Takiego CV w Ekstraklasie nie było od dawna. Mocny strzał polskiego klubu
Przez ostatnie lata pracował we Francji i Belgii. Luka Elsner nie zanotował tam jedynie drobnych epizodów i wyrobił sobie CV, którego pozazdrościć mogłaby większość trenerów z Ekstraklasy. Teraz Słoweniec spróbuje się z nimi zmierzyć. Chce doprowadzić Cracovię na szczyt.
Kiedy w połowie maja Cracovia poinformowała, że wraz z końcem sezonu Dawid Kroczek przestanie być jej szkoleniowcem, kibice przy Kałuży nie do końca wiedzieli, jak mają tę wiadomość przyjąć. Młody trener rok wcześniej przejął “Pasy” w krytycznym momencie i najpierw zdołał utrzymać je w Ekstraklasie, a jesienią jego zespół był jedną z rewelacji całej ligi. Wiosną natomiast mocno spuścił z tonu i władze klubu zdecydowały się na zmianę. Fani obawiali się zakontraktowania jakiegoś szerzej nieznanego obcokrajowca. Gdy usłyszeli, że nowym trenerem zostanie Luka Elsner, odetchnęli jednak z ulgą.
Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że Słoweniec dotąd osiągnął znacznie więcej jako piłkarz. Z NK Domzale sięgnął po pięć tytułów, w tym dwa mistrzostwa. Jego gablota w roli szkoleniowca nie jest aż tak zapełniona, ale wystarczy tylko nieco bliżej spojrzeć na listę byłych pracodawców 42-latka, aby nabrać uznania dla działaczy Cracovii. Dawno do naszej ligi nie trafił trener, który w latach poprzedzających pracę w Ekstraklasie trenowałby na tak wysokim poziomie jak właśnie Elsner. Dlatego tym bardziej ciekawi, dlaczego właśnie w tym momencie zdecydował się na pracę w Polsce - i jak “Pasy” go do tego przekonały.
Futbol w genach
Nowy szkoleniowiec Cracovii futbol miał zapisany w genach. W piłkę grali zarówno jego dziadek, ojciec, jak i brat. Branko występował w Austrii czy Japonii. Marko zdobył brązowy medal na Igrzyskach Olimpijskich w Los Angeles. Z kolei Rok jako zawodnik Śląska został mistrzem Polski. Luka po karierze poszedł najmocniej w ślady najstarszego z rodu, który po zawieszeniu butów na kołku również został trenerem i pełnił nawet dwukrotnie funkcję selekcjonera reprezentacji Austrii. Jego wnuk pracę jako szkoleniowiec rozpoczął w dobrze znanym sobie środowisku, czyli w Domzalach, gdzie spędził w tej roli łącznie trzy sezony. Później prowadził jeszcze przez moment Olimpiję Ljubljana, aż wreszcie rozpoczął swoje europejskie tournee, które trwa do dzisiaj.
- To imponujące, jak Luka Elsner zbudował swoją karierę za granicą, ale może nie do końca zaskakujące. Pochodzi z silnej piłkarskiej rodziny. Zarówno jego dziadek, jak i ojciec byli świetnymi piłkarzami i trenerami zarówno w Słowenii, jak i poza nią. Choć ścieżka obrana przez Lukę może być więc dość nietypowa jak na słoweńskiego trenera, udało mu się zaistnieć w naprawdę konkurencyjnych rozgrywkach, jakim są Jupiler Pro League i Ligue 1. Pamiętam, że już na początku jego trenerskiej kariery w Słowenii widać było jego spory profesjonalizm i nowoczesne podejście do gry - opowiada nam Miha Trost, dziennikarz Radio Slovenija i Arena Sport.
Elsner jako trener w ojczyźnie nie zdołał wywalczyć żadnego trofeum, ale i tak jego metody znalazły uznanie u zagranicznych obserwatorów. Jego pierwszym klubem poza Słowenią zostało FC Pafos, które objął latem 2017 roku, ale natknął się tam wtedy na zupełną rewolucję kadrową. Ta z pewnością przeszkodziła mu w rozwinięciu skrzydeł w nowym miejscu pracy i na Cyprze wytrzymał tylko niecałe siedem miesięcy. Szansa na podreperowanie swojej reputacji po tym nieudanym epizodzie pojawiła się chwilę później, gdy zgłosił się po niego Royale Union Saint-Gilloise.
- Elsner trafił tam, kiedy klub kupił Tony Bloom. Zajął z nim trzecie miejsce w drugiej lidze i awansował do półfinału Pucharu Belgii, eliminując po drodze takie ekipy jak Anderlecht i Genk. Zaimponował tym, że potrafił ustawić taktycznie zespół pod konkretnego przeciwnika. Niby cały czas korzystał z tego samego ustawienia (4-2-3-1 lub 4-4-2), ale z Anderlechtem zagrał głęboką defensywą i z kontry, a nie wysoką linią z pressingiem, jak w meczach drugoligowych. Dał się wtedy pokazać jako perfekcjonista, który wymaga bardzo dużo nie tylko od zawodników, ale też samego siebie. Jest zafiksowany na punkcie kontroli - opisuje go Mariusz Moński, autor twitterowego konta Belgijska piłka.
Nie narzeka, tylko szuka rozwiązań
Elsner dba o każdy szczegół. Jest wymagający, ale jednocześnie bardzo otwarty na wszelkie pomysły i nowinki technologiczne. Jego nowoczesny styl, mimo braku wyraźnego sukcesu w Unionie, pozwolił mu wyrobić sobie reputację na frankofońskim rynku. Dostał angaż w Amiens, którego nie utrzymał w Ligue 1, bo przez pandemię tamtejsze władze automatycznie zdegradowały zespół mający wówczas wciąż spore szanse na dalszą grę w elicie. Później powrócił do Belgii, gdzie radził sobie na tyle dobrze w Kortrijk, że w trakcie sezonu 2021/22 podkupił go Standard Liege. Potrafił przejąć zespół w trudnym momencie i odnaleźć się w wielu różnych środowiskach.
- Jako nowoczesny trener opiera swoją pracę na liczbach. Jeszcze w Unionie chętnie korzystał z bazy danych firm Blooma przy ocenie piłkarzy. W ciągu kilku miesięcy pracy w Kortrijk nauczył się natomiast podstaw flamandzkiego i jest to już siódmy język, w którym się porozumiewa. Interesuje się historią i zawsze czyta bardzo dużo na temat klubów, dla których pracuje. Chce dzięki temu lepiej poznać ich specyfikę i miejscowe zwyczaje. Do tego też zachęca swoich piłkarzy. W Unionie zorganizował dla nich nawet specjalną biblioteczkę, gdzie znalazły się książki sportowe, psychologiczne czy biografie - mówi Moński.
W kontekście międzynarodowej szatni Cracovii takie cechy mogą okazać się istotne. W szatni “Pasów” w ubiegłym sezonie można było odnaleźć w sumie 14 różnych narodowości. Trenerowi o profilu Elsnera może być nieco łatwiej zapanować nad taką grupą. Wydaje się, że ważna może okazać się też cierpliwość ze strony krakowskich działaczy. W Belgii wspomina się go bowiem dobrze, ale w żadnym w tamtejszych klubów nie zdołał wytrzymać dłużej niż sezon. I być może dlatego Słoweniec nie może pochwalić się żadnym istotnym sukcesem z tamtego okresu pracy.
- Zamiast narzekać zawsze szuka rozwiązań. Dużo wymaga też od liderów prowadzonych przez siebie drużyn. Jest nawet w stanie przyznać się na konferencji prasowej do własnych błędów. Nie osiągnął w Belgii sukcesów, a mimo to jego praca była ceniona, ponieważ dążył do rozwoju każdego klubu, wiedząc, że to prawdopodobnie jego następcy będą z tego korzystać. Jeśli Cracovii zależy na wynikach na już, to może być niekoniecznie dobry wybór, ale jeśli patrzą tam bardziej długofalowo i dadzą mu popracować mimo prawdopodobnych początkowych niepowodzeń, to mogą na tym sporo skorzystać - uważa Moński.
Młodzież - tak. Ofensywa - zobaczymy
Tak było choćby w przypadku Le Havre. Z zespołem z Normandii, pozbawionym raczej większych gwiazd, w sezonie 2022/23 wywalczył awans do Ligue 1, co należy traktować jako jego największy dotychczasowy trenerski sukces. W kolejnych rozgrywkach zdołał natomiast utrzymać zespół w elicie. Okazało się, że oprócz dobrego wrażenia, przy większym kredycie zaufania Elsner potrafi pozostawić po sobie także dobre wyniki. I to pomimo ograniczonych możliwości, które być może dotąd wpływały na jego dość defensywny styl gry.
- We Francji nigdy nie miał jednej ustalonej formacji i zawsze szukał nowych rozwiązań. Chyba odpowiadają mu warunki, w których może kombinować i rotować taktyką oraz zawodnikami. Szczególnie było to widoczne w Le Havre po awansie do Ligue 1. Wtedy z dużą swobodą mieszał grę czwórką i trójką w obronie. Przez cały pobyt w Normandii nie miał do dyspozycji żadnego wyborowego snajpera, bo taki Mohamed Bayo był już dawno po swoim najlepszym czasie, więc zaplanował grę w taki sposób, aby odpowiedzialność za strzelanie czy kreowanie sytuacji rozłożyła się na wielu zawodników - mówi nam Bartek Gabryś, obserwator francuskiej piłki.
Oczywiście, Le Havre pod jego wodzą wciąż było nastawione głównie na defensywę, ale to przynosiło efekty. W sezonie 2023/24 drużyna zajęła ostatnie bezpieczne miejsce w Ligue 1, jednak mniej goli od zespołu Słoweńca straciły tylko drużyny z czołówki tabeli (oprócz Lyonu, który stracił ich o dziesięć więcej). Ta solidna postawa sprawiła, że latem 2024 roku zgłosiło się po niego Reims. Tylko że tam działaczom cierpliwości już zabrakło. Klub zwolnił go w trakcie minionego sezonu, kiedy znajdował się na bezpiecznym, 13. miejscu, by ostatecznie spaść po barażach. Na Stade Auguste-Delaune mogą sobie tym bardziej pluć w brodę, że Elsner oprócz całkiem przyzwoitych wyników był w stanie wprowadzić też do zespołu nieco świeżej krwi, co dla chcącej stawiać na młodych Cracovii może się okazać równie ważne.
- Elsner pod kątem wprowadzania młodzieży wydaje się być dobrym wyborem, ponieważ lubi budować młodych piłkarzy i dawać im szanse w pierwszym składzie. W Le Havre pod jego okiem rozwijał się Arouna Sangante, a Yassine Kechta z zawodnika rezerw stał się ważnym elementem drużyny. W Reims niekwestionowanym graczem pierwszego składu został z kolei Valentin Atangana. Ciekawi mnie natomiast, jak poradzi sobie z zadaniem budowy ofensywnie grającej drużyny. Na plus może zadziałać to, że w Cracovii nie będzie “na musiku” już od samego początku sezonu. To właśnie bowiem w takich warunkach z Le Havre zrobił awans - tłumaczy Gabryś.
Ma w głowie powrót
Z wypowiedzi naszych rozmówców jasno wynika, co może stanowić wyzwanie dla Elsnera w Cracovii. Po pierwsze, dotąd jego drużyny raczej nie były nastawione na ofensywną grę - może z wyjątkiem Reims - a to właśnie takiej oczekują kibice “Pasów”. Owszem, cieszy, że Słoweniec był w stanie postawić się Paris Saint-Germain i spośród czterech meczów przeciwko temu rywalowi przegrał tylko raz, ale przy Kałuży ważne są nie tylko same wyniki, ale również styl. Po drugie, na efekty jego pracy czasem trzeba nieco dłużej poczekać. Pytanie, czy w Krakowie znajdą w sobie wystarczająco wiele cierpliwości.
- Elsner na przestrzeni całej swojej kariery dał się poznać jako fachowiec o silnej etyce pracy i innowacyjnym podejściu do zawodu. Jego filozofia trenerska opiera się na tym, aby wydobyć z każdego zawodnika maksa jego możliwości. Jako pragmatyczny trener stawia na dużą organizację defensywy i kontrataki, ale w ataku jego drużyny też potrafią grać dynamicznie. Umiejętnie wykorzystuje dobre strony swoich zespołów. Jeśli Cracovia da mu wystarczająco dużo swobody i zapewni odpowiednich zawodników, uważam, że jest w stanie wypracować styl, który będzie atrakcyjny dla kibiców “Pasów” - uważa Trost.
Odkładając jednak wszelkie wątpliwości na bok, dotychczasowe doświadczenie Elsnera w skali polskiej ligi jest naprawdę imponujące. Cracovia takim ruchem pokazuje, że runda jesienna nie była dziełem przypadku i klub w rzeczywistości ma poważne plany, sięgające nawet gry o europejskie puchary. Ten fakt mógł być zresztą jednym z głównych wabików dla Słoweńca, dla których przyjął ofertę z grodu Kraka.
- Decyzja o przejęciu Cracovii przez Elsnera mocno mnie zaskoczyła, bowiem wydawało się, że Słoweniec poczeka na pracę we Francji czy Belgii i skupi się już na tamtejszych rynkach. Uważam, żewciąż ma w głowie powrót do lig z TOP10 i ewentualny sukces z Cracovią może go do tego przybliżyć. Pewnie głównymi kierunkami byłyby oczywiście Francja i Belgia, bo w końcu to tam spędził większość swojej trenerskiej kariery. Nie można jednak wykluczyć, że być może praca w Ekstraklasie otworzy też przed nim nowe rynki. Podejrzewam, że Elsner chciałby również wrócić do europejskich pucharów, a dotychczas zaznał tego tylko na początku swojej trenerskiej kariery w rodzimym NK Domzale. Z Ekstraklasy jak najbardziej można tego dokonać - podsumowuje Gabryś.