Świetna forma byłego gracza Ekstraklasy. 8 goli w 8 ostatnich meczach. Gra sezon życia
Na boiskach polskiej Ekstraklasy rozegrał 87 meczów i strzelił 22 gole. Potrafił spisać się świetnie, ale wielokrotnie zbierał też zasłużone głosy krytyki. Dziś gra w odległych Chinach, gdzie radzi sobie znakomicie. Felicio Brown Forbes, choć ma już 34 lata, nie powiedział jeszcze w świecie futbolu ostatniego słowa.
Można nazwać go prawdziwym obieżyświatem. Pochodzi z Kostaryki, ale w CV ma także grę w takich krajach jak Niemcy, Rosja, Polska, Indie, Tajlandia czy Chiny. Do naszej Ekstraklasy trafił zaś latem 2018 roku. Parol zagięła na niego wówczas Korona Kielce.
Felicio Brown Forbes już wtedy nie był gościem z pierwszej lepszej łapanki. Miał za sobą występy w młodzieżowych reprezentacjach Niemiec (tam się urodził) i debiut w seniorskiej kadrze Kostaryki. Przede wszystkim jednak zebrał sporo szlifów na rosyjskich murawach, gdzie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym zanotował, w barwach aż pięciu klubów, 56 występów, strzelając sześć goli.
Z Korony do Rakowa
Obdarzony dobrymi warunkami fizycznymi napastnik nie był wtedy, co widać po powyższych liczbach, typowym goleadorem. Trudno było przewidywać zatem, czy weźmie na swoje barki ciężar bycia podstawową “dziewiątką” Korony. I faktycznie. Choć miewał przebłyski, to w sezonie 2018/19, w 20 rozegranych meczach, trafiał do siatki tylko trzy razy.
Mimo że nie imponował skutecznością, miał w sobie coś, co pozwalało wierzyć w jego przydatność. Wpadł wówczas w oko Rakowowi Częstochowa, który - co nie jest szczególną tajemnicą - lubuje się właśnie w tego typu napastnikach. Wysokich, silnych, potrafiących wygrać pojedynek w powietrzu.
“Medaliki” na przestrzeni ostatnich lat rzadko trafiały w dziesiątkę z napastnikami. Sprowadzały ich wielu, zazwyczaj bez wielkiego efektu. Akurat Brown Forbes sprawdził się jednak całkiem nieźle. Odnalazł w sobie gen snajpera. Nie strzelał może na potęgę, ale bilans 12 goli w 29 spotkaniach można było ocenić jak najbardziej pozytywnie. Szczególnie, że w międzyczasie zmagał się z poważną kontuzją kolana, która nieszczególnie wybiła go z rytmu.
Kostarykanin był w tamtym sezonie najlepszym strzelcem Rakowa, a jego formę dostrzegł nawet selekcjoner reprezentacji Kostaryki. Ówczesny snajper “Medalików” zagrał w towarzyskich starciach z Katarem, Bośnią i Meksykiem. Co istotne, za każdym razem od pierwszej minuty.
Sielanka nie trwała natomiast długo. Przed nowym sezonem Marek Papszun zdecydował się na zmiany w hierarchii napastników, a kosztem Browna Forbesa grał przede wszystkim Vladislavs Gutkovskis, sprowadzony wówczas z Bruk-Bet Termaliki Nieciecza. W trakcie pierwszych pięciu kolejek Kostarykanin pojawił się na murawie tylko raz. Stało się wówczas, jasne, że powinien poszukać sobie nowego klubu. A okienko przez szalejącą wtedy od kilku miesięcy pandemię trwało akurat nieco dłużej.
Mocny start w Wiśle
Wykorzystała to poszukująca nowej “dziewiątki” Wisła Kraków, która pozyskała urodzonego w Berlinie piłkarza na zasadzie transferu definitywnego. Jeśli wierzyć portalowi Transfermarkt, cena transakcji wyniosła 100 tysięcy euro. Początkowo Brown Forbes spisywał się pod Wawelem naprawdę bardzo obiecująco. Już w debiucie skarcił bramkarza Stali Mielec, a po 12 pierwszych meczach miał na koncie sześć bramek i dwie asysty. To w tamtym czasie poważnie interesował się nim Lech Poznań. Kostarykanin zaciął się natomiast w drugiej części sezonu. Im dalej w las, tym było gorzej.
Brown Forbes został na Reymonta jeszcze przez pierwsze pół roku kampanii 2021/22. W pewnym momencie wydawało się, że odzyskuje formę, gdy na przestrzeni kilku dni strzelał przeciwko Legii Warszawa i Górnikowi Łęczna. To były jednak już ostatnie pozytywne podrygi. W końcu przyszedł kryzys, nie tylko Forbesa, ale w zasadzie całej drużyny. Prowadzący wtedy zespół Adrian Gula próbował różnych wariantów, także w ataku. Czasami posyłał w bój Kostarykanina, innym razem Jana Klimenta. Żaden z nich nie spełniał jednak oczekiwań.
Pożegnanie przyszłą zimą. Były snajper Korony i Rakowa ewakuował się zatem kilka miesięcy przed spadkiem Wisły z Ekstraklasy. Nie widział tej katastrofy z bliska, ale wcześniej też dorzucił swoją cegiełkę do problemów klubu z Reymonta.
Azjatyckie tournee
Co natomiast działo się z nim po wyjeździe z Polski? Zaczął porządnie zwiedzać Azję, która najwidoczniej spodobała mu się tak bardzo, że żyje i gra w niej do dziś. Najpierw przez półtora roku całkiem nieźle spisywał się na najwyższym szczeblu w Chinach. Dla dwóch klubów - Wuhan Yangtze i Qingdao Hainiu - strzelił w tym czasie 19 goli.
Gorzej było potem przez pół roku w Indiach, ale przenosiny do Tajlandii okazały się już znacznie lepszym posunięciem. Brown Forbes wyraźnie odżył, znów zdobywał sporo bramek, a na początku 2025 roku zdecydował się na powrót do Chin. Tym razem przywdział barwy drugoligowca - Yanbian Longding, dla którego gra obecnie. I spisuje się znakomicie.
14 goli i trzy asysty w 26 rozegranych meczach. To bilans byłego ekstraklasowicza w obecnej kampanii. Co ciekawe, już teraz Kostarykanin pobił swój rekord. Nigdy wcześniej w jednym sezonie nie był aż tak skuteczny. Nigdy wcześniej nie zdobył też większej liczby bramek dla jednego zespołu. Mamy więc przełom.
Swój dorobek 34-latek może trochę poprawić, bo do końca rozgrywek pozostały trzy kolejki, a on ostatnio mocno podkręcił tempo. W miniony weekend ustrzelił hat-tricka. Biorąc pod uwagę nieco dłuższą perspektywę, zgromadził osiem bramek w ośmiu ostatnich występach. Jest piąty wśród najskuteczniejszych graczy rozgrywek.