Szokująca decyzja Ancelottiego. Pominął gwiazdę. "Najlepszy brazylijski piłkarz"
Czaruje, strzela, zapewnia zwycięstwa. Pomimo wielkiej formy nie został powołany do reprezentacji. Nie brakuje głosów, że Carlo Ancelotti pominął jednego z najlepszych brazylijskich piłkarzy. Mowa o Antonym.
Podczas przerwy reprezentacyjnej Brazylia rozegra sparingi z Senegalem i Tunezją. To przedostatnie zgrupowanie przed mistrzostwami świata, zatem nie będzie później wiele czasu na testowanie nowych rozwiązań. Tym bardziej dziwić może decyzja Carlo Ancelottiego o pominięciu zawodnika, który prezentuje wyśmienitą formę. Antony odnalazł swoje miejsce na ziemi, którym jest Estadio Benito Villamarin. W tym sezonie rozegrał 11 spotkań, notując sześć bramek i dwie asysty. Regularnie bryluje na hiszpańskiej ziemi i w Lidze Europy. A jednak to nie wystarczyło, aby znaleźć się w kadrze.
Koszmar minionego lata
Antony właściwie od razu podbił serca kibiców Betisu. Grał tak dobrze, że fani musieli złamać starą piłkarską maksymę mówiącą, że nie należy zakochiwać się w wypożyczonych piłkarzach. Trudno jednak było nie zachwycać się kolejnymi popisami lewonożnego magika. Problem w tym, że po zakończeniu poprzedniego sezonu musiał on wrócić do Manchesteru United. Tam został skreślony przez Rubena Amorima, ale formalnie wciąż pozostawał aktywem klubu. Okres przygotowawczy spędził zatem na “wygnaniu” w hotelu Marriott, gdzie tymczasowo zamieszkali też Alejandro Garnacho i Jadon Sancho. Każdy z nich przez większość okienka transferowego czekał na możliwość opuszczenia “Czerwonych Diabłów”.
- Przeżyłem 40 bardzo trudnych dni. Musiałem mieszkać w hotelu, trenować osobno, czułem, że nie okazano mi szacunku. Nie chcę wywoływać kontrowersji, ale po prostu czułem się wykluczony. Trenowaliśmy z dala od reszty drużyny, nie wiedząc, co się wydarzy - zdradził na łamach ElDesmarque. - Było ciężko, ale w takich chwilach przypominam sobie, skąd pochodzę, co przeżyłem w faweli. Trzeba być wytrwałym. Najważniejsze jest to, że wiedziałem, co chcę zrobić i gdzie chcę grać - to już słowa z wywiadu dla dziennika AS.
Saga transferowa trwała długo, ponieważ Betis, jak prawie każdy hiszpański klub, porusza się na rynku transferowym ze związanymi rękami. “Verdiblancos” nie mogli rozbić banku na Antony’ego bez naruszenia zasad Finansowego Fair Play. Pod koniec poprzedniego sezonu Isco żartował nawet, że trzeba będzie przeprowadzić zbiórkę w Sewilli, aby zgromadzić fundusze na wykup Brazylijczyka. W międzyczasie do gry wkroczyło Atletico Madryt, które miało chrapkę na ściągnięcie gracza United. Skrzydłowy jasno określił jednak, że nie zdradzi zespołu prowadzonego przez Manuela Pellegriniego.
W końcu po wielu zawirowaniach 1 września transfer został potwierdzony. Manchester sprzedał wychowanka Sao Paulo za 22 mln euro. Dyrektor Manu Fajardo przyznał, że to najważniejszy ruch w historii Betisu. Patrząc na reakcje kibiców, można śmiało podpisać się pod tą tezą. 25-latek został przywitany w stolicy Andaluzji niczym król, gwiazda rocka lub posłaniec najlepszej możliwej nowiny. Idol społeczności wrócił tam, gdzie jego miejsce.
- Wrócił do miejsca, gdzie przyjęto go jak syna. Betis stał się jego domem, klub, kibice, miasto, to wszystko przekonało go do tego, że nie chciał grać w żadnym innym miejscu. Odrzucił kuszące oferty, aby móc znów grać na Benito Villamarin. Negocjacje nie były proste, Antony zgodził się na znaczną obniżkę finansową, aby móc spełnić marzenie - zdradził agent Junior Pedroso na łamach dziennika Marca.
Zaproszenie do samby
Po całkowicie straconym presezonie Antony potrzebował chwili, aby wskoczyć na odpowiednie obroty. Dwa pierwsze mecze po powrocie nie były najlepsze w jego wykonaniu. W trzecim pokazał już próbkę umiejętności, notując bramkę i asystę przeciwko Nottingham Forest. W kolejnych tygodniach dorzucił dublety z Villarrealem i Mallorką, niedawno trafił też z Lyonem. Gra skutecznie i efektownie. Średnio na mecz notuje 2,3 udanego dryblingu i prawie siedem wygranych pojedynków. Kiedy Brazylijczyk przyjmuje piłkę, u rywali musi zapalać się lampka ostrzegawcza. Problem w tym, że niewielu obrońców zna sposób, aby go zatrzymać. Jak w przypadku Arjena Robbena, wszyscy wiedzieli, że zetnie z prawego skrzydła na lewą nogę. Ale robił to tak perfekcyjnie, że działało niemal za każdym razem. W tym przypadku jest podobnie.
- Kiedy tu przyjechałem, powiedziałem wszystkim w drużynie, że wyczuwam zwycięską mentalność. To bardzo ważny element. Czuję, że w tym sezonie odniesiemy sukces. Liga Europy? Za wcześnie, aby mówić o tytule, ale na pewno naszym celem jest dotarcie do finału. Stać nas na to - podkreślał Antony na antenie Movistar.
- Bardzo dużo trenuję, każdego dnia ćwiczę konkretne akcje. To nie jest kwestia szczęścia, a pracy. Trener Pellegrini często mówi mi, że dostrzega mój wysiłek. Cieszę się, że mogę pomagać drużynie - dodał.
Według algorytmu portalu Whoscored - Antony jest obecnie skrzydłowym w najwyższej formie w Europie. Jego średnia ocen wynosi 7,85 w dziesięciostopniowej skali. Dziś właściwie nie możemy wyobrazić sobie Betisu bez gracza z numerem siedem. Marc Roca powiedział niedawno, że sama obecność Antony’ego ułatwia grę, wpływa pozytywnie na każdego zawodnika. Jeśli któryś z podopiecznych Pellegriniego nie wie, co ma zrobić z piłką, wystarczy, że zagra ją do Brazylijczyka. On zawsze znajdzie optymalne rozwiązanie.
Kanarek w klatce
Antony czeka na występ w kadrze od marca 2023 roku. To logiczne, że nie dostawał szans, kiedy kręcił się bezcelowo po Old Trafford. Ancelotti dostrzegł andaluzyjski renesans, powołał skrzydłowego na czerwcowe zgrupowanie, ale nie wystawił w meczach z Ekwadorem i Paragwajem. We wrześniu i w październiku można było zrozumieć nieobecność 25-latka w kadrze, ponieważ dopiero nabierał rytmu po letnich zawirowaniach związanych z transferem. Ale w tym momencie naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego ponownie został pominięty przez selekcjonera.
Patrząc w statystyki, można bez trudu dostrzec, że lider Betisu góruje nad zawodnikami, którzy znaleźli się w reprezentacji. Luiz Henrique od ostatniego zgrupowania rozegrał cztery mecze w Zenicie. W żadnym nie brał udziału przy zdobyciu bramki. Rodrygo ani razu nie trafił do siatki w ostatnich 28 występach dla Realu Madryt. Matheus Cunha po przenosinach do Manchesteru United strzelił jednego gola. Richarlison przełamał się ostatnio z Manchesterem United, ale wcześniej czekał na bramkę od 20 września. Joao Pedro zaliczył dwa trafienia w poprzednich dziesięciu spotkaniach Chelsea. Tak naprawdę ofensywa “Canarinhos” mogłaby zaczynać się od Viniciusa i właśnie Antony’ego. Przy czym ten drugi nawet nie dostanie szansy na pokazanie swoich umiejętności.
- Carlo Ancelotti zapomniał o Antonym. Jego olśniewające występy w lidze hiszpańskiej najwyraźniej nie wystarczyły, aby znaleźć się na liście powołanych - opisał portal ABC. - Ośmielę się stwierdzić, że Antony jest obecnie najlepszym brazylijskim piłkarzem. A nawet nie został powołany - stwierdził Jose Ballesteros, hiszpański dziennikarz. - Antony jest ponad większością piłkarzy w La Liga. Czasami gra nawet lepiej od Lamine’a Yamala - rzucił Jorge D’Alessandro, były bramkarz, obecnie ekspert El Chiringuito. - To będzie wstyd, jeśli Ancelotti weźmie na mundial Rodrygo w takiej formie, a nie Antony'ego - dodał Adrian Benedicto z Radio Marca.
W tym roku tylko dwóch Brazylijczyków występujących w pięciu najlepszych ligach Europy zdobyło co najmniej 15 bramek. To Raphinha oraz Antony. O ile gracz Barcelony pewnie wróci do kadry po wyleczeniu kontuzji, o tyle trudno prognozować prognozować, że na mundial pojedzie skrzydłowy Betisu. Biorąc pod uwagę jego statystyki, formę, wpływ na grę w piłce klubowej, naprawdę niełatwo znaleźć logiczne argumenty przemawiające za brakiem powołania. Może istnieje jakieś drugie dno odnośnie relacji z Carlo Ancelottim, ale na razie nie pojawiły się żadne informacje na temat. Wręcz przeciwnie, 25-latek przy wielu okazjach chwalił legendarnego trenera.
- Jeśli chodzi o reprezentację, to będę robił swoje. Bardzo szanuję trenera Ancelottiego, mamy świetnych zawodników na skrzydła. Bronienie barw narodowych to zaszczyt i będę pracował jeszcze ciężej, aby móc znów to osiągnąć - zaznaczył w rozmowie z DAZN.
Antony na pewno odczuwa szczęście, mogąc występować w klubie swojego życia. Już nie jest wypożyczony, na horyzoncie nie majaczy perspektywa powrotu do teatru niespełnionych marzeń. Byłoby jeszcze piękniej, gdyby jego udane występy zostaly też docenione przez selekcjonera. Obecnie w linii ofensywy Brazylii można znaleźć jednego, maksymalnie dwóch wyraźnie lepszych zawodników. Ale na pewno nie ośmiu.