Prawdziwy talizman Rakowa, z nim łatwiej walczyć o LM. Co za piłkarz! "Po raz enty przypomniał kibicom"

Prawdziwy talizman Rakowa, z nim łatwiej walczyć o LM. Co za piłkarz! "Po raz enty przypomniał kibicom"
Tomasz Kudala / PressFocus
Z takim piłkarzem łatwiej walczyć o Ligę Mistrzów. Fundament ekipy Rakowa znów pokazał, jak świetnym jest zawodnikiem. A to nie była jego pierwsza magiczna akcja w ostatnim czasie. Możemy mówić o prawdziwym talizmanie “Medalików”.
Małym zaskoczeniem była obecność w pierwszej jedenastce Fabiana Piaseckiego, który na początku sezonu spisuje się według ekspertów gorzej niż bezpośredni konkurent, Łukasz Zwoliński. Trener Dawid Szwarga znalazł także miejsce dla Władysława Koczerhina, choć w przewidywanych składach niektórzy typowali, że jego miejsce zajmie Sonny Kittel. Poza tym niespodzianek w składzie nie było.
Dalsza część tekstu pod wideo
Stadion w Częstochowie, jak na swoje możliwości, “robił robotę”. Pomimo ograniczonej pojemności, doping był głośny i żywiołowy od samego początku.
Raków zaś starał się być groźny od samego początku spotkania. Fran Tudor po raz enty przypomniał kibicom, jak fundamentalną postacią jest dla tej drużyny. Tydzień temu popisał się cudownym golem w Azerbejdżanie, na wagę awansu. Tym razem błysnął fantastyczną akcją, która zakończyła się efektowną asystą. Gdy Chorwat przejął piłkę, to od samego początku tej akcji czuło się, że wyniknie z niej bardzo duże zagrożenie. I tak też było, bo piłkę wyłożoną jak na tacy wpakował do pustej bramki Koczerhin.
Przy tym wszystkim nie można pominąć szczęścia, które do przerwy co jakiś czas sprzyjało gospodarzom. Aris miał przynajmniej dwie duże szanse na zdobycie gola w pierwszej połowie meczu. Ale albo minimalnie zawodziła celność u piłkarzy w biało-zielonych koszulkach, albo fantastycznie - i ofiarnie - interweniował Vladan Kovacević. Kolejny fakt, który rzucał się w oczy po bramce na 1:0, to duża niedokładność podań zawodników Szwargi. To Aris przeważał - częściowo jest to zrozumiałe, że zespół przegrywający stara się za wszelką cenę przejąć inicjatywę. Jednak częste i niewymuszone straty piłkarzy Rakowa ułatwiały sprawę Cypryjczykom. Dobrze, że nie skończyło się to wyrównaniem.
W drugą część spotkania Raków wszedł z podobnie dużą energią oraz intensywnością jak w pierwszą. Udało się kreować kolejne, groźne akcje pod bramką Arisu. Niesamowity luz w tym meczu (i nie tylko w tym) czuł Marcin Cebula, z łatwością zdobywający przestrzeń na boisku i mijający rywali. Najcenniejszym dobrem, które wynikało z jego dyspozycji, był wywalczony rzut karny. Jedenastkę na gola zamienił Fabian Piasecki. Strzelenie bramki z karnego wydaje się zazwyczaj łatwym wyzwaniem, ale warunki, w jakich musiał tego dokonać Piasecki, były maksymalnie utrudnione. Wtedy od kilku minut panowała bowiem mocna wichura i bardzo mocne opady deszczu.
Choć obie połowy gospodarze zaczynali w dobrym stylu, to zachodziła między nimi spora różnica. W pierwszej części zespół Szwargi oddał inicjatywę po zdobyciu bramki, a w drugiej gol zdobyty przez Piaseckiego wręcz uskrzydlał do kolejnych ataków. To Raków był bliższy strzelenia trzeciego gola niż Aris zdobycia bramki kontaktowej. Tym bardziej więc szkoda trafienia na 2:1, bo można mówić o poczuciu niedosytu mimo korzystnego wyniku. Rewanż 15 sierpnia na Cyprze. Na ten moment to Raków jest bliżej ostatniej rundy el. LM.
Z Częstochowy, Błażej Łukaszewski

Przeczytaj również