca podoba się jego kibicom.
- Od takiego zespołu jak Cracovia zdecydowanie należy się domagać bardziej efektownej gry. Końcówka poprzedniego i początek tego sezonu to natomiast popularne w Internecie męczenie buły. Kibice płacą za rozrywkę, więc mają prawo wymagać. Michał Probierz ma kredyt zaufania po wywalczeniu Pucharu Polski i Superpucharu, ale długo nie można na tym jechać - uważa Marzec.
Przy Reymonta, gdzie gablota świeci pustkami już od niemal dekady (!), nieco inaczej patrzy się jednak na problemy z widowiskowością gry Cracovii.
- Trochę dziwie się ich kibicom tego narzekania na styl. Ok, może nie są to porywające widowiska w ich wykonaniu, ale w ubiegłym sezonie zdobyli przecież dwa trofea. Może to niedużo jak na kilkanaście lat zaangażowania pana Filipiaka, ale zawsze coś (uśmiech). Drużyny Probierza nigdy nie grały ładnie w piłkę, więc trudno oczekiwać, żeby to nagle się zmieniło. Nawet Hyballa komentował, że grają archaiczny futbol. Bierzesz trenera, który gra w ten sposób, to nie dziw się, że twoja drużyna tak wygląda - mówi Kazała.

Faworytów oczywiście dwóch

Oba kluby muszą zmagać się więc z mniejszymi czy większymi problemami. Mimo wszystko nie powinno jednak dziwić, że po obu stronach Błoń kibice uważają, że to ich zespół okaże się zwycięski w piątkowym starciu.
- Nie będę oryginalny, ale „derby rządzą się swoimi prawami”. Wydaje mi się, że mimo ostatnich meczów, minimalnie większe szanse ma Wisła. Nasi piłkarze wiedzą. jak ważny jest to mecz dla każdego “Wiślaka”, co udowodnili już nie raz. Wróble ćwierkają, że w zimie może dojść w szatni Wisły do małej rewolucji, więc zawodnicy mają tylko trzy mecze do udowodnienia nowemu trenerowi przydatności. Może nie uda się powtórzyć pięknego zwycięstwa 4:1, ale jestem optymistą i stawiam na 2:0 dla Wisły - przewiduje Kazała.
Z nieco większą ostrożnością do obstawiania podchodzą jednak przy Kałuży.
- Faworytem będzie Cracovia. Powrót do gry Sergiu Hanki daje im pozytywnego kopa. Należy jednak pamiętać, że w czasach COVID-19 typowania oparte na personaliach często nie mają racji bytu - zauważa Marzec.
Który z nich ma rację, dowiemy się już dzisiejszego wieczoru. Początek 200. Derbów Krakowa na Stadionie Cracovii im. Józefa Piłsudskiego punktualnie o 20:30.

Przeczytaj również