Tak Skorża zachwycił Japończyków. A Guardiolę już raz pokonał. "Możemy zostać mistrzami świata"

Tak Skorża zachwycił Japończyków. A Guardiolę już raz pokonał. "Możemy zostać mistrzami świata"
Patryk Antkiewicz
Maciej Skorża spełnia piłkarskie marzenie i staje do pojedynku z Pepem Guardiolą w półfinale Klubowych Mistrzostw Świata. Sukcesy w Urawie wyniosły karierę polskiego trenera na inny poziom. W Japonii można usłyszeć wiele słów doceniających jego pracę. Nie jest ona jednak całkowicie pozbawiona mankamentów.
Maciej Skorża jest pierwszym trenerem, który pokonał Pepa Guardiolę - miało to miejsce 15 lat temu, gdy na samym początku pracy Katalończyka w Barcelonie ta przegrała z Wisłą Kraków w meczu rewanżowym eliminacji Ligi Mistrzów. Dziś obaj szkoleniowcy powalczą o finał Klubowych Mistrzostw Świata, które od 11 lat zawsze wygrywa europejski zespół. To też dobry czas na podsumowanie pracy Polaka w Japonii. Po turnieju kończy on pracę w Urawa Reds.
Dalsza część tekstu pod wideo

Król obrony

Praca Macieja Skorży w Urawa Reds może robić wrażenie. Potwierdza to nie tylko wygrana w Ajatyckiej Lidze Mistrzów i dotarcie do półfinału KMŚ, ale również wiele szczegółowych statystyk. Po tym jak zespół z Urawy zajął czwarte miejsce w japońskiej J1 League, można było usłyszeć głosy niedosytu. Fakty są jednak takie, że Polak doprowadził ten klub do najwyższej lokaty w lidze od 2016 roku. Wielu innych trenerów w ostatnich latach radziło sobie tam gorzej. Skorża w 59 meczach osiągnął średnią punktów na mecz 1,67, co plasuje go na czwartej pozycji wśród dziesięciu ostatnich szkoleniowców Urawa Reds.
Polski trener stworzył zespół, który jak na realia japońskiej ligi gra wybitnie w obronie. W ostatniej kampanii ligowej Urawa straciła zaledwie 27 bramek, najmniej w całej J1 League. Na tym jednak nie koniec, ponieważ to najlepszy wynik formacji obronnej w lidze japońskiej od 2018 roku, kiedy identyczny rezultat osiągnęło Kawasaki Frontale. Jeśli chcemy znaleźć zespół, który stracił mniej goli, musimy cofnąć się do roku 2011, wówczas obrona Vegalty Sendai była lepsza o dwie bramki.
- Skorża jest chwalony w Japonii przede wszystkim za poukładanie gry obronnej. To właśnie ona była kluczem do wygranej w finale Ligi Mistrzów oraz najlepszą formacją w lidze. Aż czterech graczy Urawy znalazło się w jedenastce sezonu (bramkarz, dwóch stoperów i defensywny pomocnik). Jasno widzimy więc, co w tym sezonie stanowiło największy atuty tej drużyny - mówi w rozmowie z nami Patryk Antkiewicz, twórca profilu “Japońska piłka” na portalu “X”.
skorża urawa reds
Patryk Antkiewicz
Trener Skorża podczas pracy w Urawa Reds (foto: Patryk Antkiewicz)

Wygrana Liga Mistrzów

Wszyscy wielokrotnie słyszeliśmy frazes, że uporządkowana gra w obronie pozwala sięgać po trofea. Te słowa idealnie pasują do zespołu Urawa Reds, który potrafi wygrywać wielkie mecze, mimo że to rywal ma po swojej stronie argument w postaci większego potencjału. Taka sytuacja miała miejsce podczas finału Azjatyckiej Ligi Mistrzów, gdyż Al-Hilal uchodzi za wielką potęgę na kontynencie azjatyckim i to drużyna z Arabii Saudyjskiej była wtedy zdecydowanym faworytem. Podczas dwóch finałów rozgrywanych na przełomie kwietnia i maja łączna wartość pierwszej jedenastki Al Hilal wynosiła 21,55 milionów euro, a skład Urawa Reds 9,55 mln. Mimo tego, to zespół z Japonii zwyciężył po wyniku 2:1 w dwumeczu i sięgnął drugi raz w swojej historii po Azjatycką Ligę Mistrzów.
Możliwe, że finał wygrany przez trenera Skorżę stanowił ostatnią szansę na wygranie tych rozgrywek przez drużyny spoza Arabii Saudyjskiej. Po finale fundusz rządu saudyjskiej Public Investment Fund wyłożył mnóstwo pieniędzy na cztery najlepsze kluby arabskie. Najpotężniejszym z nich jest właśnie Al-Hilal. W ostatnim meczu ligowym wartość pierwszej jedenastki wzrosła do 176,6 milionów euro i to bez Neymara.
W Japonii słyszymy jednak głosy, że niekoniecznie kluby z Saudi Pro League po przeprowadzeniu kilku efektownych transferów muszą odjechać kontynentowi.
- Szczerze mówiąc nie widziałem w Japonii pesymistycznych tez na ten temat. Osobiście uważam, że posiadanie kilku wielkich gwiazd i przeciętnego w gruncie rzeczy “tła” nie musi oznaczać sukcesu w starciu ze stawiającymi na zespołowość Japończykami. Vissel Kobe próbował już budować skład w oparciu o ściąganie (co prawda nieco przebrzmiałych) gwiazd i nie przyniosło to wymiernych sukcesów. Wiele mówi fakt, że zdobyli historyczny tytuł już po odejściu Iniesty, z niemal samymi Japończykami w składzie. Jestem więc bardzo ciekaw jak będzie wyglądał najbliższy finał Azjatyckiej Ligi Mistrzów, ostatni rozgrywany w obecnej formule - dodaje Antkiewicz.
- Bardziej niż ściąganie gwiazd przez Saudyjczyków martwi Japończyków nowy format Ligi Mistrzów, i fakt rozgrywania fazy finałowej (od ćwierćfinałów) na terenie Arabii Saudyjskiej przez kilka pierwszych sezonów. Różnica czasu i klimatu na pewno nie zadziała na korzyść drużyn ze wschodniej Azji, kibice zostaną również pozbawieni możliwości oglądania meczów swoich drużyn na żywo z wyjątkiem fazy grupowej, która nie cieszy się wielkim zainteresowaniem. Taka “arabizacja” Ligi Mistrzów na pewno nie jest tutaj przyjmowana z radością - uzupełnia.
W Japonii można usłyszeć głosy, że Azjatycka Liga Mistrzów nie uchodzi za priorytetowe rozgrywki. Sytuacja jest inna niż w Europie. Dużo więcej pieniędzy i splendoru przynosi wygranie mistrzostwa w lidze krajowej.

Wywalczony pojedynek z Guardiolą

Za mecz o podobnym kontekście do finału Azjatyckiej Ligi Mistrzów, można uznać starcie w ćwierćfinale Klubowych Mistrzostw Świata z meksykańskim Club Leon. Wówczas również to przeciwnik, dzięki bardziej wartościowej pierwszej jedenastce, uchodził za faworyta. A podopieczni trenera Skorży nie tylko wygrali ten mecz, ale zrobili to w przekonującym stylu, tworząc większą liczbę sytuacji od przeciwnika i osiągając współczynnik goli oczekiwanych 1,58 przy 0,46 Leonu. Awans do półfinału Klubowych Mistrzostw Świata sprawił, że polski szkoleniowiec po raz kolejny zapisał się na kartach historii japońskiego klubu. Urawa Reds ostatni raz w półfinale KMŚ znalazła się w 2007 roku i jest pierwszą od pięciu lat japońską drużyną, która doszła tak daleko. Po tym zwycięstwie na Skorżę czeka nie lada nagroda - Manchester City Pepa Guardioli.
Trener Maciej Skorża mierzył się już z Guardiolą w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów w sezonie 2008/09. Był to debiut na ławce trenerskiej szkoleniowca, którego dziś uznaje się za jednego z najlepszych w historii, a także innowatora futbolu. W pierwszym pojedynku FC Barcelona pokonała Wisłę Kraków 4:0, w rewanżu Polak częściowo się zrewanżował i wygrał 1:0, co po latach może robić wrażenie.
wisła barcelona 2008
transfermarkt
Skład FC Barcelony z przegranego 0:1 meczu z Wisłą Kraków 26 sierpnia 2008 roku (Źródło: Transfermarkt)
Pierwszy trener, który pokonał Guardiolę - to brzmi dobrze! Znając mentalność trenera Skorży, pewnie mocno czekał na kolejne, dzisiejsze starcie. Mecz Urawa - City można postrzegać w kontekście nagrody za całą pracę, jaką wykonał polski szkoleniowiec w ostatnich latach. W słowach trenera Skorży po pokonaniu meksykańskiego Leonu można usłyszeć sporo ekscytacji.
- Myślę, że wykonaliśmy znakomitą pracę jako drużyna. Powiedziałem zawodnikom przed meczem, że chcę, aby zagrali najważniejsze 90 minut w swojej karierze piłkarskiej. Myślę, że wykonali naprawdę dobrą robotę. Potrafiliśmy zachować dyscyplinę taktyczną. Wiem, że zawodnicy dali z siebie sto procent. Naprawdę wspaniale było usłyszeć kibiców dopingujących nas przez cały mecz. Myślę, że stanowiło to jeden z kluczowych czynników decydującym o zwycięstwie - powiedział.
- Do tej pory myślałem tylko o meczu z Leonem, więc teraz pomyślę o starciu z Manchesterem City. Myślę, że przed spotkaniem przeprowadzimy dwa treningi taktyczne. Powiedziałem moim piłkarzom, że jesteśmy tylko dwa mecze od zostania mistrzami świata i myślę, że możemy zrealizować to marzenie. Nie sądzę, aby to było niemożliwe - uzupełnił.

Mankamenty

Mimo znakomitej opinii w Polsce, można usłyszeć, że praca trenera Skorży w Japonii miała również pewne niedociągnięcia. Chodzi o rezultaty w końcówce sezonu japońskiej J1 League, utracone miejsce na podium w lidze, klęskę w krajowym pucharze, a także szybkie zakończenie tegorocznej przygody z Azjatycką Ligą Mistrzów, ponieważ Urawa nie potrafiła wyjść z fazy grupowej. W wygranej zeszłorocznej edycji Polak był trenerem tylko w finale.
- Niestety na ocenę drużyny bardzo negatywnie wpłynęła fatalna końcówka sezonu, gdzie momentami wydawało się, że zawodnikom Urawy brakuje już siły i dynamiki, swoje dołożyła też plaga kontuzji. Klubowe Mistrzostwa Świata to okazja na otarcie łez i zakończenie roku pozytywnym akcentem - ocenia Antkiewicz.
- Problemem zespołu była jakość ofensywy. Zdecydowanie brakowało w niej polotu i kreatywności, a przede wszystkim skuteczności Nie pozwalało to na postawienie “kropki nad i” w kluczowych momentach. W finale Ligi Mistrzów Urawa miała pod tym względem mnóstwo szczęścia, bo oba gole japońskiej drużyny to bardziej zasługa rywali niż składnych akcji Reds - w dalszej części sezonu tego szczęścia mocno brakowało. Przez znaczną część rozgrywek Urawa prezentowała się solidnie i na pewno miała swój charakterystyczny styl - jej gra nie była porywająca i piękna dla oka, ale przynosiła wyniki - dodaje.

Doceniony

Mimo gorszych rezultatów w końcówce sezonu, trener Maciej Skorża jest bardzo dobrze postrzegany przez japońskich kibiców, którzy bardzo mocno chcieli, aby został w Urawa Reds na lata.
- Wydaje się, że jest postrzegany przez kibiców jako najlepszy trener Urawy w ostatnich latach, kiedy brakowało tutaj stabilizacji, co skutkowało zwolnieniami szkoleniowców niemal co sezon. Miał swoją wizję, którą od początku systematycznie wdrażał. Przychodził tu z łatką “człowieka, który wie jak wygrywać ligę” i wiązano z nim duże nadzieje w kontekście walki o tytuł po odpowiednim wzmocnieniu drużyny w przyszłych sezonach, bo chyba to właśnie zdobycie drugiego mistrzostwa kraju jest obecnie największym marzeniem fanów. Zyskał ich uznanie nie tylko jako trener, ale także, a może przede wszystkim, jako człowiek - wyjaśnia Antkiewicz.
Wielu fanów japońskiego klubu uważa, że to nie dzięki trenerowi Skorży zespół osiągnął gorsze wyniki w końcówce sezonu i problemów należy szukać gdzie indziej.
- Kibice byli świadomi, że drużyna cierpi na spore braki kadrowe w ofensywie, która nie została należycie wzmocniona przed sezonem. Panowała powszechna opinia, że z takim materiałem ludzkim żaden inny trener nie osiągnąłby prawdopodobnie lepszego wyniku. Za brak sukcesów i fatalne transfery obarcza się winą dyrektora sportowego Hisashiego Tsuchidę - dopowiada.
skorża urawa reds 2
Patryk Antkiewicz
Kibice Urawa Reds na tle wizerunku Macieja Skorży (foto: Patryk Antkiewicz)

Reakcja na odejście

Sympatycy Urawa Reds na wieść o opuszczeniu klubu po Klubowych Mistrzostwach Świata przez Macieja Skorżę, Rafała Janasa, a także Wojciecha Makowskiego zareagowali przede wszystkim dziękczynieniem.
- Dla kibiców Urawy był to szok - przyjęli tę decyzję z dużym smutkiem. Gdy pojawiły się pierwsze pogłoski o odejściu trenera, fani poprzez formularz kontaktowy na oficjalnej stronie klubu pisali prośby do Skorży o pozostanie w zespole i nawoływali zarząd do zapewnienia mu jak najlepszych warunków do pracy - mówi nasz rozmówca.
- Fani chcieli, aby polski trener został w klubie na kilka lat i kontynuował budowę drużyny. Gdy zaczęli dostrzegać fundamenty czegoś pozytywnego, znów wszystko trzeba będzie zaczynać od początku. Można znaleźć w mediach społecznościowych liczne komentarze wyrażające podziękowania dla Macieja Skorży za danie im nadziei na sukces, która trwała niemal do końca sezonu, co po słabych ostatnich latach stanowiło miłą odmianę. Polak wielokrotnie chwalił fantastyczny doping kibiców i zaangażowanie pracowników klubu, czym na pewno także zyskał sobie dużą sympatię - podsumowuje.
Można usłyszeć, że trener Maciej Skorża opuszcza Urawa Reds głównie z tego powodu, jak daleko miał do rodziny, przez co nie mógł się z nią widywać wystarczająco często. Można to było usłyszeć z ust asystenta Rafała Janasa, który na antenie “Kanału Sportowego” powiedział, że rodziny trenerów zostały w Polsce. Na jednej z konferencji prasowych Skorża dał jednak jasno do zrozumienia, że niebawem wróci do zawodu.
- Najbliższe miesiące chciałbym spędzić z rodziną. Nie wiem dokładnie, czy to będzie pięć czy sześć miesięcy. Ale później znów chciałbym pracować - powiedział polski szkoleniowiec na jednej z konferencji prasowych.
Bez względu na pewne mankamenty, które miały miejsce przy okazji pracy trenera Skorży w Japonii, przygoda z Urawa Reds może być postrzegana w Polsce jako zjawisko unikalne. Za przyczynę można uznać deficyt sukcesów polskiej myśli szkoleniowej za granicą. Pokonanie Guardioli w Klubowych Mistrzostwach Świata z pewnością wypełniłoby nagłówki gazet.

Przeczytaj również