Takiego piłkarza brakuje w FC Barcelonie. Piorunująca jakość w promocyjnej cenie. "Trudno znaleźć lepszego"

Takiego piłkarza brakuje w Barcelonie. Piorunująca jakość w promocyjnej cenie. "Trudno znaleźć lepszego"
Francis Gonzalez / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski31 Mar · 13:00
Strzela gole, notuje asysty, jest świetnym dryblerem. Właściwie robi wszystko, czego wymaga się od topowego skrzydłowego. Nico Williams w coraz szybszym tempie staje się piłkarzem kompletnym.
Athletic to jedna z wielkich rewelacji ostatnich miesięcy. Przez większą część sezonu chwaliliśmy Gironę, a ta w ligowej tabeli znajduje się tylko sześć oczek przed Baskami. Podopieczni Ernesto Valverde regularnie punktują, marząc o pozostaniu w czołowej czwórce, która zagwarantowałaby awans do Ligi Mistrzów. Ten sukces miałby wielu ojców i jednocześnie dwóch braci - Inakiego oraz Nico Williamsa. Do niedawna starszy z rodzeństwa uchodził za lidera zespołu, jednak ta hierarchia zaczyna ulegać zmianie. Z każdym upływającym tygodniem rośnie wpływ Nico, zjawiskowego skrzydłowego, na ekipę z San Mames. Dziś nie można wyobrazić sobie “Los Leones” bez 21-latka, chociaż jednocześnie wiadomo, że jego przeznaczeniem jest gra w klubie z jeszcze wyższej półki.
Dalsza część tekstu pod wideo

Egzamin dojrzałości

Nico Williams już od dłuższego czasu wykazywał znamiona wielkiego talentu. Jego największym problemem pozostawała regularność. Jeszcze w poprzednim sezonie można było go opisać jako jeźdźca bez głowy, który robi dużo wiatru, ale bez namacalnych konkretów. Od października 2022 do stycznia 2023 roku brał udział przy zdobyciu tylko jednej bramki w lidze hiszpańskiej. Później przydarzyła mu się zadyszka w kwietniu. Za kulminacyjny moment kryzysu można uznać przegrany dwumecz z Osasuną w półfinale Pucharu Króla. W rewanżu skrzydłowy dwukrotnie miał na nodze awans, ale fatalnie przestrzelił (akcje od 1:15 i 1:41 na poniższym filmiku).
Po nieudanym meczu na głowę piłkarza Athletiku wylała się fala hejtu. Niestety, młody piłkarz nie do końca wiedział, w jaki sposób poradzić sobie z natłokiem negatywnych komentarzy. 5 kwietnia ubiegłego roku podjął być może słuszną decyzję o zamknięciu kont na wszystkich mediach społecznościowych. Jego internetowy celibat potrwał jednak zaledwie kilkadziesiąt godzin. Już 8 kwietnia ten sam zawodnik przywrócił swoje wszystkie profile, jeszcze raz przeprosił kibiców i obiecał poprawę w przyszłości.
- Nie korzystałem i nie zamierzam korzystać z żadnych mediów społecznościowych. Wszystkie wynalazki mają służyć dobry, ale są wykorzystywane w zły sposób. Rzadko zdarza się, aby ludzie w internecie sobie schlebiali. Podoba mi się, kiedy ludzie wyłączają to i wszystko wraca do normy - komentował wtedy Jose Luis Mendilibar, ówczesny trener Sevilli.
Tamte wydarzenia pokazały, że Williams jeszcze nie był w pełni gotowy na uporanie się z presją, będącą nieodłącznym elementem życia sportowca. Zbłądził, ale na szczęście otoczył się osobami, które pozwoliły mu wyjść na prostą. Athletic to klub specjalizujący się w kształtowaniu piłkarzy nie tylko dobrych, ale też dojrzałych. Ernesto Valverde to prawdziwa oaza spokoju i cierpliwości. Pomocną dłonią służą weterani pokroju Oscara de Marcosa czy Andera Herrery. Największy wpływ na 21-latka ma przede wszystkim starszy brat, Inaki, który na początku kariery też musiał mierzyć się z krytyką. Jego doświadczenie procentuje w rozwoju wschodzącej gwiazdy.
- Nadal nie wierzę we wszystko, co mnie spotyka. Bardzo pomaga mi w tym mój brat, zawsze mówi, żebym twardo stąpał po ziemi, że mogę osiągnąć wszystko, o czym pomyślę, ale muszę nadal się rozwijać. Wszystko przychodzi wraz z pracą i poświęceniem. Możliwość gry u boku brata to błogosławieństwo, mamy chemię na boisku, ja znam jego mocne strony, on moje i nawzajem sobie pomagamy - podkreślił Nico w niedawnym wydaniu programu El Larguero. - Wspiera mnie brat, ale też inni doświadczeni zawodnicy, jak Oihan Sancet czy Oscar De Marcos. Bardzo się o mnie troszczą, dobrze jest mieć w zespole piłkarzy, którzy przeżyli już trochę w piłce i mogą powiedzieć: "Hej, dzieciaku, wstrzymaj się, posuwasz się za daleko". To bardzo potrzebne, bez takich wskazówek nie byłbym tu, gdzie jestem - dodał na łamach portalu Epe.es.
nico williams athletic bilbao listopad 2023
Ricardo Larreina / pressfocus

Ligowa czołówka

Przed startem sezonu Nico wiedział, że musi poprawić decyzyjność. Od początku kariery potrafił bowiem z łatwością mijać rywali i robić przewagę na skrzydle. Ważne było, aby indywidualne popisy zaczęły w większym stopniu przekładać się na dobro drużyny. I faktycznie, od kilku miesięcy obserwujemy nową, ulepszoną wersję wszechstronnego skrzydłowego.
W bieżących rozgrywkach zaliczył on już sześć goli i aż 13 asyst. Pod względem liczby otwierających podań w lidze hiszpańskiej dorównuje mu jedynie Alex Baena. Filar Athletiku bierze udział przy bramce średnio co 107 rozegranych minut. Ta poprawa wcale nie wzięła się z lepszej skuteczności partnerów. To on sam wspiął się na znacznie wyższy poziom. W dwóch poprzednich sezonach notował średnio 1,07 i 1,56 kluczowych podań na 90 minut. Teraz liczba wzrosła do 2,07. Wskaźnik oczekiwanych asyst podskoczył z 0,14 xA do 0,32 xA na mecz. Co ważne, najlepszą formę Nico prezentuje na tle teoretycznie najsilniejszych rywali. Na jego plecach “Los Leones” dotarli do finału Copa del Rey. W poprzednich rundach pomógł wyeliminować Barcelonę i Atletico Madryt, notując po golu i asyście.
- Nico Williams? Bardzo jakościowy zawodnik, radzi sobie na prawym i na lewym skrzydle, jest szybki, ma w sobie gole, potrafi zrobić różnicę - chwalił Xavi. - Obaj bracia Williams są bardzo dobrzy. Inigo ze względu na doświadczenie, a drugi przez swoją młodość. To świetni gracze, którzy odgrywają ważne role w zespole - wtórował Carlo Ancelotti.
Bohater San Mames stał się znacznie skuteczniejszym zawodnikiem, ale nie zatracił przy tym swojej magii. Nadal stanowi prawdziwe utrapienie dla każdego bocznego obrońcy w lidze hiszpańskiej. Trudno zatrzymać piłkarza, który dysponuje nieprzeciętną techniką, szerokim wachlarzem dryblingów i zabójczym przyspieszeniem. Inaki Williams otwarcie przyznał, że na dłuższym dystansie pokonałby brata, ale poniżej 60 metrów nie miałby z nim większych szans. Mało który zawodnik potrafi tworzyć takie zagrożenie w bocznych strefach. Na Półwyspie Iberyjskim podobną jakość prezentują jedynie Vinicius Junior, Lamine Yamal i momentami Savinho. Reszta skrzydłowych pozostaje daleko w tyle.

Krajowa nadzieja

Nico można uznać za symbol zmiany, która następuje w reprezentacji Hiszpanii. Jeszcze pod wodzą Luisa Enrique była to dość statyczna drużyna, nastawiona głównie na dominację w posiadaniu piłki. Wtedy na skrzydłach grali m.in. Dani Olmo czy Marco Asensio, którzy raczej nie są demonami prędkości. W ostatnich miesiącach Luis de la Fuente odświeżył zwietrzałą linię ataku. Do drużyny zostali wkomponowani Lamine Yamal i właśnie Nico Williams, podnosząc jakość o przynajmniej kilka półek. 16-latek z Barcelony ma już dwa gole i dwie asysty po sześciu występach w seniorskiej kadrze. Gracz Athletiku rozegrał 545 minut w barwach “La Roja”, notując dwie bramki i cztery asysty.
Raczej nikogo nie powinno zdziwić, jeśli ten duet okaże się podporą Hiszpanii na zbliżających się mistrzostwach Europy. Ta kadra nie chce już być zespołem spod znaku tysiąca i jednego podania. Taka taktyka sprawdzała się, kiedy w środku pola grali Xavi, Xabi Alonso, Sergio Busquets, David Silva i Andres Iniesta. Ale te czasy bezpowrotnie minęły. Teraz Luis de la Fuente powinien ułożyć zespół w taki sposób, aby zmaksymalizować wkład w grę skrzydłowych.
- Lamine Yamal i Nico Williams mogą odmienić reprezentację. Wraz z pojawieniem się tych zawodników oglądamy bardziej rock'n'rollową wersję kadry. Wersję, która mam nadzieję, że pozostanie na kolejne turnieje. W Hiszpanii brakowało takiej szybkości, tworzenia bezpośredniego zagrożenia, a oni regularnie to gwarantują - chwalił Miguel Quintana, dziennikarz Radio Marca.

Łakomy kąsek

Swoimi występami Nico oczywiście przykuł uwagę klubów z całej Europy. Szczególnie Barcelona miała być poważnie zainteresowana jego usługami. Na pewno Katalończykom przydałby się zawodnik o takiej charakterystyce. Prawe skrzydło została zagospodarowane przez Lamine’a Yamala, ale na lewym wciąż jest wakat. Nie przez przypadek Xavi wielokrotnie decydował się na system z czterema pomocnika, gdzie Pedri lub Gavi pełnili funkcję fałszywych skrzydłowych. Ostatnio bliżej lewej flanki występuje Raphinha, który większość kariery spędził jednak po drugiej stronie boiska. Jeden piłkarz mógłby rozwiązać te problemy.
- Jeśli w przyszłości mój brat zdecyduje się odejść, ludzie będą musieli to zrozumieć. Ale teraz gra tutaj i kibice muszą się z tego powodu cieszyć. On wie, że moim marzeniem jest, abyśmy zawsze mogli razem występować, jednak w życiu przytrafiają się różne sytuacje. Musimy cieszyć się chwilą. Ja zawsze wiedziałem, że będzie gotowy, aby grać w Athletiku. Od dziecka miał dużą pewność siebie, potrafił grać 1 na 1, jest obunożny. Wcześniej brakowało nam kogoś takiego - powiedział Inaki Williams w rozmowie z dziennikiem AS.
nico williams athletic bilbao listopa
pressinphoto / pressfocus
“Barca” chciała wykorzystać okazję i pozyskać Nico na zasadzie wolnego transferu. Jego poprzednia umowa obowiązywała bowiem tylko do końca tego sezonu. 1 grudnia ubiegłego roku marzenia włodarzy z Camp Nou legły jednak w gruzach. Skrzydłowy postanowił, że jeszcze nie nadszedł czas na wyfrunięcie z baskijskiego gniazda. Swój kontrakt przedłużył o trzy lata.
- Muszę dalej iść krok po kroku, a Athletic to idealne miejsce do rozwoju. Skupiam się na teraźniejszości, kolejne lata to odległa perspektywa. Przed sezonem wyznaczyłem sobie cel, jakim jest poprawa wyników z poprzedniego roku. Na razie mi się to udaje, pomagam drużynie w walce o Europę i to jest najważniejsze - powiedział po podpisaniu nowej umowy. - Nico miał bardzo atrakcyjne oferty z największych klubów, ale od początku dał do zrozumienia, że chce kontynuować współpracę. Mam nadzieję, że pozostanie z nami przez wiele lat i wspólnie sprawimy, że Athletic stanie się jeszcze bardziej atrakcyjnym projektem, który rok w rok będzie walczył o europejskie puchary i tytuły - podkreślił Jon Uriarte, prezes klubu.
W hiszpańskich mediach informowano, że piłkarz zostawił sobie jednak furtkę umożliwiającą wcześniejsze odejście. W jego kontrakcie ma widnieć klauzula odstępnego wynosząca około 50 mln euro. I nie ma co owijać w bawełnę, przy obecnej sytuacji na rynku taka cena to prawdziwa promocja. Gorsi i mniej przebojowi skrzydłowi potrafili kosztować znacznie większe pieniądze. Kwota ta zapewne przerasta możliwości finansowe Barcelony, która raczej może tymczasowo zapomnieć o tym piłkarzu. Ale już kluby z Anglii powinny powoli ustawiać się w kolejce.
Trudno znaleźć lepszego skrzydłowego, który kosztowałby 50 mln euro. Williams oferuje bramki, asysty i czysty spektakl. Na tę chwilę podjął słuszną decyzję o pozostaniu w miejscu, gdzie stawiał pierwsze piłkarskie kroki. W pewnym momencie nawet San Mames stanie się jednak zbyt małe w porównaniu z jego potencjałem. Nie wiemy kiedy, nie wiemy, w jakich okolicznościach, ale w końcu dojdzie do głośnego transferu. I już teraz możemy zazdrościć drużynie, która kupi reprezentanta Hiszpanii.
nico williams hiszpania wrzesień 2023
PxImages / pressfocus

Przeczytaj również