Szokujący zjazd topowej gwiazdy. "Nogi odmawiają posłuszeństwa"
“Co stało się z Mohamedem Salahem?” - mogą zachodzić w głowę fani Premier League. Egipcjanin, który w poprzednim sezonie grał jak z nut, w tym frustruje. A ostatnio zespół, akurat bez niego, wrócił na zwycięską ścieżkę po serii trzech fatalnych wyników.
29 goli i 18 asyst. Z takimi liczbami Mohamed Salah zakończył poprzedni sezon Premier League, prowadząc Liverpool do mistrzostwa Anglii. Egipcjanin pobił rekord ligi, jeśli chodzi o dorobek w klasyfikacji kanadyjskiej i bezdyskusyjnie był jej najlepszym piłkarzem. Gdy przeciągały się rozmowy w sprawie jego nowego kontraktu, mogliśmy zastanawiać się, dlaczego włodarze klubu nie robią wszystkiego, aby go zatrzymać. wreszcie osiągnęli z nim porozumienie, ale możliwe, że ich wątpliwości nie okazały się bezpodstawne. W obecnych rozgrywkach sytuacja wygląda bowiem zupełnie inaczej. Bez wątpienia można mówić o kryzysie nie tylko całej drużyny, ale i jej największej gwiazdy.
Już od pewnego czasu pojawiają się opinie sugerujące posadzenie Salaha na ławce, bo po prostu zawodzi. Lider ofensywy ma problemy z notowaniem liczb, a jego postawa na boisku frustruje. Brak skuteczności i nieumiejętność zrobienia różnicy zdają się wpływać na ogólnie rozczarowującą dyspozycję Liverpoolu. W miniony weekend Egipcjanin po raz pierwszy podczas kadencji Arne Slota nie zagrał w meczu ligowym. Ba, w każdym z 50 poprzednich wychodził nawet w podstawowym składzie, a tym razem nie podniósł się z ławki. Drużyna wygrała - zaledwie drugi raz w ostatnich ośmiu kolejkach. Biorąc pod uwagę formę 33-latka, niewykluczone, że jego miejsce w składzie może stać się poważnie zagrożone.
Zepsuty Liverpool, zepsuty Salah
Po zdobyciu mistrzostwa kraju i podwójnym pobiciu brytyjskiego rekordu transferowego (niemal 500 mln euro na nowych graczy), oczekiwania dotyczące Liverpoolu przed sezonem 2025/26 stały na bardzo wysokim poziomie. Na razie jest on jednak wielkim rozczarowaniem. Nowe nabytki w większości wciąż nie weszły na najwyższe obroty. Drużyna już teraz, na początku grudnia (licząc porażkę po karnych z Crystal Palace w meczu o Tarczę Wspólnoty), przegrała więcej spotkań, niż w całych poprzednich rozgrywkach.
Początek sezonu był niezły, ale nawet pomimo początkowej serii zwycięstw pojawiały się głosy zwiastujące problemy “The Reds”. Choć ekipa Arne Slota po wspomnianej przegranej z Palace w spotkaniu o Community Shield zaliczyła serię siedmiu kolejnych wygranych, nie potrafiła zwyciężyć w pełni przekonująco. Aż w sześciu z tych spotkań rozstrzygnęła losy po 80. minucie, w trzech przypadkach wyszarpując wygraną w doliczonym czasie gry. Kilkukrotnie wypuszczała pierwotnie zdobyte prowadzenie, żeby drżeć o wynik w końcówce. Mówiąc krótko - nie przekonywała tak, jak w trakcie marszu po niedawny tytuł. Ale przy korzystnych wynikach nie było powodów, by bić na alarm.
Pod koniec września zaczęła się jednak najgorsza seria Liverpoolu od ponad 70 lat i sezonu 1953/54. W następnych 12 meczach “The Reds” zaliczyli aż dziewięć porażek. W to weszła m.in. passa trzech kolejnych przegranych minimum trzema bramkami (na wyjeździe z Manchesterem City i u siebie z Nottingham Forest oraz PSV Eindhoven) - również najgorsza od tamtego czasu. Przy okazji podopieczni Slota wyrównali też w bieżącej kampanii swój niechlubny rekord, przegrywając trzy domowe mecze różnicą co najmniej trzech goli w ciągu jednego sezonu zaledwie po raz drugi w historii (wcześniej 1929/30). Drobne obawy z początku rozgrywek zmaterializowały się w postaci poważnych tarapatów.
W tym wszystkim osobisty kryzys zalicza też Mohamed Salah. Po 18 występach ma dorobek zaledwie pięciu goli i trzech asyst - mizerny na jego standardy. Tak słabo nie zaczynał jeszcze sezonu w barwach Liverpoolu. Jeśli chodzi o dorobek w samej lidze (cztery bramki, dwie asysty), zdarzyło mu się to tylko raz, w rozgrywkach 2022/23 - wówczas po 13 kolejkach miał na koncie trzy trafienia i trzy wypracowane gole. W naturalny sposób pojawiły się więc wątpliwości dotyczące postawy Egipcjanina. W momencie, gdy pogrążeni w kryzysie “The Reds” potrzebują lidera jak nigdy wcześniej, on sam dołuje. I ewidentnie daleko mu do optymalnej formy.
Cień dawnego siebie
Latem ofensywa Liverpoolu została przebudowana. Odeszli Darwin Nunez i Luis Diaz. Przyszli Hugo Ekitike, Florian Wirtz oraz Alexander Isak. Tragicznie zginął też Diogo Jota. W poszukiwaniu przyczyn słabej dyspozycji Salaha nie sposób więc nie zwrócić uwagi na to, że jego otoczenie na boisku mocno się zmieniło.
Jakby tego było mało, z klubem rozstał się grający dotychczas za jego plecami Trent Alexander-Arnold, a dziurę po nim łatają gracze o innej charakterystyce: Jeremie Frimpong, Conor Bradley czy Dominik Szoboszlai. Personalia to zresztą jedno, ale do tego dochodzą jeszcze taktyczne niuanse, do których trzeba się dostosować. Slot sam nie doszedł jeszcze chyba do w pełni satysfakcjonującego go systemu.
W postawie samego Salaha również widać jednak regres. To, co można dostrzec na pierwszy rzut oka, potwierdzają jego statystyki. Ten sezon ligowy (na razie) jest jego najsłabszym od transferu do Liverpoolu, m.in. jeśli chodzi o:
- częstotliwość oddawania strzałów: 2,43 na 90 minut (dotychczas najgorszy 2022/23 - 3,31),
- celność strzałów: 31,0% (dotychczas najgorszy 2021/22 - 36,8%, w ostatnich dwóch sezonach powyżej 40%),
- współczynnik expected goals bez uwzględnienia rzutów karnych: 0,25 na 90 minut (dotychczas najgorszy 2020/21 - 0,43),
- jakość sytuacji, z których oddaje strzały: 0,10 non-penalty xG na strzał (najgorszy 2020/21 - 0,12, w ostatnich trzech sezonach 0,15),
- akcje prowadzące do oddania strzału: 3,27 na 90 minut (najgorszy 2022/23 - 3,83),
- skuteczność dryblingów: 28,9% (najgorszy 2023/24 - 35,1%).
(powyższe dane wg portalu FBref)
Do tego Egipcjanin kreuje partnerom średnio dwa razy gorsze okazje niż w poprzednich dwóch sezonach (0,19 expected assists na 90 minut w porównaniu do 0,42 i 0,38).
W skrócie: Salah oddaje mniej strzałów, z mniej groźnych pozycji, a do tego rzadziej stwarza zagrożenie pod bramką rywali - czy to dla samego siebie, czy kolegów. Nie dziwi więc, że jego częstotliwość strzelania goli w Premier League (0,34 na 90 minut) jest w obecnych rozgrywkach aż o jedną trzecią gorsza od najsłabszego dla niego pod tym względem sezonu 2022/23 (0,52). Naturalnie należy zaznaczyć, iż trudno o wartościowy punkt odniesienia w ofensywie Liverpoolu w związku z tym, jak zmieniła się latem kadra. Jedyny stanowi w zasadzie Cody Gakpo. W jego przypadku takiego spadku we wszystkich przytoczonych statystykach natomiast nie ma.
- Zespół jest przyzwyczajony do grania przez Salaha. To on oddaje strzały, on stanowi główny punkt drużyny, on kontroluje to, jak prowadzone są ataki. (...) Może zostać zmuszony do zmiany swojej gry, bo pojawili się nowi zawodnicy, którzy oczekują od niego innych rzeczy - oceniał na początku października w telewizji Sky Sports były gracz Liverpoolu, Daniel Sturridge. - Przez ostatnie pięć lat był główną postacią zespołu i wydaje mi się, że nie jest gotowy tego odpuścić. I można to zrozumieć, bo w ostatnim sezonie wyglądał niesamowicie.
Pozostaje jeszcze pytanie, czy to kwestia zmiany funkcjonowania zespołu, czy też spadku formy samego bazującego na dynamice 33-letniego skrzydłowego, który w ostatnich sezonach grał właściwie wszystko, co mógł. Można dostrzec, że Salah wygląda bardziej niechlujnie i ma większe problemy z wygraniem pojedynków z rywalami. Naturalnie nigdy nie był specjalnie efektownym piłkarzem, zwłaszcza jeśli chodzi o umiejętność finezyjnego dryblingu, ale jego działania po prostu przynosiły wymierny efekt.
W obecnych rozgrywkach piłka regularnie mu odskakuje, odbija się nieskładnie od nóg w pojedynkach jeden na jeden. Częściej zdarzają mu się też “niechlujne” strzały. A to, w obliczu bardzo wysoko zawieszonej dla niego poprzeczki i nowo podpisanego kontraktu, w sprawie którego trwały bardzo długie i burzliwe negocjacje, ma prawo frustrować. Zwłaszcza biorąc pod uwagę mniejsze zaangażowanie w poczynania defensywne. Gdy dostarcza liczby, łatwo mu to wybaczyć. Gdy nie - zdecydowanie łatwiej wytykać. Wszak już trzeci raz od startu kampanii zalicza ponad 30-dniową serię bez bramki w klubowych rozgrywkach:
- 15 sierpnia (Bournemouth w lidze) - 14 września (Burnley w lidze) - 30 dni, dwa występy,
- 17 września (Atletico Madryt w Lidze Mistrzów) - 25 października (Brentford w lidze) - 38 dni, sześć występów,
- 1 listopada (Aston Villa w lidze) - minimum 3 grudnia (najbliższy mecz z Leeds United w lidze) - co najmniej 32 dni i cztery występy + przesiedziany na ławce mecz z West Hamem.
Lider problemem?
W obliczu zmian kadrowych i słabej formy Arne Slot musi szukać nowych rozwiązań na poprawę wyników. W ostatnim meczu z West Hamem, 51. w roli szkoleniowca Liverpoolu, po raz pierwszy posadził Salaha na ławce w lidze. Co więcej, nie wpuścił go nawet z ławki. A drużyna wygrała 2:0. Tercet ofensywny w zestawieniu Cody Gakpo, Florian Wirtz i Alexander Isak zdał egzamin. Holender zdobył bramkę i zanotował asystę. Szwed strzelił pierwszego ligowego gola w nowych barwach. Niemca wybrano najlepszym zawodnikiem meczu.
Pojawia się więc uzasadnione pytanie. Czy może obecnie najlepsza jedenastka “The Reds” to nie zestawienie bez Salaha? Jeden udany występ to oczywiście mała próbka, ale sprawdzone przez Slota rozwiązanie przyniosło dobry efekt. Przed starciem z “Młotami” menedżer Liverpoolu tłumaczył co prawda, że decyzja o umieszczeniu Egipcjanina wśród rezerwowych została podyktowana zwyczajną rotacją.
- Gramy cztery mecze na przestrzeni dziesięciu dni. Czasami Alex ląduje na ławce rezerwowych, czasami Florian. Taką jedenastkę wybrałem dzisiaj. Nigdy nie jest to łatwa decyzja, to nie pierwszy raz, kiedy to robię - powiedział, zapytany przez dziennikarzy.
Mógł jednak dać sobie powód do przemyśleń. A posadzenie Salaha na ławce sugerowano też w mediach.
- Doszliśmy do momentu, w którym Mo Salah nie powinien być pewniakiem w składzie na każdy mecz. Sądzę, że to naprawdę poważna zagwozdka dla trenera - stwierdził w połowie października legendarny obrońca Liverpoolu, Jamie Carragher, w Gary Neville Podcast.
- Uwielbiam Mohameda Salaha i bardzo go szanuję, ale bądźmy szczerzy: jego nogi odmawiają już posłuszeństwa. Wyglądał fatalnie w ostatnich tygodniach. Gdy Liverpool potrzebował lidera podczas kluczowych momentów, brakowało go. Jeśli jesteś talizmanem zespołu, nie możesz znikać w najważniejszych spotkaniach sezonu - stwierdził z kolei po niedawnej przegranej 1:4 z PSV w Lidze Mistrzów.
- Salah nie pomaga im w obronie. Wiem, że to legenda. Wiem, co zrobił dla klubu, ale jeśli siedzisz na ławce rezerwowych, a twój kolega nie wraca do obrony i zaczyna każdy mecz w podstawowej jedenastce, to jaki to wysyła sygnał? Gdybym był Arne Slotem, spróbowałbym podjąć trudną decyzję [o posadzeniu go na ławce - przyp. red.], żeby po prostu wywrzeć wpływ na resztę zespołu - mówił za to Wayne Rooney w swoim podcaście.
Na razie w tym sezonie Liverpool wygrał dziewięć z 16 meczów na wszystkich frontach, w których Salah zagrał w podstawowym składzie, notując średnio 1,75 punktu na mecz. Gdy 33-latek nie występował od pierwszej minuty, “The Reds” zanotowali trzy wygrane w pięciu spotkaniach i punktują właściwie tak samo - 1,8 oczka na mecz. Znaczącej różnicy więc nie widać, ale…
Alexander Isak strzelił swoje jedyne gole w barwach “The Reds”, gdy Egipcjanina nie było na boisku. Florian Wirtz zaliczył prawdopodobnie dwa najlepsze występy (dwie asysty przeciwko Eintrachtowi Frankfurt i nagroda dla najlepszego gracza w starciu z West Hamem) również, gdy Salah zaczynał na ławce. Mogą znaleźć się więc tacy, którzy stwierdzą, że wyciśnięcie z nich jak najwięcej wymaga poświęcenia niedawnego lidera.
To jednak problem do rozwiązania dla Slota. Nie ma co umniejszać gwiazdorowi Liverpoolu. Jest żywą legendą. Niemniej priorytet stanowi dobro zespołu. Jeśli okaże się, że “nowy”, przebudowany zespół funkcjonuje lepiej z nim w innej, mniej “centralnej” roli lub bez niego, to zadaniem trenera jest się tego trzymać. Niedługo zresztą Salah wyjeżdża na Puchar Narodów Afryki. Wówczas będzie okazja sprawdzić, jak piłkarze z Anfield poradzą sobie bez niego najprawdopodobniej przez około miesiąc. Jeśli się odblokują, sytuacja może wrócić do zupełnie innego krajobrazu.
To jednak na razie tylko dywagacje. Obecnie wiemy, że mistrzowie Anglii mają problemy. A Slot wciąż szuka rozwiązań. Bo oczywistego remedium na ich kryzys formy na ten moment nie ma.