Niespodziewany bohater giganta. Wypychany z klubu całe lato, stał się asem w rękawie
W kibicowskim świecie krótka może być droga od wyraźnej niechęci do bezgranicznej miłości. Jeszcze kilka tygodni temu większość fanów Juventusu chciała pokazać Dusanovi Vlahoviciowi drzwi wyjściowe. Teraz Serb znów staje się bohaterem “Starej Damy”.
Piłkarz, którego trudno rozgryźć. Kiedy trafia do wyjściowego składu, zwykle gra przeciętnie lub słabo. Wydaje się ospały, nieszczególnie zainteresowany grą. Wszystko zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdy zostaje zdegradowany do roli rezerwowego. Wtedy po wejściu z ławki kipi energią, szuka goli, nieustannie stwarza zagrożenie. Dusan Vlahović zachowuje się tak, jakby tkwiło w nim dwóch różnych piłkarzy.
Na cenzurowanym
Poprzedni sezon nie był udany w wykonaniu Vlahovicia. Zdecydowanie nie przypominał zawodnika, za którego warto było zapłacić ponad 80 mln euro. Na przestrzeni rozgrywek uzbierał 15 goli, ale tylko dziesięć z otwartej gry. Zaledwie 32% jego strzałów leciało w światło bramki. Według modelu expected goals powinien zanotować co najmniej dwa trafienia więcej. Kibiców “Juve” mogła irytować nie tylko nieskuteczność Serba, ale też jego styl gry. Snajper potrafił być do bólu egoistyczny, próbował grać pod siebie, a nie na rzecz drużyny. Wymownym momentem był gol, którego strzelił z Empoli. Miał wówczas trzech kolegów na wolnej pozycji, ale wolał sam wykończyć akcję. Wtedy wpadło, więc teoretycznie nikt nie mógł mieć do niego pretensji. Ale znacznie częściej tego typu próby lądowały w trybunach.
W rundzie wiosennej Vlahović przegrywał rywalizację z Randalem Kolo Muanim. Juventus na początku okienka aktywnie zabiegał o to, aby zatrzymać na stałe zawodnika wypożyczonego z PSG. Z kolei Serb wszedł w ostatni rok kontraktu, co miało skłonić działaczy do rozstania. W trakcie mercato łączono go z takimi ekipami, jak m.in. Napoli, Fenerbahce czy AC Milan. Ciekawym kierunkiem wydawało się San Siro, gdzie czekałby Massimiliano Allegri, który wcześniej sprowadził go do Turynu.
- Dusan jest piłkarzem Juventusu. Zobaczymy, co wydarzy się pod koniec okienka - rzucił Igor Tudor na początku sierpnia.
Problemem miały okazać się wysokie zarobki “Vlaho”. Żaden klub nie był w stanie wyrównać 12 mln euro netto, które inkasuje w stolicy Piemontu. Gianluca Di Marzio informował latem, że “Bianconeri” rozważają nawet rozwiązanie umowy z 25-latkiem. Nie postrzegali go bowiem jako centralnej postaci projektu. Ceniony dziennikarz dodał, że piłkarz z miejsca odrzucił ofertę opuszczenia Allianz Stadium z własną kartą w ręku. Dopiero pod koniec sierpnia klub też potwierdził, że ten trudny związek będzie kontynuowany.
- Mogę przyznać, że na 99% Dusan zostaje z nami. Jest bardzo dobrym zawodnikiem, więc to dla nas świetna informacja. Toczyły się różne rozmowy, ale nic poważnego. Damy znać, jeśli coś się wydarzy - powiedział dyrektor Damien Comolli, cytowany przez Goal.com.
As w rękawie
Juventus ostatecznie nie zdołał ściągnąć Kolo Muaniego, ale Dusan i tak rozpoczął sezon jako rezerwowy. Z miejsca do pierwszego składu wskoczył Jonathan David, którego sprowadzono na zasadzie wolnego transferu. I jeszcze przed pierwszą kolejką Serie A można było mieć pewne obawy, jak będzie wyglądał ten rok w wykonaniu “Vlaho”. Istniało ryzyko, że straci motywację i w pewien sposób przeczeka sobie te miesiące, aby po sezonie odejść z kartą w ręku. On postanowił jednak walczyć o swoje.
Trudno byłoby rozpocząć rozgrywki w lepszym stylu. Ostatni sparing z Atalantą? Gol Vlahovicia po wejściu z ławki. Pierwsza kolejka z Parmą? Gol po wejściu z ławki. Druga kolejka z Genoą? To samo. Kiedy tylko Igor Tudor potrzebował impulsu, ożywienia składu, napastnik pojawiał się na scenie i robił to, co potrafi najlepiej.
Prawdziwy popis stanowił jego występ w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów. Wszedł na murawę, kiedy Borussia Dortmund prowadziła 1:0 i jeszcze nic nie zwiastowało nadchodzącego szaleństwa. Wejście snajpera zapoczątkowało ofensywną kanonadę z obu stron. Finalnie “Juve” wyrwało remis 4:4 po dwóch golach i asyście Vlahovicia. To jego otwierające podanie do Lloyda Kelly’ego w 96. minucie wywołało istne apogeum euforii na Allianz Stadium.
- Nie czułem złości, ale poprzednie miesiące to nie był dla mnie łatwy okres. Każdego dnia pisano rzeczy, które w 99% mijały się z prawdą. Ale czerpałem z tego jeszcze większą siłę, każdego dnia chcę udowadniać, że nadal czuję głód. Gram dla Juventusu, jednego z największych klubów świata, więc nie mogę narzekać - podkreślił po meczu z BVB na antenie Sky Sports.
- Jeśli chodzi o minuty, to decyzja należy do trenera. Ja jestem zawsze dostępny, nie ma dla mnie takiego znaczenia, czy gram od pierwszej minuty, czy wchodzę z ławki. Chcę pomagać drużynie. Postaram się sprawić szkoleniowcowi kłopot przy wyborze jedenastki - dodał.
- Zawsze podkreślam, że nie ma podstawowych zawodników, bo tak jest. W jednym meczu wystawiam taki skład, w drugim możemy zdecydować się na inne rozwiązania. Mecze potrafią rozstrzygać się w ostatnich 20 minutach, więc to też jest ważne, jak zarządzisz spotkaniem i kogo wpuścisz z ławki. Na pewno chcę, aby każdy zawodnik czuł się istotnym elementem zespołu - tłumaczył Tudor.
Z Dusanem na ramieniu
Popisem z Borussią Vlahović wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie przeciwko Hellasowi. I trzeba otwarcie przyznać, że w Weronie zagrał po prostu słabo. Przez niecałą godzinę gry oddał jeden celny strzał, miał tylko cztery próby podań, wygrał jeden pojedynek z pięciu, przytrafiło mu się osiem strat. Znów zobaczyliśmy najgorszą wersję tego piłkarza, odciętego od gry, powolnego, nieprzydatnego w wielu fragmentach spotkania.
Patrząc całościowo, można dojść do wniosku, że nie warto wystawiać Serba od pierwszej minuty. W 2025 roku strzelił dla Juventusu dziewięć goli, z czego aż siedem po wejściach z ławki. Będąc zmiennikiem, widać u niego ogień, żar, chęć udowodnienia trenerowi, że pomylił się, stawiając na inną “dziewiątkę”. Kiedy jednak już zapracuje na pierwszy skład, to ponownie wygląda tak, jakby osiadał na laurach. Trzeba go cały czas bodźcować, trzymać pod prądem, rozpalać w nim wewnętrzny ogień. W przeciwnym razie cierpi na tym cały zespół.
- Albo kochasz Dusana, albo nienawidzisz. On zawsze gwarantował gole, ale oczekuje się od niego więcej, innego nastawienia. Jest dobrym piłkarzem, wystarczy spojrzeć na jego liczby. Gdyby zachował spokój umysłu, mógłby dawać bramki w każdej kolejce. Mam nadzieję, że klub będzie nim zarządzał w najlepszy możliwy sposób - powiedział ostatnio Claudio Marchisio dla La Gazzetta dello Sport.
- Dusan zawsze był silnym graczem, ale w poprzednim sezonie pokazał, że nie radzi sobie z krytyką. To jest jednak piękno futbolu, miesiąc temu wydawał się nieobecny, a teraz potrafi być decydujący. Mam nadzieję, że Tudor nadal będzie wykorzystywał go w ten sposób. Kiedy wchodzi z ławki, widać u niego inną energię, determinację. Nie można powiedzieć tego samego, kiedy zaczyna w pierwszym składzie. Myślę, że trzeba go wkurzyć, a wtedy staje się skuteczny - przyznał na łamach Tuttosport Michele Padovano, były napastnik turyńczyków. - Ważne jest, aby Juventus miał napastnika, który może wejść z ławki i wykorzystać swoje okazje. Ktoś pokroju Vlahovicia jest niezbędny. On pokazuje chęć rewanżu za to, co go spotkało. Jeśli nadal będzie strzelał, trudno będzie z niego zrezygnować - dodał Michelangelo Rampulla dla Tuttomercatoweb.
W tym sezonie Dusan bierze udział przy bramce średnio co 40 rozegranych minut. To świetny wynik, ale można postawić dolary przeciwko orzechom, że byłby znacznie gorszy, gdyby Tudor tydzień w tydzień wystawiał go w galowej jedenastce. Na razie najlepiej sprawdza się system, w którym Jonathan David pełni funkcję podstawowego napastnika, a reprezentant Serbii dostaje po maksymalnie dwa kwadranse. Paradoksalnie tak krótki okres potrafi wykorzystać lepiej niż np. godzinę gry. Taki już jego urok.
W perspektywie długoterminowej przyszłość Dusana nadal stoi pod znakiem zapytania. Nie wiadomo, czy piłkarz dojdzie do porozumienia w sprawie prolongaty. Włodarze Juventusu na pewno nie chcieliby, aby potencjalny rezerwowy nadal figurował na szczycie listy płac. Z kolei napastnik może nie być skłonny, aby zejść z poziomu 12 mln euro za sezon. Zwłaszcza, że jako wolny zawodnik mógłby przytulić okrągłą sumę za samo parafowanie umowy w innym klubie.
Na razie obie strony muszą czekać na rozwój wydarzeń. Jeśli Vlahović utrzyma formę z ostatnich tygodni, będzie mógł kandydować do miana najlepszego rezerwowego w Europie. Może właśnie taka rola jest mu pisana w dynastii Igora Tudora.