Władze Legii Warszawa nie boją się spadku z ligi? "Jak to rozumieć? O czym to świadczy?"

Władze Legii Warszawa nie boją się spadku z ligi? "Jak to rozumieć? O czym to świadczy?"
Tomasz Biedermann / shutterstock.com
Legia Warszawa zagra dziś z Wisłą Kraków i dla obu zespołów będzie to jeden z kluczowych meczów podczas walki o utrzymanie. Przyjrzeliśmy się sytuacji w obozie warszawian, na których po porażce z Wartą Poznań i remisie z Bruk-Bet Termalicą wylała się fala krytyki. - Nie jesteśmy spokojni o utrzymanie - usłyszeliśmy w sztabie.
Przed Legią Warszawa jeden z najważniejszych meczów w sezonie. Podopieczni Aleksandara Vukovicia zajmują przedostatnie miejsce w tabeli. Dzisiejszy rywal, Wisła Kraków, jest dwa miejsca wyżej, a różnica między zespołami to jedynie dwa punkty. W ubiegłym tygodniu w Krakowie doszło do zmiany szkoleniowca. Drużynę przejął Jerzy Brzęczek, który w debiucie bezbramkowo zremisował z Górnikiem Łęczna. I ten punkt, choć z niedosytem, to został jednak lepiej odebrany niż remis warszawian w Niecieczy.
Dalsza część tekstu pod wideo

Sytuacja po Niecieczy

- Szanujemy ten punkt - mówi tymczasem nasz rozmówca z Legii. Podkreśla, że jeszcze nigdy w historii nie udało się wygrać na wyjeździe z Termalicą, nawet w czasach, gdy zespół walczył o mistrzostwo. - Teraz zaś bijemy się o utrzymanie. Zremisowaliśmy na wyjeździe z naszym bezpośrednim rywalem, a przecież przy odrobinie szczęścia mogliśmy wygrać. To był lepszy mecz niż przeciwko Warcie - słyszymy.
W sztabie twierdzą, że największym problemem zawodników jest obecnie strach, który paraliżuje ich poczynania ofensywne. Piłkarze wybierają prostsze, bezpieczniejsze rozwiązania. Mają w głowach obawę przed utratą bramki i to ich blokuje. Trenerzy pracują, by to zmienić. Z jakim skutkiem? - Nie jest łatwo, ale nie poddajemy się. Musimy to zmienić..
Czy to jeden z powodów, dla których trener zamknął treningi? Zajęcia dostępne są dla dziennikarzy jedynie przez pierwszy kwadrans. Również media klubowe współpracują z zespołem w ograniczonym zakresie. A może Vuković nie chce zdradzić sposobu w jaki trenują i ukrywa skład oraz ćwiczone rozwiązania taktyczne?
- Nie, chodzi tylko o zapewnienie chłopakom jak największego spokoju. Jesteśmy w trudnej sytuacji, musimy z niej razem wyjść. Do tego potrzebujemy skupienia i koncentracji - mówią w sztabie.
Jednocześnie pojawiły się głosy wskazujące, że Legia powinna przejść na grę czwórką obrońców.
Zespół pod wodzą serbskiego trenera stosuje system wprowadzony jeszcze przez Czesława Michniewicza, choć już latem obecny selekcjoner narzekał, że nie ma do niego odpowiednich wykonawców. Czemu więc Vuković trzyma się tego ustawienia?
- Podczas treningów i sparingów trakcie przygotowań do rundy wiosennej dobrze się nam grało z trójką środkowych obrońców i wahadłami. Zdecydowaliśmy się więc na ten system, mimo że w ostatnich dwóch spotkaniach zdobyliśmy tylko punkt i nie zdobyliśmy gola. Nie jesteśmy jednak do niego przyspawani. Niewykluczone, że będą zmiany. To jednak nie system jest naszym problemem - mówi nasz legijny rozmówca.

Co z Mucim?

Ernest Muci nie znalazł się w kadrze meczowej na spotkanie z Bruk-Bet Termalicą w Niecieczy. Wkrótce potem pojawiła się informacja, że piłkarz został karnie przesunięty do rezerw, która okazała się fałszywa.
Albańczyk trenował w tym tygodniu z pierwszą drużyną. Nie zmienia to faktu, że wiele zastrzeżeń budzi jego podejście do obowiązków, zaangażowania w treningi i samej gry. Ernest Muci przyszedł do Legii przed rokiem anonsowany jako największy talent albańskiej piłki. Na treningach od początku zbierał pochlebne opinie. Grał jednak mało. Nie miał wejścia, jak Ondrej Duda, który w 2014 r. z marszu stał się podstawowym piłkarzem, czy nawet Dominik Nagy w 2017 r.
W Legii mówiło się wówczas, że Muci ma problem z przyzwyczajeniem się do nie nadzwyczajnego przecież tempa gry w Ekstraklasie.
- Muci musi poczekać na szansę, ciężko pracować. Widzę, że coraz swobodniej porusza się między kolegami, swobodniej rozmawia, żartuje, zna każdego zawodnika z imienia, pseudonimu. Będzie gotowy do gry, dostanie minuty. Jestem przekonany, że będzie rósł razem z naszą drużyną, ale musi być bardzo cierpliwy - mówił Czesław Michniewicz.
Szybko też pojawiły się plotki, że Muci się niecierpliwi, ale gdy zasięgnęliśmy języka w sztabie Michniewicza, to usłyszeliśmy, że nie ma zastrzeżeń do postawy Muciego, a piłkarz pracuje rzetelnie, lecz sporo musi poprawić. Padły słowa o juniorskich nawykach, które trzeba krok po kroku eliminować oraz o tym, że nikt w zespole nie otrzyma miejsca na kredyt. Jednocześnie Michniewicz, podczas słynnej, swej ostatniej przedmeczowej odprawy w Legii, podawał Albańczyka jako wzór profesjonalisty.
Wciąż jednak grał mało. Zdarzały mu się przebłyski, ale głównie rozczarowywał.
- To nie tak, że Muci narozrabiał, ale nie jesteśmy zadowoleni z tego, jak pracuje i jak reaguje. Jest od roku w Warszawie, a wciąż nie może wejść na poziom, do którego jest predestynowany. Nie chcemy, by 21-letni piłkarz zadowalał się tym, co jest, zwłaszcza że to za mało. Musi zrozumieć, że obroni się tylko zaangażowaniem i ciężką pracą - mówią w Legii.
Jaka przyszłość czeka zawodnika? To zależy już od niego. W klubie niepokoją się przy tym, że w znajdującej się w dramatycznej sytuacji drużynie kolejny raz dochodzi do problemów dyscyplinarnych.

"Nie ma przekonania, że na pewno się utrzymamy"

Po Warszawie krążą plotki, że władze klubu zachowują spokój, bo są w pełni przekonane, że zespół i tak się utrzyma.
- Nie wiem, kto ma przekonanie, że się na pewno utrzymamy. W sztabie takiego przekonania nie mamy. Choć rzeczywiście, jeśli spojrzeć na działania "góry", można mieć wrażenie, że są pewni swego - słyszymy od członka sztabu.
Mowa oczywiście o braku wzmocnień drużyny i odejściu najlepszego jej zawodnika - Luquinhasa. Do zespołu dołączyli jedynie Patryk Sokołowski z Piasta Gliwice, który z marszu wywalczył sobie miejsce w składzie, i Maciej Rosołek, ściągnięty awaryjnie z wypożyczenia do I-ligowej Arki Gdynia.
- Sytuacja kadrowa wygląda obecnie tak, że niezwykle cieszymy się z powrotu Maćka do zdrowia i treningów, a to przecież zawodnik, który do niedawna występował w I lidze i też nie miał w Gdyni pewnego miejsca w składzie. Wyniki musimy ratować Szymkiem Włodarczykiem i Bartkiem Ciepielą. To bardzo zdolni zawodnicy, ale jeszcze bardzo młodzi, potrzebują jeszcze czasu i wprowadzania do Ekstraklasy trochę inaczej. To nie na nich powinna spoczywać odpowiedzialność. Do tego odejście Luquinhasa bardzo ograniczyło nasze możliwości ofensywne, nie mamy piłkarza, którym dałoby się go choć w części zastąpić. Jak to rozumieć? O czym to świadczy? - słyszymy.
Nie pomaga też sytuacja kontraktowa kilku piłkarzy. W czerwcu wygasają umowy ośmiu z nich.

Protest kibiców

Na dzisiejszy mecz przeciwko Wiśle kibice Legii zaplanowali protest przeciwko Dariuszowi Mioduskiemu i jego polityce prowadzenia klubu. Na konferencji prasowej odniósł się do tego trener Aleksandar Vuković.
- Nie rozumiem tej sytuacji związanej z protestem kibiców. Wróciłem mając świadomość w sytuacji w jakiej strefie zagrożenia klub się znajduje. Motywacją było to, by klubowi pomóc wyjść z tej sytuacji i do tego będę dążył. Jedyny sposób to dać wsparcie tej drużynie, bo ona reprezentuje klub. (…) Nie czuję takiej solidarności jeśli chodzi o taką wspólnotę legijną. Można mieć zdanie swoje na temat prezesa czy dyrektora, sam je wypowiadałem. Wróciłem tu do klubu, by wrócił na swoje miejsce. Samo się to nie zrobi, trzeba dać trochę z siebie i w tej trudnej chwili okazać się empatią i zrozumieniem. Tymczasem nie mamy żadnej pomocy i wsparcia. Ja go nie potrzebuję, nie chodzi o mnie, natomiast takie destrukcyjne kolejne działania nic tej drużynie nie dają i mówienie, że "kocha się ten klub i jest dla mnie najważniejszy", a działanie destrukcyjne na drużynę, która ten klub reprezentuje, jest dla mnie nierozumiane. Nie jestem w stanie tego zmienić, ale tego nie rozumiem - powiedział trener Legii.
Jak się dowiedzieliśmy, Serb jest bardzo rozgoryczony planem kibiców. Sam stara się zjednoczyć wszystkich piłkarzy wokół celu, jakim jest utrzymanie.
Co by się jednak dziś nie działo na trybunach, Legia musi wyjść i powalczyć z całych sił o zwycięstwo. Potrzebuje punktów jak tlenu.

Przeczytaj również