Takiej sytuacji w Wiśle Kraków nie było od 17 lat. Królewski znów podpalił. Kibice są podzieleni

Takiej sytuacji w Wiśle Kraków nie było od 17 lat. Królewski znów podpalił. Kibice są podzieleni
Krzysztof Porebski / pressfocus
Tak spokojnej zimy przy Reymonta w Krakowie nie było od dawna. Przynajmniej pod względem ruchów kadrowych. Co prawda Wisła zatrudniła nowego trenera, ale przez kilka tygodni skład personalny w postaci piłkarzy ani drgnął. I jak przekonuje prezes klubu, w tym okienku się to nie zmieni, przynajmniej pod względem ruchów do zespołu. Czy “Biała Gwiazda” postępuje słusznie? Bierzemy ten temat pod lupę.
Współwłaściciel krakowskiej Wisły i jednocześnie jej prezes, Jarosław Królewski, bardzo lubi wchodzić w polemikę, także z kibicami. Czasami zbiera za to cięgi, gdy akurat jego słowa nie podobają się większości fanów, ale trzeba docenić fakt, że nie chowa się w cień. Rzadko osoby na tak eksponowanych stanowiskach w danym klubie są bowiem tak otwarte.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wisła bez transferów do klubu

Profil Królewskiego w platformie X (Twitter) lubi zapłonąć. I tak poniekąd stało się po jednym z ostatnich wpisów sternika Wisły, który przyznał, że tej zimy “Biała Gwiazda” nie ściągnie do klubu żadnego nowego piłkarza.
- W tej rundzie nie przewidujemy jednak żadnych transferów in - napisał prezes klubu, odpowiadając na komentarz jednego z fanów, który zapytał, czy Królewski “podpali coś w weekend, bo nudny ten styczeń”.
Można zastanawiać się, czy prezes krakowskiego klubu jest całkowicie poważny, czy może trochę bawi się z kibicami i, zresztą na prośbę fana, “podpala”. Załóżmy jednak, że Wisła faktycznie w tym okienku nie sprowadzi nikogo nowego. Nie brzmi to na ten moment wcale surrealistycznie, bo przecież mamy już 18 stycznia, rozgrywki Fortuna 1. Ligi nie grają od ponad miesiąca, powoli zbliżamy się do ich wznowienia, a póki co przy Reymonta cisza. Nikt z piłkarzy nie przyszedł. Nikt nie odszedł, choć klub poinformował, że z innym klubem negocjuje Mikołaj Biegański (więcej TUTAJ).
Kilkanaście dni temu Królewski, zapytany o transfery, na kanale Meczyki w platformie YouTube mówił tak:
- Mamy listy pozycji, które być może warte będą wzmocnienia, natomiast dla nas najważniejsze jest to, żeby ta stabilizacja składu była na wysokim poziomie w tej rundzie. I zobaczymy, ile z tego nam się uda uzyskać.
Jarosław Królewski Albert Rude Kiko Ramirez
Krzysztof Porebski / pressfocus

Pierwszy raz od 17 lat

Wtedy sytuacja wydawała się zatem bardziej otwarta. Dziś natomiast Wiśle bliżej do tego, by zaliczyć wręcz historyczne okno transferowe. Zazwyczaj bowiem “Biała Gwiazda” zimą była aktywna pod względem ruchów do klubu.
Musielibyśmy cofnąć się do sezonu 2011/12, choć i wtedy Wisła sprowadziła zimą jednego nowego gracza. Wypożyczyła z Warty Poznań niejakiego Łukasza Rojewskiego, ale ten nie odegrał właściwie żadnej roli w zespole. Zagrał w jednym meczu przez… trzy minuty. Jeśli natomiast szukamy zimowego okna bez absolutnie żadnej transakcji in, musimy cofnąć się do rozgrywek 2006/07. Kawał czasu.
Poniekąd trudno dziwić się, że teraz Wisła chce poszukać stabilizacji. W ostatnich latach przeszła już bowiem tyle zawirowań i rewolucji kadrowych, że kolejna zdecydowanie nie byłaby wskazana. Wystarczy wspomnieć, że przed obecnym sezonem do klubu przyszło dziewięciu nowych piłkarzy, a rok temu zimą - siedmiu. Trochę spokoju jest więc na pewno potrzebne.
“Biała Gwiazda” ma w tym momencie, przynajmniej na tle ligowych rywali, naprawdę mocną i całkiem szeroką kadrę. Jeśli nowy trener, Albert Rude, odpowiednio wykorzysta potencjał tych, których ma do dyspozycji, ekipę z Reymonta stać na awans do Ekstraklasy. Co do tego nie ma wątpliwości. Nie oznacza to jednak, że obecna kadra Wisły nie ma swoich mankamentów, bo ma. Rewolucja nie jest potrzebna, ale delikatna kosmetyka mogłaby wyjść tej drużynie na dobre.

Potrzeba “dziesiątki”?

Po jesiennym graniu można wyciągnąć dość szybki i łatwy wniosek - Wiśle brakuje ofensywnego pomocnika. Jakościowej “dziesiątki”. W poprzednim sezonie na tej pozycji grał Luis Fernandez, który przez większość rozgrywek spisywał się znakomicie, i po swoim odejściu pozostawił wyraźną lukę. W jego buty miał wejść Goku Roman, ale szybko okazało się, że on lepiej czuje się ustawiony bliżej skrzydła, nie centralnie. Najgroźniejszy jest wówczas, gdy gra na boku i może ścinać do środka.
Najczęściej na “dziesiątce” grał więc w drugiej części rundy Jesus Alfaro, ale o jego występach trudno napisać coś dobrego. Zaliczył kilka asyst, strzelił jedną bramkę, miał przebłyski, zwłaszcza na starcie. Ale ostatnie tygodnie, a właściwie miesiące 2023 roku, były w jego wykonaniu wyjątkowo kiepskie.
Jesus Alfaro
Krzysztof Porebski / pressfocus
W roli najbardziej wysuniętego pomocnika mogą występować też choćby Kacper Duda czy Dawid Olejarka. Ten pierwszy ma jednak zdecydowanie mniej walorów w ofensywie i nie ma co nazywać go “dziesiątką”. Drugi z kolei, choć jesienią miał przebłyski, nie cieszył się zaufaniem Radosława Sobolewskiego czy Mariusza Jopa. Może inaczej będzie pod batutą nowego szkoleniowca.

Skrzydła i bramka

Gdzie jeszcze Wiśle mogłyby przydać się wzmocnienia? Po pierwsze - na skrzydle. Tam są Goku Roman, Miki Villar i Angel Baena. Wszyscy oni, z naciskiem na Villara, bywają jednak wyjątkowo chimeryczni. Poza tym na pozycji, gdzie potrzeba dwóch ludzi do grania w podstawowym składzie, i gdzie często dokonuje się zmian w trakcie spotkań, posiadanie tylko trzech graczy jest trochę ryzykowne. Czwarty do brydża, o odpowiedniej jakości, na pewno byłby mile widziany.
Ostatni znak zapytania jest natomiast między słupkami. Alvaro Raton został już w tym sezonie negatywnie zweryfikowany, a Mikołaj Biegański za moment ma być już poza klubem. Zostaje Kamil Broda. Chwalony za swoje nieliczne występy, ale nadal mało doświadczony. Trudno mówić tu o pewniaku i kimś, kto zapewni drużynie bezwzględny spokój w tyłach. Można oczywiście dać 22-latkowi kredyt zaufania, bo zdążył już pokazać spory potencjał, ale jest to obarczone ryzykiem. Nadal mówimy bowiem o zawodniku, który na poziomie 1. ligi zagrał tylko sześć razy.

Albo geniusz, albo winny

Pozostałe pozycje wydają się odpowiednio obsadzone. Jeśli Wisła faktycznie nie sprowadzi tej zimy nikogo nowego, nie będzie to jakaś wielka kontrowersja. Tym składem naprawdę da się osiągnąć cel, a stabilizacja i rozwinięcie już dostępnych ogniw może okazać się strzałem w dziesiątkę.
W rzeczywistość i tak wszystko zweryfikuje boisko. Jeśli “Biała Gwiazda” się nie wzmocni, a potem znów nie awansuje do Ekstraklasy, Królewski będzie miał niezwykle trudny żywot. Gdy natomiast wybrany niespodziewanie na stanowisko szkoleniowca Albert Rude poprowadzi zespół do Ekstraklasy, i jeszcze zrobi to w “starym” składzie personalnym, prezes będzie mógł z dumą powiedzieć - i kto miał rację?
Jarosław Królewski
Krzysztof Porebski / pressfocus

Przeczytaj również